Rozdział 43
Grell
Czerwonowłosy siedział na dachu jednego z budynków. Czekał za lisim demonem, ponieważ poprosił go o pewien kontakt. Sebastian spał na jego głowie i ani myślał się ruszyć, a Grell przez ten czas analizował słowa księżniczki na temat spotkania z pierwszą anielicą śmierci, jak i o tym, iż mógł być tymże aniołem zniszczenia, jak jego poprzednik - Ryu oraz o tym wspomnianym przeznaczeniu.
- Jestem, szefie – Rick pojawił się na dachu koło niego.
- Nie miałeś mówić do mnie szefie – wywrócił oczami. – Masz to?
- Zwierciadło kontaktu, oto one, chociaż nie wiem, na co ci jest potrzebne? - Lisi demon spojrzał na anioła zemsty.
- Zaraz zobaczysz – spojrzał w zwierciadło. – Kontakt, pajęcza królowa, Selina – wywołał Grell, a Ricka zatkało. Po co chciał rozmawiać z jego matką.
Selina
Pajęcza królowa akurat była zajęta dokumentami dotyczącymi sytuacji, które ostatnio miały miejsce, gdy zauważyła, że kryształ na jej zwierciadle się zaświecił, jednak na czerwono. Prychnęła pod nosem i odebrała połączenie.
- Masz tupet, aby do mnie wydzwaniać po tym, co zrobiłeś, ty czerwony durniu – fuknęła zła dziewczyna.
- Też się cieszę, że cie widzę, Sell - san – mruknął Grell.
- Siemka, mamuś – Rick jej pomachał.– Jak tam sprawy królestwa?
- Gdyby twój szanowny ojciec był tu ze mną, a nie w delegacji, nie musiałabym się męczyć z dokumentami. Twoja młodsza siostra wymyśliła sobie, że założy hotel dla potępionych dusz, aby dostały odkupienie, i mogły udać się do nieba (nawiązane do hazbin hotel dop. aut. Hehe ) - burknęła. – Bo kretyn numer jeden musiał wydać moją kochaną przyjaciółkę śmieciowi, który ją zamordował. Przez to stąd nadmiar potępionych dusz.
- Wiemy, znam sytuację. W sumie Kira ma nawet dobry pomysł, będzie z niej kiedyś super królowa – zaśmiał się Rick.
- Wracając do tematu – oparła łokieć o podokiennik swego fotelu, patrząc zimno na Grella. - Jaki ten czerwony dupek ma powód, by do mnie wydzwaniać, z naszego zwierciadła? - spytała chłodno Selina.
Grell
Miał powód i to dość poważny.
- Sell-san, czy z czasów szkolnych z księżniczką uczyliście się na temat pierwszego anioła śmierci?
Selina spojrzała na chłopaka zdumiona.
- Tak, ale tylko ogólnikowo wiem, że nawet był ukazywany jej portret jako kobiety z ogromnymi skrzydłami, czarna aureola i kosa śmierci, bardzo potężna... Jednak to tylko część wzmianek. -
Grell tryknął Sebastiana w skrzydło, jak nic ani drgnął.
- A były jakieś wzmianki o tym, by pierwszy anioł Śmierci miał partnera?
- Nic mi na ten temat nie wiadomo. Dlaczego pytasz?
Zagryzł dolną wargę, musi znaleźć inne źródło informacji.
- Bo słyszałem wzmiankę o niejakim Ryu.
- Hm, naprawdę pierwsze słyszę, ale myślę, że twoi ci dawni koledzy mogą wiedzieć coś na ten temat. A teraz abstrahując do innej kwestii - Selina wskazała na jego głowę. - Dlaczego kruczy książę śpi na twojej głowie?
- Tez się nad tym zastanawiam. Normalnie by zniknął, ale nawet nie mogę go obudzić. - Jeszcze raz go uderzył. - Nie reaguje.. - W tym momencie coś go tknęło. Już w czasie rozmowy z Nicolette zauważył, że coś jest nie tak. - Ty cholerny kruku - warknął nagle.
- Ej, nie wyzywaj go , bo się wkurzy - fuknęła.
- Raczej mi podziękuje, bo wiem do cholery czego mu brakuje. Muszę iść.
- No dobra, jeżeli czegoś się dowiem, to dam znać Rickowi, a on ci przekaże.
- Dobrze, dziękuję - rozłączył połączenie. A Rick spojrzał na Grella.
- Czego mu brakuje?
- A czego może brakować osłabionemu demonowi? - Grell spojrzał kątem oka na Ricka. - Oczywiście pokarmu duszy grzesznika. Jak tylko mu jakąś znajdę, to w domu czeka go porządna zjebka - burknął zły.
- Martwisz się o niego, nie jak o demona który naznaczył cię klątwa, a może w sumie jak o przyjaciela - skwitował Rick, a Grell się zrobił czerwony.
- W - wydaje ci się. W każdym bądź razie, czuję, że Will jest blisko, więc zrozumie sytuacje, a ja najwyżej później wytłumaczę to ojcu - Grell wstał i zeskoczył z dachu.
William
William stał w cieniu drzew, obserwując mężczyznę. Gdyby nie to, iż musiał czekać do jutrzejszego poranka, jak nic odesłałby go do piekła. Bowiem ten mężczyzna był groźnym pedofilem i mordercą małych dzieci. Nagle usłyszał szelest i zamachnął swoim sekatorem.
- To ja - Powiedział Grell, gdy sekator minął go o milimetry.
- Na bogów nie zachodź mnie tak, Grell - powiedział William, wracając do obserwacji. - Co jest, że pojawiłeś się znienacka?
- Chłodny jak zawsze - wywrócił oczami, wychylając się zza drzewa też. - Kogo mamy na liście?
- Ja mam... James Franco urodzony 23.04. 1973, sęk w tym, że muszę czekać do rana.
- A to dlaczego? Czyżby niektóre sytuacje cię nie nauczyły? - Uniósł brew.
- Uwierz mi, że gdybym mógł facet już byłby w piekle. Jest jebanym pedofilem i mordercą dzieci - burknął. A Grell najpierw się spiął, a potem rozluźnił.
- To się dobrze składa, bo potrzebuje takiego grzesznika, jako pokarmu dla durnego kruka.
- Że co? Ty chyba zwariowałeś. Myślisz że na to poz...
- Will, proszę cię, tylko ten jeden raz, ja później to ojcu wytłumaczę.. Poza tym widzę, że cię ręką świerzbi, by jak najszybciej mieć to z głowy. - Grell zdjął rękawiczkę, ujawniając tym miecz. - Kruku wiem, że mnie słyszysz. Czas na jedzonko.
Jednocześnie stały się dwie rzeczy : Grell odciął głowę tego człowieka, a kruczy książę tworzył ślepia i wbił pazury w serce, a dziobem wyssał dusze.
- Naprawdę dostaniesz ode mnie ostry ochrzan w domu - powiedział z powagą Grell, przy okazji spoglądając na Williama, który aż musiał odwrócić wzrok. - To tylko jednorazowe, gdybym tego nie zrobił, on by zdechł, a ja pewnie bym padł martwy.
- Dobra wierzę, ale doprawdy, mogłeś to zrobić z subtelnością, a nie jak barbarzyńca - mruknął William, a Grell wywrócił oczami.
- I tak muszę cię o coś dopytać w innej kwestii, co powiesz na drinka?
- Uh, niech ci będzie, o ile stawiasz.
Grell
Gdy znaleźli ustronne miejsce, gdzie nich ich nie podsłucha i po zamówieniu drinków, przeszli do konkretów.
- Więc, o czym chciałeś pogadać? - zapytał William.
- Tylko obiecaj, że to nie dotrze bynajmniej na razie do Lucyfera, tym bardziej, że on sam sporo faktów zataił. - Grell zrelacjonował mu rozmowę, całą rozmowę z Nicolette, a raczej z księżniczką, od widzeniu aur, po widzeniu przez nią dat śmierci, jak i to iż Ayla w zaświatach spotkała pierwszego anioła śmierci.
- Reasumując, moce białej i czarnej róży są nic nie warte. Były tylko testem, by sprawdzić, iż jest godna tytułu anioła śmierci. Adrian nie musi robić fuzji kos i może normalnie żyć, ponieważ jej powrót, spowodował, iż jej moce przebudziły się częściowo póki nie odzyska kosy, ujawniając tym samym prawdziwa kosę śmierci. Jednakże, że Lavenna miała partnera i że ty jesteś jego reinkarnacją, to dla mnie niepojęte, nie było o tym wzmianek w żadnej z bibliotek bogów śmierci - powiedział wyrazie zaskoczony.
- Uwierz mi, byłem w takim samym szoku pomimo drzemki, że nie wiem, gdzie mógłbym znaleźć jakiekolwiek informacje na temat anioła zniszczenia.
- A starożytna biblioteka Lavenny?
- Nie mam pojęcia, gdzie się znajduje, wiem tylko o samej księdze zaklęć ukryta przez Undertakera.
- Z tego co mi kiedyś opowiadała Lilien, gdy była na tej udawanej kontroli mówiła, że ta biblioteka jest gdzieś w Paryżu. Jednakże Adrian nie chciał zdradzić w którym miejscu i jako jedyny ma do niej klucz.
- Czyli znów przebija się Paryż, pojadę do niego po jutrzejszym obiedzie z mamą i zapytam czy udało mu się coś załatwić w tej kwestii.
- Obiedzie? - William się zdziwił, jednak po chwili do niego dotarło. - Oh, no tak, wasza data urodzenia. Tylko co zrobicie, jak będzie tam ktoś z collage, albo co gorsza on się tam napatoczy?
- Co do ludzi z collage'u mam pomysł, iż kochana mama będzie udawać moją siostrę, która wcześniej ode mnie uciekła od toksycznego ojca i robiła karierę. Mam to z nią obgadane - zachichotał Grell. - A co do Dylana aka dupka Setha to coś jeszcze wymyślę.
- Oby, bo może chcieć zniszczyć ci reputację.
- Zdaje sobie z tego sprawę, jednak nie dam mu się tak łatwo - dopił drinka. - Muszę lecieć ochrzanić pewnego kruczego księcia za wywiniecie tego numeru - wstał.
- Trzymaj się. A kiedy ją wypisują ze szpitala?
- Pojutrze, jeżeli nic jutro się nie wydarzy, to bez problemu po nią pojadę - powiedział Grell, a William skinął głową.
TIME SKIP
Grell wrócił do apartamentu, jego rodzicielki nie było w domu. Swe kroki skierował do sypialni , gdzie przebywał Sebastian.
- Mogę wiedzieć, co ty odpierdoliłeś, kruku? - Był na niego zły - Naraziłeś nas tym swoich głodem.
Kruczy książę podniósł spojrzenie na anioła zemsty.
- Wybacz, nie wiem co mnie pokusiło, by próbować nie jeść dusz.
- Kurde Sebastian, brzmisz jak jakiś demoniczny wegetarianin. Wiem, że to twoje tzw samobójstwo nie było do końca samobójstwem, ponieważ mnie potrzebujesz. - Grell podszedł bliżej. - Nie rób jej tego, nie rań jej w ten sposób. Twoja siostra jest bystra i pewnie też musiała zauważyć twój stan. - westchnął ciężko, a krukowi się ziewnęło.
- Już nie będę - mruknął sennie po takim najedzeniu. - A co zrobisz, jeżeli rada będzie drążyć?
- W dupie to mam - usiadł na łóżku, rozpinając koszule. - Przyznaje, traktuje cię teraz jak przyjaciela i jako twój przyjaciel proszę cię, abyś mnie informował, że jesteś głodny. Tym bardziej, że chętnie ich wyręczę w pozbywaniu się takich zwyrodnialców. A uwierz mi, widziałem takich wielu, nie licząc tego drania.
- W sensie pedofili i morderców dzieci?
Grell odetchnął.
- To było parę tygodni po zdanym przeze mnie i Williama egzaminie zbieraniu dusz i dostaniu okularów. Dostaliśmy informację, że budynek sierocińca się zawali, miało zginąć trzydzieścioro czworo dzieci i pięciu opiekunów. Tylko, że będąc na miejscu okazało się, iż ten budynek od dawna nie był domem dziecka, a przykrywką dla pedofilii. Kurwa Sebastianie, dziecko kilkumiesięczne wykorzystane przez pedofilów. Przez miesiąc szorowałem ciało, aby zmyć z siebie ten przerażający widok na nagraniach filmowych tego dziecka.
- To faktycznie jest chore. - powiedział z powagą a Grell zacisnął zęby.
- Po wszystkim nie dbałem o to, czy mnie zawieszą i na ileś tam czasu odebraliby mi kosę, ale na podstawie nagrań filmowych dzieci znalazłem tych sukinsynów i ściąłem im głowy. To uczucie ekstazy, gdy śmieć umiera w najgorszy sposób, poczułem się cudownie.
- Mogłeś im klejnoty odciąć, ilu ich było?
- W sumie siedemdziesięciu dziewięciu. Najmłodszy z nich miał dwadzieścia jeden lat a najstarszy siedemdziesiąt trzy lata. A teraz jak się czyta w tej dzisiejszej sieci, że tacy dostało tylko po dziesięć, piętnaście lat wolności, to aż korci, by wejść do sali rozpraw i zrobić wielką masakrę - zachichotał. - Ale duże ryzyko, że anioły, rada bogów śmierci oraz overlordowie z kręgów piekła by to zobaczyli.
- To prawda.
- No nic, ja idę pod prysznic, a tobie puszczę wodę do zlewu, musisz spłukać z siebie te resztki krwi.
Kruczy książę pokiwał łbem i udali się do łazienki. Żaden z nich nie podejrzewał problemów, jakie mogły wystąpić jutrzejszego dnia....
CDN
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro