Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29


Undertaker:

  Żniwiarz siedział na dachu letniej rezydencji hrabiego, obserwując całe otoczenie. Gdy jego słodka mała różyczka zasnęła, okrywszy Aylę swą peleryną, wyszedł cicho aby czuwać.

-Nudy. Przez duże N. Wielka szkoda, że nie zabrałem swoich ciasteczek do przegryzienia. Umilił bym sobie czas - Mruknął cicho do siebie opierając dłoń o kolano, zastanawiając się od której strony Seth i Grell się pojawią. A zakładał ,iż przyjdą oboje. Będzie miał okazje, żeby udowodnić, że Grell jest zdrajcą, a wtedy.. Sutcliff pożegna się ze statusem mrocznego żniwiarza, jak i kosą śmierci. Za zdradę, a także znieważenie Adriana. Zależało mu na tym by jego śliczny anioł śmierci był bezpieczny. Nie może pozwolić, aby ją zabili.

- Phi. Typowe. Jak zwykle Grell oczywiście chce być blisko księcia. Jednak jego niedoczekanie- prychnął pod nosem. Crevan wiedział, iż książę z kimś się spotykał. A był to nie kto inny, jak guwernantka księżniczki oraz dawna przyjaciółka Sebastiana, jeszcze z jego czasów szkolnych. A Lucyferek nawet nie miał o tym pojęcia, z kim spotykał się jego syn. - Jeszcze trochę i zaczną pisać książki pod tytułem "Tysiąc sposobów na utrzecie nosa rodzicom" Hi hi, Miałbym się z czego pośmiać przynajmniej. - pomyślał ze śmiechem. Jednak nagle spoważniał, spoglądając w niebo i szepnął: - To nie tak, że chciałem cie urazić. - wrócił do początku swego łańcucha pogrzebowego, gdzie miał ostatnią rzecz przypominającą o jego dawnym życiu: Medalion, który kiedyś należał do jego ukochanej matki.- Po prostu musisz przyznać, iż niektóre byty czasem zachowują się jak małe dzieci i nigdy nie spoważnieją. A ostrzegałem ich wiele razy o konsekwencjach złych wyborów. Jednak koniec z tym. Wolę zająć teraz swoje myśli czymś innym. Na przykład, aby reszta żniwiarzy w końcu przejrzała na oczy. Oraz moją słodką i wyjątkową anielicą śmierci. Inne sprawy już mnie nie interesują - pomyślał. Po tym, jak na kilka dni przed wojną, usłyszał pewne słowa rady żniwiarzy po kryjomu. O tym, że chcą się go pozbyć, ponieważ za dużo wiedział. Adrian niewiele myśląc, uciekł do Anglii, uprzednio zabierając dwa pewne Cinematic Records -swoje i swojej matki. Za to nagranie filmowego swojego żałosnego ojca spalił, by nikt nigdy nie dowiedział się kim był dawniej. Za to z drugiej biblioteki, o której dowiedział się tylko on - Starożytnej Biblioteki Anioła Śmierci Laveny, zabrał pewną księgę z zaklęciami, która mu się przydała. Dzięki tej księdze wzmocnił swą kosę śmierci.

- Phi. Oni tak na prawdę nie dali by rady zniszczyć mojej kosy śmierci. Jest jedyna w swoim rodzaju. Dzięki wyrytym na niej zaklęciom, jest nawet o wiele potężniejsza niż wcześniej. Gdy tylko kosa zniszczenia księżniczki odzyska moc, przed fuzją także ją wzmocnie tym zaklęciem. -  uśmiechnął się pod nosem, opierając brodę o otwartą dłoń, zamyślony spoglądając w dal. Miał tylko nadzieję, iż Lilien poradzi sobie w Williamem. Westchnąwszy cicho, wyjął z kieszeni swego czarnego płaszcza czarną wstążkę, przypatrując się jej przez chwilę. Dawniej miał białą, ale została pochowana z jego kochaną matką. Czarna zaś była prezentem od kiego kochanej różyczki, gdy pojawił się u niej w jej 12 urodziny. Uśmiechnął się na to wspomnienie. Księżniczka leżąca na brzuchu w ogrodzie i malująca coś dla niego. Potem zawiązała mu włosy, ponieważ lubiła patrzeć na jego oczy, a blizny jej nie odstraszały "One dodają ci więcej uroku osobistego, wujku Adrianie" - mawiała. Potrząsnął głową i związał więc włosy w wysoką kitkę, by mieć lepszy widok na otoczenie. Jego kosa, chwilowo pod postacią kija, także była w gotowości.. Czekał cierpliwie, na to co miało się wydarzyć...


Sebastian:

  Stukot jego obcasów roznosił się echem po korytarzu. Akurat musiał przejść koło zbrojowni, gdzie najlepsi kowale wykuwali bronie - miecze, sztylety, zbroje i tarczę dla straży. Doszedł do gabinetu, w którym urzędował generał straży, Felix i zastukał sześć razy, czekając aż odpowie.

- Wejść! - zawołał starszy demon. Sebastian wszedł i oparłszy się o framugę, odrzekł:

- Nie spodziewałem się mój drogi Felixie, że tak szybko odzyskam miecz - odpowiedział z uśmiechem książę - Witaj przyjacielu.

- Oh wasza książęca mość, Raum. Miło cię widzieć. Jak zdrowie? - zapytał generał

- A bardzo dobrze. A będzie jeszcze lepiej. - odrzekł wyraźnie rozbawiony.

- Masz może ochotę napić się wina?

- A z miłą Chęcią się napije, Felixie. - odpowiedział Kruk. Generał więc nalał do kielichów trochę wina i podał Raumowi. Wznieśli toast i upili po łyku, siadając w fotelach.

- A co tam u drogiej księżniczki? Gdy przychodziła do mnie od czasu do czasu porozmawiać i pograć w szachy, ciągle tylko opowiadała o tym jak nie może się doczekać, aż zjawi się u ciebie na Ziemi.

- Oh ma się bardzo dobrze.  Nie licząc wczorajszej wieczornej sytuacji podczas jednego zadania. Czerwonowłosy kretyn, który się za mną ugania, przeciął piłą jej długie włosy.

- Rozumiem. Ci żniwiarze są dziwni, nie licząc Crevana- odrzekł Felix - Cała reszta zachowuje się jak banda kretynów.

- Zgadzam się z tym stwierdzeniem. - odpowiedział książę i upił kolejny łyk - A wracając do Ayli.. Myślałem, że być może będziesz uczył jej czegoś innego niż gry w szachy, przyjacielu. Hm walki na przykład.

- Żartujesz. Twój ojciec skróciłby mnie o głowę, gdybym to zrobił. - napił się i dodał - Poza tym gra w szachy jest jak nauka walki. Poznajesz strategię, a także wiedzę jak skutecznie pokonać przeciwnika. I wtedy.. szach - mat. Przeciwnik pokonany.

- No tak. W sumie racja. W końcu, ten którego chcemy pokonać jest jak pionek w szachach.

- Zresztą.. Stwierdziłem, że umiesz nawet o wiele więcej niż to, czego cie uczyłem przed walkami na arenie, Raum. Więc dlaczego by nie zostawić nauki walk księżniczki tobie - uśmiechnął się

- Nawet dobrze, że to zrobiłeś, bo mam taki plan. Ayla tego potrzebuje, na wypadek gdyby mnie coś się stało i nie byłbym w stanie jej ochronić. A moja droga siostra musi wiedzieć, jak ma się bronić.

- Bardzo mądrze prawisz książę. Tylko nie spiesz się z tym umieraniem nam. - powiedział Felix

- Spokojnie. Nie zamierzam tak łatwo dać się załatwić byle demonowi - odpowiedział spokojnie. 

- Bardzo mnie to cieszy- napił się wina -To co powiesz jeszcze na małą partyjkę szachów?-  zapytał Felix

- Bardzo chętnie. Nawet gra w szachy czasem się jednak przydaję - zachichotał wesoło, ciągle mając przed oczami to, jak Ayla ograła hrabiego.

-A cóż cie tak rozbawiło, książę?

-A to, że moja słodka przylepa ograła hrabiego w szachy - chichotał

-To faktycznie, bardzo zabawne - odrzekł Felix i spytał- Ciekaw jestem, co tak na prawdę kombinujesz kruku? - generał rozłożył szachy

-Aż tak to po mnie widać? - spytał Raum, udając zdziwienie - Wiesz tak szczerze, zastanawiałem się, kiedy Ayla zjawi się na Ziemi. Olśniła go, tak ja przewidywałem. - ruszył czarnym pionkiem

-Czyli innymi słowy, tak na prawdę nie zależy ci na duszy tego chłopca. Mam racje? - Felix ruszył białym pionkiem

-Oczywiście. - odpowiedział i ruszył kolejnym pionkiem - Jednak oni o tym nie wiedzą - Uśmiechnął się - A tak upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Dzięki temu moja kochana siostrzyczka przeżyje i będzie też miała dla kogo.

-Książę widzę, że bawisz się w swatkę jednak. Sprytnie wasza wysokość - zaśmiał się Felix - Widać, że nadajesz się na władce piekieł.

-Być może, jednakże.. Nie zamierzam tak szybko wracać. Może wybiorę się w małą podróż, gdy będzie po wszystkim - powiedział spokojnie książę. Felix skinął głową, ponieważ wiedział, iż chodzi o wężowe demony. Ruszył pionkiem

-O tak. Przydałby się w końcu od nich spokój - mruknął stary generał. Sebastian ruszył kolejnym pionkiem i odrzekł :

-Za długo już tu są. Zbyt długo. - mruknął          

-Racja - odpowiedział Felix. Patrzył na szachownice. Gra zakończyła się remisem - Żaden z nas nie wygrał.

-Właśnie widzę.. - powiedział Sebastian i dodał - Chcę cię prosić o pewną przysługę Felixie.

-Jaką toż przysługę wasza książęca mość - spytał generał, podając księciu podłużne pudełko z mieczem w środku. Kruk wstał, biorąc je do rąk i odpowiedział:

-Chciałbym abyś się dowiedział, kto doniósł Sethowi, że Ayla zjawiła się na ziemi. Potem dałbyś mi znać, a ja bym załatwił to osobiście, kimkolwiek ta osoba będzie. Możesz to dla mnie zrobić, przyjacielu? - spytał książę

-Oczywiście. - uśmiechnął się - Wedle twego rozkazu. - skłonił się - Wyśle najlepszych żołnierzy i ten, który zdradził dostaniesz go na srebrnej tacy.

-Dziękuje Ci. I za miecz także. Na pewno będę miał okazję go wypróbować.

-Jest nie tylko lekki, ale też dodatkowo wzmocniony i ostrzejszy niż wcześniej. -odrzekł odprowadzając księcia do drzwi

-Cudnie. No to muszę już wracać. Oczywiście pozdrowić ją od ciebie?

-Oczywiście, że ją pozdrów. - uśmiechnął się stary generał - No to powodzenia Raum i do zobaczenia następnym razem.

-I wzajemnie, Felixie. - Odpowiedział książę i wyszedł. By po chwili wyruszyć w drogę powrotną na ziemie...


Lilien:

  Gdy szefowa działu kontroli żniwiarzy z Paryża, zjawiła się w siedzibie żniwiarzy w Londynie, swoje kroki skierowała w kierunku gabinetu Spearsa. Była cholernie wściekła na Sutcliffa, za to co wyprawiał. Nie tego go przecież uczyła.

-Typowy czerwony idiota. - pomyślała ironicznie - Niech go tylko dorwę w swoje łapy, to wyrwę mu te kudły. - Po chwili stanęła przed drzwiami Williama i zapukała.

-Wejść! -  zawołał. Lilien wchodząc, zastała bruneta pod stertą raportów - Jak to coś mało pilne, to proszę zaczekać. - burknął

-Will.. Will, Will. Ty cholerny pracoholiku. - kobieta podeszła do jego biura z gracją. Brunet dopiero teraz poniósł wzrok i omal nie spadł z krzesła.

-Lilien. Znaczy się Panno Ross, em szefowo. - wydukał

-Daruj sobie te grzeczności, William. Doszły mnie słuchy, że macie bajzel w papierach, więc wysłali mnie na małą kontrole.

-Ależ skąd. Przecież jest wszystko w jak najlepszym porządku

-Och czyżby? W takim razie mój drogi, zaprowadź mnie do waszej biblioteki - odrzekła Lily

William przełknął ślinę. Ta kobieta była twarda, ale i nieprzewidywalna. Jednak po chwili przybrał obojętny wyraz twarzy.

-Dlaczego mam wrażenie, że to Crevan cie tu przysłał? - zapytał, poprawiając okulary

-Nie mieszaj w to dezertera. - prychnęła, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Zawsze potrafiła świetnie maskować swoje emocje - Już dość napsuliście mu krwi.

-No skoro tak mówisz. - odpowiedział Spears, wstając - W takim razie zapraszam - skierował się do wyjścia. Po chwili ruszyli korytarzem.

-A jak się sprawuję mój ulubiony podopieczny? - zapytała od niechcenia 

- Grell? No nawet w miarę dobrze. Gdyby jeszcze tylko nie uganiał się za tym demonicznym kamerdynerem, a zajął  się porządnie koszeniem dusz.

-Co mi się obiło o uszy, iż miał zawieszenie. Spoufalał się z jakąś śmiertelniczką, zamiast pozbawić ją życia. To prawda?

-No.. Było takie coś. - zaczął - Ale odzyskał kose, po tym jak odkrył, że jeden ze żniwiarzy miał konszachty z królem piekieł. - mruknął

-Oh, doprawdy? - Uniosła brew- Dobra, koniec zabawy Will. Pójdziesz ze mną w jedno miejsce. I odszczekasz to, co powiedziałeś. - odrzekła - No chyba, że wolisz zostać współwinny współpracy z tymi, którzy usiłują zamordować anioła śmierci, co?

- Że jak?!

- To, co słyszałem William. Ayla Michaelis jest nowym aniołem śmierci. Czymś o wiele potężniejszym, niż mroczni żniwiarze. - Spears rozszerzył źrenice w szoku.

- Ekhm, Jeżeli pójdę z tobą, to nie zabijesz mnie? - spytał grzecznie

- Nie zamierzam, jednakże... Jak będzie moje na wierzchu, to zawieszę cały wasz wydział. A uwierz, mogę to uczynić.

- Heh. Typowa Ross-Crevan. Dobra, pójdę z tobą, aby wyśmiać tą twoją tezę, o tym że ta demoniczna dziewucha jest aniołem śmierci.  - skrzyżował ramiona

- Czyżbyś rzucał mi zakład? - uśmiechnęła się - Bo jeżeli tak, to z chęcią go przyjmę. A jak ja wygram, to postawisz mi drinka, William.

- Umowa stoi. - uścisną jej dłoń


  Tymczasem w letniej rezydencji, księżniczka Ayla spała bardzo głęboko.  Nie zarejestrowała nawet, iż zjawił się pewien intruz. Intruz ten podszedł cicho do miejsca, w którym ona spała i uśmiechnął się wrednie i unosząc dłoń ze sztyletem, powiedział:

- Już za długo wchodzisz mi w drogę, księżniczko Aylo. Nikt za tobą nie zatęskni, gdy się ciebie pozbędę, a twa moc będzie należeć do mnie. - zachichotał - Pora umierać, mała demoniczna smarkulo. - Już miał wbić sztylet w ciało dziewczyny, gdy... Poczuł czujesz ostrze na swej szyi, oraz usłyszał zimny, pełen pogardy głos:

- Na twoim miejscu bym tego nie robił, Seth. - Powiedział spokojnym, acz zimnym tonem książę ciemności. Trzymał ostrze miecza przy szyi demonicznego węża, a jego oczy lśniły szkarłatem, oraz nienawiścią, iż ktoś odważa się podnieść rękę na jego drogą siostrę... - To twój ogromny błąd...



Ciąg dalszy nastąpi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro