Rozdział 11
Perspektywa wszystkowiedząca.
Nasz kochany wampir obudził się przywiązany do wpół spalonego drzewa wiśni wszystko wokół płynęło ledwo mógł odróżnić Aleje Łuków I daleki ogród muzyki. Gdy spojrzał w lewo ujrzał ogromnego smoka a Gdy spojrzał w prawo Ujrzał jakiegoś Gwiezdnego potwora. Zaraz zanim stali:Leiftan, Maggie oraz Lloyd.
- królewicz się obudził-Leif
- o ho ho ho mój ukochany wampirek-Meg
Maggie powoli i z gracją podchodziła do Nevry.
- ogólnie wiem że masz to w ,dupie ale i tak Opowiem ci moją historię. W każdym bądź razie Lloyd też musi wiedzieć bo jeszcze tego nie słyszał.-Meg
( teraz będzie cała historia życia Meg)
- Urodziłam się w małej wiosce przy skraju nieba.Zrodzona z wampira czystej krwi oraz mojej matki Czyli rzekomo kitsune czystej krwi. Od początku narzekali tylko na to że nic nie potrafię że jestem nikim tak naprawdę to wszystkie te książeczki Lloyda z jego chatki Gówno wiedzą, historia oparta na tym by Oisode wyszła najlepiej W Eldari.
To nie żaden wudz wioski miał wziąć wszystkie gweritri , a ja mała, nic nie warta, niedouczona wampirka. Uniosłam jak najwięcej się tylko dało. Były one leciutkie. Zaniosłam je do groty gdzie objawił mi się
Amoris. Miałam wtedy może 5 lat i nic nie rozumiałam, nic. Wróciłam do królestwa które Wtedy było jeszcze wsią. Dopiero się budowali po spaleniu naszej wioski. Ojsode zaszyła się w jebitnych gwiazdach czyli w królestwie wszystkiego. Gdy dorosłam zniszczyłam pół królestwa oraz bardzo dużo wiosek. Mściłam się na niewinnych feare i to mnie cieszyło. I nadal mnie cieszy. Nie chcieli się do mnie przyznawać zawsze mówili na mnie dziecko sukuba. Tylko Leiftan postanowił że wspomoże mnie w trudnych sytuacjach. Wiesz co? Ja jestem wszystkowiedząca umiem przywoływać smoki,śpiewać by zabić wszystko oraz czytać w myślach więc widziałem twoje myśli które krążyły właśnie wokół swojego spotkania Ze swoją ukochaną,jebaną matką.(to było do Loyda) nie przyznawał się do mnie nikt co już mówiłam,wyśmiewali mnie, lekceważy i nikt nie dostrzegł we mnie potencjału. Nienawiść rosła we mnie pomału aż zebrała w siłę i uwolniła się w formie prawdziwej mnie.Gdy już skończę z tą jebaną osadą i innymi małymi miasteczkami pójdę do tej twojej matki. Uciekłam z domu bo nienawiść chciała wybuchnąć we mnie ,A ja tylko od tego się powstrzymywałam. Wtedy myślałam że to jest dobre: powstrzymywanie się od nienawiści. Ale teraz widzę że nienawiść to życie. Mogę mieć każdą istotę która żyje i mogę ze wszystkiego zrobić istotę żywą. Co byś poradził na to że twój Chowaniec najpierw wygryzł ci oko a potem zabije cie czego nie dokonał w pierwszym spotkaniu? Ale poczekaj dam ci nawet równe szanse nie jestem aż tak okropna. Chcesz patyk czy może miecz cienia?(Do Nevry) Odpowiedz jak się ciebie pytam!-Meg
-M-miecz
- jakie to słodkie jesteś w stanie zabić to dla czego prawie siebie zabiłeś? Komiczne!!-Meg drwiącym tonem.
- Kto powiedział że chce go zabić- Nevra szepnął Myśląc że go nie usłyszy nikt.
- słyszę wszystko mnie nie zabijesz Ani nie Leifa ani Lloyda ani też Amorisa, A chyba nie jesteś na tyle głupi by atakować Wote.
Nevra został odwiązany. I przy został przeprowadzony jego chowaniec.
- Nie musisz nawet próbować go przekonywać jest w pełni mój,a chyba nie chcesz odwiedzić żołądka Wote, trochę tam gorąco.- Maggie Zaśmiała się kpiąco.
Starcie się zaczęło. Nevra wziął głęboki oddech ,szepnął ciche przepraszam i wystawił miecz naprzeciw siebie. Oszołomiony przez Meg Chowaniec wbiegł w miecz. Było słychać tylko krótkie skomlenie. Ostrze wbiło się w klatkę piersiową i wyszło przez plecy. Na policzkach wampira przeleciały łzy.
- masz co chciałaś ode mnie, teraz mnie puść- nevra
Cała trójka zaczęła się śmiać.
- twoich snach kochany-Meg
Siła umysłu na kierowała ostrze na wampira I nakazał mu wbiec w nie.
Tak właśnie został zakończony żywot Nevry[*]
--------------------------
Przepraszam za śmierć i Nevry Zostawcie dla niego znicz w komentarzach[*]
I sory że Meg jest taka.
Pa❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro