Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14 część 1


  Stwierdziłam ,że rozdział 14 wspomnienia naszego Sebastianka podzielę na 2 części..

Tak więc zapraszam.


Sebastian:

  Demon myślał o czasach swojej młodości. O tym jak najpierw marzył o rodzeństwie i błagał wręcz rodziców o rodzeństwo, siostrzyczkę, a potem jak strasznie zawiódł swoją siostrę. Przymknął oczy i dał się porwać.   

Wspomnienia Księcia Rauma

        

   Młody, wówczas jedenastoletni książę bawił się na placu. Czekał za swym przyjacielem, Anasim, bo chciał mu się pochwalić, że jedzie z ojcem na naukę polowania. Uśmiechał się wesoło i w międzyczasie puszczał drewnianego kruczka do lotu. Prezent urodzinowy od rodziców, napędzany magią, dzięki czemu wyglądał jak prawdziwy. I byłoby spokojnie, gdyby nie wredne śmiechy.


- No, proszę, proszę. Mały książę bawi się zabaweczką. Jakie to urocze -mruknął przybysz, a jego kumple zarechotali.

Raum nie podnósił wzroku, zignorował hienowatego demona.

- Ej, dziwadło, podnieś wzrok jak do ciebie mówię - szarpnął go za włosy.

Książę tylko zmrużył oczy.

- Odczep się Fex. Ty za to lubisz krzywdzić innych. Jesteś podły.

Demon o imieniu Fex zaczerwienił się zły. W pewnym momencie uśmiechnął się wrednie i złapał przelatującego kruczka, niszcząc go w dłoni.

- O, zobacz, teraz masz z tego drewienka piękne wykałaczki - zachichotał.

W księciu coś się zagotowało. Rzucił się na niego.

- Zniszczyłeś mój prezent urodzinowy! -próbował go uderzyć, jednak dwóch kumpli Fexa o wielkiej posturze złapało Rauma za ramiona.

- Wiesz, jaki masz problem, Raum? A taki, że jesteś głupi. Ja już od piątego roku życia nauczyłem się bić. Wyznaję też zasadę wężowych demonów, że przetrwają najmocniejsi - powiedział i zarechotał. -To co chłopaki, może damy mu lekcje bijatyki, co wy na to?

Tamci go dopingowali ze śmiechem i Fex przymierzył się do zadania ciosu pięścią w brzuch księcia. Jednak napotkał opór, a mianowicie spojrzenie złotych oczu, pajęczego księcia.

- Wiesz, Fex powinieneś szukać przeciwnika swojego rozmiaru. Bo jesteś taki mały -powiedział Anasi ostrym tonem.

- A mojego kumpla zostaw w spokoju. Słyszeliście, wynocha!

Fex i reszta odeszli jak niepyszni. Anasi pomógł za to wstać przyjacielowi.

- W porządku? - zapytał.

- Nie, znaczy tak, znaczy dziękuję! - Podszedł smutno do tego, co zniszczył Fex - Mój mały kruczek, zniszczył go.

Pajęczy książę spojrzał tylko na przyjaciela i westchnął cicho. Podszedł do niego i położył reke na ramieniu. - Przykro mi z tego powodu. Gdybym przyszedł wcześniej... Ale mama uparła się, że mam jeszcze zostać. Siostra mi się urodziła - dodał cicho.

Raum spojrzał na przyjaciela.

- Naprawdę? To gratuluje, przynajmniej będziesz miał kim się opiekować i bawić.

Anasi tylko wywrócił oczami.

- Może tak, a może i nie -mruknął. - Nie zamierzam zbytnio się angażować w opiekę nad nią. Zaraz pewno by chciała mnie malować i robić inne dziewczyńskie rzeczy.

Raum cicho westchnął ze smutkiem.


- A ja bym się cieszył, gdybym miał się kim zająć. Ale rodzice nawet nie mówią o tym. O rodzeństwie dla mnie.


Anasi zamyślił się.

- No to może...Nie wiem. Sam im podpowiedz. Ale lepiej byłoby mieć młodszego brata.

- Wiesz, w sumie wolałbym siostrzyczkę. Przynajmniej ja mógłbym zaplatać jej warkocze .A nie tak jak mi mama, bo mam długie włosy i na pewno odganiałbym od niej nachalnych adoratorów. I na pewno po prostu kochałbym ją i chciał chronić.

- No skoro tak mówisz. No dobra, to ja znikam-powiedział Anasi.

- Dobrze, i tak jeszcze chwile czekam na ojca. Jadę na swoje pierwsze w życiu polowanie na jelenie.

- O, to super. Jak coś upolujes, to zostawcie nam trochę.

Chłopiec roześmiał się serdecznie do przyjaciela.

- Jasne, nie ma sprawy - odparł książę i udał się do ojca, który już czekał na niego w stajni. Wszedł do środka. - Tato, jesteś?

Lucyfer wyjrzał zza czesanego konia.

- Zaraz możemy ruszać - Zauważył smutną minę syna. - Nie cieszysz się z polowania?

- Nie no tato, cieszę się tylko, że... Fex zniszczył mojego kruczka i chciał mnie pobić, ale Anasi go powstrzymał.

Lucyfer cicho westchnął i poszedł do syna, kucając przy nim.

- Nie przejmuj się. Zajme sie Fexem, a jeśli chcesz, mogę zrobić ci nowego kruczka.


- Naprawdę? Dziękuję, tato! - przytulił się do taty, a ten odwzajemnił uścisk. - Emm, tato, a czy z mama zrobilibyście także coś dla mnie? Niekoniecznie teraz, ale ogólnie, czy byście planowali?

- Co takiego synku?

- No kolejnego dzidziusia. No bo Anasiemu urodziła się siostra i ja też bym chciał mieć rodzeństwo - Ojciec spojrzał się mile zaskoczony na syna.

- Naprawdę? Myśleliśmy z mamą, że zapewne chcesz być jedynakiem. Wiesz, posiadanie młodszego rodzeństwa, to ogromna odpowiedzialność. To nie jest tak, że masz rodzeństwo i po chwili się znudzisz jak zabawką. Trzeba się z nimi bawić, rozmawiać, bronić przed niektórymi.

- Wiem tato i dlatego mi bardzo zależy. Proszę - zrobił słodkie oczka. - Obiecuję, że będę najlepszym bratem pod słońcem - dodał.

- No skoro obiecujesz, to pomówię z mamą i wtedy pomyślimy, ale pewno chciałbyś braciszka, co nie?

Mały książę pokręcił głową z uśmiechem.

- Siostrzyczke.

- Zaskoczyłeś mnie - Uśmiechnął się do syna i wsiedli na konia. - Gotowy na polowanie?Zobaczymy, czy pójdzie ci lepiej niż mi?

- A za którym razem udało ci się upolować jelenia? - zapytał Raum ciekawie.

- Za szesnastym razem, synku - Rauma zatkało. -Ale to twoja mama mnie uczyła polować, wiesz po tym jak ktoś uszkodził mi skrzydło i w ogóle. Nie potrafiłem się odnaleźć - powiedział.

- Rozumiem, tato.


Lucyfer stuknął lekko nogą o bok konia i po chwili ruszyli. Jechali tak przez dwie godziny, rozmawiając i śmiejąc się wesoło. I tak im czas zleciał, że dotarli do celu swej podróży.

- A oto i kruczy las. W tym oto lesie spotyka się właśnie jelenie. A poroże staje się trofeum -Książę zachichotał tylko.

- Oj, tato- zeskoczył zwinnie z konia. -To idziemy?

- Jasne - Także zszedł i zostawił konia na polu, gdzie rosła piękna trawa. - Najedz się do syta, maleńki. -Powiedział i po chwili ruszył z synem na polowanie. Przy okazji opowiadał synowi o tym, że urodził się właśnie w tym lesie - Twoja mama uparła się, by jechać z nami, wiesz?Akurat było blisko rozwiązania ciąży. Myśleliśmy, że wytrzymacie oboje ten cały dzień na polowaniu. Jednakże po polowaniu przy ognisku tak bardzo pchałeś się na świat, że odebrałem z Michaelem poród. Omal się nie przeraziliśmy, bo nie ruszałeś się. Jednak chwile później twój nosek złapał zapach i zacząłeś głośno płakać, twoje płuca były tak silne, że spłoszyło większość ptaków -powiedział król z uśmiechem.

- I co było dalej?

- Wiesz, w pewnym momencie jeden z towarzyszy mówi, że płaczesz z głodu. A twoja mama nie miała jak dać mleka. Więc myślimy: "A może by dać pierworodnemu kawałek mięsa z jelenia?". I faktycznie daliśmy ci spory kawałek.

- Serio?

- Tak, i tak bardzo ci smakowało, że aż ci się uszy trzęsły. I wyciągałeś rączki po jeszcze. A na końcu bawiłeś sie kością jak jakąś grzechotką. A to było rozczulające. Nawet jak zasnąłem, to za nic nie chciałeś tej kości puścić.



- Wow, to naprawdę fajna historia moich narodzin. Mam tylko nadzieję, że mojej siostrzyczce tak się nie będzie spieszyć, jak mama znowu się z wami uda na polowanie -zaśmiał się wesoło.


- Heh. A wiesz, że twoje imię znaczy kruk? Tak myśleliśmy nad twoim imieniem długo, aż właśnie przyszło mi to słowo właśnie od kruczego lasu, Raum.

Książę pokiwał głową.

- Będziesz miał kiedyś co opowiadać wnukom, prawnukom, i prapraprawnukom, tato.

- Może. Jeśli dożyje do tego czasu -odpowiedział Lucyfer, na co książę wywrócił oczami. - A teraz po cichu na zwierzynę.

Udali się więc bardziej w głąb lasu, szukając dorodnego jelenia. Po tych paru chwilach natknęli się na piękne zwierzę. Lucyfer zaczął tłumaczyć synowi, jak to trzeba bezszelestnie podejść i napiąć cięciwę w łuku. Młody ksiaze uważnie słuchał i patrzył, kiwając głową, aż ojciec podał mu łuk i strzały.

- No spróbuj teraz -uśmiechał się do syna.

Raum wziął więc łuk i strzały, cicho podszedł do miejsca, gdzie był jeleń i wycelował. Jednak chybił za pierwszym razem.

- To nic, jeszcze raz.

- A co jak mi się wogóle nie uda?

- Uda ci się, spokojnie.


Książę westchnął i udał się za zwierzyną dalej, bo uciekła. Wycelował jeszcze raz i tym razem udało mu się zranić zwierzę, więc wziął jeszcze jedną strzałę i wycelował, strzelając oraz dobijając tym samym jelenia.


- No, brawo synku. Za drugim razem udało ci się zwierze zranić, a za trzecim razem zabić -powiedział. - Jestem dumny z ciebie jak nigdy.

- Dziękuję, tato - Rozpromienił się na te słowa.

- Mówiłem, że będziesz lepszy ode mnie -zaśmiał się. -To teraz leć po trochę gałązek drewna, zrobimy sobie małe ognisko i zjemy trochę mięsa, co ty na to?

- Masz na myśli prawie coś jak męski wypad?

Król pokiwał głową z uśmiechem. Książę także się uśmiechnął i poszedł po drewienek parę. Ojciec za to wziął nóż myśliwski, który sprezentowała mu żona i zaczął odcinać kawałki mięsa, czyszcząc je od nadmiaru skóry i włosów. Potem użył kilku specjalnych ziół, które miał w woreczku dla lepszego aromatu i miękkości mięsa. Tymczasem Raum znalazł potrzeby chrust i wrócił do ojca.

- To teraz rozpalę ognisko...a ty nadziej kawałki mięsa o zaostrzone kije.

- Dobrze, tato- odpowiedział i zaczął robić to, o co ojciec go prosił. Lucyfer tymczasem ułożył odpowiednio chrust i podpalił. Raum podał ojcu jeden kij z mięsem i uśmiechając się do siebie zaczęli piec.

- A około godzinie, powinny być soczyste i aromatyczne - piekli sobie mięso i tak jak powiedział król, mięso po godzinie było gotowe.

- No, to smacznego, synku.

- I wzajemnie, tato- Zaczęli jeść. - Umm, bardzo pyszne.

- Widzisz, mięso jelenia jest rarytasem. Jak kiedyś będziesz miał narzeczoną i będziecie planować ślub, to pamiętaj, żeby uraczyć gości tym właśnie mięsem, nawet podlanym czerwonym winem.


- Oj, tato, jeszcze mi się do ożenku nie spieszy. Chcę trochę pożyć. Poza tym, jeśli będę miał siostrę, to będzie moją drugą kochaną kobietą w moim życiu. Bo pierwszą jest mama -uśmiechnął się wesoło.

- Uaaaa, coraz bardziej mnie zaskakujesz -Zjedli do końca, Lucyfer wstał i ugasił ogień. Zapakował resztę mięsa jelenia w specjalny materiał. - Zbieramy się. Robi się już późno.

- Dobrze, tato- Wstał i ruszyli w drogę powrotną najpierw po konia.

Gdy dotarli do ścieżki, Lucyfer przywiązał mięso do grzbietu konia i posadził syna na koniu, ruszając w drogę powrotną do pałacu.

- A myślałeś wogóle nad imieniem, jeśli trafiłaby się siostrzyczka?

Książę pokręcił głową, gdyż jeszcze nie myślał o tym.

- Może jak wam się trafi, to do tego czasu coś wymyśle.

Ojciec pokiwał głową i byli już przed pałacem. Konia zostawił w stajni, a mięso jelenia dał szefowi kuchni. Odprowadził po drodze syna do jego komnaty, bo wyczuł, że ukochana jest w bibliotece, co akurat było mu po drodze.

- To dobrej nocy, synku.

- Dobranoc, tato - odrzekł książę i wszedł do swej komnaty. Lucyfer tymczasem zjawił się w bibliotece.

- Dlaczego jeszcze nie w łóżku, kochana Lilith?


Lilith zachichotała, podnosząc głowę znad książki.


- Czyżby mojemu mężowi zachciało się amorów?

- Może tak. Tym bardziej, że nasz syn nas zaskakuje. Słyszałaś pewnie, że Michaelowi urodziła się córka, prawda? - Lilith pokiwała głową na tak. -Tak więc nasz syn także chciałby mieć siostrzyczkę.

- Naprawdę? Chce mieć siostrę?

- Tak.

- Myślałam, że może chce być jedynakiem. Ale nie martwisz się, że ona... Mogłaby dostać tę moc?

- Może się tak zdarzyć, ale to nic, poradzimy sobie z tym.

- No skoro tak mówisz -uśmiechnęła się czule Lilith.


____________________________


Minęło trochę czasu od wspólnego polowania i tejże rozmowy. Młody już trzynastoletni książę Raum przechodził egzamin. Poszło mu bardzo dobrze. Skończył na minutę przed czasem, więc mógł udać się do swej komnaty, żeby odpocząć z dobrą książką. Właśnie zbliżał się do komnaty, gdy spotkał służącą po drodze.

- Dzień dobry, pani Tanyu - uśmiechnął się do służącej. Ojciec zawsze mawiał, że król powinien być dobry dla służby.

- Dzień dobry, paniczu Raumie. Pańska mama prosiła, żebym przekazała panu nowiny.

- A jakież to nowiny? - wyczarował sobie czarna lukrecję i wsunął do ust.

- Panicza mama jest brzemienna - Do księcia jeszcze nie dotarło. - Rozumie, panicz? Będzie miał panicz rodzeństwo - powiedziała Tanya z radością w głosie. Dopiero teraz dotarł do niego sens tych słów tak bardzo, że lukrecja wypadła mu w ust.

- Będę miał rodzeństwo? - powiedział bardzo powoli. - BĘDĘ MIAŁ RODZEŃSTWO! -wykrzyknął nagle radośnie i pochwycił służącą, kręcąc się z nią ze radosnym uśmiechem. -Będę miał rodzeństwo, to cudowna nowina!

Służąca tylko się zaczerwieniła, ale i uśmiechnęła się, widząc jaki książę jest szczęśliwy. Po chwili Raum ją odstawił i dodał z powagą.

- Tanyo, proszę, przygotuj dla mojej mamy wyjątkowy deser. Truskawki z bitą śmietaną, polane miodem.

- Oczywiście, paniczu wedle twego rozkazu -Ukłoniła się i poszła przygotować wspomniany deser. Książę zaś tanecznym, szczęśliwym krokiem zmienił kierunek i udał się najpierw do gabinetu ojca, po czym zapukał.

- Tak...?

Syn wszedł z uśmiechem radosnym na twarzy.

- I jak twój egzamin? - zapytał król.

- Bardzo dobrze, tato. Zdałem go na minutę przed końcem czasu, ale ja nie o tym teraz -Nagle po prostu rozpłakał się ze szczęścia. Lucyfer podniósł wzrok.

- Coś się stało? - zapytał z troską w głosie.

Książę otarł łezki.

-Tato, pamiętasz naszą rozmowę przed polowaniem? O tym, że bardzo chciałbym mieć rodzeństwo? - Król pokiwał głową na tak. - Otóż mama... No mama jest w ciąży i będę miał rodzeństwo.

Lucyfer uśmiechnął się, widząc, że syna to wzruszyło.

- No widzisz jaką masz piękną niespodziankę synku? I to tak bardzo, że urodzi się w twoje czternaste urodziny - Raum spojrzał zaskoczony na tatę.

- Czyli, że ja i to dziecko będziemy mieć w tym samym dniu i miesiącu urodziny? To będzie najcudowniejszy prezent urodzinowy jaki możecie mi podarować - rozpłakał się bardzo ze szczęścia, na co ojciec go przytulił.

- A dokładniej trafi ci się młodsza siostrzyczka. Myślałeś już nad imieniem? No już, już nie płacz synku.

Książę pokiwał głową i uspokoił się, mówiąc z radosnym uśmiechem na twarzy.

- Ayla. To by było dla niej piękne imię - odrzekł.

- Masz racje. Jest bardzo piękne. To co, idziemy do twojej mamy zobaczyć jak tam jej brzuszek? Bo w zasadzie skończyłem na dziś prace.

- Jasne że tak, tato - uśmiechnął się i po chwili oboje wyszli z gabinetu. Poszedł z ojcem do ogrodu, gdzie jego mama siedziała na kocu pod drzewem w cieniu i wyszywała serwetkę. Książe usiadł przy mamie i przytulił mocno. Lilith pogłaskała czule synka po jego kruczoczarnych włosach.

- No widzę, że do mojego małego syneczka wieści już dotarły. -Uśmiechała się łagodnie, na co kruk pokiwał głową.

- Oj tak, kochanie, zrobiliśmy synowi naprawdę piękną niespodziankę. I też taką jakby małą nagrodę. Zdał egzamin śpiewająco - odparł Lucyfer.

- Och, naprawdę synku? No to brawo, jestem dumna z ciebie.

- Dzięki, mamo, udało mi się na minutę przed końcem czasu i po prostu pomyślałem, że poczytam u siebie jakąś dobrą książkę, kiedy Tanya poinformowała mnie o dziecku.

- Rozumiem, rozumiem - Ucałowała główkę syna.

-I wiesz, że będzie siostrzyczka - Nastolatek pokiwał głową na tak. - I jakie imię wybrałeś?


- Ayla, mamo. To będzie cudne imię dla cudownej dziewczynki. Mogę? - chciał poczuć maluszka.


- Och, oczywiście, że możesz - uśmiechała się rozczulona, na co Raum przytulił głowę do brzucha mamy i zaczął mówić.

- Cześć, siostrzyczko, tu twój starszy brat. Obiecuję być najlepszym bratem pod słońcem - szeptał czule do brzuszka mamy, na co Lilith sie wzruszyła. Raum wstał nagle z uśmiechem. - Zaraz przyjdę, mamo. Zobaczę, czy Tanya uszykowała ci deser i go przyniosę -powiedział z uśmiechem.

- Kochany jesteś, synku. Dobrze, poczekamy -Odwzajemniła uśmiech syna. Książę więc poszedł, a Lilith spojrzała na ukochanego króla z powagą w oczach. - Będziesz musiał się z nim skontaktować.

- Po co?

- Lucyfer. Czuć od niej tę moc. Sami nie damy rady jej ochronić. Nawet Raum nie zdoła jej należycie też ochronić przed wężowymi demonami. Ty i ja dobrze wiemy, że potrzebujemy Legendarnego Shinigamiego.

- Jeny, serio?

Lilith wstała i podeszła do Lucyfera, głaszcząc jego policzek.

- Kochanie, proszę. Nie bądź dzieckiem. Ja wiem, że ciągle masz do niego żal o śmierć siostry, ale to nie była tylko jego wina. Nie możesz się na nim wyżywać i odcinać go od tego wszystkiego. Adrian kochal Celestie nad życie i założę się, że gdyby mógł, na pewno by nie pozwolił, żeby coś jej się stało, ale to ona nie chciała go narażać z jakiegoś powodu. I pamiętaj, że to wszystko było wstrętnym podstępem ojca Setha.

- Uch, no dobrze, ale to później - Lilith pokiwala głową.

Usiadła akurat, gdy syn wrócił z deserem dla mamy. - Och, dziękuję, kochany synku.

- Proszę bardzo, mamo, smacznego.

Lilith zaczęła jeść. Raum usiadł z powrotem koło mamy, zerkając na serwetkę, którą wyszywała. Lucyfer też był zadowolony, ale i zamyślony. Jego żona miała rację. Musiał się z nim skontaktować. Nie chciał, żeby znowu to ich spotkało. Jednak żadne z nich nie podejrzewalo, że ta piękna sielanka wkrótce się skończy. Że ktoś zrobi wszystko, by próbować zniszczyć jego rodzinę, poprzez próbę namieszania w głowie.

CDN.

   


    O ja cie 2410 słów w pierwszej części rozdziału 14.

I to pisane ponad tydzień

Rekord normalnie.

Ciekawe czy w 2 części będzie tak samo?

Do następnego rozdziału





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro