Porwanie
— Macie jakieś pomysły?
— Ja mam pomysł — odezwał się Kesyn, który do tej pory siedział cicho.
— Jaki?
— Skoro ta dziewczyna jest zafascynowana wszystkim co mroczne i często przebywa w dolinie zera. Myślę że tam będzie łatwo ją złapać, zwłaszcza że nikt, oprócz jej znajomych nie wie o jej wyprawach w to miejsce.
— Dobrze, a więc wyślijcie tam strażników. Mają ją porwać szybko i tak żeby nikt się nie dowiedział.
— Oczywiście.
***
Ariana siedziała na lekcji i słuchała wykładu profesora o starożytnych runach i o tym jak je odczytywać. Siedziała koło Leona i wpatrywała się przed siebie, jednak myślami była daleko stąd. Słyszała każde słowo wypowiedziane przez nauczyciela, ale ich sens nie docierał do anielicy.
Myślała o demonach. To wszystko zaczynało ją coraz bardziej intrygować. Chciała wiedzieć o nich jak najwięcej i planowała się tego dowiedzieć.
Gdy zadzwonił dzwon oznaczający koniec lekcji wyszła szybko i skierowała się do zamku. Szła dziedzińcem przed szkołą i wtedy zatrzymała ją Adison i jej bliźniak Amarant. Amarant był zakochany w księżniczce od kilku miesięcy i za wszelką cenę starał się zwrócić na siebie jej uwagę. Adison pomagała bratu, ale nic to nie dawało. Poza tym dziewczyna od dawna chciała należeć do przyjaciół Ariany.
— Hej Ariana — przywitała ją anielica.
— Witaj księżniczko — odezwał się Amarant z uroczym i zarazem uwodzicielskim uśmiechem.
— Wybaczcie, ale nie mam teraz czasu — odparła grzecznie.
— A może się ze mną umówisz? — nie dawał za wygraną chłopak.
— Amarancie ile mam Ci powtarzać że nie jestem tobą zainteresowana? — zapytała lekko zirytowana jego zachowaniem.
— Kiedyś zmienisz zdanie — powiedział tylko i wzbił się w powietrze co uczyniła również jego siostra.
— Oni nigdy nie odpuszczą — szepnęła cicho do siebie i rozłożyła skrzydła unosząc się w górę.
Zaczęła z gracją szybować w powietrzu aż wylądowała przed bramą zamku. Strażnicy stojący tam skłonili się i otworzyli jej drzwi, przez które przeszła. Szybkim krokiem przemierzała korytarze, które znała już na pamięć. Kroczyła dumnie jak przystało na księżniczkę aż doszła do swoich salonów. Weszła do biblioteki. Ta biblioteka była wielka, ale w porównaniu z tą główną w apartamentach jej ojca była naprawdę mała.
Zaczęła przechadzać się między półkami. Nigdy nie przeczytała wszystkich książek znajdujących się tam, bo to jest prawie nie możliwe,nawet dla nieśmiertelnej istoty jaką była. I wcale nie chodzi o ilość ksążkek i ksiąg bo gdyby chciała to mogła by je przeczytać. Bardziej chodzi o to że połowa z nich jest koszmarnie nudna. Teraz szukała czegoś na temat który od dawna nie dawał jej spokoju. Szukała około godzinę, ale nic nie znalazła więc opuściła to pomieszczenie.
Ale to nie znaczy że się poddała. O nie. Ariana była anielicą wyjątkowo upartą i za wszelką cenę dążyła do celu. Uznała że skoro w jej bibliotece nic nie ma to wypadałoby odwiedzić apartament ojca. Szła szybko bo chciała jak najszybciej się tam znaleźć. Jednak główna biblioteka była w całkowicie innej części zamku. Nie chciała używać też swojej mocy, bo po pierwsze nie opanowała jej całkowicie, a po drugie ojciec łatwo by to wyczuł. Tego nie chciała bo to przeszkodziło by w znalezieniu księgi.
Po chwili namysłu rozpostarła swoje piękne śnieżnobiałe skrzydła poryte złotymi drobinkami i mieniące się w słońcu, po czym poleciała. To zdecydowanie łatwiejszy sposób przemieszczania się. Niestety natknęła się na swoje najstarsze rodzeństwo. Najstarszego z całej trójki brata Azara i siostrę Kelestię.
Azar był przystojnym aniołem i każda anielica chciała być jego. Był blądynem o jasnej skórze idealnie kontrastującej z złotymi niczym słońce włosami. Był silny i umięśniony oraz miał piękne błękitne oczy. Pewny siebie, odważny i bardzo waleczny. Ale jest też typowym podrywaczem. Żadna nie zdobyła jeszcze jego serca, natomiast on zdobył serca wszystkich młodych anielic. Szczerość, dobro i sprawiedliwość są dla niego najważniejsze i zawsze stanie w ich obronie, a już w szczególności stanie w obronie dobra. Piękny i dodatkowo cholernie inteligentny. Zawsze wie kiedy ktoś kłamie, albo zataja prawdę. Co prawda wśród aniołów nie zdążają się kłamstwa, ale zatajanie prawdy już tak. Idaeł wielu kobiet i strasznie cięty na swoją siostrę, którą nie raz ratował z opresji. Ma 500 lat i skończył niedawno szkołę.
Kelestia jest również bardzo piękna, ale nie tak piękna jak Ariana. Tak jak Azar miała bląd włosy, jednak jej były jaśniejsze. Oczy miała szare i przenikliwe. Miała ostre rysy twarzy i lekko ciemniejszą skórę niż jej rodzeństwo. Była dość szczupła, ale też nie za bardzo. To ona zawsze uspokajała Azara gdy się zdenerwował i przerywała wszystkie kłótnie. Jest bardzo miłą osobą, ale zawsze stanie w obronie rodziny. Wesoła i pozytywnie nastawiona do świata oraz urocza dziewczyna. To cała Kelestia. Ona jest młodszą od Azara, bo ma 457 lat.
— Te młoda zlatuj na dół w tej chwili — warknął Azar,a ona wykonała polecenie.
— Wiesz że w zamku się nie lata? — pytał zirytowany — Jak cię nosi to polataj sobie na zewnątrz.
— Oj już się tak nie unoś Azar, bo ci żyłka pęknie — powiedziała Ariana przewracając oczami.
— Przestań przewracać oczami i trochę szacunku dla starszych — krzyknął.
— Spokojnie Azar — odezwała się Kelestia — Młoda jest bezczelna, ale to tylko dziecko.
— Gdzie się wybierasz? — dociekał dalej.
— A to sobie nie mogę pochodzić po zamku w którym MIESZKAM? — odparła podkreślając ostatnie słowo.
— Właśnie. POCHODZIĆ, a nie polatać. Poza tym ty latasz tylko gdy się gdzieś śpieszysz.
— Idę do biblioteki.
— A u siebie nie masz biblioteki? — zdziwił się podnosząc jedną brew.
— Mam ale idę do tamtej.
— Czego ci brakuje w swojej?
— To jest jakieś przesłuchanie? — warknęła wściekła.
— Odpowiadaj!
— Szukam jakiejś ciekawej książki, a te ciekawsze z mojej biblioteki już czytałam.
— Widzisz Azar? Nic się nie dzieje — powiedziała Kelestia chcąc uspokoić rodzeństwo.
— Ja jej nie ufam — powiedział Azar wskazując na młodą księżniczkę — Jak coś odwalisz to na pewno się o tym dowiem młoda — powiedział do niej i odszedł razem z Kelestią.
Ariana nie przejęła się tym i wzruszyła ramionami idąc dalej. Po paru minutach już była w bibliotece i szukała księgi przechodząc powoli między regałami. W końcu po około półtorej godziny znalazła to czego szukała i zadowolona udała się do swojego pokoju. Ubrała czarną sukienkę z kapturem i po zarzuceniu go na głowę wymknęła się z zamku sprawnie omijając strażaków. Gdy była już na dziedzińcu wzbiła się w powietrze delikatnie machając swoimi skrzydłami. W ręku z całej siły trzymała zabraną książkę o demonach. Chciała dowiedzieć się czegoś więcej. Leciała w stronę doliny zera by tam poczytać.
Wylądowała i powoli ruszyła w kierunku drzewa gdzie zawsze siadała oraz zabrała się za czytanie. Przejechała palcem po spisie treści. Rozdział pierwszy mówił o charakterze demonów, kolejny o ich zwyczajach, a jeszcze następny o ich władcy Lucyferze. Uznała że zacznie od początku. Czytała i czytała nie zwracając na nic uwagi. Nagle poczuła na sobie czyjś wzrok. Rozejrzała się dookoła, ale nikogo nie zobaczyła. Poczuła ogromny chłód więc otuliła się delikatne skrzydłami by się ogrzać.
Nagle usłyszała szelest w krzakach na co szybko zerwała się na nogi. Z krzaków wyszedł demon. Miał czerwone oczy i czarne włosy sięgające mu do ramion. Na twarzy gościł zwycięski uśmiech, który mówił Arianie że już po niej. Ktoś zaszedł ją od tyłu, a ona poczuła wielki przeszywający ból i padła na ziemię. Obraz zaczął się jej rozmazywać, a oczy zamykać. Ostatnie co pamięta to śmiech jej oprawców i ciemność.
Tylko ciemność.
Oni zabrali ją i ruszyli w stronę bramy piekieł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro