Rozdział 29
Grell:
Ruszył przez korytarz siedziby lekko zamyślony. William zapewne jeszcze nie skończył swoich spraw, więc postanowił na niego zaczekać przed frontowym wejściem. I tak narazie do swojego apartamentu mu się nie spieszyło, ponieważ dziś nie zaśnie tak szybko. Seth tym razem na prawdę przesadził, zostawiając taką wredną niespodziankę. Dlaczego wtedy się nie uparł, aby odprowadzić Nikki pod same drzwi jej mieszkania? Mógł ją uchronić przed upadkiem, a tak.. Była w śpiączce i czuł się winny. Westchnął cicho i dojrzawszy zbliżającego się Williama,odepchnął się od ściany.
-I co?
-Zostawią Nicolette w spokoju.
-Co za ulga. Ale, spotkałeś się z nim, prawda?
-Tak. - odpowiedział Grell - Myślałem na początku, że ojciec będzie miał do mnie żal. Jednak prawda okazała się mniej bolesna na szczęście.
-To dobrze.
-Ta.. Wracajmy już.
-Dobrze. I co dalej zrobisz?
-No na pewno dziś nie zasnę Willu.
-Będziesz się tym zadręczał. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego?
-Zrozumiesz, jak sam będziesz miał kogoś, o kogo będziesz się martwił, Will.
Brunet tylko westchnął i wyruszyli w drogę powrotną na ziemie. Gdy się ty zjawili, zapytał:
-Jesteś pewny, że nie potrzebujesz towarzystwa na dziś, Grell? No wiesz, nie chce abyś czasem nie zrobił czegoś głupiego.
-Spokojnie. Nie mam takich zamiarów Will, ale.. Chce resztę nocy pobyć w samotności, to wszystko. - wsiadł do swojego samochodu, dodając - Jak będę potrzebował towarzystwa, to dam ci znać. A na razie.. Chce się prosić abyś miał oko na Nicolette. Zrobisz to dla mnie?
-Jasne. – odpowiedział William, a czerwonowłosy skinął mu głową na pożegnanie i odjechał. Brunet przez chwile obserwował oddalający się samochód, by po chwili ruszyć w stronę miejsca, gdzie będzie miał oko na dziewczynę..
Tymczasem czerwonowłosy dojechał już do podziemnego garażu i wysiadł z wozu, zamykając drzwi. Ruszył w kierunku schodów i dotarł na swoje piętro. Wchodząc do swego apartamentu, oparł się o drzwi i unosząc delikatnie głowę do góry, przymknął oczy i westchnął cicho.
-Wszystko idzie nie tak. -szepnął do siebie
-Jednakże, widać że się bardzo starasz, Grellu Sutcliff. - mruknął głos tuż przy jego uchu
-Rany. Czy to takie trudne do zrozumienia, iż chce pobyć sam, Sebastianie? - syknął
-Może tak, może nie - zachichotał
Grell wywrócił tylko oczami i ruszył w kierunku salonu.
-Następnym razem, te swoje pióra zostawiaj, zanim cokolwiek się wydarzy.
-Wybacz. Dawno nie używałem tych skrzydeł.
-No co ty nie powiesz.. - prychnął z ironią, podchodząc do barku i nalawszy sobie lampkę wina, usiadł w fotelu - I pomyśleć, że przez tą klątwę jak i moc białej róży jestem na ciebie skazany, ty uparte ptaszysko. - mruknął zły
-Hoo, a cóż to? Dawniej byłbyś zachwycony z takiego obrotu sprawy, czyż nie? - uśmiechnął się wrednie kruk
-Rozmawialiśmy już o tym. - Grell popatrzył na niego ostro
-Ah. Chyba nie pamiętam. - udał zdumienie
-To pozwól, że ci przypomnę: To, co czułem do Ciebie to tylko adrenalina, a ty mi ją dawałeś w czasie naszych walk. Ten dreszcz ekscytacji i podniecenia, wtedy czułem, że żyje. To wszystko. -syknął - A to, co zacząłem czuć do twojej siostry, to już zupełnie inna bajka. I tu ci coś powiem Sebastianie: Gdybym to Aylę spotkał jako pierwszą na swojej drodze, nawet jeżeli była by małą dziewczynką, a nie Setha i Yasmine. To na początek bym się z nią zaprzyjaźnił, a później, gdyby była już młodą kobietą, to wyznałbym co czuje i dziś byłybyśmy dalej razem. Mało tego, dla niej mógłbym się zrzeknąć statusu mrocznego żniwiarza. Dla księżniczki, mógłbym być rycerzem w lśniącej zbroi na czarnym rumaku - westchnął z rozmarzeniem - Po każdej zwycięskiej walce, z tymi, którzy pragnęli by jej zguby i śmierci powracałbym do niej.Ona czekając w oknie swej komnaty i gdyby mnie wypatrzyła posłałaby mi z okna całusa i..
-Dobra nie rozpędzaj się tak, Romeo.
-Chciałeś wiedzieć. - Grell oparł łokieć o podłokietnik i upił kolejny łyk czerwonego wina, podejmując dalszy wątek - Wspomnę także, że zostawiałbym księżniczce pełne miłości, piękna i romantyzmu wiersze, oraz jej ukochane różę.
-Ej Grell. Bo jeszcze na serio pomyśle, że w poprzednim wcieleniu byłeś jakimś rycerzem w średniowieczu na zamku Króla Artura, czy tez jakimś innym bytem szlachetnie urodzonym.
-Tak się składa mój drogi, że po pierwsze mam szlachetną krew i po drugie śnij dalej o tym. -mruknął czerwonowłosy i westchnął - Zresztą, słyszałeś przebieg rozmowy z moim ojcem.
Sebastian skinął głową i odparł
-Był tylko jeden podrzędny demon, chcący władzy i stąd symbol hieny.
-A anioł?
-Nie dostał tego, czego pragnął poza karą utraty skrzydeł na zawsze za zdradzę swoich.
-No i oczywiście ja. Szkoda, że mnie wtedy nie zabiłeś. - powiedział cicho
-Uwierz, że chciałem to zrobić. Zabić cie bardzo powoli i boleśnie, ale... To i tak by nic nie dało. Żal i rozpacz po jej śmierci i tak by pozostał.
-I dlatego mnie wtedy znalazłeś? Żeby wyryć mi ten znak i oddać odrobinę mocy białej róży?
-Nooo - przeciągnął sylabę - Nie wiem czy można to nazwać odrobiną mocy. Raczej ponad połowa mocy białej róży jest w tobie. Dlatego jeszcze żyjesz, Grellu. A, że w tamtym miejscu dusze z poczucia grzechu jakie popełniły jak i wyrzutów sumienia z nim związanych, to rozpadają się w przeciągu 80-ciu lat.
-Auć. Czyli można to ująć, że miałem szczęście w nieszczęściu. - bardziej stwierdził, niż zapytał
-No tak. Można to tak nazwać. - mruknął kruk
-Sebastian? Myślisz, że jeżeli wspomniałbym Sethowi, że to ja mam te moc, to zaniechałby polowań na Nikki? - zapytał czerwonowłosy
-Nie wiem. Ale w jednym muszę się z ojcem zgodzić, choć mnie nie wyczuwa - zaczął kruk - To bardzo zły pomysł. Bo kto wie, może Nikki odzyska swoje wspomnienia i swoje dawne ja, ale Seth mógłby ją wykorzystać jako przynętę na ciebie. - odrzekł, na co Sutcliff uniósł zdumiony brew i odpowiedział.
O tym nie pomyślałem. W takim razie muszę jeszcze pomyśleć nad jakimś innym planem i spróbować pogadać z Crevanem.
-No oby udało ci się go przekonać - odpowiedział kruk
-Oby. A teraz proszę cię z łaski swojej, zostaw mnie samego Sebastianie. – mruknął anioł zemsty
-Jak sobie życzysz, aniele zemsty. - powiedział spokojnie kruk,by po chwili rozpłynąć się w powietrzu. A Grell w końcu został sam, ze swoimi myślami.....
Ciąg dalszy nastąpi...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro