Rozdział 34
Grell:
Czerwonowłosy po ustalonym czasie, pojawił się na miejscu. Zgasił motor i zdjął kask, spoglądając na anielice.
-A tak się zastanawiałem, które z nas pojawi się pierwsze. - uśmiechnął się
-Iskierku - westchnęła Emilie, odpychając się nogą od murku - Dlaczego aż tak bardzo Ci na tym zależy?
-Mamo... - zaczął, kładąc jej rękę na ramieniu-= Może dlatego, że bardzo przypominała mi Aurore, moją dawną opiekunkę.
-Na prawdę? - zapytała, a Grell skinął głową - No dobrze. W takim razie chodźmy.
Wchodząc po schodach na piętro, w którym mieszkała profesor Jules, czerwonowłosy usłyszał kłótnie.Kłótnie pomiędzy Williamem, a o dziwo, Rickiem.
-No poważnie? - Grell wywrócił oczami – Oni muszą akurat teraz
-Nie martw się tym. Poza tym – zachichotala - Jestem ciekawa jak oni zareagują na aniołka?-powiedziała Emilie, puszczając oczko
-William ma po prostu o nich ciężkie mniemanie. Demony kradną mu duszę, za co ich nienawidzi, a pewien anioł chciał przerabiać cinematick records.
-Coś mi się obiło o uszy
-Mam tylko cichą nadzieje, że się na ciebie nie wścieknie – mruknął Grell
-No wiesz, jeżeli wspomnisz, że jestem żoną jego przełożonego
-Mamo! - spojrzał na nią, wywracając oczyma
-No co? - zachichotała
-Jesteś niemożliwa - roześmiał się nagle wesoło i weszli do środka
William:
-No w końcu się zjawiłeś. - burknął żniwiarz
-To ja w sumie powinienem na ciebie burczeć, Willu. - Grell skrzyżował ramiona na klatce piersiowej – Obiecałeś, że będziesz szybciej od tego cholernego demona. Schrzaniłeś, to po pierwsze. A po drugie, przy kobietach nie powinno się przeklinać. Nieprawdaż kochana mamo? - zapytał słodkim tonem
-Zaiste mój drogi synu. - odparła anielica
-Chwila, stop. Niedojrze, że jest tu demon, to jeszcze anioła musieli nasłać? - czarnowłosy był zły – To po prostu niedorzeczne.
Czerwonowłosy coś tylko mruknął w odpowiedzi. Emilie spojrzała srogo na żniwiarza, a Rick i Ronald tylko cicho zachichotali.
-Co was tak rozbawiło? - zapytał Will. Ronald zabrał tylko szefa na bok, gdy w tym czasie Grell i Emilie podeszli do ciała profesor Jules.
Grell:
-No to, jaki masz plan, mamo? - spytał
-Zobaczysz mój drogi – anielica przyklęknęła i dotknęła czoła kobiety - Wyczuwam słabą cząstkę duszy. Wprawdzie nie do uratowania, ale... Mogę zrobić coś innego.
-Mianowicie?
W dłoni anielicy pojawiła się włócznia i przybliżyła do serca Tanyi Jules.
-Włócznia wchłonie resztkę duszy, a gdy nastanie noc, wyśle ją do gwiazd i stanie się jedną z nich.
-Jak to? - Grell się zdziwił
-Gabriel mi mówił, że czasem niektóre słabe dusze stają się gwiazdami na niebie – odrzekła spokojnie Emilie
-Rozumiem. Rób, co musisz. - powiedział chłopak i odsunął się na odpowiednią odległość.
William:
-No to jest po prostu śmieszne - mruknął na tyle cicho, aby ta anielica go nie usłyszała
-Szefie nie mów o tym głośno, bo jak dojdzie to do uszu Andersona, to lipa z wolnym. Albo gorzej, zawieszenie za obrazę jego żony. - powiedział Ronald
-Czyżby nasz William się cykał? - mruknął Grell z wrednym uśmieszkiem na twarzy
-Aj, cicho bądź - burknął i dodał-Jak to się w ogóle stało?
-Oj uwierz mi. Sam byłem w niezłym szoku - czerwonowłosy oparł się o ścianę - Wygląda na to, że sprawy się skomplikowały. Robi się bardzo poważnie.
-A powiesz jej, kto jest następnym celem?
-Ty chyba zwariowałeś William. To, że mam współpracować ze swoją matką, nie znaczy to, że muszę jej informować
-O czym nie musisz mnie informować, Grell? - była już koło nich, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Popatrzyła na syna, a czerwonowłosy odwrócił wzrok, nie patrząc na Emilie. - No słucham. Co żeś tak ważnego przede mną zataił, hm? - zapytała
-Ja.. - i w tym momencie uratował go dzwonek telefonu, więc szybko odebrał – Tak słucham?
-Pan Sutcliffe? Tu doktor Roy – powiedział lekarz - Dzwonie, żeby pana poinformować, iż pańska narzeczona wybudziła się ze śpiączki. Chce pana jak najszybciej widzieć.
-Dobrze. W takim razie zaraz będę, dziękuje – Anioł zemsty się rozłączył i spojrzał na Emilie -Mamo, przepraszam cie, ale pogadamy o tym wieczorem
-No ale... – zaczęła anielica, ale Grell jej przerwał
-Wieczorem – powtórzył z naciskiem – Na prawdę wybacz, ale muszę do niej jechać. Rick, dajcie anonimowo znać policji o zabójstwie profesor Jules
-Spoko. Nie ma sprawy.. Powodzenia z księżniczką- mruknął kitsune
Czerwonowłosy tylko skinął głową w odpowiedzi i wyszedł. Ekspresowo zbiegł po schodach i wsiadł na motocykl, odpalając go. Ruszył w piskiem opon, będąc w drodze do szpitala. Grell czuł podskórnie, że Nicolette, a raczej księżniczka Ayla mu wszystko opowie. Tylko nie wiedział jak księżniczka zareaguje na niego...
Ciąg dalszy nastąpi..
Gwiazdka, komentarz
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro