Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 3 - 8 - Komplikacji Ciąg Dalszy.

Następnego dnia czułam się o niebo lepiej. Całe oszołomienie po wczorajszym dniu minęło, choć urażone uczucia już nie.

Dawny Zayn wrócił ponownie.

Wiem, że nie powinnam się przejmować jego wszystkimi słowami, bo był zły, ale... myślałam, że choć raz się powstrzyma. Zayn myślał, że mógł mną rządzić. Było na to tylko jedno rozwiązanie.

Zayn Malik musiał w końcu dorosnąć.

Wzdychając wstałam z łóżka i pokierowałam się do pokoiku Belli. Moje serce na chwilę stanęło, gdy mojej córeczki nie było w łóżeczku.

- Zayn?! – krzyknęłam, a żaden głos mi nie odpowiedział. Z mocno bijącym sercem zbiegłam na dół i wyszłam na taras, który był otwarty. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam, że Zayn jest razem z Bellą w jacuzzi i mała kąpie się razem z nim, tkwiąc w różowym kółeczku. Uśmiechnęłam się lekko, opierając ramieniem o framugę. Zayn śmiał się razem z Bellą, która machała wesoło rączkami i podburzała wodę. Miło mi było patrzeć na ich szczęście. Ja myślami nadal byłam w poprzednim dniu. Jakby Zayn czytał w moich myślach spojrzał w moim kierunku. Jego uśmiech odrobinę zbladł, lecz nie znikł mu z twarzy. Podeszłam do nich powoli i usiadłam. – Nie było was i się martwiłam.

- Jest ciepło, więc ją wziąłem do wody – odparł cicho Zayn, kręcąc kółkiem i tym samym Bellą. Słysząc jej wesoły śmiech, na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. – Chyba się jej podoba.

- Tak – parsknęłam śmiechem.

- Katie, musimy porozmawiać – powiedział, patrząc na mnie kątem oka.

- Teraz chcesz rozmawiać? – zapytałam go.

- Czemu nie?

- Wczoraj nie byłeś taki chętny – posłałam mu krzywe spojrzenie.

- Byłem zły, Katie – mruknął.

- Och, czyli jak za każdym razem będziesz zły to będziesz nazywał mnie suką? – zaszydziłam. Po jego minie zauważyłam, że było mu głupio. – Albo znowu uderzysz?

- Nie mów tak – warknął cicho.

- A tak nie było? – przypomniałam mu.

- Nie wyciągaj starych brudów – fuknął, odpływając z małą na sam środek jacuzzi.

- Ale chyba jakieś słowo przepraszam do cholery mi się należy – burknęłam wstając i poszłam do domu. Słyszałam jak mnie woła, ale nie zwracałam na to uwagi. W kuchni spotkałam mamę Zayn'a, która powoli sączyła swoją kawę.

- Jak się czujesz, Katie? – zapytała troskliwie, gdy tylko mnie zauważyła.

- Lepiej – uśmiechnęłam się sztucznie, siadając na krześle tuż obok niej.

- Kłóciłaś się wczoraj z Zayn'em? Słyszałam wasze krzyki z sypialni – odparła.

- Zayn... to Zayn – westchnęłam zrezygnowana. – Zawsze miałm trudny charakter. Jest zły za to, że go nie posłuchałam.

- Kochanie, w tym przypadku trzymam jego stronę – powiedziała cicho. – W Bradford teraz nie dzieje się dobrze. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdy usłyszałam od Zayn'a, że się stąd wynosicie. Tutaj nie jesteście bezpieczni.

- Wiem, ale... Zayn czasami mówi rzeczy, których...

- Nie powinien, to też wiem – uśmiechnęła się. – Wychowywałam Zayn'a i nigdy nie był łatwym dzieckiem. Czasami mam wrażenie, że to przez nas jest taki, jaki jest.

- Chciałaś dla niego dobrze, Tricia – rzekłam. – Tak samo jak moja mama i Kief.

- Próbowaliśmy was chronić od tego wszystkiego, ale... to nie jest takie łatwe. Teraz patrzę na Zayn'a z dumą. Jest dla was taki opiekuńczy.

- Tak – uśmiechnęłam się szerzej. – Jest kochany.

- Nie miej mu za złe, że chwilami jest taki... oschły. Nie bronię go w żaden sposób, ale on po prostu zbyt wiele czasu spędził z Jackiem i dlatego ma tak trudny charakter. Cieszę się, że dzięki Tobie się zmienił i znów jest moim normalnym synkiem. Gdy byłam z Twoją matką... - przerwała na chwilę, by sprawdzić moją reakcję.

- Możesz mówić – odparłam smutno.

- Twoja matka była wspaniałą kobietą – powiedziała. – Wcześniej może i nie byłyśmy nastawione do siebie sympatią, ale chodziło tutaj o wasze bezpieczeństwo. Teraz najważniejsze jest to, aby Bella wychowała się z dala od tego wszystkiego.

- To prawda – pokiwałam głową.

- Zrobisz coś dla mnie? – ponownie skinęłam. – Wyjdźcie dzisiaj gdzieś z Zayn'em, zostawcie nam Bellę i trochę się rozluźnijcie.

- Dopiero co wróciliśmy z Australii, mieliśmy sporo...

- Jesteście jeszcze młodzi, a my nie tacy starzy – zaśmiała się.

- Opiekowaliście się Bellą cały miesiąc...

- Zaufaj mi – Tricia chwyciła moją dłoń. – Bella to złote dziecko i nie sprawia nam problemów. Powinnaś teraz naprawić swoje relacje z Zayn'em, jeśli je nadszarpnęliście.

- Jesteś kochana Tricia – uśmiechnęłam się. – Nie wiem co my z Zayn'em byśmy bez Ciebie zrobili.

- Do usług – puściła mi oko. – Leć do niego i porozmawiajcie.

***

- Skończyłaś już? – zapytał po raz setny Zayn, leżąc rozwalony na łóżku z Bellą, która siedziała na jego brzuchu i bawiła się dłońmi Zayn'a.

- Prawie – odparłam poprawiając swoją czarną sukienkę. Była przylegająca i miała rękawy do łokci. Wyglądałam z klasą.

I kto by pomyślał, że ponad rok temu robiłam w barze ze striptizem?

Wyszłam z łazienki po popsikaniu się perfumami. Zayn zerknął na mnie i się uśmiechnął.

- Zobacz Bella – odwrócił malutką w moją stronę. – Patrz jaką masz piękną mamę – uśmiechnęłam się i usiadłam obok nich na łóżku. Bella wystawiła rączki w moją stronę. Wzięłam ją delikatnie na ręce. – Możemy jechać?

- Tak – pokiwałam głową. Bella wtuliła się we mnie, gdy niosłam ją do Trici.

- Moje dwa maleństwa – mruknął Zayn, całując Bellę w czółko i następnie mnie w usta. – Kocham was – odparł. – Moje kochanie rośnie jak na drożdżach – musnął dłonią policzek Belli, a ta się uśmiechnęła. Uwielbiałam gdy to robiła. Jej uśmiech było niczym słońce w pochmurny dzień. Na chwilę zapominałam, że coś nam grozi.

- Za niecałe pół roku skończy roczek – zdałam sobie sprawę. Tyle rzeczy się wydarzyło. Pewnie gdyby nie Zayn, nadal pracowałabym w klubie, znosiła pedofilskie zachowania mojego byłego szefa i musiała znosić chamskie spojrzenia i odzywki klientów. A tak? Mam męża i piękną córeczkę.

- Ten czas leci za szybko – stwierdził, patrząc na mnie. – Więc, trzeba chyba zmajstrować siostrę albo braciszka dla Belli – uśmiechnął się zadziornie.

- To chyba sam będziesz chodził z tym ogromnym brzuchem – burknęłam, ale i tak się zaśmiałam. – To jest naprawdę męczące!

- Chcę mieć dużo maluchów... przynajmniej dopóki nie będzie chłopiec – odparł rozbawiony.

- Współczuję swojemu ciału – jęknęłam, na co ponownie się zaśmiał. Gdy zeszliśmy do salonu, o dziwo byli w nim wszyscy : chłopacy, Steff, Tricia, Jack, Kief i wspólnicy. Spojrzałam pytająco na Zayn'a, który wzruszył ramionami, również nie wiedząc o co chodzi.

- Co się dzieje? – zapytał Zayn, wychodząc na przód.

- Dostaliśmy wyniki badań odcisków palców z tych kartek z groźbami – oznajmił Harry.

- Jakich kartek? – zapytałam go.

- Nie powiedziałeś jej? – zdziwił się Harry. Zayn nie odpowiedział. – Więc, mniejsza z tym... Stary, to Noel Black.

- Noel? – zachłysnął się powietrzem Zayn.

- Kto to jest Zayn? – popatrzyłam na niego. Ponownie nie usłyszałam od niego odpowiedzi. – Zayn!

- Chłopak mojej byłej – rzekł, a ja zamarłam.

- Miałeś dziewczynę? – spytałam zaskoczona.

- Tak, kilka miesięcy przed Tobą... krótka znajomość, nic szczególnego.

- Więc, dlaczego się Ciebie uczepił?

- Bo ta dziewczyna nie żyje i on myśli, że to ja ją zabiłem.


****

Więc, niedługo więcej brudów Zayn'a z przeszłości ujrzą światło dzienne :")

Do zobaczenia! xoxo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro