Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8.2

Stałam pod biblioteką i nerwowo skubałam bluzkę z długim rękawem.

Starałam się wyglądać jak najlepiej, ale moje możliwości były ograniczone. Nie miałam żadnych kosmetyków, a nie chciałam pożyczać od Alison. Nie czułam się przy niej jeszcze aż tak swobodnie.

Tuż przed wyjściem z domu założyłam swoją najładniejszą bluzkę, przeznaczoną wyłącznie do kościoła, ale pani Crowns nie była w stanie tego dostrzec, skoro miałam narzuconą na nią kurtkę.

Gładka, czarna bluzka była ozdobiona srebrzystymi, drobnymi różami.

Miałam nadzieję, że Lauren, Paige ani Bob nie zauważą mnie podczas przerw. W tym dniu cieszyłam się z wielkości naszej szkoły.

Mijały minuty, szkoła pustoszała, a Daniela nadal nie było. Zacisnęłam mocniej dłoń na cienkiej jesiennej kurtce.

Włączyłam nawet dźwięk w komórce, żeby w razie czego usłyszeć sygnał SMS-a lub dzwonek.

Może się rozmyślił, pomyślałam po dłuższej chwili.

Nagle usłyszałam szybkie kroki odbijające się echem na szkolnym korytarzu. Zerknęłam w tamtym kierunku. W moją stronę szedł pospiesznie Daniel. Serce momentalnie zaczęło mi bić szybciej, starałam się oddychać powoli i głęboko. Musiałam być spokojna, aby móc panować nad głosem.

Omiótł mnie spojrzeniem, a ja poczułam ciepło napływające na moje policzki. Oby resztki letniej opalenizny to ukryły.

Plecak miał niedbale przewieszony na jednym ramieniu, a bluzę założył na lewą stronę. Kąciki moich ust zadrżały w stłumionym śmiechu.

Myślałam, że będę bardziej zdenerwowana, jednak gdy tak stał przede mną zdyszany, ze źle założoną bluzą, jakoś przestałam czuć nerwowy ścisk w gardle.

— Strasznie cię przepraszam, musiałem coś załatwić — powiedział pospiesznie, gdy tylko do mnie dotarł. — Dzięki, że poczekałaś.

— Zaczynałam myśleć, że może zmieniłeś zdanie — przyznałam cicho i uśmiechnęłam się niepewnie. — Chodziłeś tak cały dzień?

Dostrzegł moje rozbawienie i spojrzał na siebie z zaskoczeniem. Zaklął cicho, rzucił na podłogę plecak i zdjął bluzę, a następnie ponownie ją założył, tym razem tak jak trzeba.

— Na szczęście nie, niedawno ją założyłem. Dzięki.

Ponownie sięgnął po plecak, a rudoblond włosy opadły mu na twarz. Mogłabym przysiąc, że na jego policzkach pojawił się blady rumieniec zakłopotania.

Staliśmy przez chwilę w milczeniu, aż Daniel w końcu kiwnął głową w kierunku wyjścia.

— Tak sobie myślałem: może pojedziemy do starbucksa? Lubisz ich kawę?

Zawahałam się przez chwilę.

Nigdy nie byłam w żadnej kawiarni, szczerze mówiąc. Żyłam u Crownsów jak pod kloszem, a oni uważali takie miejsca za siedlisko osób z problemem łakomstwa, pychy i chciwości.

Tak naprawdę ledwie kilka razy w ogóle miałam okazję spróbować kawy.

Myślałam, co odpowiedzieć. Zdecydowałam się w końcu na prawdę. Nie chciałam rozpoczynać z nim znajomości od kłamstwa. Nie wtedy, kiedy pragnęłam poznać Daniela od tak dawna i w końcu miałam okazję. Nie zamierzałam stracić tej szansy.

Jeśli mnie polubi taką, jaka jestem, to cudownie, a jeśli uzna mnie za zbyt nudną i popsutą psychicznie... Cóż, uniknę złamanego serca w przyszłości.

— Tak szczerze mówiąc... — Wzięłam głębszy wdech. Tylko spokojnie. — Nigdy tam nie byłam. Nie wiem.

Oczy chłopaka rozszerzyły się w zdziwieniu, ale nie skomentował tego w żaden sposób.

— Dobrze, w takim razie będziesz miała okazję się przekonać. — Posłał mi szeroki uśmiech. — Chodźmy.

Udaliśmy się na szkolny parking, gdzie wsiedliśmy do jego samochodu. Nie znałam się kompletnie na autach, ale to był jakiś sportowy model, zgadywałam po opływowym kształcie.

Daniel odpalił silnik i pojazd obudził się do życia, a razem z nim radio. Zaczęło lecieć cicho Rolling In The Deep Adele. Zapięłam powoli pasy i położyłam sobie plecak na kolanach. Lekko drżały mi dłonie, starałam się to ukryć. W tamtej chwili byłam bardziej podekscytowana niż zdenerwowana, na szczęście. Moje serce cały czas wybijało szaleńczy rytm.

W samochodzie unosił się zapach Daniela, subtelna woń drzewa sandałowego, piżma i cytrusów z nutą czegoś, czego nie byłam w stanie zidentyfikować. Wcześniej na korytarzu także go czułam, ale znacznie słabiej i przelotnie. Teraz jednak całe ciasne wnętrze było nim przepełnione.

Odetchnęłam głęboko, zaciągając się tą wonią. Miałam nadzieję, że tego nie dostrzegł.

— Możesz zmienić stację, jeśli chcesz — powiedział Daniel i posłał mi lekki uśmiech.

Ruszył i wyjechał powoli ze szkolnego parkingu.

— Jest w porządku, lubię ten kawałek. — Odwzajemniłam niepewnie uśmiech.

Zapadła na moment cisza, na szczęście nie jedna z tych niezręcznych.

Zazwyczaj gdy milczałam przy ludziach, czułam się nieswojo i niepewnie. Przy Danielu natomiast cisza była kojąca.

— Lubisz w ogóle Szekspira? — zapytał po chwili, gdy jechaliśmy przez ulice Spokane.

— Tak, ale zdecydowanie wolę jego komedie — odpowiedziałam powoli, bawiąc się rękawem kurtki. — Pisał strasznie krwawe dramaty. Dodatkowo nie podoba mi się smutne zakończenie Romea i Julii.

Zaśmiał się cicho.

— Strzelam, że w takim razie zakończenie Titanica także ci się nie spodobało?

Wiele słyszałam o tym filmie od innych uczniów na korytarzach w szkole, ale sama nie miałam okazji go obejrzeć. Państwo Crowns nie pozwalali nam oglądać takich filmów, zresztą w ogóle rzadko mogliśmy włączać telewizor.

Kolejny powód, dla którego tak bardzo pokochałam książki.

— Uwierzysz, jeśli ci powiem, że nigdy nie widziałam Titanica?

Przestał się śmiać, a jego mina mówiła sama za siebie: nie mógł w to uwierzyć. Otworzył szeroko usta, jak gdyby chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego zamilkł.

Tym razem cisza zdecydowanie nie była kojąca. Poczułam napływające zdenerwowanie i wstyd, że mam aż takie braki, jeśli chodzi o zwyczajną znajomość filmów. Było tego znacznie więcej. Moje życie bardzo się różniło od życia zwykłych licealistów: nigdy nie byłam na żadnej imprezie, nigdy nie próbowałam alkoholu, w kinie bywałam tylko podczas wycieczek klasowych... Przygryzłam dolną wargę i zacisnęłam mocniej dłonie na plecaku.

— Okej, dobra, kumam. — Daniel w końcu się odezwał, jak gdyby nigdy nic. — A chciałabyś kiedyś obejrzeć? Ogólnie faktycznie: zakończenie jest do dupy, szczególnie jeśli nie lubisz wyciskaczy łez. Ale ten film należy do kanonu kultury i w sumie nie jest taki zły. O ile ktoś lubi romansidła.

Jego lekki ton głosu i ciepły uśmiech sprawiły, że przestałam czuć potrzebę zapadnięcia się pod ziemię. Rozluźniłam się odrobinę, chociaż napięcie, które się pojawiło chwilę temu, nie zniknęło. Różniłam się bardzo od dziewczyn, z którymi Daniel miał do czynienia, i on na pewno już to zauważył. Czy nie uważał mnie przez to za dziwną?

— Z chęcią kiedyś bym o-obejrzała — wymamrotałam cicho, nieco się przy tym zacinając, i poczerwieniałam.

Samochód zwolnił, uniosłam głowę i rozejrzałam się. Daniel wjechał na parking przy starbucksie i zaparkował na jednym z wolnych miejsc.

— Zapamiętam tę informację. — Uśmiechnął się szeroko i kiwnął głową na budynek kawiarni. — To co, na początek zaczniemy od tego kanonu kultury.

— W porządku. — Odwzajemniłam niepewnie uśmiech i wysiadłam z samochodu.


__________________________


1 część sceny randkowej za nami  ;)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro