Rozdział 3.2
Przed Wami druga część rozdziału Raven ♥
_________________________
RAVEN
Musiałam przyznać, że jej reakcja trochę mnie zaskoczyła, czego jednak nie dawałam po sobie poznać. Naprawdę spodziewałam się protestów i słów w stylu, że niczego nie potrzebuje ani ode mnie ani tym bardziej od gangu.
Cieszyłam się, że jednak zdawała sobie sprawę ze swojego położenia.
— Czyli mimo wszystko jednak mnie lubisz i jesteśmy przyjaciółkami?
W jej bursztynowych oczach zalśniło ciepło i powstrzymało to moją automatyczną sarkastyczną ripostę.
Mogłam jeszcze trochę nagiąć swoje własne zasady.
— Na razie to za duże słowo, ale generalnie tak — wyznałam, zaraz dodałam jednak: — Ale jeśli komukolwiek to powiesz, zaprzeczę.
Kiwnęła głową i tym razem na jej twarzy zagościł szczery, szeroki uśmiech. Pierwszy od tak dawna i uznałam, że warto było przeprowadzić z nią tę rozmowę, chociaż zapewne powiedziała za dużo. Miałam nadzieję, że nie obróci się to przeciwko mnie.
Poczułam wibrowanie mojej komórki. Ustawiłam alarm na dwudziestą drugą, pospiesznie go wyłączyłam.
— Muszę się zbierać. — Powoli wstałam z krzesła. — Pomyśl co byś chciała zrobić z tym. — Wskazałam dłonią na jej nadal płaski brzuch ukryty pod stołem.
— Czy myślisz, że możesz skontaktować się z Danielem? — zapytała cicho, a z jej twarzy całkowicie zniknął uśmiech. — Wiem, że mówiłaś mi, że nie masz z nim kontaktu, gdy pytałam po pogrzebie Chloe, ale mimo wszystko może coś się uda wymyślić? Czuję, że powinnam mu powiedzieć. Powinniśmy razem zdecydować, co dalej. Nie wiem czy dam radę podjąć sama jakąkolwiek decyzję.
— Przykro mi, ale niestety nie — odpowiedziałam łagodniej oparłam się o stół. — Pozbył się swojego telefonu niemal od razu jak wyjechał z miasta. Ma zadzwonić do mnie, jak tylko uzna, że jest to bezpieczne i połączenie nie zostanie przechwycone. Nie wiem, kiedy to zrobi. Nie zadzwoni bezpośrednio do ciebie, bo to zbyt niebezpieczne. Skontaktuje się ze mną, ale obawiam się, że nie stanie się tak jeszcze przez jakiś czas.
— W porządku — westchnęła ciężko. — Jeśli zadzwoni... Powiedz mu. Nigdy niczego przed nim nie ukrywałam i teraz też nie zamierzam. Jeszcze nie wiem co zrobię, ale obojętnie jaką decyzję podejmę, mam nadzieję, że mnie za to nie znienawidzi. — Spuściła głowę i splotła ramiona na piersiach. — Nie wiem jak miałabym mieć teraz dziecko.
— W razie czego mogę pojechać z tobą do kliniki w Seattle. Wyślę ci mailem link do ich strony.
Poderwała głowę i spojrzała na mnie.
— Skąd masz namiary na klinikę? Czy ty... — Otworzyła szerzej oczy, a ja westchnęłam ciężko.
— Nie, ja nie. Jedna z dziewczyn z gangu potrzebowała pomocy. Była w piątym tygodniu. Najpierw ją zbadali w klinice, a potem podali jej jedną tabelkę na miejscu, a drugą dostała do domu, którą miała wziąć po dwunastu godzinach. Zawiozłam ją w obie strony. Biorąc pod uwagę, że stosują tę metodę do jedenastego tygodnia ciąży, to tobie zaproponują pewnie ten sam sposób. Miała krwawienie jakby dostała okresu, chociaż z tego co mi mówiła, było nieco intensywniejsze, do tego przez kilka godzin męczyły ją skurcze, ale to tyle.
Na mój opis Diana nieco zbladła, jak gdyby właśnie to sobie zwizualizowała.
Nie miałam zamiaru oceniać jej wyboru, tak samo wcześniej jak nie oceniałam Marlie, gdy przyszła do mnie z płaczem i prośbą o pożyczenie pieniędzy na zabieg. Marlie miała sporo wad, była niezłą plotkarą, ale była jedną z członkiń gangu, jedną z naszych, i gdy poprosiła o pomoc, nie mogłam odmówić, nie w takiej sprawie. Szczególnie, gdy podczas czterogodzinnej jazdy do Seattle opowiedziała mi, jak to się stało, że w ogóle była w ciąży.
Jej były już chłopak miał ochotę na seks na jednej z imprez, na której byli oboje. Był kompletnie nawalony, a ona mówiła, że nie będzie z nim spała, gdy był w takim stanie. Później wyznała, że nie wiele pamiętała co się dalej działo. Facet wrzucił jej coś do piwa i urwał jej się film. Kilka tygodni później dowiedziała się, że jest w ciąży i dodała dwa do dwóch. Oczywiście zerwała z tamtym popierdolonym człowiekiem już dzień po imprezie, ale stało się. Była w ciąży.
Zawiozłam ją do kliniki, a później wraz z Damonem odwiedziłam jej byłego faceta i razem daliśmy mu lekcję, jak nie należy traktować kobiet. Uznałam, że kilka miesięcy z nogą i ręką w gipsie spowodują, że wszystko, co my wyłożyliśmy zapadnie mu na zawsze w pamięci.
Pogadałam z Danielem i zamiast pożyczyć jej pieniądze zwyczajnie je jej daliśmy. Tak samo miałam zrobić dla Diany, o ile zdecyduje się na ten krok. Nie chciałam jej jednak tego na razie mówić, żeby nie miało to wpływu na jej decyzję.
Zapewne jedną z najtrudniejszych w jej życiu.
To było również dziecko Daniela i dlatego nie chciałam rozmawiać o tym przy Lily. To był jej brat, a co za tym idzie dziecko byłoby członkiem jej rodziny. To było dla niej personalne.
Ja też miałam z tym lekkim problem, ze względu na moją przyjaźń z Danielem i tym, że on nawet o tym wszystkim nie wiedział i zwyczajnie zostanie postawiony przed faktem dokonanym, jeśli Diana zdecyduje się usunąć ciążę. Nie mogłam jednak podjąć za nią decyzji.
— Dzięki za rozmowę i za herbatę. — Diana powoli wstała z krzesła i objęła się ramionami. — Poczekam na ten link i zobaczę tę stronę.
Wyciągnęłam telefon i weszłam na pocztę. Postanowiłam w sumie od razu to zrobić, żeby nie zapomnieć. Miałam mieć zaraz krótkie spotkanie z moimi ludźmi w domu Damona, ogłoszę w końcu wybór swojego następcy. Zdecydowałam się na Keitha. Jego, Damona i Jeremy'ego znałam najdłużej, ale Damon był jeszcze bardziej żądny krwi niż ja, a Jeremy był uzależniony od xanaxu. Nie chciałam pracować blisko z nikim uzależnionym. Jako zwykły członek gangu był w porządku, naprawdę nie interesowało mnie jego życie prywatne i w jaki sposób je sobie pieprzył.
Potrzebowałam kogoś, kto by w razie potrzeby zasugerował przemyśleć coś na chłodno i Keith był idealnym kandydatem.
Praktycznie mogłabym ogłosić swoją decyzję tego samego dnia, którego Edmund mnie awansował w szeregach gangu, ale wiedziałam, że będzie to źle wyglądało wobec pozostałych. Pojawią się pytania, dlaczego nie brałam nawet pod uwagę innych. Chciałam uniknąć burdy.
Schowałam telefon do kieszeni spodni.
— Wysłałam ci ten link. Wygoń Lily z łóżka, niech wraca do siebie i postaraj się przespać tę noc.
Diana kiwnęła głową i powoli podniosłą oba kubki.
— Do zobaczenia. — Posłała mi niepewny uśmiech i poszła zanieść brudne naczynia do zmywarki.
Bez zbędnej zwłoki wyszłam cicho z domu Williamsów i pierwsze co zrobiłam zapaliłam papierosa.
— Kurwa — mruknęłam sama do siebie i odetchnęłam głęboko.
Byłam wykończona tymi ostatnimi tygodniami oraz samą rozmową z Dianą.
Starałam się unosić na powierzchni bagna, w którym wylądowałam, ale z każdym dniem było coraz ciężej.
Cóż, nawarzyłam piwa, musiałam je teraz wypić.
Tylko kurwa dlaczego Chloe musiała stracić swoje życie przez to, że ja z Danielem podjęliśmy złe decyzje?
Wymamrotałam przekleństwo po hiszpańsku i kopnęłam kamień, gdy szłam po podjeździe w stronę swojego auta.
Czułam się winna tej tragedii. Tamtej na parkingu również.
Chcieliśmy być kimś, mieć władzę. No to to wszystko dostaliśmy, gdy podpisaliśmy cyrograf.
Szkoda tylko, że żadne z nas nie myślało wtedy o konsekwencji i o tym, jak to wszystko się może potoczyć.
Nie było sensu o tym myśleć, wiedziałam. Nie zmienię przeszłości, ale mogłam popracować, aby nic takiego już się nie wydarzyło.
Nie mogłam odejść, nie teraz. Miałam jednak zamiar planować dokładnie każdy swój ruch jako przywódca gangu, a Keith mi w tym pomoże. Pogadam z Edmundem i załatwię dla Diany ochronę.
Musiałam także w końcu zacząć składać podania na uniwersytety, zdecydowałam się wybrać tylko te w Spokane i w sąsiednich miastach.
Nie mogłam opuścić stanu. Wiedziałam, że Rossi mnie obserwują.
Byłam najmłodszym dowódcą wśród innych Demonów oraz zastąpiłam Daniela. Ponad to na pewno ktoś im wypaplał, że byliśmy ze sobą blisko.
Nie zamierzałam jednak zostać w domu rodzinnym, o nie.
Byłam w trakcie poszukiwania jakiegoś mieszkania do wynajęcia.
Już jakiś czas temu postanowiłam, że wyprowadzę się z domu jak tylko skończę 18 lat, miałam urodziny 21 marca, więc już niedługo.
Czekałam na ten dzień bardziej niż na pierdoloną Gwiazdkę.
Nie mogłam tak jak Diana zwiać prawnemu opiekunowi i zamieszkać gdzie indziej. Kilka razy podczas awantury z matką mówiłam jej, że mam zamiar się stamtąd wynieść. Odpowiadała, że jak tylko się wyprowadzę zgłosi na policję, że uciekłam z domu. Dopóki byłam niepełnoletnia mogła narobić mi przez to problemów.
Ostatnie czego potrzebowałam teraz to gliny na karku i nie daj Boże kurator.
Uznałam, że wytrzymam.
Cholera jasna, skoro Diana dała radę przez tyle lat w tym domu porąbanych fanatyków religijnych, to ja dam radę z matką alkoholiczką.
Z ojcem niestety utrzymałam ostatnio coraz rzadszy kontakt, częściej go nie było niż był. Tak naprawdę to przez ostatni miesiąc był w domu dwa razy i to na kilka dni, zanim ponownie wyjechał.
Podejrzewałam, że miał kochankę w Seattle.
Isaac ostatnio jakoś starał się być dobrym bratem i w końcu zaczął zauważać, że może jednak faktycznie matka była wobec mnie nie w porządku i nie miała co do mnie racji.
Spóźnił się jednak o kilka dobrych lat i nie miałam na razie siły próbował naprawić relacji między nami.
Zgasiłam papierosa i wyrzuciłam peta do śmietnika. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do Damona.
Potem zamierzałam pojechać na imprezę do Jeremy'ego.
Potrzebowałam zapomnieć chociaż na chwilę o wszystkich problemach.
***
W mieszkaniu Jeremy'ego panował burdel. Nie wiedziałam, która to była już noc z rzędu, kiedy trwała impreza, ale na pewno co najmniej dwa dni.
Muzyka była głośna jak diabli, Jeremy musiał kupić nowe głośniki, bo basy były silniejsze niż zazwyczaj i czułam dreszcze od samego słuchania ostrych, szybkich bitów. Rozpoznałam „Beep" the pussycat dools & will.i.am'a. Ludzie wokół mnie tańczyli w znacznie większej ilości niż zazwyczaj. Na małej przestrzeni było tam co najmniej trzydzieści osób, z czego rozpoznawałam tylko kilkoro.
Bardzo dobrze, wolałam być anonimowa.
W drodze do kuchni minęłam parę obściskującą się przy ścianie i jedną w kącie salonu, z tym że ci drudzy już dawno poszli na całość. Dziewczyna opierała dłonie o ścianę, jej spodnie i majtki spuszczone były do kostek a facet pieprzył ją od tyłu, mocno trzymając jej wypięte biodra.
Nie pierwszy raz widziałam takie akcje, czasami niektórych naprawdę ponosiło, jeśli impreza była gruba.
Znalazłam czysty kubek w kuchni i zrobiłam sobie drinka z dwóch szotów wódki i coca coli. Skrzywiłam się mocno, gdy wzięłam pierwszy łyk.
Zazwyczaj pijałam tylko piwo i nie byłam przyzwyczajona do smaku tak mocnego alkoholu.
Oparłam się o blat i popijałam szybko drinka. Chciałam wypić go szybko, żeby się nie męczyć z piciem tego badziewia.
Poczułam mrowienie w czubkach palców i nosa, pierwsze oznaki, że alkohol dostał się do mojej krwi i już nie byłam trzeźwa.
Zaczynałam przestać się przejmować wszystkim.
Uznałam, że jeden tak mocny drink na razie mi wystarczy.
Nie chciałam upijać się do nieprzytomności i jutro nic nie pamiętać albo cierpieć na ogromnego kaca.
Wyszłam z kuchni i wróciłam do salonu.
Przymknęłam powieki i zaczęłam tańczyć, po prostu poruszając się w rytm muzyki.
Ludzie wokół mnie śmiali się, rozmawiali, ćpali, pili i tańczyli, a ja wtopiłam się w tłum.
Rzadko pozwalałam sobie czuć się tak rozluźnioną, jak wtedy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro