10 - Od Seksu Do Miłości.
Od zawsze nienawidziłam poranków, ale ten przeszedł do histori pod względem najgorszych podbudek świata. Nie dość, że moja twarz wyglądała tak jak po starciu z Mikiem Tysonem, to czułam się jak opuchnięty, pieprzony muminek!
Jedyną przyjemną rzeczą było przyjemnie napieranie bioder Zayn'a na mój tyłek. Poruszyłam się i odwróciłam w stronę Malika, który już nie spał i patrzył na mnie sennie.
- Możesz jeszcze tak porobić. To było przyjemne - odparł z lekkim uśmiechem.
- Jak długo nie śpisz? - zapytałam, podnosząc się lekko na łokciach.
- Przed chwilą się obudziłem. Walnęłaś mnie łokciem w żebra - skrzywił się teatralnie.
- Sorry - mruknęłam.
- Jak się czujesz? - Zayn delikatnie ujął moją twarz i obejrzał policzek. - Nie wygląda to zbyt dobrze...
- To siniak, Zayn. One nigdy nie wyglądają dobrze - parsknęłam śmiechem. - A poza tym, przebrałeś mnie? Bo z tego co pamiętam byłam w skórzanym wdzianku Jefrey'a.
- Wątpię, aby w skórze wygodnie Ci się spało - stwierdził.
- Dzięki, że się o mnie troszczysz - musnęłam wargami jego podbródek i wróciłam myślami do chwili z poprzedniego wieczoru. - Zayn, co się stało z tamtym facetem, które mnie... Uderzył?
- Nie wiem... Gdy Cię od niego oderwałem, od razu zaniosłem do auta i pojechaliśmy do domu.
- Tego już nie pamiętam - odparłam zakłopotana.
- Bo zasnęłaś - Zayn wywrócił teatralnie oczami. - Dużo tamtego dnia zrobiłaś... Należała Ci się chwila odpoczynku.
- Na drugi raz nawet nie licz. Jeśli to tak ma wyglądać za każdym podejściem...
- Nie będę Cię do tego zmuszał, nie chcę zagrać Twojemu zdrowiu - Zayn pogłaskał mnie po włosach. - Ten facet, który Ci to zrobił zasługuje na śmierć.
- Nie przesadzaj, Zayn... Był pijany.
- On Cię uderzył, Katie. Jesteś moja i powinien tego robić - powiedział twardo.
- Może tego nie wiedział, Zayn. Nie dramatyzuj - Wzruszyłam ramionami.
- Trzeba coś na to poradzić - rzekł, a ja spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Co masz na myśli? - Zayn uśmiechnął się szelmowsko, odgarnął moje włosy z szyi i przyssał się do niej. Jęknęłam cicho i odchyliłam głowę na bok, udostępniając mu się całkowicie. Zayn lizał każdy skrawek skóry, gryzł i uroczo przy tym mruczał. Ten... gest z jego strony wydawał mi się na swój sposób przyjemny.
- Gotowe - powiedział mulat z nutą satysfakcji.
- Naznaczyłeś mnie? Serio? - pomacałam się dłonią po szyi. Pod swoimi palcami poczułam malutkie wybrzuszenie.
- Teraz wszyscy będą wiedzieć, że jesteś moja - mruknął. - A poza tym, wracając do wczorajszego wieczoru... Twój taniec ze Steff był seksowny, maleńka. Mam nadzieję, że zatańczysz tak kiedyś dla mnie...
- Nigdy nie wiadomo co się stanie jutro, Panie Malik. Może najdzie mnie jakaś ochota na podniecenie Cię i na seks...
- A nie jest tak ciągle?
- Nie schlebiaj sobie - prychnęłam sztucznie, na co się zaśmiał.
- Chcesz iść pod prysznic?
- To była jednoznaczna propozycja czy normalne pytanie?
- Odbierz to, jak chcesz, ale ja idę z Tobą - puścił mi oczko i wygramolił się z łóżka, po czym wyciągnął ku mnie swoją rękę. Ujęłam ją z lekkim uśmiechem i poszliśmy do łazienki. Gdy tylko przekroczyłam jej próg, koszulka Zayn'a zniknęła z mojego ciała i stanęłam naga przed Zayn'em, który wypalał swoim spojrzeniem dziury w moim ciele. Stałam jak kołek i nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu. W końcu otrzeźwiałam.
- Masz na sobie za dużo ubrań - szepnęłam. Niepewnie chwyciłam jego bokserki i pociągnęłam je w dół, przez co spadły na łazienkowe kafelki. Zayn podniósł mój podbródek i nawiązał ze mną na powrót kontakt wzrokowy.
- Przepraszam Cię za to, że wczoraj nie zdołałem Cię ochronić. Gdybym mógł cofnąć czas...
- Cii... - uciszyłam go pocałunkiem. Nie namiętnym, gorącym i gwałtownym. To był słodki pocałunek, o którym marzy każda dziewczyna, gdy pozna tego jedynego.
Ale czy Zayn był tym jedynym?
Malik wszedł ze mną do kabiny prysznicowej, gdzie od razu padła na nas lodowata woda. Krzyknęłam cicho i wstrząsnął mną dreszcz. Zayn zaśmiał się pod nosem i przyciągnął mnie do swojej gorącej piersi, a jego prawa dłoń wślizgnęła się między moje uda. Sapnęłam głośno i położyłam ręce na jego umięśnionych ramionach. Jego twarz była skupiona na mojej, wyczekując każdej reakcji, a jego palce zanurzały się we mnie co raz głębiej i głębiej, delikatnie działając w mojej kobiecości.
- Ah... - wyrwało mi się i zacisnęłam palce na jego opalonej skórze. Zauważyłam, że Zayn uśmiecha się triumfalnie i przyśpieszył swoje ruchy, na co moje serce o mało co nie wyskoczyło z piersi. Odchyliłam głowę do tyłu i głośno jęczałam. Nie mogłam tego zahamować! To te magiczne palce tego skurwiela Malika... Jak on nimi poruszał... Oh! Istne niebo! - Zayn...
- Tak, właśnie tak... Dojdź dla mnie - wyszeptał mi na ucho, wkładając swojego środkowego palca najgłębiej jak tylko mógł, docierając do mojego punktu G, na co zaparło mi dech w piersiach. - Niech Twoje soczki zaleją moje palce. Wiem, że tego chcesz. Pragniesz orgazmu?
- Bardzo... - sapnęłam i pod wpływem tego, jak Zayn manipulował moim punktem, doszłam z krzykiem. Zayn'owi się to bardzo podobało, bo nie przerywał i robił to jeszcze szybciej. - Mój Boże! Chcesz żebym umarła przez orgazm?!
- Spokojnie, kochanie - Zayn w końcu wyjął ze mnie palce, przez co jęknęłam zawiedziona. - Może... Teraz ty się mną zajmiesz? Może teraz ty zrobisz mi dobrze?
- Co jak co, ale tym razem na to zasłużyłeś, Malik - Pocałowałam go krótko i padłam przed nim na kolana, mając przed twarzą jego męskość.
- Widzę, że jesteś już dużym chłopcem...
- Bardzo dużym i napalonym. Zajmij się nim - warknął podniecony.
- Ktoś tu jest niecierpliwy... Czyżby to seksualne napięcie przed orgazmowe?
- Istnieje takie coś? - Parsknął śmiechem i położył ręce na moich mokrych i pozlepianych od wody włosach.
- U mnie tak. Sam słyszałeś - chwyciłam jego penisa u nasady i delikatnie nim poruszałam w górę i w dół. Zayn odpowiedział mi syknięciem rozkoszy i zacisnął mocniej palce na moich włosach. Patrząc prosto w jego brązowe oczy, liznęłam koniuszkiem języka jego główkę, a potem zamknęłam go w ustach, mocno ssąc. Zayn ponownie jęknął i zaczął poruszać moją głową w swoim własnym rytmie. Pieprzył moje usta szybko, że nie wyrabiałam. Pragnął swojej przyjemności tak bardzo, jak ja chwilę temu. Pomogłam Zayn'owi ruchem swojej dłoni, która z trudem, ale dostosowała się do jego tempa. Miałam wrażenie, że sekundy na sekundę jego penis robił się co raz większy i ledwo mieścił się w moich ustach.
Panowie, czapki z głów. Zayn Malik to właściciel świętego Graala wśród penisów, jakie mogą tylko istnieć.
Po kilku minutach jego męskość zadrżała i trysnęła swoją cieczą prosto do mojej buzi. Dzielnie przełknęłam słony płyn, który do najsmaczniejszych nie należał i chwilę później dzieliłam się resztkami z Zayn'em, który gorąco mnie całował.
Zayn wyłączył wodę, po czym wyszliśmy z kabiny i mokrzy położyliśmy się na podłogę, spragnieni swoich ciał i dotyku. Zayn po rozszerzeniu moich nóg, mocno we mnie wszedł całą swoją długością, na co ja głośno pisnęłam, gdyż jeszcze czułam swój przebyty orgazm. Malik dał mi chwilę, bym przyzwyczaiła się do jego wielkości, a potem obserwowałam, jak jego ogromny penis pieprzy moją cipkę. Był to bardzo urzekający widok.
- Och Boże, Zayn! - syknęłam, czepiając się jego ramion i owinęłam nogami jego tułów. Złączyłam swoje i usta Zayn'a w pocałunku i starałam się myśleć o narastającej przyjemności.
- Podoba Ci się? - zapytał mnie Zayn, lekko dysząc. Z jego czoła spływały krople potu, a jego mięśnie były napięte jak struna. - Dojdziesz dla mnie drugi raz? Czuję jak Twoja cipka drży... Robisz się ciasna... - Zayn wykonał jeszcze trzy natarczywe i mocne pchnięcia.
- Zayn... - jęknęłam, dobijając do ponownie do szczytu, gdzie moją nagrodą był orgazm. Wygięłam się w łuk i przymknęłam oczy, czując jak ciepło rozlewa mi się po podbrzuszu, a ciałem targają konwulsje. Zayn doszedł chwilę później, padając na mnie zmęczony.
- Kocham Cię, dziewczyno - wydyszał, a ja zdębiałam.
- Co?
***
- Na serio to powiedział? - zapytała mnie Steff, gdy opowiedziałam jej całą historię, niestety ze szczegółami, jak przyszła do mnie z chłopakami na obiad, który konsumowałyśmy na tarasie.
- Tak! Nie wiem czy to była chwila emocji z jego strony, jakiś popieprzony żart czy ukryta kamera, ale na serio mnie zaskoczył - odparł, biorąc dużego gryza mojej Tortilli. - I od razu atmosfera siadła, a tak liczyłam na trzecią rundę... - Westchnęłam rozżalona. Steff patrzyła na mnie chwilę z nieodgadnionym, intensywnie nad czymś myśląc.
- A ty?
- Co?
- Kochasz go? - Zamilkłam.
Czy ja kocham Zayn'a Malik'a, który zawarł ze mną umowę związaną z seksem, który zabronił mi jakiegokolwiek kontaktu ze światem, który mnie bił i kazał mi być jego niewolnicą od seksu? Z pozoru odpowiedź była łatwa, ale ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Ja... - zaczęłam cicho. - Nie wiem, Steff. Przyznam, że to bipolarny dupek. Czasami go kompletnie nie rozumiem, ale gdy jest tą osobą z lepszej strony, a nie tej od diabła... Cholera, jest mega czarujący! - Zaśmiałyśmy się.
- Wczoraj, gdy wracaliśmy z klubu, a ty zasnęłaś... Kobieto, abyś widziała Zayn'a, to by Ci normalnie szczęka opadła! Jak on Cię trzymał na tych kolanach, jak się uśmiechał patrząc na Twoją twarz... Aż zrobiłam się odrobinę zazdrosna, bo Niall traktuje mnie jak śmiecia, ale no wiesz jak ludzie to mówią... Od nienawiści do miłości?
- W moim przypadku to od seksu do miłości.
- Czyli jednak coś do niego czujesz! - pisnęła.
- Tak czuję, zadowolona!? Zayn jest inny niż wszyscy chłopacy, jakich znałam. Jego twarz, mięśnie, kurwa walony penis, wszystko jest idealne! A seks z nim jest tak gorący jak lawa podczas wybuchu, a te jego palce... Przez niego mam istny wodospad Niagara w mojej małej! Zadowolona, to chciałaś usłyszeć!? - Steff patrzyła na mnie rozbawiona.
- Tego ostatniego nie musiałam wiedzieć.
~ Zayn' s P.O.V ~
- Zaza, jesteś jakiś zamulony, co jest? - spytał mnie Niall, który pałaszował w mojej lodówce, odkąd przekroczył próg tego domu. Chłopacy przyszli ze Steff do nas na obiad, który chwaląc się, ja ugotowałem i był zajebiście smaczny.
- Ja? Zamulony? Zdaje Ci się - prychnąłem, choć sprawa, która miała miejsce dziś rano, nie była mi obojętna.
Powiedziałem to.
Powiedziałem jej, że ją kocham, a ona mi nic nie odpowiedziała. Musiałem to pierdolnąć w takim momencie? Jestem mistrzem w psuciu porannego seksu, gratulacje Malik! Jesteś geniuszem!
- O kurwa... Kod czerwony! - zawołał Louis, siadając na przeciwko mnie, na fotelu. - Coś ty znów odjebał, mój kumplu?
- To nie Twoja sprawa - warknąłem.
- Och, no powiedz! Wszystkie sprawy już obgadaliśmy, teraz jest czas na luźniejsze tematy! To coś związanego z Katie, prawda?
- Tak... - westchnąłem, odpuszczając.
- Mów co Cię męczy, jesteśmy Twoimi kumplami od wieków, stary.
- Podczas, a raczej po seksie z Katie dzisiaj rano... Ja powiedziałem, że ją... Kocham, bro - powiedziałem cicho.
- Żartujesz?! - jego szczęka o mało nie znalazła się na dywanie ze zdziwienia. - I co ona na to?
- Nic. Była bardzo zaskoczona... I to cholernie. Ona z resztą powiedziała wczoraj przez sen, że...
- Co? - Louis dalej się ze mną naigrywał.
- Będziesz kazał mi to dwa razy powtarzać?
- Tak, bo to jest strasznie śmieszne. - Louis jak zresztą i pozostali, zaśmiali się. - Co powiedziała?
- Że mnie kocha! - krzyknąłem, i od razu się uciszyłem.
- Było tak od razu, a nie męczysz nas niewiedzą - powiedział Harry, padając na miejsce obok mnie na kanapie. - Ty ją naprawdę kochasz, stary - stwierdził.
- Ja nikogo nie kocham - skłamałem.
- Przestań oszukiwać samego siebie, Zayn. Widzę jak ta dziewczyna na Ciebie działa, a wczoraj nam to pokazałeś.
- Ja? - zdziwiłem się.
- Nie kurwa, King Kong! - parsknął Liam. - Gdy trzymałeś ją wtedy na kolanach w samochodzie jak wracaliśmy z klubu, wyglądałeś na szczęśliwego.
- Szczęśliwy niby czym? Tym, że pobito moją Katie w tym zajebanym klubie?!
- Twoją Katie? - Liam popatrzył na mnie z dennym uśmiechem. - Zayn, wszyscy wiemy, że Ci się podoba, a ty jej. Nie wierzę, że jesteście tylko przyjaciółmi od seksu, bo oni się tak nie zachowują. Wy jesteście jednomyślni, współgracie ze sobą...
- Zrozum to, krzywdziłem ją, biłem, wykorzystywałem do seksu...ale to się zmieniło. Zależy mi na niej jak cholera i gdy znajduje się blisko czegoś groźnego, boję się o nią i chcę ją bronić. Nie wiem czy to ta pierdolona miłość na mnie tak działa, ale nie chcę by mnie opuszczała, ani oddalała się ode mnie choćby na centymetr. Jest moim wszystkim. Kurwa, jestem nadopiekuńczym dupkiem, który martwi się o własny dobrobyt, ale ją kocham. Kocham moim całym sercem, które ukradła mi już tamtego dnia, kiedy zobaczyłem ją w klubie. Ona jest dla mnie zbyt dobra. Nie zasługuję na nią, a ta uparcie do mnie wraca nawet wtedy, gdy ją krzywdzę. Katie jest perfekcyjna, niesamowita i inna niż wszystkie z którymi się bzykałem. Każda dziewczyna po uderzeniu w twarz i to dwukrotnie, uciekłaby, a ona trwa u mojego boku, bym nie popełnił głupstwa. Nie chcę jej stracić. Jest tylko moja i nikogo innego! - mówiąc to w duchu od razu ogromną poczułem ulgę. Wyrzuciłem z siebie wszystko, to co leżało mi na wątrobie. Zbyt długo dusiłem to w sobie.
- Zayn? - usłyszałem jej głos. Odwróciłem się machinalnie o sto osiemdziesiąt stopni i w przedpokoju stała ona.
Kobieta, którą kochałem.
******
Nasze słodziaki :3
Jutro next! :D xoxo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro