Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 34


Grell:

  Czerwonowłosy po ustalonym czasie, pojawił się na miejscu. Zgasił motor i zdjął kask, spoglądając na anielice.

-A tak się zastanawiałem, które z nas pojawi się pierwsze. - uśmiechnął się

-Iskierku - westchnęła Emilie, odpychając się nogą od murku - Dlaczego aż tak bardzo Ci na tym zależy?

-Mamo... -  zaczął, kładąc jej rękę na ramieniu-= Może dlatego, że bardzo przypominała mi Aurore, moją dawną opiekunkę.

-Na prawdę? -  zapytała, a Grell skinął głową - No dobrze. W takim razie chodźmy.

   Wchodząc po schodach na piętro, w którym mieszkała profesor Jules, czerwonowłosy usłyszał kłótnie.Kłótnie pomiędzy Williamem, a o dziwo, Rickiem.

-No poważnie? - Grell wywrócił oczami – Oni muszą akurat teraz

-Nie martw się tym. Poza tym – zachichotala - Jestem ciekawa jak oni zareagują na aniołka?-powiedziała Emilie, puszczając oczko

-William ma po prostu o nich ciężkie mniemanie. Demony kradną mu duszę, za co ich nienawidzi, a pewien anioł chciał przerabiać cinematick records.

-Coś mi się obiło o uszy

-Mam tylko cichą nadzieje, że się na ciebie nie wścieknie – mruknął Grell

-No wiesz, jeżeli wspomnisz, że jestem żoną jego przełożonego

-Mamo! - spojrzał na nią, wywracając oczyma

-No co? - zachichotała

-Jesteś niemożliwa - roześmiał się nagle wesoło i weszli do środka


William:

-No w końcu się zjawiłeś. - burknął żniwiarz

-To ja w sumie powinienem na ciebie burczeć, Willu. - Grell skrzyżował ramiona na klatce piersiowej – Obiecałeś, że będziesz szybciej od tego cholernego demona. Schrzaniłeś, to po pierwsze. A po drugie, przy kobietach nie powinno się przeklinać. Nieprawdaż kochana mamo? - zapytał słodkim tonem

-Zaiste mój drogi synu. - odparła anielica

-Chwila, stop. Niedojrze, że jest tu demon, to jeszcze anioła musieli nasłać? - czarnowłosy był zły – To po prostu niedorzeczne.

Czerwonowłosy coś tylko mruknął w odpowiedzi. Emilie spojrzała srogo na żniwiarza, a Rick i Ronald tylko cicho zachichotali.

-Co was tak rozbawiło? - zapytał Will. Ronald zabrał tylko szefa na bok, gdy w tym czasie Grell i Emilie podeszli do ciała profesor Jules.


Grell:

-No to, jaki masz plan, mamo? - spytał

-Zobaczysz mój drogi – anielica przyklęknęła i dotknęła czoła kobiety - Wyczuwam słabą cząstkę duszy. Wprawdzie nie do uratowania, ale... Mogę zrobić coś innego.

-Mianowicie?

W dłoni anielicy pojawiła się włócznia i przybliżyła do serca Tanyi Jules.

-Włócznia wchłonie resztkę duszy, a gdy nastanie noc, wyśle ją do gwiazd i stanie się jedną z nich.

-Jak to? - Grell się zdziwił

-Gabriel mi mówił, że czasem niektóre słabe dusze stają się gwiazdami na niebie – odrzekła spokojnie Emilie

-Rozumiem. Rób, co musisz. - powiedział chłopak i odsunął się na odpowiednią odległość.

William:

-No to jest po prostu śmieszne - mruknął na tyle cicho, aby ta anielica go nie usłyszała

-Szefie nie mów o tym głośno, bo jak dojdzie to do uszu Andersona, to lipa z wolnym. Albo gorzej, zawieszenie za obrazę jego żony. - powiedział Ronald

-Czyżby nasz William się cykał? - mruknął Grell z wrednym uśmieszkiem na twarzy

-Aj, cicho bądź - burknął i dodał-Jak to się w ogóle stało?

-Oj uwierz mi. Sam byłem w niezłym szoku - czerwonowłosy oparł się o ścianę - Wygląda na to, że sprawy się skomplikowały. Robi się bardzo poważnie.

-A powiesz jej, kto jest następnym celem?

-Ty chyba zwariowałeś William. To, że mam współpracować ze swoją matką, nie znaczy to, że muszę jej informować

-O czym nie musisz mnie informować, Grell? - była już koło nich, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Popatrzyła na syna, a czerwonowłosy odwrócił wzrok, nie patrząc na Emilie. - No słucham. Co żeś tak ważnego przede mną zataił, hm? - zapytała

-Ja.. - i w tym momencie uratował go dzwonek telefonu, więc szybko odebrał – Tak słucham?

-Pan Sutcliffe? Tu doktor Roy – powiedział lekarz - Dzwonie, żeby pana poinformować, iż pańska narzeczona wybudziła się ze śpiączki. Chce pana jak najszybciej widzieć.

-Dobrze. W takim razie zaraz będę, dziękuje – Anioł zemsty się rozłączył i spojrzał na Emilie -Mamo, przepraszam cie, ale pogadamy o tym wieczorem

-No ale... – zaczęła anielica, ale Grell jej przerwał

-Wieczorem – powtórzył z naciskiem – Na prawdę wybacz, ale muszę do niej jechać. Rick, dajcie anonimowo znać policji o zabójstwie profesor Jules

-Spoko. Nie ma sprawy.. Powodzenia z księżniczką- mruknął kitsune

  Czerwonowłosy tylko skinął głową w odpowiedzi i wyszedł. Ekspresowo zbiegł po schodach i wsiadł na motocykl, odpalając go. Ruszył w piskiem opon, będąc w drodze do szpitala. Grell czuł podskórnie, że Nicolette, a raczej księżniczka Ayla mu wszystko opowie. Tylko nie wiedział jak księżniczka zareaguje na niego...

Ciąg dalszy nastąpi..

Gwiazdka, komentarz


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro