Rozdział 39
William
Niepokoiła go ta cała sytuacja, nie mógł się skupić na raportach. Odchylił się na krześle i przymknął oczy. Tylko Grell był w stanie jakoś się wyłamać z systemu śmierci. Podejrzewał, że może nawet już odkrył, kto za tym stał, nagle usłyszał pukanie.
- Wejść - mruknął i zobaczył czuprynę blondyna.
- William - senpai, musisz coś zobaczyć . Coś bardzo śmiesznego.
- Co jest niby takie śmieszne?
- Chodź, a sam zobaczysz - zachichotał Ronald, a William wywrócił oczami i wstał.
- Oby to było warte uwagi, bo cię zawalę raportami - burknął, ale wyszedł z nim.
Gdy dotarli na dziedziniec, William faktycznie dojrzał dość interesujący widok. A mianowicie Othello wisiał związany na pomniku i coś mamrotał. Miał rozwalony nos i nabitego guza na czole. Wypadły mu też dwa przednie zęby.
- No dobra, tego się nie spodziewałem.
- Z pozdrowieniami od Grella. Liczy iż się nim zajmiemy - zaśmiał się Ronald, a William wywrócił oczami, choć się domyślał.
- Dobra niech go ktoś zdejmie i zabierze do pokoju przesłuchań.
Grell
Po jeszcze dokładniej rozmowie z rodzinką, czerwono włosy leżał w swojej sypialni i zasłaniał zgiętym łokciem oczy. Westchnął cicho. Wiedział, że zawalił sprawę, był zbyt pewny siebie i to go kosztowało sporo.
- Wylądowała w szpitalu. W śpiączce. Prawie odesłałem jej duszę i dowiaduje się, że wniknęła w martwego noworodka. Widzi aury i licznik, kiedy oraz kto umrze.
Usiadł i się przeciągnął.
- I nic z tego nie będzie. Mogę jedynie się postarać być na tyle blisko, aby ten śmieć się do niej nie zbliżył.
Jedyny plus, że Nicolette zapytała, czy jutro też ją odwiedzi. Przy okazji dowie się, kiedy zostanie wypisana.
- I albo mi trzepnie i się obrazi, albo może się zgodzi zamieszkać u mnie.
- No możesz spróbować - Kruk usiadł mu na ramieniu. - Tylko czy nie martwisz się, że odbiorą was jako parę?
- Nawet jeśli, to coś wymyślę. Ważne, aby nie wracała w miejsce, gdzie Seth zostawił te okrutną niespodziankę. Może tam się czaić, on albo jego wężowe pupilki.
Kruk się spiął. Miał też z tym złe wspomnienia.
- Wybacz, wiem jak to na ciebie działa - Grell obrócił się na bok.
- Ehh, nic nie szkodzi. O której się do niej wybierasz?
- Chyba tak koło trzynastej. Rano obmyślę plany, jak skutecznie ignorować śmiecia i jednocześnie nie sięgnąć od razu po moc, bo wiem czym to grozi. Koło jedenastej wybiorę się na małe zakupy. Sebuś, czy twoja siostra poza różami, ma jeszcze jakieś ulubione kwiaty? -Zapytał, opierając się na łokciu.
- Jeżeli chodzi o ziemskie kwiaty, to bardzo lubuje w fiołkach, ze względu na ich piękny zapach i to, że potrafią długo utrzymać się w wodzie. Oczywiście różyczki herbaciane i lawenda.
Grell się uśmiechnął pod nosem.
- Myślisz , że się wkurzy jeżeli sprezentuje jej taki bukiecik?
- Sam spróbuj, a się dowiesz - Zachichotał, a Grell mu trzepnął poduszką.
- A idź mi. Sio do karmnika spać, czy tam gdzie ptaszyska śpią - fuknął.
- Dobra, dobra - zniknął.
Czerwono włosy odetchnął i się przeciągnął.
- Mam nadzieję, że masz dziś miły sen, Nicolette - pomyślał i sam zasnął.
Cdn...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro