4 - Australia.
Cała droga na lotniska minęła mi niezbyt dobrze. Myśl, że zostawiam rodziców i najlepszą przyjaciółkę na pastwę śmierci nie dawała mi spokoju. Czułam się jak wyrzutek. Nikt nic nie chciał mi powiedzieć.
Zayn przez większość czasu, siedział cicho i tylko czasami odpowiadał na moje pytania. Przed samą wysiadką, oboje przebraliśmy się w normalne ciuchy, jakie znaleźliśmy w swoich torbach podróżnych. W moim przypadku były to obcisłe rurki, czarny T-Shirt z koronką na plecach oraz obcasy, a Zayn'a czarne spodnie, biały podkoszulek, dżinsowa kurtka i adidasy. Na lotnisku błąkaliśmy się przez jakiś czas szukając odpowiedniej sali odlotów jaką mieliśmy wypisaną na naszych biletach, które również były w moim i jego bagażu. Kilkanaście minut przed odlotem, znaleźliśmy odpowiednią bramkę i jakiś czas później siedzieliśmy już w swoich miejscach w samolocie, lecąc w niewiadomym kierunku.
- Ciekawe, gdzie nas eksportują... - Westchnęłam, rozkładając się na swoim fotelu, obok Zayn'a. W przedziale byliśmy tylko my i jakaś para w mniej więcej naszym wieku i najwyraźniej byli kimś więcej niż tylko przyjaciółmi, bo oboje prawie połykali się nawzajem, oczywiście wiedziałam co robili. Nie mogli tego robić, gdy wylądują na ziemi? Przynajmniej nie musiałabym wtedy na to patrzeć! Z powrotem na ziemię, sprowadził mnie śmiech Zayn'a, który nie był wymuszony ani drwiący. Był normalny. - Co?
- Spójrz na bilet - Malik wtyknął mi przedmiot pod nos, gdzie wytłuszczonym drukiem pisało Sydney, Australia. - Ty naprawdę jesteś spostrzegawcza, nie ma co.
- Wal się - warknęłam, odwracając się w przeciwną stronę, by nie patrzeć na jego bez szczelną twarz.
- Och, nie obrażaj się.
- Nie odzywaj się do mnie.
- Nie mów takim tonem. Jesteś teraz moja i masz mi być posłuszna - fuknął.
- Nie jestem Twoją własnością. Przyznaj, że tylko chcesz się pieprzyć.
- Było nie zawierać umowy.
- I tak byś nie odpuścił, łaziłbyś za mną i napastował, dopóki bym Ci nie uległa.
- Jakaś ty domyślna... - Prychnął. - Ale w łóżku jakże zajebista.
- Cham! - pokazałam mu środkowy palec.
- Ale za to seksowny, jak to wczoraj stwierdziłaś.
- Przypadek - ten człowiek był nie do zniesienia! Był jak pszczoła latająca Ci przed nosem w letni dzień! I co chcemy jej zrobić? Mocno pierdolnąć, by jebana odleciała!
- Jesteś urocza, gdy się złościsz - uśmiechnąwszy się, chwycił mnie za podbródek i soczyście pocałował. Na początku przyznam, byłam jak skała. Nie odpowiedziałam na jego pieszczotę, ale jednak miałam miękkie serce. Lekko podnosząc się z miejsca, odwzajemniłam pocałunek i wplątałam palce w jego włosy. - Wiedziałem, że jesteś łatwa.
- Pieprz się - zaśmiałam się i usiadłam mu na kolanach. Zayn objął mnie mocno w talii i przyssał się do moich ust, jak dziecko do lizaka. Cicho jęknęłam i ugryzłam go w dolną wargę. Malik syknął i odpłacił mi się tym samym. - Całe szczęście, że jesteśmy tu sami z tą parą. Jakoś nie marzy mi się być przyłapaną na naszych wariacjach.
- A co? Wstydzisz się? - zachichotał.
- Nie, ale byłoby to dosyć niezręczne - stwierdziłam.
- Nie przejmuj się. To jest dział dla tych wyższych sfer. Tego też nie doczytałaś na bilecie... - pokręcił głową z szerokim uśmiechem. - Och, Katie, Katie.
- Możesz się zamknąć i zająć się czymś wartościowym? - zapytałam go zniecierpliwiona i byłam gotowa zejść z niego i do końca lotu nie zamienić z nim nawet słowa.
- Przestań marudzić, bo wtedy stajesz się jeszcze bardziej pociągająco... - mruknął i przykleił się do mojej szyi, lekko ją gryząc. Zadrżałam, przyciskając jego głowę, by był bliżej mnie. - Gdy już wylądujemy, wybzykam Cię tak mocno, że nie wysiedzisz w miejscu przez tydzień.
- Auć... Właśnie zgwałciłeś mnie słowami - odparłam, wkładając swoje dłonie pod jego podkoszulek i badałam topografię jego ciała. Nawet poprzez dotyk czułam jego wyrzeźbiony tors. Pewnie spędził wiele godzin na siłowni, wylewając z siebie siódme poty by wyglądać tak jak wyglądał. Nie mogłabym tak. Jestem zbyt leniwa na podnoszenie ciężarów lub bieganie. Wolałam taniec na rurze... - Kim ty naprawdę jesteś, Zayn'ie Malik'u?
- Twoim najgorszym snem, kochanie - szepnął mi na ucho. - Nie jestem stereotypowym chłopakiem, szanującym dziewczyny, nienagannym gentlemanem... Jestem sukinsynem, zabijałem ludzi, a kobiety biłem do nieprzytomności. Trafiając na mnie, masz ostro przesrane gdy mnie ostro wkurwisz maleńka - zesztywniałam na dźwięk tych słów. Jednak ten Malik, jakim opisywali go ludzie, istniał. Był bezuczuciowym chujem i w dodatku damskim bokserem. Dziewczyno, na kogo ty trafiłaś...
***
Do końca lotu, nie odezwałam się do Malika ani razu. Byłam za bardzo zszokowana tym, co mi powiedział. Gdybym zrobiła coś, co by mu się nie spodobało, uderzyłby mnie bez wahania... Sens tych słów zrozumiałam po jakimś czasie. Jak można podnieść rękę na kobietę? Ona też ma swoje prawa i nie może być workiem treningowym swojego mężczyzny, choć Zayn nie był i nie będzie " moim " mężczyzną. I tak wyjazd z nim, i bycie sam na sam był bardzo ryzykowny.
- Katie - do rzeczywistości sprowadził mnie jego głos. Spojrzałam na jego twarz. Była wykrzywiona w lekkim grymasie, przez padające promienie słoneczne na jego oczy. - Taksówka czeka.
- Gdzie jedziemy? - spytałam cicho, biorąc swoją walizkę.
- Pod adres, który wysłał mi ojciec - burknął i pchnął mnie w stronę samochodu.
- Może tak delikatniej? - syknęłam, posłusznie idąc do auta. Zayn zignorował mój ton i szedł po mojej prawej stronie. Czasami spoglądał na mnie, czy mu przypadkiem nie uciekłam, a uwierzcie mi : Miałam na to ochotę.
Gdy stanęliśmy na przeciwko pojazdu, Malik porozmawiał chwilę z kierowcą, po czym mężczyzna w podeszłym wieku i nieprzyjemnym wyrazem twarzy pomógł nam włożyć walizki do bagażnika, po czym wsiadłam z Zayn'em do wozu i ruszyliśmy przez tętniącym życiem miasto. Żeby nie patrzeć na przebrzydłą twarz Malika, obserwowałam widok za oknem, który był naprawdę zjawiskowy. Dotychczas podziwiałam takie krajobrazy na zdjęciach lub w internecie, bo wyjeżdżanie na wakacje za granicę w moim domu było niedopuszczalne. Musiałam siedzieć w domu jak ten kret i obserwować jak ojciec traci pieniądze grając w pokera lub ruletkę. To było żenujące... Stać go było na takie gówno, a na kilku dniowy wyjazd już wysłać mnie nie chciał! Matka tłumaczyła mi, że robi to z dobra o moje bezpieczeństwa i takie tam... Tak na serio bała się ojca i nie chciała mu się stawić, bo wiadomo było z góry, że przegra z nim w tym starciu. Od tamtego roku spędzałam wakacje ze Steff, gdyż sytuacja wyglądała u niej podobnie. Nocowałyśmy u siebie, jeździłyśmy do centrum na szał zakupów, co trwało nadal... Te wspomnienia są jedne z lepszych, jakie miałam w swoim życiu. Teraz miało być już tylko gorzej...
Po godzinnym jeżdżeniu przez zatłoczone przez mieszkańców i turystów Sydney, dotarliśmy do naszego tymczasowego domku nad plażą. Budowla była ani nie za wielka, ani nie za mała. Była idealna i piękna. Z zewnątrz była z białej cegły, posiadała duże okna osłonięte roletami oraz balkon. Wyglądał bardzo uroczo i podobał mi się.
Wysiadłam z pośpiechem z taksówki, poczekałam aż Zayn załatwi wszystkie sprawy z kosztami, po czym kierowca zwrócił nam bagaże i po cichym " Miłego dnia ", odjechał, zostawiając mnie samą z tym zabójczo przystojnym potworem. Szybkim krokiem poszłam do domku, zostawiając Malika w tyle, który pewnie obczajał moje tyły. Na moje nieszczęście, drzwi wejściowe były zamknięte na klucz. Walnęłam w niej mocno i oparłam się plecami o ścianę, łaskawie czekając aż Zayn otworzy drzwi. Lecz ten się nie śpieszył i pisał z kimś przez telefon. To on mógł, a ja nie? To nie fair! Nawet nie miałam telefonu, bo ten sukinsyn mi go zabrał!
- Z kim rozmawiasz? - zapytałam z udawanej ciekawości. Zayn spojrzał na mnie spod swoich długich, czarnych rzęs i przymrużył zabawnie oczy.
- Teraz się do mnie odzywasz? - odpowiedział pytaniem.
- Po prostu chcę wiedzieć.
- Za dużo wymagasz ode mnie, Katie. Jesteś zbyt dociekliwa, skarbie.
- Taka już jestem. Dociekliwa suka - powiedziałam pewnie. Malik cicho się zaśmiał i odparł.
- Gadam z chłopakami. Zamierzam ich tu sprowadzić.
- Nie wolno nam się z nikim kontaktować, zapomniałeś?
- To Tobie nie wolno, a ja mogę robić co chcę. Jestem Twoim ochroniarzem - wzruszył obojętnie ramionami.
- Dałabym sobie sama doskonale radę. Jestem dorosła i dojrzała.
- Z tą dojrzałością to odrobinę przesadziłaś.
- Robisz ze mnie dziecko!
- Bo jesteś dzieckiem.
- Mam dwadzieścia lat!
- Dwadzieścia? Wyglądasz na szesnaście. - uśmiechnął się łobuzersko. Najwyraźniej lubił się ze mną drażnić.
- Otworzysz mi wreszcie drzwi, zamiast się ze mną naigrywać?
- Tylko wiesz, że jeśli już tam wejdziemy, to będę chciał Cię...
- Dobrze! Dobrze, ale w końcu otwórz mi te pierdolone drzwi! - krzyknęłam piskliwe, wyrzucając ręce w powietrze, podkreślając tym moją wściekłość. Zayn uśmiechnął się jeszcze szerzej, po czym z bocznej kieszeni swojej walizki wyjął klucz, po czym włożył go dziurkę i przekręcił nim kilka razy, i drzwi same się otworzyły. Ja i Zayn wtargnęliśmy do domu, zostawiając wszystko w holu i jak na zawołanie rzuciliśmy się na siebie, gorąco całując. Chwiejnie przeszliśmy na jakąś kanapę w salonie i padliśmy na nią, lecz po chwili leżeliśmy już na podłodze, na puchowym dywanie. Zayn zerwał z mojego ciała wszelkie ubrania stojące mu na drodze w niewiarygodnym tempie i zaczął mnie namiętnie pieścić. Raz całował moją szyję, potem bawił się piersiami, a na samym końcu moją małą. Masował moją łechtaczkę okrężnymi ruchami, bawił się wilgotnymi od podniecenia fałdkami i wpychał swoje długie palce do środka. - Zayn... Cholera...
- Podoba Ci się? - wymruczał mi na ucho, które sekundę później ugryzł.
- Zayn... - jęknęłam i drżącymi dłońmi zdjęłam z niego dżinsową kurtkę i podkoszulek.
- Jesteś taka mokra... I to wszystko jest moje i tylko moje. - odparł z dumą i dołączył do swoich ruchów kolejny palec. Westchnęłam głośno i moja miednica podniosła się do góry, by Zayn był we mnie jeszcze głębiej. - Widzę, że lubisz na ostro... Więc, co powiesz na to... - Zayn przeniósł się z pocałunkami na moją małą i przyssał się do niej, poruszając wciąż swoją ręką. Warknęłam gardłowo i przycisnęłam do siebie jego głowę. - Mógłbym robić to ciągle, ale ty pewnie byś tego nie zniosła...
- Spróbuj - wysapałam, przygryzając dolną wargę.
- Będę dziś dla Ciebie łaskawy, ale nie wiadomo co przyniesie jutro...
- Nie mogę się doczekać - Czy ja naprawdę do powiedziałam? Czasami powinnam przemyśleć dwa razy, za nim coś powiem...
- Zayn... - syknęłam z rozkoszą, gdy dotarł do mojego czułego punktu, gdzie poczułam ogromną przyjemność, rozlewającą się po moich kończynach. Istny gejzer emocji... Zayn bez żadnych wstępów czy rozwinięć, pozbył się resztek swoich ubrań i zanurzył się we mnie do końca. Krzyknęłam zaskoczona i przylgnęłam do niego całym ciałem.
- Lubisz tak, prawda? Mocno. Szybko. Stanowczo - każde słowo, które wypowiedział, zaakcentował natarczywym pchnięciem. Moje jęki ugrzęzły w gardle i cała się napięłam. - Lubisz być traktowana jak suka?
- Zayn... - wydyszałam, czując, ze zaczynam dochodzić. Te jego zboczone teksty doprowadzały mnie do orgazmu, a seks był tylko dodatkiem. - To jest... Oh!
- Jakie? - spojrzał na mnie wzrokiem, który przyprawiał o dreszcze.
- Zajee...biście dobre...
- Bo to ja, skarbie. Kocham słyszeć jak krzyczysz moje imię, jak Twoja cipka zaciska się wokół mojego kutasa, spragniona orgazmu, jak Twoje ciało wygina się podczas szczytowania...
- Zayn... - jęknęłam głośno i w końcu doznałam swojej przyjemności. Moje nogi rozjechały się na boki, a klatka piersiowa podniosła się do góry. Zayn wykorzystując ten moment, wziął mój lewy sutek w swoje malinowe usta. - O mój Boże...
- Zayn brzmi lepiej i bardziej seksownie, kochanie - Zayn wyszedł ze mnie i wspólnie położyliśmy się na kanapie i okryliśmy się przypadkowym kocem.
- Porządnie mnie wypieprzyłeś, Zayn - mruknęłam, bawiąc się jego włosami. Malik najwyraźniej nie miał nic przeciwko, bo jeszcze przy tym uroczo mruczał. - Przy Tobie nie będę się nudzić.
- Przy mnie nigdy nie ma nudy, a gdy jeszcze dołączymy do tego alkohol, będzie... zajebiście - wyczułam, że się uśmiecha.
- My?
- A kto? Chyba nie ja i chłopaki. Ich bym nie wybzykał. - zaśmialiśmy się, a ja położyłam głowę na jego piersi. Zayn na chwilę znieruchomiał, ale potem objął mnie delikatnie ramieniem.
- Zayn?
- No?
- Odpowiesz mi na jedno pytanie? Tak szczerze? - spojrzałam na niego, cicho ziewając. Zayn westchnął i jego szczęka się napięła. Czekałam na jego atak gniewu, ale tak się nie stało. Odezwał się do mnie ze spokojem i opanowaniem.
- Dobrze. Strzelaj.
- Czy my na serio wrócimy do Bradford w najbliższym czasie? - W pokoju nastała cisza, i nie uzyskałam odpowiedzi od Malika.
Wszystko było jasne.
Już nigdy nie wrócę do Bradford.
*********
Oni chyba nigdy nie przestaną uprawiać seksu :3 XDDD
Do następnego! xoxo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro