Rozdział 8
Grell:
Gdy tylko wrócił na uniwersytet i pierwsze, co zrobił, to poszedł do profesora Macguffina od fizyki kwantowej. Aby powiedzieć, dlaczego go nie było. Zapukał do jego drzwi sali i wszedł. Stary profesor spojrzał na niego znad okularów, gdy przeglądał testy innych studentów z trzeciego roku.
- Panie Sutcliff.. Mogę wiedzieć, dlaczego nie było cię na moich zajęciach? - zapytał.
- Najmocniej przepraszam, profesorze, ale dostałem bardzo pilny telefon - powiedział ze skruchą w głosie. - Od notariusza z informacją, że moja babcia zmarła i dlatego musiałem wyjść. Ta nowa dziewczyna, co się zjawiła była w gabinecie dyrektora. Nie miałem po prostu jak poinformować o tym. Oczywiście nadrobię to, ale w poniedziałek zastrzegam, że będę nieobecny z powodu odczytania testamentu babci - dodał po chwili.
- Przykro mi z powodu straty, jaka Cię spotkała, Grellu. Oczywiście usprawiedliwię ci to. A tymczasem wracaj na resztę zajęć. Ja przekaże dyrektorowi te informację - powiedział profesor.
Grell cicho odetchnął z ulgą. Dopóki jego zaklęcia działały, to wszystko uszło mu na sucho, na szczęście.
- Dobrze. Dziękuje, profesorze i jeszcze raz bardzo przepraszam.
Stary profesor się tylko uśmiechnął.
- Naprawdę, nie masz za co. Taka jest kolej rzeczy. Jedni się rodzą, inni umieraja. Na każdego przychodzi ten czas, czy to bliscy, czy to przyjacielem, nawet my sami. Choroby, czy starość. Zdarzy się wypadek, albo co gorsza zamachy terrorystyczne na co nie mamy wpływu, co się dzieje na tym świecie. - Grell miał ochotę wywrócić oczami, ale wolał tego nie robić. - Dobrze, więc. Teraz zmiataj na zajęcia.
- Oczywiście, profesorze.
Profesor go jeszcze zatrzymał.
- A i Grell jeszcze jedno. Jako przewodniczący uniwersytetu, chciałbym żebyś oprowadził pannę Blackrose po budynku i pokazał, co gdzie jest.
- Naprawdę muszę, profesorze? Nie może ktoś inny?
- No taki jest obowiązek przewodniczącego.
- Em .. No dobrze - powiedział i wyszedł, wracając na salę. Przeprosił cicho i wytłumaczył swoją nieobecność, na co niektórzy zerknęli na niego ze współczuciem. Wszyscy poza Nicolette.
Grell tymczasem usiadł na swoim miejscu po lepiej i zauważył, że Nicolette siedzi od strony okien po prawej stronie. Zamyślił się nad tym wszystkim. Gdy nadejdzie odpowiedni czas, spróbuje ją najpierw sprowokować, a później zdobyć jej zaufanie. Na razie dokuczanie dziewczynie zostawi innym, ale tylko w granicach normy. Sam Grell na razie zamierzał ją ignorować i obserwować. Nie chciałby, żeby przy okazji doszło do jakiejś tragedii.
Ponieważ dla niego liczyło się tylko to, by ją odzyskać. Swą księżniczkę i anioła śmierci. I jeżeli będzie trzeba, to złamie umowę z Lucyferem i zostanie tylko z nią. Bowiem ją kochał ponad wszystko.
" Mam nadzieję, że mi wybaczysz"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro