Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3.3

Drugi i ostatni dzisiaj wstawiony rozdział ♥


Jednocześnie jest to ostatnia część rozdziału 3   ;)

_____________________________________


RAVEN


Przetańczyłam kilka piosenek, gdy w pewnym momencie ktoś złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Uchyliłam powieki i dostrzegłam wysokiego, blondwłosego mężczyznę. Miał mocno zarysowaną szczękę i dwudniowy zarost. Nie widziałam koloru jego oczu, było za ciemno. Pachniał palonym cukrem i whisky. Objął mnie powoli w pasie i przyciągnął do siebie, a ja mu na to pozwoliłam.

Dawno z nikim nie byłam. Tak naprawdę, to spałam tylko z Danielem, ale to było tak dawno temu, że już zapomniałam, jakie to uczucie czuć po prostu czyjeś dłonie na sobie.

Nieznajomy mężczyzna pochylił się nade mną i musnął nosem mój policzek, jego przyspieszony oddech ogrzał moją skórę.

Poczułam przyjemny dreszcz przeszywający mnie wzdłuż kręgosłupa. Położyłam dłonie na jego ramionach i uniosłam twarz w jego stronę.

Jego usta znalazły się na moich. Nie był niepewny, o nie.

Od razu zaczął mnie całować zachłannie i gwałtownie, jak gdyby chciał mnie pożreć. Cicho jęknęłam i przesunęłam palce na jego kark. Przyciągnęłam go do siebie mocno.

Alkohol rozluźnił mnie i sprawił, że byłam skłonna poddać się swoim pragnieniom i pożądaniu, ale nie pozbawił mnie kontroli. Kolejny powód dla którego nie upijałam się na umór, nienawidziłam tracić nad sobą panowania.

Mężczyzna zaczął powoli przesuwać mnie w stronę łazienki, a ja mu na to pozwoliłam. Nie przestawaliśmy się całować, czułam pożądanie płynące dziko w moich żyłach, wzmocnione przez wódkę i długi czas celibatu.

W łazience zamknęliśmy za sobą drzwi. Blondyn oparł mnie o nie i przesunął rozpalone, nieco spuchnięte usta na moją szyję. Odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy, po prostu poddając się tym pieszczotom.

Zaczął rozpinać moje spodnie.

— Tylko palce — wydyszałam, przygryzł zębami delikatną skórę za moim uchem i głośno jęknęłam. — Pieprz mnie tylko palcami.

— Nie dostanę nic więcej? — wyszeptał gardłowo wprost do mojego ucha i skubnął chrząstkę.

— Odwdzięczę się w ten sam sposób.

Zsunął moje spodnie i bieliznę do kolan. Rozsunęłam szerzej nogi i już po chwili poczułam jego palec sunący między moimi udami. Tym razem to on jęknął i oparł głowę na moim ramieniu.

— Na pewno nic więcej? Jesteś cholernie mokra.

Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam na niego spod rzęs, coraz mocniej rozpalona.

— Nic więcej. Zawsze możesz odsunąć rękę od mojej cipki i stąd wyjść.

Zaśmiał się ochryple i wsunął we mnie początkowo dwa palce, a kciukiem zaczął pieścić kciukiem moją łechtaczkę. Nogi zadrżały pode mną i zamknęłam oczy.

— Czyli umowa zawarta — jęknęłam i poruszyłam biodrami, mocniej napierając na jego rękę.

— Umowa zawarta — szepnął i pocałował mnie namiętnie, jednocześnie zaczął w końcu pieprzyć mnie palcami.

Nie potrzebowałam wiele, naprawdę wystarczyło mu zaledwie kilka minut intensywnych pieszczot, żebym doszła. Nogi się pode mną ugięły, ale przytrzymał mnie w miejscu wolnym ramieniem. Wysunął ze mnie palce, a później je oblizał, cały czas patrząc przy tym na moją rozgrzaną twarz.

Zaschło mi w ustach i z trudem przełknęłam ślinę.

To było gorące, ponownie zaczęłam czuć narastające pragnienie i może gdybym go znała... Ale nie mogłam się zdobyć pójść na całość z kimś kogo kompletnie nie znałam. Czułam wewnętrzną blokadę.

Sięgnęłam po rękę blondwłosego mężczyzny i sama przesunęłam językiem po tych samych palcach, które dopiero co we mnie były. Jego oczy pociemniały i cicho zaklął. Poruszył biodrami i otarł się o mnie. Nawet przez jego dżinsy czułam, jak bardzo był twardy.

Puściłam jego rękę i sięgnęłam do paska jego dżinsów. Po chwili zsunęłam mu spodnie wraz z bokserkami do połowy ud i popchnęłam go na ścianę za nim.

Zaśmiał się gardłowo.

— Jesteś cholernie władcza, skarbie. Jak masz...

Urwał, gdy wzięłam w dłoń jego członka i zaczęłam wywiązywać się ze swojej części umowy.

Odchylił mocno głowę do tyłu z jękiem, uderzył mocno potylicą o ścianę, ale zdawał się tego nie zauważać. Poruszałam dłonią szybko i mocno, a jego oddech zaczął gwałtownie przyspieszać. Robienie mi palcówki musiało go nieźle nakręcić, bo już po chwili wyrwał mu się zduszony jęk i doszedł. Jego gorące nasienie spłynęło po mojej dłoni i odsłoniętym udzie.

Puściłam go i podeszłam do zlewu, żeby umyć dokładnie ręce i udo, a on w tym czasie dochodził do siebie. Mimo głośnej muzyki dobiegającej zza ściany słyszałam, jak ciężko oddychał.

Spojrzałam na siebie w lustrze, miałam zarumienioną twarz, błyszczące oczy, a moje źrenice były rozszerzone. Nie wiedziałam, że od orgazmu oczy mogą wyglądać jak po kokainie, pomyślałam trochę rozbawiona.

Zdecydowanie czułam się lepiej.

Wytarłam się ręcznikiem i poprawiłam na sobie ubranie.

— Chciałabyś to kiedyś powtórzyć? — zapytał blondyn za mną.

Odwróciłam się w jego stronę. Nadal stał oparty o ścianę, ale również już naciągnął na siebie spodnie i zajmował się właśnie zapinaniem paska.

Przechyliłam lekko głowę w bok i zastanowiłam się na jego pytaniem.

Podobało mi się. Było miło. Czułam się rozluźniona. Ale... Istniał powód, dla którego jednak nie potrafiłam zdobyć się na seks z nieznajomym, a i teraz po samej palcówce czułam, że jednak czegoś brakowało. Nie czułam się spełniona stuprocentowo.

Na pewno łatwiej będzie mi tej nocy zasnąć, ale nie wiedziałam, kiedy i czy w ogóle byłabym gotowa na spotkanie z nim.

Tak naprawdę nawet nie chciałam podawać mu swojego imienia.

— W najbliższej przyszłości nie planuję takiej powtórki. Ale dzięki, było miło.

Pocałowałam go przelotnie w kącik ust.

— Hmm... Szkoda — wymruczał i musnął koniuszkiem języka moją dolną wargę. — Może jeszcze kiedyś jakoś się spotkamy. Nie mieszkam w Spokane, jestem tutaj tylko przejazdem, z kumplem.

— Może kiedyś. — Puściłam do niego oczko i wyszłam z łazienki.

Poszłam do kuchni i wypiłam dwie duże szklanki wody z kranu, a później wyszłam z mieszkania.

Chłodna noc owiała moją nadal zgrzaną twarz. Stłumiłam ziewnięcie i wsiadłam do samochodu.

Powoli pojechałam do domu w duchu się modląc, żeby matka spała i się nie obudziła, jak wrócę.

Zaparkowałam kilka metrów od podjazdu, żeby nie obudził jej dźwięk silnika ani światła auta. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam powoli w stronę drzwi. Otworzyłam je cicho i skrzywiłam się na odór wymiocin oraz tequili. Matka znowu spiła się do nieprzytomności w kuchni i nie dotarła później do sypialni, leżała na kanapie w salonie, a na podłodze były jej rzygi. Przy kanapie stała jedna pusta butelka i druga, do połowy pełna.

Kiedyś mieliśmy dywan, ale już lata temu wraz z ojcem go wyrzuciliśmy. Właśnie z tego powodu.

Światło w kuchni paliło się cały czas i dawało poświatę na salon oraz korytarz, który prowadził do mojego pokoju. Zgasiłam światło w kuchni. Przez te jej akcje płaciliśmy majątek za prąd.

Zaczęłam powoli iść po omacku w stronę swojego pokoju, ale niestety nie zauważyłam w ciemnościach pustej butelki po piwie leżącej na podłodze. Kopnęłam ją nieuważnie i uderzyła o szafkę z cichym hukiem. Zaklęłam pod nosem.

Matka zaczęła się budzić. Zobaczyła mnie i zamrugała gwałtownie, nieprzytomnie.

No i się zaczęło.

— Dopiero wracasz do domu?! — zawołała pijackim głosem po hiszpańsku i powoli zaczęła się siadać. — Gdzie się włóczyłaś?!

— Po prostu idź kurwa spać — warknęłam po hiszpańsku i poszłam do swojego pokoju.

Zamknęłam drzwi za sobą na klucz. Chwilę później usłyszałam szarpanie za klamkę.

— Jakim prawem masz zamek?! To mój dom i w moim domu nie można się zamykać! Natychmiast otwieraj!

Isaac się obudził, miał pokój naprzeciwko mnie i starał się uspokoić matkę, z kiepskim rezultatem. Rozebrałam się do bielizny i po prostu padłam na łóżko, zakopałam się pod kołdrą i schowałam głowę pod poduszkę.

Całe wcześniejsze rozluźnienie i dobry nastrój zniknęły.

Długo nie mogłam zasnąć, moja matka przez długi czas stała pod drzwiami i darła się, każąc odpowiadać na pytania i natychmiast otwierać drzwi. Byłam pewna, że w międzyczasie dokończyła tamtą drugą butelkę tequili.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro