Rozdział 14 część 1
Stwierdziłam ,że rozdział 14 wspomnienia naszego Sebastianka podzielę na 2 części..
Tak więc zapraszam.
Sebastian:
Demon myślał o czasach swojej młodości. O tym jak najpierw marzył o rodzeństwie i błagał wręcz rodziców o rodzeństwo, siostrzyczkę, a potem jak strasznie zawiódł swoją siostrę. Przymknął oczy i dał się porwać.
Wspomnienia Księcia Rauma
Młody, wówczas jedenastoletni książę bawił się na placu. Czekał za swym przyjacielem, Anasim, bo chciał mu się pochwalić, że jedzie z ojcem na naukę polowania. Uśmiechał się wesoło i w międzyczasie puszczał drewnianego kruczka do lotu. Prezent urodzinowy od rodziców, napędzany magią, dzięki czemu wyglądał jak prawdziwy. I byłoby spokojnie, gdyby nie wredne śmiechy.
- No, proszę, proszę. Mały książę bawi się zabaweczką. Jakie to urocze -mruknął przybysz, a jego kumple zarechotali.
Raum nie podnósił wzroku, zignorował hienowatego demona.
- Ej, dziwadło, podnieś wzrok jak do ciebie mówię - szarpnął go za włosy.
Książę tylko zmrużył oczy.
- Odczep się Fex. Ty za to lubisz krzywdzić innych. Jesteś podły.
Demon o imieniu Fex zaczerwienił się zły. W pewnym momencie uśmiechnął się wrednie i złapał przelatującego kruczka, niszcząc go w dłoni.
- O, zobacz, teraz masz z tego drewienka piękne wykałaczki - zachichotał.
W księciu coś się zagotowało. Rzucił się na niego.
- Zniszczyłeś mój prezent urodzinowy! -próbował go uderzyć, jednak dwóch kumpli Fexa o wielkiej posturze złapało Rauma za ramiona.
- Wiesz, jaki masz problem, Raum? A taki, że jesteś głupi. Ja już od piątego roku życia nauczyłem się bić. Wyznaję też zasadę wężowych demonów, że przetrwają najmocniejsi - powiedział i zarechotał. -To co chłopaki, może damy mu lekcje bijatyki, co wy na to?
Tamci go dopingowali ze śmiechem i Fex przymierzył się do zadania ciosu pięścią w brzuch księcia. Jednak napotkał opór, a mianowicie spojrzenie złotych oczu, pajęczego księcia.
- Wiesz, Fex powinieneś szukać przeciwnika swojego rozmiaru. Bo jesteś taki mały -powiedział Anasi ostrym tonem.
- A mojego kumpla zostaw w spokoju. Słyszeliście, wynocha!
Fex i reszta odeszli jak niepyszni. Anasi pomógł za to wstać przyjacielowi.
- W porządku? - zapytał.
- Nie, znaczy tak, znaczy dziękuję! - Podszedł smutno do tego, co zniszczył Fex - Mój mały kruczek, zniszczył go.
Pajęczy książę spojrzał tylko na przyjaciela i westchnął cicho. Podszedł do niego i położył reke na ramieniu. - Przykro mi z tego powodu. Gdybym przyszedł wcześniej... Ale mama uparła się, że mam jeszcze zostać. Siostra mi się urodziła - dodał cicho.
Raum spojrzał na przyjaciela.
- Naprawdę? To gratuluje, przynajmniej będziesz miał kim się opiekować i bawić.
Anasi tylko wywrócił oczami.
- Może tak, a może i nie -mruknął. - Nie zamierzam zbytnio się angażować w opiekę nad nią. Zaraz pewno by chciała mnie malować i robić inne dziewczyńskie rzeczy.
Raum cicho westchnął ze smutkiem.
- A ja bym się cieszył, gdybym miał się kim zająć. Ale rodzice nawet nie mówią o tym. O rodzeństwie dla mnie.
Anasi zamyślił się.
- No to może...Nie wiem. Sam im podpowiedz. Ale lepiej byłoby mieć młodszego brata.
- Wiesz, w sumie wolałbym siostrzyczkę. Przynajmniej ja mógłbym zaplatać jej warkocze .A nie tak jak mi mama, bo mam długie włosy i na pewno odganiałbym od niej nachalnych adoratorów. I na pewno po prostu kochałbym ją i chciał chronić.
- No skoro tak mówisz. No dobra, to ja znikam-powiedział Anasi.
- Dobrze, i tak jeszcze chwile czekam na ojca. Jadę na swoje pierwsze w życiu polowanie na jelenie.
- O, to super. Jak coś upolujes, to zostawcie nam trochę.
Chłopiec roześmiał się serdecznie do przyjaciela.
- Jasne, nie ma sprawy - odparł książę i udał się do ojca, który już czekał na niego w stajni. Wszedł do środka. - Tato, jesteś?
Lucyfer wyjrzał zza czesanego konia.
- Zaraz możemy ruszać - Zauważył smutną minę syna. - Nie cieszysz się z polowania?
- Nie no tato, cieszę się tylko, że... Fex zniszczył mojego kruczka i chciał mnie pobić, ale Anasi go powstrzymał.
Lucyfer cicho westchnął i poszedł do syna, kucając przy nim.
- Nie przejmuj się. Zajme sie Fexem, a jeśli chcesz, mogę zrobić ci nowego kruczka.
- Naprawdę? Dziękuję, tato! - przytulił się do taty, a ten odwzajemnił uścisk. - Emm, tato, a czy z mama zrobilibyście także coś dla mnie? Niekoniecznie teraz, ale ogólnie, czy byście planowali?
- Co takiego synku?
- No kolejnego dzidziusia. No bo Anasiemu urodziła się siostra i ja też bym chciał mieć rodzeństwo - Ojciec spojrzał się mile zaskoczony na syna.
- Naprawdę? Myśleliśmy z mamą, że zapewne chcesz być jedynakiem. Wiesz, posiadanie młodszego rodzeństwa, to ogromna odpowiedzialność. To nie jest tak, że masz rodzeństwo i po chwili się znudzisz jak zabawką. Trzeba się z nimi bawić, rozmawiać, bronić przed niektórymi.
- Wiem tato i dlatego mi bardzo zależy. Proszę - zrobił słodkie oczka. - Obiecuję, że będę najlepszym bratem pod słońcem - dodał.
- No skoro obiecujesz, to pomówię z mamą i wtedy pomyślimy, ale pewno chciałbyś braciszka, co nie?
Mały książę pokręcił głową z uśmiechem.
- Siostrzyczke.
- Zaskoczyłeś mnie - Uśmiechnął się do syna i wsiedli na konia. - Gotowy na polowanie?Zobaczymy, czy pójdzie ci lepiej niż mi?
- A za którym razem udało ci się upolować jelenia? - zapytał Raum ciekawie.
- Za szesnastym razem, synku - Rauma zatkało. -Ale to twoja mama mnie uczyła polować, wiesz po tym jak ktoś uszkodził mi skrzydło i w ogóle. Nie potrafiłem się odnaleźć - powiedział.
- Rozumiem, tato.
Lucyfer stuknął lekko nogą o bok konia i po chwili ruszyli. Jechali tak przez dwie godziny, rozmawiając i śmiejąc się wesoło. I tak im czas zleciał, że dotarli do celu swej podróży.
- A oto i kruczy las. W tym oto lesie spotyka się właśnie jelenie. A poroże staje się trofeum -Książę zachichotał tylko.
- Oj, tato- zeskoczył zwinnie z konia. -To idziemy?
- Jasne - Także zszedł i zostawił konia na polu, gdzie rosła piękna trawa. - Najedz się do syta, maleńki. -Powiedział i po chwili ruszył z synem na polowanie. Przy okazji opowiadał synowi o tym, że urodził się właśnie w tym lesie - Twoja mama uparła się, by jechać z nami, wiesz?Akurat było blisko rozwiązania ciąży. Myśleliśmy, że wytrzymacie oboje ten cały dzień na polowaniu. Jednakże po polowaniu przy ognisku tak bardzo pchałeś się na świat, że odebrałem z Michaelem poród. Omal się nie przeraziliśmy, bo nie ruszałeś się. Jednak chwile później twój nosek złapał zapach i zacząłeś głośno płakać, twoje płuca były tak silne, że spłoszyło większość ptaków -powiedział król z uśmiechem.
- I co było dalej?
- Wiesz, w pewnym momencie jeden z towarzyszy mówi, że płaczesz z głodu. A twoja mama nie miała jak dać mleka. Więc myślimy: "A może by dać pierworodnemu kawałek mięsa z jelenia?". I faktycznie daliśmy ci spory kawałek.
- Serio?
- Tak, i tak bardzo ci smakowało, że aż ci się uszy trzęsły. I wyciągałeś rączki po jeszcze. A na końcu bawiłeś sie kością jak jakąś grzechotką. A to było rozczulające. Nawet jak zasnąłem, to za nic nie chciałeś tej kości puścić.
- Wow, to naprawdę fajna historia moich narodzin. Mam tylko nadzieję, że mojej siostrzyczce tak się nie będzie spieszyć, jak mama znowu się z wami uda na polowanie -zaśmiał się wesoło.
- Heh. A wiesz, że twoje imię znaczy kruk? Tak myśleliśmy nad twoim imieniem długo, aż właśnie przyszło mi to słowo właśnie od kruczego lasu, Raum.
Książę pokiwał głową.
- Będziesz miał kiedyś co opowiadać wnukom, prawnukom, i prapraprawnukom, tato.
- Może. Jeśli dożyje do tego czasu -odpowiedział Lucyfer, na co książę wywrócił oczami. - A teraz po cichu na zwierzynę.
Udali się więc bardziej w głąb lasu, szukając dorodnego jelenia. Po tych paru chwilach natknęli się na piękne zwierzę. Lucyfer zaczął tłumaczyć synowi, jak to trzeba bezszelestnie podejść i napiąć cięciwę w łuku. Młody ksiaze uważnie słuchał i patrzył, kiwając głową, aż ojciec podał mu łuk i strzały.
- No spróbuj teraz -uśmiechał się do syna.
Raum wziął więc łuk i strzały, cicho podszedł do miejsca, gdzie był jeleń i wycelował. Jednak chybił za pierwszym razem.
- To nic, jeszcze raz.
- A co jak mi się wogóle nie uda?
- Uda ci się, spokojnie.
Książę westchnął i udał się za zwierzyną dalej, bo uciekła. Wycelował jeszcze raz i tym razem udało mu się zranić zwierzę, więc wziął jeszcze jedną strzałę i wycelował, strzelając oraz dobijając tym samym jelenia.
- No, brawo synku. Za drugim razem udało ci się zwierze zranić, a za trzecim razem zabić -powiedział. - Jestem dumny z ciebie jak nigdy.
- Dziękuję, tato - Rozpromienił się na te słowa.
- Mówiłem, że będziesz lepszy ode mnie -zaśmiał się. -To teraz leć po trochę gałązek drewna, zrobimy sobie małe ognisko i zjemy trochę mięsa, co ty na to?
- Masz na myśli prawie coś jak męski wypad?
Król pokiwał głową z uśmiechem. Książę także się uśmiechnął i poszedł po drewienek parę. Ojciec za to wziął nóż myśliwski, który sprezentowała mu żona i zaczął odcinać kawałki mięsa, czyszcząc je od nadmiaru skóry i włosów. Potem użył kilku specjalnych ziół, które miał w woreczku dla lepszego aromatu i miękkości mięsa. Tymczasem Raum znalazł potrzeby chrust i wrócił do ojca.
- To teraz rozpalę ognisko...a ty nadziej kawałki mięsa o zaostrzone kije.
- Dobrze, tato- odpowiedział i zaczął robić to, o co ojciec go prosił. Lucyfer tymczasem ułożył odpowiednio chrust i podpalił. Raum podał ojcu jeden kij z mięsem i uśmiechając się do siebie zaczęli piec.
- A około godzinie, powinny być soczyste i aromatyczne - piekli sobie mięso i tak jak powiedział król, mięso po godzinie było gotowe.
- No, to smacznego, synku.
- I wzajemnie, tato- Zaczęli jeść. - Umm, bardzo pyszne.
- Widzisz, mięso jelenia jest rarytasem. Jak kiedyś będziesz miał narzeczoną i będziecie planować ślub, to pamiętaj, żeby uraczyć gości tym właśnie mięsem, nawet podlanym czerwonym winem.
- Oj, tato, jeszcze mi się do ożenku nie spieszy. Chcę trochę pożyć. Poza tym, jeśli będę miał siostrę, to będzie moją drugą kochaną kobietą w moim życiu. Bo pierwszą jest mama -uśmiechnął się wesoło.
- Uaaaa, coraz bardziej mnie zaskakujesz -Zjedli do końca, Lucyfer wstał i ugasił ogień. Zapakował resztę mięsa jelenia w specjalny materiał. - Zbieramy się. Robi się już późno.
- Dobrze, tato- Wstał i ruszyli w drogę powrotną najpierw po konia.
Gdy dotarli do ścieżki, Lucyfer przywiązał mięso do grzbietu konia i posadził syna na koniu, ruszając w drogę powrotną do pałacu.
- A myślałeś wogóle nad imieniem, jeśli trafiłaby się siostrzyczka?
Książę pokręcił głową, gdyż jeszcze nie myślał o tym.
- Może jak wam się trafi, to do tego czasu coś wymyśle.
Ojciec pokiwał głową i byli już przed pałacem. Konia zostawił w stajni, a mięso jelenia dał szefowi kuchni. Odprowadził po drodze syna do jego komnaty, bo wyczuł, że ukochana jest w bibliotece, co akurat było mu po drodze.
- To dobrej nocy, synku.
- Dobranoc, tato - odrzekł książę i wszedł do swej komnaty. Lucyfer tymczasem zjawił się w bibliotece.
- Dlaczego jeszcze nie w łóżku, kochana Lilith?
Lilith zachichotała, podnosząc głowę znad książki.
- Czyżby mojemu mężowi zachciało się amorów?
- Może tak. Tym bardziej, że nasz syn nas zaskakuje. Słyszałaś pewnie, że Michaelowi urodziła się córka, prawda? - Lilith pokiwała głową na tak. -Tak więc nasz syn także chciałby mieć siostrzyczkę.
- Naprawdę? Chce mieć siostrę?
- Tak.
- Myślałam, że może chce być jedynakiem. Ale nie martwisz się, że ona... Mogłaby dostać tę moc?
- Może się tak zdarzyć, ale to nic, poradzimy sobie z tym.
- No skoro tak mówisz -uśmiechnęła się czule Lilith.
____________________________
Minęło trochę czasu od wspólnego polowania i tejże rozmowy. Młody już trzynastoletni książę Raum przechodził egzamin. Poszło mu bardzo dobrze. Skończył na minutę przed czasem, więc mógł udać się do swej komnaty, żeby odpocząć z dobrą książką. Właśnie zbliżał się do komnaty, gdy spotkał służącą po drodze.
- Dzień dobry, pani Tanyu - uśmiechnął się do służącej. Ojciec zawsze mawiał, że król powinien być dobry dla służby.
- Dzień dobry, paniczu Raumie. Pańska mama prosiła, żebym przekazała panu nowiny.
- A jakież to nowiny? - wyczarował sobie czarna lukrecję i wsunął do ust.
- Panicza mama jest brzemienna - Do księcia jeszcze nie dotarło. - Rozumie, panicz? Będzie miał panicz rodzeństwo - powiedziała Tanya z radością w głosie. Dopiero teraz dotarł do niego sens tych słów tak bardzo, że lukrecja wypadła mu w ust.
- Będę miał rodzeństwo? - powiedział bardzo powoli. - BĘDĘ MIAŁ RODZEŃSTWO! -wykrzyknął nagle radośnie i pochwycił służącą, kręcąc się z nią ze radosnym uśmiechem. -Będę miał rodzeństwo, to cudowna nowina!
Służąca tylko się zaczerwieniła, ale i uśmiechnęła się, widząc jaki książę jest szczęśliwy. Po chwili Raum ją odstawił i dodał z powagą.
- Tanyo, proszę, przygotuj dla mojej mamy wyjątkowy deser. Truskawki z bitą śmietaną, polane miodem.
- Oczywiście, paniczu wedle twego rozkazu -Ukłoniła się i poszła przygotować wspomniany deser. Książę zaś tanecznym, szczęśliwym krokiem zmienił kierunek i udał się najpierw do gabinetu ojca, po czym zapukał.
- Tak...?
Syn wszedł z uśmiechem radosnym na twarzy.
- I jak twój egzamin? - zapytał król.
- Bardzo dobrze, tato. Zdałem go na minutę przed końcem czasu, ale ja nie o tym teraz -Nagle po prostu rozpłakał się ze szczęścia. Lucyfer podniósł wzrok.
- Coś się stało? - zapytał z troską w głosie.
Książę otarł łezki.
-Tato, pamiętasz naszą rozmowę przed polowaniem? O tym, że bardzo chciałbym mieć rodzeństwo? - Król pokiwał głową na tak. - Otóż mama... No mama jest w ciąży i będę miał rodzeństwo.
Lucyfer uśmiechnął się, widząc, że syna to wzruszyło.
- No widzisz jaką masz piękną niespodziankę synku? I to tak bardzo, że urodzi się w twoje czternaste urodziny - Raum spojrzał zaskoczony na tatę.
- Czyli, że ja i to dziecko będziemy mieć w tym samym dniu i miesiącu urodziny? To będzie najcudowniejszy prezent urodzinowy jaki możecie mi podarować - rozpłakał się bardzo ze szczęścia, na co ojciec go przytulił.
- A dokładniej trafi ci się młodsza siostrzyczka. Myślałeś już nad imieniem? No już, już nie płacz synku.
Książę pokiwał głową i uspokoił się, mówiąc z radosnym uśmiechem na twarzy.
- Ayla. To by było dla niej piękne imię - odrzekł.
- Masz racje. Jest bardzo piękne. To co, idziemy do twojej mamy zobaczyć jak tam jej brzuszek? Bo w zasadzie skończyłem na dziś prace.
- Jasne że tak, tato - uśmiechnął się i po chwili oboje wyszli z gabinetu. Poszedł z ojcem do ogrodu, gdzie jego mama siedziała na kocu pod drzewem w cieniu i wyszywała serwetkę. Książe usiadł przy mamie i przytulił mocno. Lilith pogłaskała czule synka po jego kruczoczarnych włosach.
- No widzę, że do mojego małego syneczka wieści już dotarły. -Uśmiechała się łagodnie, na co kruk pokiwał głową.
- Oj tak, kochanie, zrobiliśmy synowi naprawdę piękną niespodziankę. I też taką jakby małą nagrodę. Zdał egzamin śpiewająco - odparł Lucyfer.
- Och, naprawdę synku? No to brawo, jestem dumna z ciebie.
- Dzięki, mamo, udało mi się na minutę przed końcem czasu i po prostu pomyślałem, że poczytam u siebie jakąś dobrą książkę, kiedy Tanya poinformowała mnie o dziecku.
- Rozumiem, rozumiem - Ucałowała główkę syna.
-I wiesz, że będzie siostrzyczka - Nastolatek pokiwał głową na tak. - I jakie imię wybrałeś?
- Ayla, mamo. To będzie cudne imię dla cudownej dziewczynki. Mogę? - chciał poczuć maluszka.
- Och, oczywiście, że możesz - uśmiechała się rozczulona, na co Raum przytulił głowę do brzucha mamy i zaczął mówić.
- Cześć, siostrzyczko, tu twój starszy brat. Obiecuję być najlepszym bratem pod słońcem - szeptał czule do brzuszka mamy, na co Lilith sie wzruszyła. Raum wstał nagle z uśmiechem. - Zaraz przyjdę, mamo. Zobaczę, czy Tanya uszykowała ci deser i go przyniosę -powiedział z uśmiechem.
- Kochany jesteś, synku. Dobrze, poczekamy -Odwzajemniła uśmiech syna. Książę więc poszedł, a Lilith spojrzała na ukochanego króla z powagą w oczach. - Będziesz musiał się z nim skontaktować.
- Po co?
- Lucyfer. Czuć od niej tę moc. Sami nie damy rady jej ochronić. Nawet Raum nie zdoła jej należycie też ochronić przed wężowymi demonami. Ty i ja dobrze wiemy, że potrzebujemy Legendarnego Shinigamiego.
- Jeny, serio?
Lilith wstała i podeszła do Lucyfera, głaszcząc jego policzek.
- Kochanie, proszę. Nie bądź dzieckiem. Ja wiem, że ciągle masz do niego żal o śmierć siostry, ale to nie była tylko jego wina. Nie możesz się na nim wyżywać i odcinać go od tego wszystkiego. Adrian kochal Celestie nad życie i założę się, że gdyby mógł, na pewno by nie pozwolił, żeby coś jej się stało, ale to ona nie chciała go narażać z jakiegoś powodu. I pamiętaj, że to wszystko było wstrętnym podstępem ojca Setha.
- Uch, no dobrze, ale to później - Lilith pokiwala głową.
Usiadła akurat, gdy syn wrócił z deserem dla mamy. - Och, dziękuję, kochany synku.
- Proszę bardzo, mamo, smacznego.
Lilith zaczęła jeść. Raum usiadł z powrotem koło mamy, zerkając na serwetkę, którą wyszywała. Lucyfer też był zadowolony, ale i zamyślony. Jego żona miała rację. Musiał się z nim skontaktować. Nie chciał, żeby znowu to ich spotkało. Jednak żadne z nich nie podejrzewalo, że ta piękna sielanka wkrótce się skończy. Że ktoś zrobi wszystko, by próbować zniszczyć jego rodzinę, poprzez próbę namieszania w głowie.
CDN.
O ja cie 2410 słów w pierwszej części rozdziału 14.
I to pisane ponad tydzień
Rekord normalnie.
Ciekawe czy w 2 części będzie tak samo?
Do następnego rozdziału
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro