Rozdział 11. Nasza Rodzina.
Minęło kilka miesięcy. Przez ten czas wydarzyło się trochę rzeczy. Urodziłam synka którego razem z Sebastianem nazwaliśmy Jack. Jest grzeczny i uroczy. W dodatku ostatnio wyłonił swoje czarne skrzydła przypominające skrzydła anioła. Panienka Lizzy sama zaszła kilka miesięcy temu w ciążę. Obecnie sprzątałam pokój kiedy Jack spał uroczo w swoim łóżeczku. Gdy mały się obudził wzięłam go na ręce i poszłam do ogrodu gdzie Sebastian razem z Finnim pielęgnowali róże. Jack śmiał się uroczo patrząc na Sebastiana który do nas podszedł. Mój mąż mnie pocałował w czoło, a Jacka pogłaskał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro