Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27


   Gdy tylko pojawili się w siedzibie mrocznych żniwiarzy, oczy wszystkich skierowały się w stronę czerwonowłosego anioła zemsty. Jedni z zaciekawieniem, kilku innych szeptało, że plotki o jego powrocie na ziemie okazały się prawdą. Kilka dam nawet zaczęło wzdychać,widząc takiego przystojniaka, co ubawiło Sutcliffa, który w końcu zjawił się tutaj osobiście. Było widać, że żniwiarze byli poruszeni jak i w niezłym szoku.

-Są w wielkim szoku. Można by rzec, że jesteś wyższy rangą od nas. - mruknął William

-No proszę. Ciekawe skąd im się to wzięło? - Zachichotał Grell, by nagle spoważnieć. Powód jego nagłej powagi był tuż przed nim.

-Proszę, proszę, proszę. Czyż to nie mój najlepszy przyjaciel? - zaśmiał się mężczyzna przed nim, na co Grell głośno prychnął, stojąc w nonszalanckiej pozie.

-Nie byliśmy przyjaciółmi, Othello.- syknął, patrząc gniewnie na żniwiarza - kryminalnego

-Oh no weź. Dalej się wściekasz o tamtą, jedną sprawę? - zapytał

-Tak, ponieważ to spieprzyłeś Othello. Może i nie byłem wtedy sobą, no ale do cholery, widziałem, jak zignorowałeś pewne ślady. I ty siebie nazywasz kryminalnym? - skrzyżował ramiona

-Oh no daj spokój -  zaśmiał się

-Sam zacząłeś, więc daruj sobie te teksty.. Ale nie mam czasu na rozmowy z tobą. Do niezobaczenia. - prychnął i minęli go razem z Williamem

-O którą ze spraw chodziło? - zapytał Will

-No o tej rozpędzonej lokomotywie. - zaczął Grell - I to było jeszcze przed tym porwaniem Ayli przeze mnie. Sebastian i hrabia także się tam zjawili i... - urwał

-Czekaj chwile. Ta sprawa. Co takiego Othello schrzanił, jakie ślady?

-Pióra, zbagatelizował, białe anielskie pióra, które stawały się czarne - powiedział bardzo powoli - Leżały nieopodal lokomotywy, która spadła w przepaść.

-Czyli to anioł, który stał się upadłym?

-Na to wyglądało. I cóż czuje, że on specjalnie nakierował Sebastiana i hrabiego wtedy, abym ją... - nie dokończył

-Grell, oddychaj spokojnie. Nie zadręczaj się teraz. Jestem tylko ciekawy, czy Gabriel o tym wiedział.

-Pewno tak. I może już go ukarał. - anioł zemsty szybko potrząsnął głową - Dość już o tym. Zajmijmy się sprawą Nicolette.

-Dobrze – odrzekł William i poszli w kierunku sali obrad. Gdy byli przed masywnymi wrotami, spojrzał pytająco na Grella.

-Tak, lepiej będzie, jeżeli sam tam wejdę i to z nimi załatwię. - powiedział czerwonowłosy, a Will skinął głową - Spotkamy się później.

-Jasne - Will poszedł w swoją stronę,zająć się raportami, a Sutcliff odetchnął głęboko i wszedł do środka.


W tym samym momencie, gdy czerwonowłosy wszedł, członkowie rady zarządu mrocznych żniwiarzy popatrzyli na niego.

--Czym sobie zawdzięczamy, tą niezapowiedzianą wizytę? - zapytał jeden z nich, a Grell spojrzał na nich z ostrym spojrzeniem.

-Już wy doskonale wiecie, z dokładnie jaką sprawą przychodzę.

-Czyżby chodziło o pewną dziewczynę. Jak jej tam: Nicolette Cordelia Blackrose?

-Otóż, to o niej mowa. – czerwonowłosy skrzyżował ramiona na klace piersiowej

-I co związku z tym, drogi Grellu Sutcliffe?

-A to.. - zaczął bardzo spokojnie - Że macie się trzymać od niej z daleka. - odrzekł, siadając na mównicy, a w jego dłoni pojawił się miecz - Dziewczyna jest moim zadaniem i nic wam do tego. - ostatnie zdanie wręcz wysyczał.

-A co jeżeli cie nie posłuchamy? - zapytał kolejny - Dobrze wiesz, Grellu, jaka jest rola mrocznych żniwiarzy. Czy może o tym zapomniałeś?

-Nie. Nie zapomniałem o tym, jednakże.. Nie zdajecie sobie sprawy kim ona jest naprawdę. -wycedził anioł zemsty

-No to oświeć nas w takim razie.

-Hoo. A myślałem, że wiecie.. - odpowiedział z nutką ironii w glosie - To Ayla Michaelis. A raczej jej dusza.

-Żartujesz, Grell?!

-Nie, nie żartuje.  -syknął i dodał - Mało tego, jeżeli mnie nie posłuchacie i nie zostawicie Nicolette w spokoju, to po pierwsze: Rada najwyższych dowie się, iż jeden ze żniwiarzy pozwolił demonowi na przejęcie ciała śmiertelnika. I po drugie: Liczcie na to, że główna siedziba mrocznych żniwiarzy w Paryżu, dowie się o tych niedopatrzeniach. Od ponad stu lat bagatelizowaliście i ignorowaliście kilka rzeczy podczas osądzania dusz, ale dość tego. Jak myślicie, co zrobi główny zarząd, gdy się o tym dowie, hm? - uśmiechnął się wrednie - Oh i być może, ten anonimowy list już tam dotarł.

-Nie.. Nie odważyłeś się..

-A chcesz się założyć? - spojrzał na niego butnie. Reszta żniwiarzy, zaczęła coś szeptać między sobą, przerażeni wizją zamknięcia siedziby. Tylko jeden mężczyzna, który jeszcze nie zabrał głosu, siedział w cieniu i podkręcał wąsa z delikatnym uśmiechem na ustach.

-Uważam, że chłopak mówi z sensem i rzeczowo. Jego słowa są jak najbardziej są słuszne i przyznaje mu racje. - odrzekł spokojnie, a reszta z rady spojrzała zaskoczona na szefa. Grell także spojrzał zaskoczony, słysząc ten dobrze znany głos. Odnalazł go wzrokiem, nie mając wątpliwości do kogo ów głos należał.

-Cześć, tato....



Ciąg dalszy nastąpi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro