Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 44



Grell 


   Obudziwszy się rano, przeciągnął się. Wstał i zszedł do kuchni, zastając w niej Emily.

 - Hej, mamo. I jak tam wasza romantyczna kolacja z ojcem? -Puścił jej oczko, bo wiedział, gdzie byli. Emily tylko się lekko zarumieniła. - Rumienisz się jak nastolatka - zachichotał.

 - No było uroczo, ciągle mnie czarował. Jak za czasów naszych pierwszych randek.

 - Hoo... Chętnie posłucham jak te randki wyglądały - uśmiechnął się pod nosem i właśnie sięgał po kubek. 

 - Tak, tak, lepiej ty mi powiedz, co wczoraj zmalowałeś, Iskierku - powiedziała z powagą, a Grell zrobił dziwne skrzywienie na twarzy i w myślach zaklnął.- Masz szczęście, że Lawrence wyjątkowo przymknął na to oko jako szef zarządu, ale serio kradzież duszy - mruknęła i akurat zleciał Kruk i wylądował na blacie.

 - Jak podrapiesz blat, będziesz go naprawiał. - burknął na niego i odetchnął, spoglądając na rodzicielkę. - To dla tego głupka, naraziłby mnie tym swoim głodem. Tym bardziej, że pewnie wiesz jaki mam stosunek to takich śmieci jak ten martwy facet. 

 - Był pedofilem - skwitowała Emily, a kruk spuścił łepek jakby nie chciał denerwować kobiety. 

 - "Jak na kupidyna, ta kobieta jest straszna. Byłaby niezłą demonicą" 

 - Kruku, serio?  

- Co, co ci powiedział? 

 - Że byłabyś niezłą demonicą, mamo - wywrócił oczami. - Bo jakimś cudem się ciebie boi. A ja po prostu uważam, że jesteś stanowcza i waleczna. Tak samo, gdy ciotka chciała od ciebie tą najdroższa kolie, że niby na jakieś przyjęcie. A przypomnij, co chciała z nią zrobić. 

 - Chciała ją sprzedać facetowi u którego miała długi. Naprawdę ona była głupsza niż ustawa przewiduje - fuknęła ciągle będąc urażona, a Grell zachichotał. 

 - Widzisz kruku, nie możesz lekceważyć kobiet. Tak samo wasz ojciec nie powinien lekceważyć twojej siostry. 

 - A propos uroczej Nikki, jak ona się czuje? - zapytała.

 - No lepiej, wspomniałem, iż dziś jest nasz dzień, więc odwiedzę ja później. Jeszcze muszę wpaść do Lucyfera, czy ogarnął coś w kwestii tego rejsu do Paryża. 

 - Widząc jaki jesteś zadowolony, na pewno dostałeś jakieś ciekawe informacje od samej Nicolette. 

 - Aż tak to widać? - podrapał się zakłopotany po głowie. - No dostałem pewne informacje, tylko, że jedna z rewelacji, cóż nie wiem jak to zweryfikować. 

 - I mam rozumieć, że na razie mi nie powiesz?

 - No jeżeli Gabriel ma jakieś informacje na temat partnera pierwszego anioła śmierci, to mogę ci powiedzieć.

- O rany. - Emily aż wstała. - Czy ten partner miał na imię Ryu? 

 - Tak, ale skąd to wiesz?

 - Nasze drzewo genealogiczne jest większe niż myślisz. Sęk w tym, że twoi pra- pra- dziadkowie wyparli to z pamięci. Ryu, anioł zniszczenia, po tym jak utracił pierwszego anioła śmierci, związał się ze śmiertelną kobieta. Katherine Sutcliffe. Ale co się dalej z nimi działo, nie wiem. Wiem tylko tyle, że jest naszym przodkiem, Grell - uśmiechnęła się smutno. - I trochę go przypominasz właśnie z wyglądu.

 Grell naprawdę był zaskoczony, tym co powiedziała mu matka.

 - Całkiem możliwe; że cała historia będzie w tajemnej starożytnej bibliotece Lavenny. Jest w Paryżu, gdzieś ukryta i tylko jedna osoba ma do niego dostęp.

 - A ty martwisz się czy on da ci zgodę, mam rację? - zapytała, a czerwono włosy skinął głową. 

 -Wiem, że dalej ma do mnie żal o to, co się stało, tylko zastanawiam się, bo podejrzewam, że to Undertaker zostawił ten sztylet. 

Czy mógł wiedzieć, że coś takiego się wydarzy, że mogła wrócić....? 


   Tymczasem w Paryżu i tym razem w kawiarni tenże wspomniany jegomość znów kichnął. 

 - Na zdrowie, panie Crevan. - Akurat kelnerka przyniosła jego zamówienie czyli kawę i croissanta. 

 - Dziękuję, urocza jak zawsze, Camille - powiedział, a kelnerka się zarumieniła. Oczywiście nie była zwyczajna kelnerka. Była kelnerką żniwiarzem, a ta kawiarnia należała do budynku głównego zarządu Bogów Śmierci. 

- Znów pewnie ktoś mnie obgaduje. 

 - Podejrzewa pan kto? 

 - Mogę tylko gdybać. - Adrian naprawdę wyglądał inaczej, po tym jak dostał list od Lilith i to z Tybetu. Spotkała ją w Florencji parę miesięcy temu. Okazało się, że miała oko śmierci i przyjęła inne imię, jednak to ona, wróciła z zaświatów. 

 - A to znaczy, że Lavenna mnie wodziła mnie za nos już wtedy - mruknął pod nosem.

 - Mówił pan coś, panie Crevan?

 - Nie. Nic takiego. - uśmiechnął się. - Gdyby Lilien mnie szukała, przekaż jej, że udałem się nad Sekwanę.

 - Oczywiście, panie Crevan - ukłoniła się i poszła. 

Srebrnowłosy upił łyk kawy, uśmiechając się pod nosem. 

 - Zobaczmy jak gra o wszystko się potoczy - zachichotał pod nosem. 


 Time skip godzina 13:34 


  Grell już był uszykowany do wspólnego wyjścia z Emily. 

 - Więc powtórzmy jeszcze raz, jeśli któryś ze studentów collage się pojawi. 

 - To przedstawiam się jako twoja o trzy lata starsza siostra, która przyleciała aż z Sydney odwiedzić młodszego brata, hihi.

 - Otóż to - uśmiechnął się. 

- To co, lecimy? 

 - Jasne. 


 Time skip. Restauracja 


 Po potwierdzeniu miejsc rezerwacji, zamówieniu pysznych soków i dań.. Można by rzec, że nic nie zakłóciło by tego sielskiego spotkania, rozmów i żartów zanim ją stracił, w ich urodziny po festiwalu. Czerwono włosy bardzo się w tej chwili mylił, gdy wyczuł kto wszedł do restauracji oraz jego cholernego głosu. 

 - Proszę, proszę, kogóż my tu mamy... - powiedział głos, a Grell wręcz cały zesztywniał. 


 Cdn

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro