6 - Seksomania.
Cześć, jestem Katie Roberts jestem uzależniona od seksu z Zayn'em Malik'iem.
Czy przypadkiem nie stałam się nimfomanką? Ten dupek nie robił ze mną nic innego, prócz uprawania seksu... Czasami rezygnowałam z jedzenia, by
tylko go skusić swoją osobą. Cholera, ja już naprawdę chyba zwariowałam!
Malik, zniknij z mojego umysłu, skurwielu!
- Chłopacy będą już jutro w Australii - oznajmił mi Zayn, podczas gdy oglądaliśmy mecz piłki nożnej w telewizji. Według Zayn'a byłam pierwszą kobietą, która jest w stanie oglądać ten sport, i to codziennie. Zdziwiłby się co można robić z nudy. - Wieczorem mają samolot.
- Co ich tak długo trzymało w Bradford? - odwróciła głowę i spojrzałam na jego twarz.
- Interesy - uśmiechnął się gorzko.
- Ach, te interesy... - Westchnęłam, siadając na jego kolanach. Poczułam uda Zayn'a pode mną sie napinają. Uśmiechnęłam się zadziornie. - Nienawidzę ich. Są takie męczące i... nudne.
- To część mojego życia, skarbie. Wszystko dzieje się szybko, i jest strasznie pojebane - Zayn wyłączył sprzęt, po czym położył ręce na moich pośladkach, które mocno ścisnął. Jęknęłam cicho. - A teraz jesteś w tym razem ze mną.
- A co ja mam do tego? - Pochyliłam się ku niemu i musnęłam wargami jego szczękę pokrytą zarostem. - Będę robić za przynętę?
- To łatwa robota. Mężczyźni ślinią się na Twój widok, więc połowa sukcesu jest za nami.
- Pozwolisz im mnie dotykać? - uniosłam zdziwiona brwi do góry w pytaniu.
- Przenigdy. Prędzej rozwalę im łby i zawieszę na ścianie - warknął, napierając na mnie.
- Ty i ten Twój agresor...
- Jeszcze nie widziałaś mnie wściekłego, a chwilami mam naprawdę ochotę wybuchnąć.
- Niby przez kogo?
- Przez Ciebie! - Zayn się zaśmiał i zmieniliśmy pozycję tak, że ja siedziałam na kanapie, a on był nade mną.
- Jak zwykle wszystko zwalasz na mnie. To nie kulturalne, Panie Malik.
- Panno Roberts, ja nie przestrzegam reguł i nie zamierzam, dobrze o tym wiesz. To nie w moim stylu - odparł.
- No tak... Ty należysz do bad boy'i z coltem w dłoni i z tatuażami na klacie - posłałam mu krzywy uśmiech.
- Jesteś dobra w opisywaniu ludzi. Oby tak dalej. - Zayn również się uśmiechnął. - Idziemy jutro na imprezę.
- To było pytanie czy stwierdzenie?
- Stwierdzenie. Musisz iść, inaczej zamknę Cię w piwnicy na dole.
- To my mamy piwnicę?
- I to nawet dwie. Jedna jest z łóżkiem - Malik poruszał zabawnie brwiami.
- Mogę tam siedzieć, jeśli ty będziesz tam ze mną - mruknęłam mu w usta.
- Uzależniam Cię do seksu, skarbie - zaśmiał się pod nosem.
- Mi tam to pasuje - wzruszyłam ramionami.
- Co się z Tobą stało?
- Zmieniłam się, kochany.
- Nadal jesteś pyskata. To by się mogło zmienić.
- Nieprawda! - zaoponowałam. - Zawsze taka byłam... Wredna suka, pamiętasz?
- Tak - Zaśmiał się. - Ale ta wredna suka jest zajebista w łóżku.
- Przestań tak mówić, bo się jeszcze zarumienię - uśmiechnęłam się i przyciągnęłam jego twarz do swojej, dając mu znak, że mnie przekonał i udobruchał. Zayn oddał pocałunek, wplątał palce w moje włosy i ugryzł w dolną wargę. Jęknęłam mu prosto w usta i pozbyłam się jego koszulki. Na jego umięśnione ciało mogłam patrzeć zawsze. Nim Zayn zdążył zaingerować w dalszy etap, jego telefon głośno zadzwonił. Oboje westchnęliśmy i próbowaliśmy zignorować jego komórkę, ale ta uparcie nie ustępowała. Mulat oderwał się ode mnie i odebrał.
- Halo? - zaczął, seksowną chrypą, obserwując mnie swoimi brązowymi oczami, jak próbuję się do niego dobrać. Uśmiechnął się złośliwie i włożył jedną rękę pod moją bluzkę, którą miałam na sobie i ugniatał mocno moją jedną z piersi.
- Ah! - sapnęłam cicho i przysłuchiwałam się jego rozmowie. Z drugiej strony linii dobiegały różne krzyki, i to dość podobne do tych, co słyszałam przez wyjazdem z Bradford. Zastygłam z bez ruchu i wyciągnęłam dłoń Malika z pod mojej odzieży, lecz jej nie puściłam.
- Rozumiem - odparł Zayn smutno i żebym nie spuszczała z niego wzroku, trzymał sztywno mój podbródek dwoma palcami dłoni, którą przed chwilą trzymałam. - Jak ona to przyjmie? Na pewno nie będzie skakała z radości... - nie miałam wątpliwości, że tą "oną", byłam ja i to w stu procentach tyczyło się obecnej sytuacji w Bradford. - Tak, jest bezpieczna. Do zobaczenia wkrótce, Kief - Kief? On rozmawiał z moim ojcem! Czemu nie dał mi go do telefonu?!
Gdy Zayn zakończył połączenie, nie był skory do rozmowy.
- Ale Zayn...
- Proszę, daj mi ochłonąć - Malik opadł na miejsce obok mnie i schował twarz w dłoniach. Cholera, było źle. Żeby nie naruszyć jego prywatności, lekko pogłaskałam go po nagim ramieniu, ale on pokręcił głową i wstał, po czym zaczął wędrować w tą i z powrotem po pokoju.
- Cco... się stało, Zayn? - zapytałam cicho, obserwując go. Jego ręce były napięte jak struna, a palce zaciśnięte w pięści tak mocno, że było widać mu ścięgna.
- Nic, kurwa, nic! - krzyknął wkurzony, delikatnie mówiąc. - Ale to nic, jest pierdolone takie wielkie!
- Powiedz mi. Rozmawiałeś z moim ojcem, prawda?
- Tak! Ale on zakazał mi Tobie cokolwiek mówić!
- Ale czemu?!
- Bo tak! - Zayn próbował się uspokoić, ale mu to nie wychodziło. "Lepiej się wycofać" , podszepnął mi mój umysł. Lecz ja tego nie chciałam. Musiałam przy nim być. - Nie rozumiesz, czy nie masz mózgu?!
- Zayn, spokojnie... Jak nie chcesz, to nic mi nie mów... Ale nie wściekaj się. Nie lubię, gdy jesteś zły.
- Mówisz to tak, jakby Cię to interesowało - warknął. - Czy przypadkiem kilka dni temu nie mówiłaś, że jestem popierdolony?
- Bo mnie wkurzyłeś, ale to co było, to już przeszłość. Już dawno o tym zapomniałam.
- Ranię Cię, a ty do mnie za każdym razem wracasz. Żadna dziewczyna tak nie robiła - Zayn przystanął i spojrzał na mnie z bólem.
- Jestem inna. Jako jedyna Cię rozumiem, bo siedzimy razem po uszy w tym piekle - wstałam, podchodzac do niego niepewnym krokiem i położyłam dłonie na jego gołej klatce. Malik drgnął, ale potem się rozluźnił i poczułam pod ręką, jak jego serce przyśpiesza. Uśmiechnęłam się lekko i odparłam. - Ale to piekło, potrafi być czasem całkiem fajne.
- Katie Roberts, co ty ze mną do cholery robisz, kobieto... - Zayn westchnął i przyciągnął mnie do siebie.
- Co masz na myśli? - Zayn w odpowiedzi chwycił mój podbródek i obniżył go tak, że widziałam jego spore wybrzuszenie, kryjące się pod spodniami. Zarumieniłam się i przygryzłam dolną wargę z zakłopotania. - Więc, chyba powinnam się tym zająć?
- Nie chcę byś uprawiała ze mną seks na każde moje zawołanie. Wykorzystywanie Cię w tym celu jest haniebne.
- To co chcesz robić? - Zayn w odpowiedzi wpił się w moje wargi. Zaskoczona, przez moment nie oddałam pocałunku, ale po opamiętaniu się, zrobiłam to i dołączyła również język, które toczyły ze sobą zaciętą wojnę. Walka była wyrównana i trudno było wyłonić zwycięzcę.
Co Zayn ze mną robił? Co się ze mną działo? Co ja wyprawiałam? Kompletnie mi odbijało, ale to co razem robiliśmy, cholernie mi się podobało. Jego usta były tak miękkie, łapczywe, gorące i wilgotne... Od samego ich dotyku wariowałam i nie mogłam się pohamować. To była jedna z przyczyn mojej seksomani : nasze pieszczoty. Nie widziałam poza nimi świata i nie zmieni się to zapewne przez następne kilka lat. Nigdy nie miałam dość. Zayn doprowadził mnie do takiego stanu, że potrzebowałam jego ust, jego ciała , jak tlenu.
Był mi potrzebny do życia.
***
Leżałam na środku ciemnej, zamglonej ulicy bezwładnie w kałuży krwi, która sączyła się strumieniami z mojej szyi. Oczy miałam szeroko otwarte, a twarz miałam bladą jak ściana i poplamioną czerwoną substancją. Próbowałam podbiec do... siebie i pomóc, ale moje ruchy były spowolnione, jak w filmach akcji.
Ciało nagle się poruszyło i zaczęło się dławić krwią, którą po chwili zwymiotowała...
Wydałam z siebie odgłos panicznego krzyku i gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej, zanosząc się łzami. Byłam bezsilna.
- Co się dzieje? - Zayn leżący obok mnie na łóżku, odezwał się sennie, ale widząc mnie w jakim stanie byłam, nagle się rozbudził i przyciągnął do siebie. - Cii... Nic Ci nie jest... Jesteś bezpieczna.
- Ja... O mój Boże... - łkałam, kompletnie załamana. Nie mogłam się normalnie wysłowić. Strach odebrał mi mowę.
- To tylko sen. Gdy jestem obok, nic Ci nie grozi - uspokajał mnie i głaskał po głowie. - Śni Ci się wciąż to samo?
- Tak... To było okropne...
- Cii... Uspokój się. Nie płacz, bo to i tak nie pomoże - Zayn musnął ustami moją skroń. - Nie lubię gdy jesteś smutna, skarbie. Postaraj się zasnąć i o tym nie myśleć.
- Boję się zasnąć... Nie chcę zasypiać... - wysapałam przez łzy. Zayn przytulił mnie mocniej i delikatnie ułożył obok siebie oraz poprawił kołdrę, która nas okrywała.
- Będzie dobrze... Przypomnij sobie coś dobre i myśl o tym. Zapomnisz o tamtej sprawie.
- Zayn...
- Jestem przy Tobie - szepnął mi na ucho i zacieśnił swój uścisk. - Śpij.
- Nie zostawiaj mnie, Zayn. - mruknęłam, wtulając się w jego bok.
- Nigdy - odpowiedział mi od razu. - Jesteś moja, pamiętasz?
- Jestem tylko Twoja - szepnęłam. Wyczułam, że Zayn się uśmiecha. Niepewnie zamknęłam oczy i czekałam aż nadejdzie niechciany sen.
~ Zayn's P.O.V ~
Nie zostawiaj mnie, Zayn.
Nie zamierzałem jej zostawiać. Była moja, i nikogo więcej. Musiała być przy mnie.
Jestem tylko Twoja.
Tak, tylko moja. Długo czekałem na te słowa. Ta dziewczyna działa mi na nerwy, sterowała mną, ale i tak pozostawała przy tym urocza. Współczuje jej, w jakiej jest rodzinie. Gdyby znała prawdę, byłoby jej o wiele lżej, a ja nie miałbym wyrzutów sumienia, że ukrywam przed nią prawdę.
Ten pojebany gang chciał zrobić jej krzywdę... I to wszystko przez jej pieprzonego i pojebanego ojca, który najwyraźniej nie zrozumiał sensu słów "Przegrałeś córkę w pokera". Przez tego sukinsyna moja i Katie matka zostały porwane. Cholera jasna! One są w rękach najgroźniejszego gangu w Europie! Gdyby Katie dowiedziałaby się o tym, zabiłaby mnie własnymi rękoma za to, że siedzimy tu tak bezczynnie. Lepiej było, by zostało to zatajone przed nią, ale nawet ja nie wiedziałem jakie później będą z tego konsekwencje...
**********
Co wy na to? :3
Następny jutro! Do zobaczenia! xoxo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro