Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🐦IwaOi v2

- Miałeś wynieść śmieci, Iwa-chan - powiedział Oikawa zmęczonym głosem, wchodząc do sypialni.

- A nie możesz sam się wynieść? - mruknąłem, nie podnosząc wzroku znad książki.

- Iwa-chan, nie bądź niemiły - powiedział i przetarł twarz dłonią. - Miałem ciężki dzień na uczelni, nie mam już siły.

- Ty masz ciężko, hm? - warknąłem z irytacją. - Ale to ja tutaj studiuje cholerną medycynę, ogarniam dom i w dodatku chodzę do pracy. Ty tylko siedzisz na tych swoich wykładach albo bawisz się z dzieciakami.

- Sam powiedziałeś, że mam nie rezygnować z wolontariatu - odparł ze zdenerwowaniem.

- Ale mógłbyś zrobić coś poza tym! Tak ciężko wynieść jebane śmieci, Shittykawa?! Nawet tego nie możesz zrobić?!

W tamtej chwili byłem wściekły na niego, na samego siebie, na moje głupie studia, przez które traciłem nerwy i na to, że nasza relacja staje się z dnia na dzień coraz gorsza.

Szatyn spojrzał na mnie władczo i pokazał placem drzwi.

- Wynieść te śmieci - powiedział stanowczo. - Teraz.

Tego było za wiele. Chwyciłem bluzę leżącą na łóżku, minąłem chłopaka i ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych. Zostawiłem jebany worek ze śmieciami tam gdzie stał i wyszedłem na chłodne wieczorne powietrze. Zarzuciłem bluzę na plecy i ruszyłem w stronę pobliskiego parku. Musiałem ochłonąć, a skoro i ja i Oikawa byliśmy niesamowicie wkurwieni, w domu nie było to możliwe. Żałowałem tylko, że nie wziąłem telefonu. Nie dość, że mam w nim niektóre notatki z wykładów, to jeszcze miałbym kontakt ze światem i wiedziałbym, która godzina.

Westchnąłem ciężko i usiadłem na jednej z ławek. Pomimo późnej pory, dostrzegłem w parku dwóch biegaczy i jednego mężczyznę z psem. Oikawa od dawna prosił mnie o psa, ale ani on, ani ja, nie mielibyśmy czasu się nim zajmować. Ostatnio obaj byliśmy zapracowani, a podczas tych kilku godzin spędzonych w domu, ślęczeliśmy nad książkami lub staraliśmy się doprowadzić mieszkanie do względnego porządku.

Znalazłem w kieszeni spodni kilka drobnych, więc postanowiłem udać się najbliższej całodobowej knajpy. Usiadłem przy stoliku, zamówiłem kawę i zacząłem wpatrywać się w okno. Ulica była praktycznie pusta, nie licząc kilku samochodów i paru przechodniów. Tokio nocą było zjawiskowe.

Zamieszałem kawę i spojrzałem na zegarek na ścianie, który wskazywał kwadrans po pierwszej. Przede mną długa noc, a ja nadal czuję, że mógłbym rozszarpać swojego chłopaka, więc może lepiej będzie jak jeszcze trochę się powłóczę.

***

Spędziłem praktycznie całą noc na siedzeniu w kawiarni, łażeniu ulicami Tokio i w parku. Udało mi się nawet przysnąć na chwilę, więc byłem łatwym celem dla potencjalnego zabójcy. Niestety przeżyłem tę noc.

Kiedy zaczynało świtać, postanowiłem wrócić do domu i przespać się chwilę, zanim pojadę na zajęcia. Wszedłem cicho do mieszkania, nie chcąc obudzić Oikawy, co okazało się zbędne, gdyż szatyn nie spał. Siedział na kanapie, wpatrując się w czarny ekran telewizora.

- Gdzie byłeś? - zapytał beznamiętnym tonem, nawet na mnie nie patrząc.

- Nigdzie - odparłem obojętnie.

- Gdzie, do cholery, byłeś przez całą noc?! - zawołał, zrywając się z kanapy i podchodząc do mnie.

- Radzę ci się opanować - warknąłem, lekko zdziwiony. Nie zdażało mu się przeklinać. A przynajmniej nie w mojej obecności.

- Nie zmrużyłem przez ciebie oka! - krzyknął. - Dzwoniłem! Szukałem cię! Zamartwiałem się na śmierć, Hajime!

Spojrzałem na niego zszokowany. Pierwszy raz użył mojego imienia.

- Oikawa...

- Przestań! Nie ma "Oikawa"! Co ty sobie myślisz! Znikasz bez słowa! Zostawiasz telefon! Brak kontaktu! Brak jakichkolwiek oznak życia! Czy ty wiesz, co ja przeżywałem?!

Stałem jak sparaliżowany i patrzyłem na łzy, zbierające się w oczach szatyna. Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Nie mogłem uwierzyć, że on na mnie krzyczy.

- Jak mogłeś mi to zrobić?! - wrzasnął, a jego głos załamał się przy ostatnim słowie. Szatyn wybuchnął płaczem i osunął się na podłogę. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie. Oikawie, co prawda, zdarzało się płakać, ale zazwyczaj były to dość nieistotne sprawy, z którymi łatwo dawaliśmy sobie radę. Ale teraz? Nie wiedziałem co robić.

- Tōru? - odezwałem się, klękając przed szatynem i kładąc mu dłonie na ramionach. Chłopak podniósł na mnie zapłakany wzrok.

- Tak się bałem... Że nie wrócisz... Gdyby coś ci się stało... Ja... Chyba bym tego nie przeżył, Iwa-chan - powiedział cicho. Nie mogłem patrzeć na niego w takim stanie. Przyciągnąłem go do siebie i objąłem ramionami. Głaskałem go po głowie, kiedy łkał cicho w moją szyję. Zacisnąłem powieki, czując jak zbiera się we mnie cały dotychczasowy stres, gniew i frustracja. Tōru odsunął się powoli i spojrzał na mnie.

- Przepraszam, że na ciebie krzyczałem, Iwa-chan - powiedział cicho. Położyłem dłoń na policzku szatyna i pocałowałem go delikatnie.

- Przestań głupku, to ja przepraszam - mruknąłem. Czułem się odpowiedzialny za stan chłopaka. Przecież to przeze mnie jeszcze przed chwilą zalewał się łzami. Ponownie go przytuliłem i oparłem brodę o czubek głowy chłopaka.

- Powinniśmy mieć dla siebie więcej czasu - wyszeptał. - Tęsknię za tobą, Iwa-chan.

W milczeniu pogłaskałem go po włosach.

- Zrezygnuje z wolontariatu - powiedział poważnie. - Wtedy będę więcej ci pomagał i będziemy mieć więcej czasu tylko we dwoje.

- Zdurniałeś?! - zapytałem, odsuwając go od siebie, żeby spojrzeć mu w twarz. - Przecież ty kochasz te dzieciaki!

- Ale ciebie kocham bardziej, Iwa-chan - powiedział i oparł głowę o moje czoło.

- Ja ciebie też, Shittykawa - szepnąłem i pocałowałem go. - Ale nie ma opcji żebyś zrezygnował, jasne? Jakoś sobie poradzimy.

- Na pewno?

- Na pewno - odparłem. - Chodź, olejmy dzisiaj wszystko i chodźmy do kina.

- Czy ty nie masz czasem wykładu, Iwa-chan? - zapytał i pociągnął nosem.

- Jesteś ważniejszy, niż jakiś tam wykład - mruknąłem rumieniąc się. Szatyn wyszczerzył zęby i rzucił mi się na szyję.

- A więc chodźmy, Iwa-chan - powiedział. - Niczego obecnie bardziej nie pragnę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro