swissaus v2
Takie kolejne krótkie słabe na szybko coś
Bo Szwajcaria jest okresem Austrii i kochajmy edelweiss amen
***
Austriak wie, że naprawdę jest źle, kiedy Vash nagle pojawia się w jego domu i zdziela go kolbą w brzuch.
- Roderich! - rozległ się wrzask, jak w jakimś wojsku. - Co to ma znaczyć?!
Szatyn milczał. Nic nie zrobił, nie miał więc nic do powiedzenia.
- Nie zamierzasz się nawet tłumaczyć, co?!
- Spokojnie. Może zaparzę nam kawy, a ty powiesz, o co chodzi, dobrze?
Roderich wstał spokojnie, ignorując ból brzucha i ruszył do kuchni. Rozwścieczony Szwajcar poszedł za nim, celując pistoletem w jego nogę.
Kilka minut później kawa była gotowa, a Vash zaczął mówić.
- Wczoraj Lili wróciła późno w nocy. I szła z kierunku, gdzie jest twój dom. I była dziwnie wesoła! Jak naćpana.
- Po pierwsze - Austriak napił się powoli, jeszcze bardziej denerwując swojego chłopaka - czemu uważasz, że szła ode mnie? Nie widziałem jej nawet.
- A gdzie indziej mogła być moja siostrzyczka? Tym bardziej, że mówiła, że po szkole może do ciebie zajdzie.
- A co by miała niby u mnie robić? Nie było jej.
- Ni-nie wiem... - zaciął się Zwinął. - A może ty mnie z nią zdradzasz, dlatego ją kryjesz?!
Roderich westchnął ciężko. Jak Vash mógł wpaść na taki pomysł?
- Nie. Tylko ciebie kocham. - Odłożył kubek i pochyliwszy się nad Szwajcarem, pocałował go. Złość chyba trochę mu minęła. - I zawsze będę. A po drugie, skoro wróciła późno w nocy, to czemu przychodzisz do mnie z napadem dzisiaj rano?
- Aaa. Bo nie chciałem cię budzić...
Vash odłożył pistolet i wtulił się w chłopaka.
*^*^*
- Nie uwierzysz! - warknął Vash po ponownym wtargnięciu do domu jego chłopaka. Od ostatniego razu minęło kilka dni. Nawet okres, którego czasem przypominał Roderichowi Szwajcar, nie był tak częsty i bolesny. A wiedział o nim bardzo dużo. Wspomnienia o jego byłej, Elizabecie, bywały bolesne. I krwawe. - Wiem już, gdzie była wtedy Lili! - Wyraźnie na coś obrażony blondyn naburmuszył się i wskoczył na kolana Austriaka i zaczął klnąć. A przekleństw znał zadziwiająco dużo, nawet jak na niego.
Edelstein poczekał, aż chłopak się trochę uspokoi, głaszcząc go powoli po głowie.
- Dobra, to powiesz mi może?
- No więc, Lili ma dziewczynę. Rozumiesz?! Bo ja nie!
- Rozumiem. Co w tym złego?
- No, nie dość, że z kimś chodzi, to jest to dziewczyna!
- No i? Sam jesteś gejem.
- A-a co to ma do rzeczy?! - Zrumieniony Vash chciał wstać z wygodnych kolan Rodericha, ale ten mu na to nie pozwolił. - Radmila, znaczy ta jej dziewczyna, jest starsza. O dwa lata! Jak niby moja bezbronna siostra chce z nią przeżyć? Jeszcze ją zgwałci! I co wtedy?
- Uspokój się. Nie ma już jedenastu lat, wiesz? - Austriak przesunął głowę i dmuchnął w zimną szyję swojego chłopaka.
- Przestań! Te twoje buziaki wcale mnie nie uspokajaj- nno, może troszkę...
***
Noiten możliwe że na jakiś czas ostatni szot gdyż próbuje w coś dłuższego;; może po egzaminach się ogarne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro