Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🐦Asahi Azumane x OC

Agresywna_Pesymistka

Czerwonowłosa dziewczyna machała zwieszonymi ze sceny nogami, wlepiając jasnoniebieskie oczy w trzymany w dłoniach scenariusz. Przygryzła wargę i spojrzała z obojętnością na plamę po soku wiśniowym, widniejącą na jasnej miętowej koszulce, kontrastującej z czarnymi dżinsami.

Podniosła się z cichym jękiem i wyprostowała dumnie, trzymając przed sobą poplamiony kawą i pomazany kolorowymi zakreślaczami plik kartek.

I niech się panu nie śni, panie doktorze, że może pan bezkarnie... — zamilkła, widząc jak drzwi do sali gimnastycznej otwierają się powoli, a do środka zagląda wysoki, brązowowłosy siatkarz.

— O! Asahi! — zawołała, a chłopak wzdrygnął się, nie spodziewając się nagłego krzyku. — Chodź, pomożesz mi!

— Eeee... — zaciął się trzecioklasista, nie wiedząc co powiedzieć.

— Chodź, chodź — powiedziała, podbiegając do niego i bez skrupułów łapiąc za rękę. Pociągnęła go w stronę sceny i wskoczyła na nią, nie przejmując się faktem, że tuż obok miała schodki.

— Ale ja...

— Słuchaj — zaczęła z życiem. — Musisz tylko wygłosić swoją rolę, żebym mogła ci odpowiedzieć, to nic wielkiego — uśmiechnęła się szeroko, mimo że chłopak nadal nie wyglądał na przekonanego.

— Wiesz...

— To tylko kilka linijek! — czerwonowłosa wyrzuciła ręce w górę.

— No dobra — mruknął, lekko się od niej odsuwając.

— Cudownie — rzuciła i wcisnęła mu scenariusz w dłonie. — Zakreślony tekst jest twój. Wystarczy, że przeczytasz.

Asahi zmarszczył brwi.

— Dlaczego nie zakreśliłaś swojego? — spytał, bo przecież tak byłoby logicznie. Dziewczyna przewróciła oczami.

— A kto, kurde, ustalał tę zasadę? — spytała z irytacją. — Mój scenariusz, mój zakreślacz. Co komu do tego, że wolę czarno na białym niż czarno na pomarańczowym?

Azumane zmieszał się lekko.

— No nic...

— No właśnie! — przytaknęła z uśmiechem, jakby to właśnie było najwspanialsze. — A teraz czytaj.

Chłopak przełknął ślinę i wlepił wzrok w kartkę. Dziewczyna zaplotła dłonie za plecami i kołysała się na piętach, czekając na jego kwestię.

To nie moja wina, pani Tsubaki, że leczenie nie przyniosło skutków — powiedział niepewnie Asahi i zerknął na dziewczynę. Czerwonowłosa spojrzała na niego z nienawiścią i przez pierwszą chwilę Asahi przeraził się, nie wiedząc co zrobił nie tak. Po chwili jednak zdał sobie sprawę, że dziewczyna po prostu gra.

Jest pan najlepszym lekarzem w kraju! — zawołała z oburzeniem. — Powinien pan brać odpowiedzialność za swoje czyny!

— Proszę się nie unosić. Cały personel zrobił co w jego mocy — mruknął Asahi, onieśmielony umiejętnościami aktorskimi czerwonowłosej.

Co za brednie! — krzyknęła i zmarszczyła brwi. — Cholera.

Asahi zerknął w kartkę.

— Tego nie ma w scenariuszu.

— Nie, nie. Nie chodzi o cholerę. Facet ma gruźlicę — odparła. — A ja zapomniałam tekstu.

— O! Fumiko-san! — usłyszała i spojrzała na drzwi do sali.

— Hinata! — uśmiechnęła się, a rudowłosy rzucił się w jej stronę. — Macie trening?

— Tak — odparł za niego Asahi i oddał jej scenariusz. Dziewczyna przyjęła go z lekkim grymasem na garach, który zaraz zastąpił szeroki uśmiech na widok wbiegającego Nishinoyi.

— Fumiko-chaaaaan! — krzyknął, a ona zaśmiała się wesoło.

— To ja pójdę się przebrać — mruknął Asahi i szybkim krokiem opuścił salę, nie chcąc, by ktokolwiek z nich zwrócił na niego uwagę. Nie udało się. Ona zwróciła.

***

— Asahi — zaczęła, podchodząc do chłopaka. Nie bawiła się w żadne zwroty grzecznościowe. Szatyn podskoczył zaskoczony i zatrzasnął książkę od biologii, nad którą właśnie ślęczał.

— Fumiko-san — mruknął z zakłopotaniem. — Coś się stało?

— Mam sprawę — odparła i usiadła naprzeciwko niego, krzyżując nogi na ławce. Oparła splecione dłonie na stole i spojrzała na niego z powagą. — Pomożesz nam przy sztuce.

Asahi nie wiedział, czy było to pytanie, czy stwierdzenie, ale w żadnym wypadku nie było mu na rękę.

— Przykro mi, ale...

— Asahi — zaczęła, marszcząc czoło i wyginając usta w smutnym grymasie.

— Nie jestem aktorem — powiedział, mając nadzieję, że w ten sposób odwiedzie ją od tego pomysłu.

— I dobrze — powiedziała. — Potrzebujemy oświetleniowca. Będziesz tylko siedział za kulisami i naciskał przyciski.

Asahi spojrzał na nią prosząco, jednak była nieugięta.

— Zacznę krzyczeć jak się nie zgodzisz — powiedziała.

— Co?

— Jestem w stanie to zrobić — powiedziała, jakby jej nie uwierzył za pierwszym razem. — Słowo daję.

— Nie...

— Aaaaaaaaaaa! — dziewczyna zaczęła wydzierać się w niebogłosy.

— Boże, przestań proszę — powiedział chłopak desperacko, nachylając się nad stołem i zakrywając jej usta wielką dłonią. Kilka osób spojrzało na nich ze zdziwieniem, kilka z dezaprobatą, a kilka nawet ze współczuciem.

— Ał! — zawołał chłopak, zabierając rękę. Strzepnął ją i spojrzał na dziewczynę z niedowierzaniem. — Ugryzłaś mnie?

Czerwonowłosa wzruszyła ramionami, jakby to było oczywiste.

— To co, zgadzasz się?

Asahi przygryzł wnętrze policzka i spojrzał na delikatne ślady zębów na grzbiecie dłoni.

— No dobra...

— Tak! — wrzasnęła, ściągając na siebie spojrzenia innych uczniów w stołówce. — Dzisiaj po lekcjach, sala gimnastyczna.

— Yyyy....

— Masz być! — powiedziała, marszcząc gniewie brwi i celując w szatyna palcem. — Nie przyjmuję wymówek, chyba, że zdechnie ci kot.

— Nie mam kota — odparł Asahi.

— Cudownie — switowała, wstając. — W takim razie będziesz.

Asahi patrzył jak dziewczyna wychodzi ze stołówki niemal w podskokach. Spojrzał na zamkniętą książkę od biologii i westchnął ciężko. W co on się wpakował?

***

— Tym regulujesz jasność głównych reflektorów, a tym zmieniasz kolor bocznych — powiedział chłopak o krótkich tlenionych włosach, wskazując odpowiednie przyciski w skrzynce na ścianie i odsunął się. — Czaisz?

Asahi skinął głową i westchnął w duchu. Może to wcale nie będzie takie trudne?

— Świetnie — powiedział chłopak w fartuchu lekarskim i okularach i podał szatynowi egzemplarz scenariusza. — W środku masz napisane, co, jak i kiedy z tym światłem.

— Dobrze, dziękuję — powiedział Asahi, a chłopak skinął głową i odszedł w stronę sceny.

— Hejaaa, Asahi, jak idzie? — usłyszał i wzdygnął się. Za nim stała czerwonowłosa dziewczyna w czarnej bluzce i miętowych dżinsach.

— Co się stało z waszym oświetleniowcem? — zapytał.

— Został lekarzem — odparła, wskazując ręką, odchodzącego blondyna w kitlu.

— Więc co się stało z lekarzem? — spytał. Dziewczyna uśmiechnęła się.

— Został zawieszony — odparła. Zapadła cisza, w czasie której Fumiko przyglądała się z uwagą Asahiemu. — Przystojny jesteś, nadawałbyś się na aktora — powiedziała i odeszła. Asahi zamarł, po czym schował twarz w scenariusz, czując, że się rumieni.

***

— Nie stresujesz się? — zapytał zdziwiony Asahi, kiedy dziewczyna, umalowana, ubrana i gotowa do wyjścia na scenę, śpiewała pod nosem opening z jakiegoś anime. Spojrzała na jego ze zdziwieniem i uśmiechnęła się.

— No co ty! Stres jest dla leszczy — powiedziała.

— W takim razie ja jestem leszczem — westchnął chłopak.

— Bardzo fajnym leszczem — zapewniła, uśmiechając się do niego.

— Fumiko, zaraz koniec pierwszego aktu — powiedziała wysoka brunetka, wyglądając zza dodatkowej kurtyny. — Gotowa?

— Prawie — odparła. Dziewczyna skinęła głową i wróciła na miejsce.

Czerwonowłosa podeszła do szatyna, wspięła się na palce i pocałowała go w policzek.

— Buziak ma szczęście — wyjaśniła, nie zwracając uwagi na wściekły rumieniec na twarzy chłopaka. — Idę — powiedziała. — Jak nie pomylę tekstu, wygram ciasto truskawkowe.

Spojrzała na Asahiego z determinacją w oczach.

— A ja kocham ciasto truskawkowe — powiedziała i weszła na scenę.

Asahi gapił się na miejsce, w którym przed chwilą stała. Wykupiłby dla niej wszystkie ciasta truskawkowe w mieście, żeby tylko zrobiła to jeszcze raz.

Boże kochany, jak ja tego w ogóle napisać nie mogłam -,-

Masakra. Mam nadzieję, kochana, że nie jest tak tragicznie, jak mi się wydaje :/

~B

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro