Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

*Angela*

 Zaraz po treningu z Edmundem ruszyłam przygotować coś do jedzenia dla siebie i gości. Umyłam wszystkie owoce, niektóre pokroiłam. W trakcie tej czynności podeszła do mnie Zuza.

- Hej - przywitała się i położyła dłoń na ramie

 Podskoczyłam przestraszona i odruchowo rzuciłam nożem. Na szczęście nic się nie stało. 

- Przepraszam - odparłam biorąc drugi nóż 

- Przestraszyłam cię? - spytała, a ja przytaknęłam 

- Odzwyczaiłam się od mieszkania z kimś 

- Spoko, może pomogę? - zaproponowała 

 Spojrzałam na nią zdziwiona.

- No w obiedzie - wyjaśniła, a ja przytaknęłam

  Miło mi się z nią rozmawiało. Nagle zapytała

- Ile mieszkasz tu sama? - spojrzała na mnie, a ja zamyśliłam się

- Już z trzydzieści lat - odpowiedziałam wzruszając ramionami

 Spojrzała na mnie z wytrzeszczonymi oczami.

- No co? 

- Ile ty masz lat?

- Za tydzień kończę 160 lat 

- Ile?! - spojrzała na mnie - Nieźle się trzymasz - skomentowała

- Wy też jak na starożytnych władców - uśmiechnęłam się

 W końcu pomogła mi również w rozdaniu, a w pokoju pojawili się pozostali władcy. Wszyscy zasiedliśmy do jedzenia. Dawno tak dobrze mi się nie rozmawiało. Kiedy żyje się od trzydziestu lat samemu zapomina się o tym jak było gdy wszyscy zbierali się na wspólny posiłek. Jeden przychodził z treningów, druga odrywała się od kronik, a jeszcze kolejny z przechadzki po wspaniałych lasach Narnii.

 Dzień miną mi szybciej niż inne, a działo się w nim więcej niż przez ostatnie trzydzieści lat. Zmęczona opadłam na łóżko. Zasnęłam niesamowicie szybko. W nocy obudziło mnie pukanie do drzwi. 

- Kto? - spytałam zaspana

 W tym momencie zobaczyłam Łucje w mojej trochę za dużej na nią piżamie. 

- Coś się stało? - spytałam podnosząc się na łokciach

- Nie mogę zasnąć - odpowiedziała - Mogłabym położyć się z tobą? - spytała niepewnie gniotąc koszulę nocną dłoniach

 W tym czasie nawet nie zastanawiałam się, dlaczego nie poszła do rodzeństwa. Pokiwałam głową na co dziewczyna rozpogodziła się i wskoczyła do łóżka. Natychmiast wtuliła się we mnie. Na mojej twarzy pojawił się ciepły uśmiech. Jest taka urocza i niewinna, a jednocześnie zbyt łatwowierna. Zasypiając otuliłam nas skrzydłami.

 Tego ranka nie chciało mi się wstawać. Łucja wciąż spała otulona moimi skrzydłami. Mimo tego ogarnęłam się i wyszłam pobiegać. Myślałam o tym wszystkim, o moich nowych towarzyszach i ich zachowaniu. Najbardziej zastanawiał mnie Edmund. Trening z nim. Czy gdybym odłożyła miecz pocałowałby mnie? Ta myśl wciąż nie daje mi spokoju. To możliwe? Patrzyłam w jego oczy jak zaklęta. Są takie podobne do oczu Willa. Minęło trzydzieści lat, a ja wciąż nie mogę o nim zapomnieć. Z drugiej strony byliśmy ze sobą sto lat. Miłość... czy ona musi być taka kłopotliwa? Taka nieznośna? Taka uzależniająca? Taka... piękna? 

 Wróciłam do domu. Władcy jeszcze spali. Przebrałam się w rybaczki i czarną bluzkę, po czym związałam ciemne włosy. Postanowiłam zająć się śniadaniem. Tym razem upiekłam rybę wczoraj wyłowioną. Jej zapach przywiódł moich chwilowych współlokatorów.

- Ale ładnie pachnie - rozmarzyła się Łucja

- Rybka jeszcze wczoraj wyłowiona - powiedziałam z uśmiechem - Mogłabyś mi pomóc podać do stołu?

- Pewnie - odpowiedziała szczęśliwa

 W końcu zebrała się reszta i wszyscy zjedliśmy w miłej atmosferze. Na koniec poszłam pozmywać. Wracając usłyszałam skrawek rozmowy.

- Spałaś z nią? - spytał Edmund 

 W jego głosie było słychać zdziwienie i... zazdrość? 

- Tak, jej skrzydełka były takie miękkie - rozmarzyła się Łucja

- Mogłaś przyjść do mnie, lub Zuzy - odparł Piotrek

 Zaraz! On też jest zazdrosny? Mam nadzieje, że nie. 

- A co zazdrościcie? - spytała Łucja przeciągając każdą sylabę

- Co? Nie! - odpowiedzieli jednocześnie

 Na Aslana! Oni są zazdrośni! I to oboje! Czy mogłam trafić gorzej? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro