Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROSE

Następnego dnia wróciłam  do domu koło piątej rano cichaczem by nie zbudzić Olivera. Na moich ustach błąkał się z pewnością głupkowaty uśmiech. Rany ten seks po kolacji był nieziemski, a późniejszy? Boski jak cholera. Oliver Queen naprawdę był dzikim zwierzęciem. Właśnie to w nim mnie cholernie urzekło. To, oraz, jego przystojna twarz i wyrzeźbiona klata. Owszem miał pełno blizn, ale to właśnie one sprawiały , że był niesamowicie sexi. To oraz, że miał duże doświadczenie, że życie nie zawsze jest bajką. Pięć lat na wyspie z pewnością w jakiś sposób go ukształtowało. Postanowiłam zrobić sobie kawę i powspominać minione wydarzenia z tym diabelsko pociągającym burmistrzem. Boże... jak ja mam teraz pracować w tym samym budynku co on? Zastanawiałam się. Tego pragnęłam by go uwieść ale teraz nie mogłabym pójść z kimś innym do łóżka niż Queen. Zabawne... Bad girl została oszołomiona burmistrzem. Jednak nie byle jakim burmistrzem. Ta klata... W duchu aż jęknęłam gdy przywołałam ten obraz. Te mięśnie, które z pewnością nie wzięły się od leżenia tylko od z pewnością kilku godzinnych ostrych treningów. Ja pierdole... Jak ja się w to wplątałam do cholery?! Teraz myśl o pracy będzie w cholerę trudna, wiedząc, że parę pomieszczeń dalej siedzi sobie ten boski, nieposkromiony oraz w cholerę dziki mężczyzna. Jeśli mi nie odbije to będę miała szczęście. Nie mam za cholerę pojęcia co mnie powstrzyma od rzucenia się na szefa w robocie. 

Wypiłam ostatni łyk kawy i poszłam pod prysznic. Potem wyprostowałam włosy prostownicą i zrobiłam nie co delikatniejszy makijaż niż zwykle. Ubrałam się w czerwoną do łydek sukienkę zapinaną na zamek z przodu. Potem nalałam sobie odrobinę krwi z jednego z kartoników, które sprowadza mi Emily. Codziennie rano piję mniej niż połowę szklanki bo bym nie była w stanie funkcjonować. Jednak ponieważ nie pomyślałam, że się prześpię z szefem nie zabrałam chociaż marnej fiolki. O dziwo jednak choć czułam się słabsza i od braku krwi oraz po dzikich harcach z Oliverem nie było tak źle  jakbym zapewne się czuła gdybym nie piła tego czerwonego płynu przez tydzień. Postanowiłam za nim jeszcze pojadę do ratusza, zajrzeć do Emily. Tak też zrobiłam. Miałam jeszcze dwie godziny więc się nie przejmowałam spóźnieniem. Od Emily bowiem miałam zaledwie parę kroków do pracy. 

- Hej-Powiedziałam gdy otwarła mi drzwi.

- No witaj kochana. Wchodź- Wpuściła mnie do środka. 

Usiadłam jak zwykle na jednym z jej foteli i czekałam aż sama też usiądzie.

- No to opowiadaj o randce kochana.- Poprosiła.

- Cóż randka była naprawdę wspaniała. Znajoma Olivera jest tak samo jak ja niezłą informatyczką i być może kiedyś się spotkamy by o tym pogadać. Jej facet też wydaje się być w porządku. Stara wypiłam ponad dziesięć kieliszków wina. No a potem.... Potem było w huj gorąco. Następnego dnia tak samo stara.

- Rany. Naprawdę wyrwałaś burmistrza.

- Tak właściwie Em.... Pewnie mi nie uwierzysz, ale się w nim zauroczyłam.

- Żartujesz- Powiedziała patrząc na mnie ze zdumieniem.- Wcześniej facetów brałaś na jedną noc i nigdy nie mówiłaś o zauroczeniu.

- Cóż.... Wygląda na to, że kiedyś musi być ten pierwszy raz.- Westchnęłam- Tyle, że teraz nie wiem jak po tym całym gorącym seksie mam z nim pracować. To będzie wyzwanie.

Emily się zaśmiała.

- Rose, jedno ci powiem moja droga. Nigdy nie sądziłam, że kiedyś mi powiesz że się zauroczysz albo zakochasz. Nigdy. Wydaje się to być w cholerę abstrakcyjne. Coś pomiędzy latającymi świniami, a tym że Justin Bieber ładnie śpiewa.

Zaśmiałam się na jej słowa. Ta Justin Bieber i ładnie śpiewa? Prędzej uwierzyłabym w te latające świnie.

- Wiesz jak dotąd nie spotkałam faceta, którego chciałabym więcej niż na jedną noc. Oliver jest po prostu inny. ma w sobie sporo mroku jak ja i jest cholernie seksownym i nieposkromionym facetem. Nigdy takiego nie spotkałam- Zarumieniłam się gdy znów pomyslałam o klacie Queena i który sprawia, że  czuję się spełniona.

- Stara ty chyba rzeczywiście się zabujałaś. Nigdy nie widziałam u ciebie takich rumieńców.

- czy to  głupie, że pragnę wiecej z nim randek oraz seksu?

- Nie. To chyba normalne. Mówi się, że Queen to prawdziwy król zajebistości. Tylko... Lepiej uważaj kochana. Bo jeśli zacznie ci na nim zależeć bardziej... To możesz się przejechać. Podobno to prawdziwy łamacz serc.

Kilka chwil po tej rozmowie ruszyłam z uśmiechem do pracy. Wszystko wydawało mi się takie piękne i inne niż zwykle. Co też ten Oliver ze mną u licha zrobił? No tak zauroczył. Mrokiem, pożądliwym i wygłodniałym dotykiem oraz nieziemskim ciałem i energią. Wiedziałam jedno.. Chciałam być kobietą Queena. Wiem to naprawdę szaleństwo. Bad girl pragnąca czegoś więcej niż przygody na jedną noc. Ruszyłam od razu do czajnika i zrobiłam kawę dla Olivera. Potem ruszyłam prosto do jego gabinetu. Stał tam. Tyłem do drzwi z kimś rozmawiając przez telefon. Poczekałam, aż skończy rozmawiać i podeszłam do niego z kubkiem. Patrzył na mnie tym swoim uroczym uśmiechem zapierającym dech w piersiach.

- Zdziwiłem się gdy cię nie zobaczyłem przy mnie- Powiedział patrząc mi w oczy.

- Musiałam pojechać się umyć i ogarnąć- Powiedziałam z uśmiechem.

- W porządku Rose. Powiem ci, że jeśli będziesz miała kiedyś ochotę to chciałbym móc kiedyś znów zabrać cię na randkę i spędzić tak emocjonujący i miły dzień jak przedwczoraj i wczoraj.- Powiedział siadając w fotelu, luzując krawat i kładąc nogi na biurku jak to lubił.

Cholera... No i jak tu zachować profesjonalizm?- Zastanawiałam się gdy moje serce zgubiło rytm.

Odetchnęłam głęboko.

- Lepiej pójdę do pracy- Wymamrotałam i wyszłam z jego gabinetu, po drodze idąc do łazienki. Przyjrzałam się w tafli lustra i ujrzałam mocno zarumienione i świecące oczy. Niech to szlak.

Westchnęłam i opłukałam trochę policzki by pozbyć się tego gorąca z nich. Następnie gdy tochę ochłonęłam ruszyłam do swoich spraw. Na biurku leżały już stosy dokumentów oraz numery do których musiałam przedzwonić i poumawiać spotkania. Starałam się wyrzucać Olivera cholernego boga Queena z głowy. Było to strasznie trudne. Bo choć myślenie o nim jego klacie i niedawnych harcach było naprawdę podniecające, bardzo utrudniało mi skupienie nad tym co robiłam. Niech diabły go wezmą w swoje objęcia.

Gdy w końcu zakończyłam pracę postanowiłam zrobić kolejną kawę dla tego cholernie diabelskiego i utrudniającemu skupienie burmistrza. Zrobiłam ją i ruszyłam drugi już raz do jego gabinetu. Siedział tam w tej samej pozycji co go zastałam. Przełknęłam ślinę i starałam się naprawdę kontrolować.

- Rosie- Powiedział z uśmiechem zdrobniale moje imię i się przeciągnął.

Szlak! Zobaczyłam ten cholerny kaloryfer przez to. Za pewne zachowałam się bardzo idiotycznie gdy z prędkością dosłownie światła przekręciłam zamek w drzwiach i rzuciłam się na niego z ustami. Ale cholera nie mogłam już.... Oliver odwzajemnił mój pocałunek, a ja skoczyłam na jego kolana, wsadziłam pod koszulę rękę i dalej szaleńczo całowałam. Boże... Straciłam przez chwilę dech więc na chwilę się od niego oderwałąm.

- Nie powinniśmy tego tu robić- Stwierdził Oliver, patrząc na mnie roziskrzonym wzrokiem.

- Smolę to- Warknęłam i znów wbiłam się w jego wargi brutalnie- Pieprzyć profesjonalizm- Przerwałam i znów go pocałowałam- Cholera Queen, kim ty do diabła jesteś?- Znów przerwałam by to powiedzieć.

- Mógłbym zadać to samo pytanie Rosie- Wymamrotał. 

Do diabła zdrobnienie w jego ustach działo na mnie niesamowicie pobudzająco. Bez słowa wstałam i rozpięłam zamek w jego garniturze i wydobyłam jego kutasa na zewnątrz by zacząć go masować raz lekko raz szybko i mocno. Jęczał i dyszał gdy tak go torturowałam. W końcu wzięłam go do ust i ssałam szybko by jak najszybciej doszedł. Kiedy doszedł sam zerwał się z fotela i przesunął wszystkie papiery by pchnąć mnie na biorko. Podciągnął mi sukienkę i ściągnął majtki by po chwili we mnie wejść szybko i mocno. Zagryzłam wargi bo gdybym je uwolniła z pewnością jęczałabym i krzyczała głośniej niż syrena okrętowa. Poruszał się we mnie tak mocno, że miałam ochotę wykrzyczeć głośno jego imię. Jednak wiedziałam, że nie mogę. Gdyby ktoś się dowiedział jak burmistrz spędza wolną chwilę w gabinecie ze swoją pracownicą najpewniej wybuchłby skandal. W końcu oboje skończyliśmy i zaczęliśmy się doprowadzać do porządku. 

- Co my u diabła wyprawiamy?- Spytał Queen.

- Za cholerę nie wiem, ale smolę to. Jedno ci powiem Oliver....jesteś moim pragnieniem- Powiedziałam gorączkowo.

- Ty moim Również Rose. Powinnaś jednak pójść już do domu. Rozumiesz prawda?- Spytał mnie smutno.

- Oczywiście. Do jutra Ollie.

- Do jutra Rosie...

Chwilę potem odwiedziłam Emily i zajadałyśmy pudło lodów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro