Rozdział 15
Grell:
Ciągle patrzył w szoku na Króla piekieł. Czyżby się domyślił, co tak na prawdę się wydarzyło sto dwadzieścia lat temu? To było niemożliwe, ponieważ tylko Sebastian tak naprawdę się dowiedział, co zrobił Seth z jego ukochaną siostrą, nim ją zabił.
- Derecku, mój drogi przyjacielu. Mogę wiedzieć, dlaczego ta biedna dziewczyna jeszcze nie została zaprowadzona do gabinetu pielęgniarki?
- Em, no bo... - Dyrektorowi zaczął się plątać język i po chwili zapytał ostro. - Mitch, dlaczego panna Blackrose nie jest jeszcze w gabinecie pielęgniarki?!
- No, em...
- Myślę, że tak naprawdę dziewczyna tutaj nie jest potrzebna - mruknął Lucyfer. - W końcu to ona była tutaj ofiarą, czy nie ?Więc nie ma sensu jej karać, tak samo mojego podopiecznego - zachichotał. - Oj, tak, uczyłem go, jak wyciągać takie dziewczyny z opresji. Po prostu zadziałał u niego instynkt samozachowawczy.
- Tak, oczywiście panie Morningstar - powiedział ugodowo dyrektor. - Grell, więc zaprowadź pannę Blackrose do gabinetu pielęgniarki. Oraz jeśli źle się czujesz, możesz wyjść na świeże powietrze. Pewnie zostaniesz zwolniony wcześniej do domu, panna Blackrose także.
- Oczywiście, panie dyrektorze. Chodź, Nicolette - wziął ją za rękę i ruszył z nią w stronę wyjścia. Nikki poszła za nim grzecznie, obserwując jego mowę ciała. Zauważyła, że czerwonowłosy był zdenerwowany.
Nikki:
- Em, Grell?
- Słucham, Nikki?
- Czy ty czegoś się boisz? - zapytała. - Bo wydajesz się być bardzo zdenerwowany.
- Co!? - zaśmiał się trochę zbyt nerwowo. - Wydaje ci się, Nicolette.
- Poważnie? Nie wydaje mi się. Mowa ciała cię zdradziła. A wiem coś na ten temat - powiedziała spokojnie.
Grell przystanął i odpowiedział nagle poważnie.
- Nicolette... - Czerwonowłosy na moment przymknął oczy i po chwili odrzekł: - Być może ci coś opowiem. Jednak to w swoim czasie. Jeszcze nie teraz.
- Ale.. O czym ty mówisz? - Nie rozumiała.
- Nikki, proszę. Nie teraz. - Odwrócił się do niej. - A na razie proszę, byś mi zaufała. Możesz to dla mnie zrobić? - zapytał wręcz błagalnym tonem.
Dziewczyna uniosła zdumiony wzrok na słowa czerwonowłosego. Zaufać mu? Czyby Grell coś ukrywał poważnego? Czy to możliwe, że w tych snach widziała właśnie Grella? Przecież to niedorzeczne. A może, to był jakiś jego przodek. Zostało jej więc tylko skiniecie głową i odpowiedź.
- No, dobrze. W takim razie ci zaufam, Grell.
Sutcliff tylko odetchnął z wyraźną ulgą. Podprowadził ją do drzwi gabinetu.
- Dobra, to tutaj. Idź, a ja wrócę za kilka chwil. Muszę coś załatwić - powiedział.
- Okej - odparła i weszła do gabinetu pielęgniarki. Sutcliff tymczasem udał się po schodach na dach uniwersytetu. Było bardzo źle. To mogło zaważyć na jego misji. Bo jeżeli Lucyfer domyślał się, co się stało i i ma w planach odsunąć go od tego, będzie to koniec wszystkiego. Odeśle go do piekielnej otchłani i straci szanse na odzyskanie anioła śmierci i zniszczenie Setha.
William:
- Grell coś się spóźnia - mruknął blondyn.
- Cierpliwości, Ronaldzie.Zapewne ma jakiś powód. Znaczy się tak myślę.
- Senpai. Czy to nie jest dla ciebie dziwne? - zaczął Ronald. - No wiesz, ta reakcja Grella? Bo to wyglądało tak, jakby on coś zataił.
William uniósł tylko brew.
- Sam nie wiem. Może faktycznie ta sytuacja mu o czymś przypomniała. To tak jakby było.. - Nagle inny głos mu przerwał.
- Prowokacją. - Will odwrócił głowę, widząc Grella, który stał ze skrzyżowanymi ramionami.
- Co tak długo, Grell?
- Powiedzmy, że wyniknęły pewne problemy po drodze. Ciężko było się wymknąć - powiedział spokojnie.
- Jakie? - zapytał Will. - Grell, czy ty coś..?
- Och, w końcu się zorientowałeś, Will. - W jego glosie pobrzmiewała kpina i złość. - Tak. Być może coś ukryłem, co się z nią stało. Myślicie , że po prostu bym wyznał, co Seth z nią zrobił jeszcze przed torturami? - William i Ronald popatrzyli na niego zdumieni. Grell mówił dalej. - Otóż nie, moi drodzy. Tylko jej brat domyślił, co się dokładnie wydarzyło. Jednak to już może nie mieć znaczenia - powiedział cicho. - Lucyfer tu jest. I czuje, że on chyba zaczyna podejrzewać. co ukryłem przed nim.
- Że jak!? - William patrzył na Grella w szoku.
- Zorientował się, że są problemy i się zjawił - prychnął. - A ja dzięki temu, co się omal nie wydarzyło, zyskałem pewność, że ten skurwiel tu jest. I po moim trupie, żebym pozwolił Luckowi mnie od tego odsunąć. Mowy nie ma.
- Czyli... - zaczął Will. - Dobrze myślałem, aby znaleźć akta osób, które zmarły na przestrzeni pięćdziesięciu lat - podał je Grellowi.
- Jeśli wśród tych akt będzie ten osobnik, który wpadł na pomysł próby gwałtu na Nicolette.. to jesteśmy w domu - mruknął czerwonowłosy.
- I w końcu się tym zajmiesz, prawda? - Z
zapytał Will. Sutcliff przytaknął.
- Poza tym.. - zaczął czerwonowłosy. - jestem bardzo ciekawy, dlaczego zjawiliście się tutaj we dwóch?
- No, bo... tylko się nie denerwuj, Grell. Na liście mamy kolejną osobę. Z tego uniwersytetu - powiedział William.
- Stwierdzamy, że ten demon, także może mieć ją na liście - dodał Ronnie. Grell momentalnie się spiął. Czyżby chodziło o Nicolette?
-To ta twoja profesorka, Grell. Ta, którą wtedy spotkaliśmy, gdy do mnie przyszedłeś- powiedział Will. Sutcliff z jednej strony czul ulgę, że to nie o Nikki chodziło. Jednakże z drugiej strony...
- Nie pozwólcie, by ten pieprzony demon dobrał się do czystych wspomnień profesor Jules. Zrozumiano? - wycedził.
- Jasne. Spokojnie, Grellu.- mruknął William. - Ale ty wiesz, prawda? Ta rzekoma wizyta u okulisty to była ściema. Że tak naprawdę ma raka i to w zaawansowanym stadium. I dlatego umrze.
- Tak, wiem. To widać i się domyśliłem - powiedział cicho Sutcliff, nie patrząc na nich. Ciągle miał przed oczami to, do czego omal nie doszło, a czego się dopuścił sto dwadzieścia lat temu. Zaczął padać deszcz.
- Grell. Czy ty...?
- On zrobił jej coś o wiele gorszego. Jeszcze podlejszego niż tortury, czy samo zabójstwo z zimną krwią- zaczął Grell cicho i nagle poniósł spojrzenie. - Seth zgwałcił Aylę, a ja nie zrobiłem nic, by to przerwać!- powiedział znienacka głośniej.
William i Ronald rozszerzyli źrenice w szoku. Czyżby dlatego Grell nic nie powiedział. Zataił ten fakt, przed wszystkimi? Zaczęło grzmieć i rozpadała się ulewa. Wtem po chwili odezwał się także inny głos.
- Och. Czyli to ukrywałeś przede mną, Grellu - zachichotał tuz za nim Lucyfer. Czerwonowłosy zesztywniał, a Lucyfer zacmokał i dodał: - Cóż. To bardzo nieładnie z twojej strony...
Ciąg dalszy nastąpi...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro