Rozdział 21
Undertaker:
Ten wieczór był dla niego męczący. Na szczęście jego różyczce nic poważniejszego się nie stało. Ale i tak się tym zamartwiał. I jeszcze Kruk. Oczywiście dostał furii po tych słowach Grella. A ostrzegał wiele razy Lucyfera, tak, by nie przeginał w tym, co się działo, bo ich może stracić. I to nie koniecznie z powodu zdrad czy śmierci. Mogło być tak, że książę może nie chcieć powrócić do pałacu po kontrakcie, by objąć tron, a księżniczka zapewne chciałaby pozostać ze starszym bratem.
- Nierozerwalna więź rodzeństwa - pomyślał, wzdychając cicho i wchodząc pod prysznic, puszczając letnią wodę. Książę nie zdawał sobie nawet sprawy, że jego siostra jest bardziej wyjątkowa niż sądził. - Gdyby ta przeklęta moc nie istniała... Ty i nasze maleństwo byście żyli, Celestio - pomyślał smutno. - Nie byłoby tej całej wojny o tę moc -dodał w myślach, czując łzę na policzku. -Wiesz, może pomyślisz, że zwariowałam, ale odnalazłem ją. Odnalazłem przyszłego anioła śmierci, moja kochana. Dzięki krwi waszej matki, którą posiada Ayla oraz mojej mocy z kosy śmierci, która była jej podarunkiem, księżniczka stanie się tym, o czym marzę. Kimś, kto przywróci równowagę między Niebem, Ziemią i Piekłem. Mój najukochańszy anioł śmierci, tylko mój. To będzie mój najcudowniejszy i najprawdziwszy twór, nim pocałunek śmierci mego anioła wyssie ze mnie ostatnie tchnienie, wtedy będziemy razem już na zawsze, Celestio -wyszedł spod prysznica, owijając się ręcznikiem i udał się do sypialni. Ubrał się i położył do łóżka, od razu zasypiając. Śnił mu się pewien sen, albo raczej wspomnienie.
Leżał koło ukochanej po upojnej nocy i obserwował jak spała. Trzy dni temu wzięli cichy ślub, gdyż po ostatnich uniesieniach jego ukochana Celestia oznajmiła mu, że jest w ciąży. Najpierw go zatkało i nie wiedział, co powiedzieć. Jednak chwile później uniósł ją i zaczął się z nią kręcić szczęśliwy. Teraz obserwował ukochaną i bawił się jej włosami. Nie chciał jej ani maluszka stracić, ale nie wiedział jak jej powiedzieć, by odpuściła tę wojnę i uciekła wraz z nim. Adrian cicho westchnął i wstał, podchodząc do okna. Obserwował liście, które kołysały się na koronach drzew pod wpływem wiatru. Nie minęła nawet chwila, gdy poczuł dłonie swej małżonki oplatające go w pasie.
- Adrianie. Czy coś cię trapi, kochany? -zapytała go cicho.
- Celestio...- szepnął, odwracając się do niej i obejmując ją. - Nie chcę, byś brała udział w tej wojnie. Boje się o ciebie i maluszka. Nie chcę was stracić - powiedział cicho, gładząc jej fioletowe włosy.
Królowa kruczego lasu ujęła w dłonie twarz swego boga śmierci i męża, patrząc mu głęboko w oczy.
- Kochany, przecież wiesz, że muszę pomóc młodszemu bratu. Od tego zależy równowaga wszystkich naszych światów - powiedziała spokojnie.
- No ale on ma Gabriela i innych, Celestio -stwierdził smutnym głosem.
- Nie martw się, wygramy to i wrócę szybciej niż myślisz, a na razie chodź do łóżka -pocałowała go czule i pociągnęła w stronę łoża. Shinigami poszedł razem z ukochaną i całowali się jeszcze, pieszcząc się wzajemnie nim usnęli wtuleni w siebie.
Undertaker nagle się obudził i położył sobie dłoń na czole.
- To był tylko sen - wyszeptał, czując łzy pod powiekami. Najlepiej by było się upić, gdyby jeszcze mógł. Nawet nie podejrzewał, że ktoś niepostrzeżenie się włamał, gdy spał i znalazł księgę wspomnień księżniczki.
Ayla:
Była już w łóżku. Brat przyniósł jej ulubiony napój - mleko z nutką miodu i truskawek. Gdy to wypiła, od razu zasnęła trochę smutna, ponieważ straciła włosy.
Trafiła do swej podświadomości, to już drugi raz od ostatniego razu. Podeszła do swego drzewa, w którym była zamknięta jej moc i zauważyła jakąś rysę. No może nie rysę, a raczej małe pękniecie. Dotknęła opuszkiem palca i w tym momencie usłyszała czyiś chichot.
- Kto tu jest? - rozejrzała się i usłyszała szelest. - Kimkolwiek jesteś, pokaż się. Natychmiast! - Chichot tylko się wzmógł, a księżniczka poczuła dreszcz, jednak to nie był dreszcz strachu ,czy przerażenia, więc to było dla niej całkiem nowe uczucie. - Ujawnij się -powtórzyła raz jeszcze, tym razem bardziej stanowczym tonem. Po kilku chwilach mogła dojrzeć tajemniczą postać, wychodzącą z cienia drzewa.
Zamiast lewego oka miała czarną różę. Księżniczka aż cofnęła się z wrażenia. - Ty jesteś... - Dziewczyna z czarną różą uśmiechnęła się slodko i po chwili przyszpiliła Ayle do drzewa.
- No witam, witam moją małą, słodką i niewinną Lady Ayle - zachichotała.
- Już nie jestem taka niewinna jak ci się zdaję Dark Roses - Burknęła krzyżując ramiona na klatce piersiowej i patrząc na nią tylko zmrużyła niebezpiecznie oczy- Jednakże radziłabym, abyś się odsunęła.
Czarnowłosa o imieniu Dark Roses tylko prychnęła w odpowiedzi.
- Och ponoć słodkie i urocze dziewczynki takie jak ty są bardziej niebezpieczne, czyż nie?
- Czego chcesz? - przerwała ostro jej wywód. -Bez powodu byś mnie tutaj nie ściągała -dodała. Tamta znów zachichotała, zauważając krótkie włosy swej Lady.
- Och, a cóż to? Wiesz, że chłopskie włosy są strasznie passe? Co za brak gustu - Ayla czuła, że jeszcze trochę i pęknie jej żyłka. Co Dark Roses zauważyła z wrednym uśmieszkiem na twarzy. - W każdym bądź razie, moja droga Lady Aylo mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia.
- Och, ciekawe niby jaką? Ostatnią propozycję jaką wtedy miała, to była propozycja od księcia pod postacią kruka i skończyło się na tym, że oto w tym drzewie moje obie moce zostały zamknięte - odpowiedziała, dalej mając skrzyżowane ręce.
- Chyba jednak nie do końca, skoro małą część mnie swojej mocy ukryłam bardzo starannie przed nim. Poza tym wiem, że tobie też zależy, by pozbyć się pewnej lokatorki, czyż nie tak?
Młoda księżniczka piekieł uniosła brwi.
- Masz na myśli White Roses?
-To moja moc powinna być tą najsilniejszą mocą. Czy ty nie rozumiesz lady, że to jej moc omal Cię nie zabiła? - mruczała.
- Czy możesz w końcu przejść do sedna? -powiedziała zirytowana już księżniczka.
- Zakładam, że chcesz odzyskać nie tylko długie, piękne włosy, ale także szacunek i godność, nieprawdaż, moja lady? -zachichotała Dark Roses, kładąc palec na ustach jakby myślała. Ayla czekała, aż w końcu jej alter ego dojdzie do tego, co ma do zaoferowania. - Po pierwsze, pozwolisz mi się zabawić od czasu do czasu z tymi, którzy nam zagrażają. Po drugie, pozbędziesz się uporczywej lokatorki i mocy w jednym, White Roses. A w zamian za to wszystko pomogę ci zniszczyć kosę śmierci tego czerwonowłosego świra.
Ayla tylko przez chwile rozważała jej słowa, by po chwili zapytać.
- Jaką mam mieć pewność, że mnie nie oszukasz?
-- No przecież ja przeciwieństwie do mojej bliźniaczej mocy umiem grać fer. Więc jak, umowa stoi, moja lady? - wyciągnęła dłoń w jej stronę.
- Jeszcze jedno pytanie. Jak się pozbyć tej drugiej mocy?
- Zapytaj kochanego kruczka, on wszystko wie.
- Dobra, w takim razie trzymam cię za słowo -Ayla podała jej także dłoń. Umowa została zawarta uściskiem dłoni. Dark Roses zniknęła, a Ayla po chwili się obudziła. Jednakże, gdy usłyszała grzmot i jakiś cień nad sufitem, z piskiem się schowała. Owy cień po chwili sfrunął na łóżko Ayli.
- "Wybacz, nie chciałem się wystraszyć" -powiedział w jej umyśle
- Kurczku... - wyjrzała i cicho westchnęła. -Przez chwilę myślałam, że to coś straszniejszego, a ty jak zwykle od czasu do czasu pojawiasz się w tej postaci, braciszku.
- " Zawsze mogę wrócić do swej zwykłej formy"
Ayla pokręciła tylko głową i odchyliła bardziej kołdrę, by jej brat mógł wejść.
- " Dalej nie chcesz dać się wyciągnąć na lot po Londynie? "
- Braciszku, burza się zerwała, a wiesz, że trochę się tego boję - powiedziała cicho i pogłaskała go po skrzydełku. - Nie martw się, Londyn nie zając, nie ucieknie. No chyba, że nagle zburzą jakiś ciekawy budynek, to wtedy mogę być smutna.
- " Skoro tak mówisz, siostrzyczko. Mogę zostać z tobą? Bo wiesz, tak szczerze to jestem śpiący; a coś boję się sam zasnąć. "
- Co, starszy brat, który już nie potrzebował tyle snu, chce spać i boi się zasnąć? -uniosła się na łokciu zdziwiona szczerze. -Braciszku, czego ty mi nie mówisz?
Kruk spojrzał swoimi oczkami w oczy siostry.
- Bo wiesz, powiedziałem kiedyś coś niemiłego do ciebie, gdy byłaś mała. Gdy nie byłem sobą i ojciec wtedy mnie zmusił, żebym wykasował to wspomnienie, no i... Pojawiła się jakaś straszna wizja i dlatego nie mogę zasnąć - powiedział cicho i skulił się, chowając skrzydła. Jakby się obawiał, że straci zaufanie siostrzyczki, nie po to tyle spędzał nią czasu. Kochała go, ale na jej zaufanie ciężko mu było zapracować wtedy.
- Braciszku, czy to ma coś związek z tym, co powiedział Grell? Że ja no nie powinnam się...
- Dość! Proszę, nie kończ tego, to i tak wystarczająco mnie to boli. Wystarczy, że ja mam o tym pamiętać .To moja kara, nie twoja, Aylo.
-Zaraz chcesz powiedzieć, że dlatego nie rozmawiać z ojcem tak jak kiedyś, bo kazał ci o tym pamiętać? Przecież to jest...
- Niesprawiedliwe, wiem. Ale inaczej się nie da - Nagle poczuł, że siostra go podnosi i po prostu głaszcze.- Więc nie nienawidzisz mnie, siostrzyczko? -Księżniczka tylko pokręciła głową i uśmiechnęła się łagodnie.
- Wiesz, kruczku. Myślę, że już czas, abyś znalazł sposób na przejęcie ode mnie mocy Białej Róży - Sebastian aż zatrzepotał skrzydłami zaskoczony.
- Jesteś pewna, że tego właśnie chcesz?
- Tak, to moje życzenie braciszku. A na razie śpijmy. Jutro masz się jeszcze spotkać z wujkiem, żeby dowiedzieć się, co chce ci powiedzieć, a ja sobie trochę pomaluje coś. Ciel jest ciekawy moich prac. Mówił, że być może znajdzie kogoś, kto wystawi moje prace.
- No dobrze, siostrzyczko. Dobranoc -tyknął dzióbkiem jej policzek tak, jakby dawał jej całusa.
- Oj, jakie to słodkie. Całusek od mojego kochanego kruczka - zachichotała i położyła go na poduszce. Po chwili także ułożyła głowę i usnęła spokojnym snem.
Sebastian ułożył się bardzo wygodnie blisko młodszej siostry i także zasnął w tej postaci. Spali tak razem do następnego poranka.
Jakoś udało mi się napisać
Myślałam nad specialem walentynkowym ,ale nie zdążę go napisać do walentynek.
Więc pytanie pisać go czy nie pisać.
I do następnego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro