Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36




Nicolette: 

Ciągle tak siedziała oparta o ramię Grella. Biła się z tym wszystkim myślami. W tym jednym miał rację, miała ochotę odciąć się od tego wszystkiego i zapomnieć, tylko, że echa przeszłości sny jej na to nie pozwalały. Chciała coś powiedzieć, podnosząc na niego swój wzrok gdy... 

- Grell... 

- Tak, księżniczko? 

- Po pierwsze, nie nazywaj mnie już tak. Używaj mojego imienia. A po drugie - wskazała palcem na jego nos. -Krew ci leci z nosa. - dodała.

 Grell dotknął pod nosem i faktycznie wyczuł krew. Czy to nie mogło serio już odpuścić?

 - To zapewne musiało mi jakieś naczynko pęknąć i.. - chciał dodać coś jeszcze, ale nagle poczuł, że go szarpnęła za ucho. 

- Może i już nie jestem księżniczką piekła, ale takim kłamstewkiem mnie nie przekonasz - powiedziała butnie Nicolette. 

 Grell : 

 Tak jak podejrzewał, nie uwierzyła mu. Westchnął cicho i wstał, podchodząc do okna. Widząc czarne chmury i pierwsze krople deszczu, odwrócił się do niej.

 - Moje bóle głowy, zawroty , krwotoki z nosa i ostatnie omdlenie wynika z tego, że najpewniej kończy mi się czas na tym świecie. - Oznajmił, gdy błyskawica rozświetliła jego posturę, Nicolette rozszerzyła źrenice w szoku.

 -Ile... - Nie dokończyła, gdy wszedł w jej w słowo. 

- Nie wiem, ale zapewniam, że zanim to się stanie, to tego skurwiela zabiorę ze sobą do najgorszej czeluści w piekle. Sprawię, że straci nieśmiertelność i będzie cierpiał takie katusze, iż jego jestestwo przestanie istnieć - uśmiechnął się smutno. 

 -Grell, ja.. 

-Nicolette -powiedział miękko i uklęknął przed nią, ujmując jej dłoń. - To moja kara za to, co się wtedy wydarzyło, nie słuchałem cię wtedy i bardzo tego żałuję. Jednak proszę. Nie lituj się nade mną, obiecaj mi to - poprosił ją.

 Nicolette:

 Przez chwilę nie wiedziała, co powiedzieć. On ją prosił, aby się nie litowała nad nim. Czy ten sen, w którym widziała, że ginie od kuli, nie, to nie musiała być kula. 

- Ty to masz, prawda? Moc białej róży? - zapytała ostrożnie. Grell tylko się uśmiechnął i skinął głową na tak.

 - Widzę, że to wyczuwasz. 

Nicolette pokręciła tylko głową. 

- Widzę. Kiedy szukałam, byłam jakby świetlistą kulą. Trochę niewidoczną dla ludzkiego oka, póki nie znalazłam jej. Było mi jej szkoda i chciałam, aby żyła. Więc gdy jej duszyczka uleciała do nieba, ja zajęłam jej miejsce. Mówiła, a Grell słuchał z uwagą, nie przerywał jej. - Gdy w nią wniknęłam i otworzyłam oczka, widziałam aury, tych wszystkich lekarzy i pielęgniarek położnych. Większość z nich była białą, czy jak to się mówi słoneczną aurą, jednak aury pozostałych były ciemne. Czarne, jakby wcześniej dopuścili się czegoś złego. I zaczęłam przeraźliwie płakać

. - Czyli inaczej mówiąc, rozwinął się u ciebie inny dar. 

 - Jest jeszcze coś. _   Grell spojrzał na nią zaskoczony i nagłe zauważył, że coś zdjęła z jednego oka, które było naznaczone jakimś symbolem. - Noszę soczewkę, ponieważ widzę coś, co mnie przerażało. Wtedy widziałam to u mamy, a później u taty. Powiedziała cicho.

 - Co takiego? - zapytał powoli choć czuł, że znał odpowiedź. Bowiem oko Nicolette miało symbol, symbol anioła śmierci.

 - Widzę liczniki odliczające czas do zgonu, i sęk w tym, że u ciebie także to widzę.  


CDN....




Wracam do  was po 5 latach. 

Tęskniliście?

Na razie spróbuję dokończyć to opowiadanie, a co do reszty zobaczymy jak z weną

Buziaki


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro