Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♥It's too cold outside for angels to fly or angels to die♥

NIE ZAPOMNIJ PRZECZYTAĆ NOTKI POD ROZDZIAŁEM!

Nie każda historia ma szczęśliwe zakończenie, a ta napewno go nie miała...

***
War. War never changes.**
***

Ona. Dziewiętnastoletnia Dominika Krajewska nazywana przez przyjaciół i znajomych, a niegdyś także przez rodziców , Angel. Kilka lat temu córka znanego i wpływowego polityka, a dziś? Zniszczona psychicznie i cholernie wrażliwa dziewczyna, która już dawno straciła nadzieję, na to, że piekło zwane przez ludzkość wojną kiedyś się skończy i nadejdzie upragniony spokój dla pogrążonego w chaosie świata.

Dominika siedziała właśnie na krawędzi bloku będącego bazą oddziału wojskowego, którego jednym z najważniejszych zadań jest ochrona Angel. Dziewczyna korzystając z chwili wytchnienia patrzyła na horyzont ogarnięty wojennym zniszczeniem. Domi nigdy nie pomyślałaby, że po śmierci jej ojca spotka ją tyle cierpienia...

*wspomnienie Dominiki*

- Tato, muszę tam iść? - spytałam z irytacją ojca wiążącego właśnie swój krawat.

Mój opiekun zaprzestał wykonywanej czynności i spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach.

- Córeczko, rozmawialiśmy już o tym. Wiem, że tego nie lubisz, ale musisz ze mną tam być.

- Mam 16 lat! Chcę spotykać się z przyjaciółmi, chodzić na imprezy, a nie wszędzie chodzić z obstawą!

- Rozumiem Angel, ale teraz jest na to zbyt niebezpiecznie i dobrze wiesz o co mi chodzi.

-Ygh... - jęknęłam. - Niestety wiem. No dobra, wygrałeś. - uśmiechnęłam się słabo.

--godzinę później--

- Powodzenia. - posłałam tacie pokrzepiający uśmiech i przytuliłam go. W sumie to nie wiem nawet czemu to zrobiłam.
Tata nie potrzebował powodzenia. To nie miało być jego pierwsze wystąpienie publiczne i wiedziałam, że i tym razem jest świetnie przygotowany.

Wyszedł na swoje miejsce.
Huk strzału.
Krzyki.

Nim się zorientowałam co się tak właściwie stało mój ojciec leżał nieprzytomny na ziemi w kałuży krwi. Własnej krwi.

Kiedy tylko oprzytomniałam i odzyskałam władzę nad własnym ciałem podbiegłam do ojca nieudolnie próbując zatamować krew tryskającą z jego klatki piersiowej. Nieskutecznie.

- Co tak stoicie?! Pomóżcie! - krzyczałam przez łzy.

Ochroniarze taty odciągnęli mnie od niego. Nagle znikąd pojawili się lekarze. Próbowali uratować mojego ojca.

Ale było już za późno.

To był koniec. Najpierw zmarła moja matka, a teraz straciłam ojca. Zostałam pozostawiona całkiem sama na pastwę kapryśnego losu.

Koniec ziemskiego życia mojego taty stał się początkiem moich cierpień.

*koniec wspomnienia*

Na wspomnienie o śmierci ojca po policzku Angel spłynęło kilka samotnych łez.

***
On. Dwudziestoletni Maciej Ejsmont. Kiedyś znany polski youtuber Sheo, a dziś? Chłopak walczący o wolność i należący do oddziału chroniącego Angel.

Od pierwszego spotkania wiedział, że w tej dziewczynie jest coś wyjątkowego, ale nie wiedział wtedy jak wyjątkową stanie się dla niego...

*wspomnienie Maćka*

Siedziałem w sali obrad wraz z dowódcą czekając na jakąś ważną osobę. Do tej pory nikt nie powiedział mi jeszcze o co tak właściwie chodzi.

W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a do pokoju weszła przepiękna dziewczyna na oko w moim wieku lub trochę młodsza. Była niska i bardzo szczupła, ale nie chuda. Długie falowane blond włosy sięgały jej do połowy pleców, błękitne oczy otoczone wachlarzem rzęs patrzyły smutno przed siebie, malinowe usta próbowały się uśmiechać, a blada cera sprawiała wrażenie, że dziewczyna jest z porcelany.

- Poznaj Dominikę. - zwrócił się do mnie dowódca, zwracając na mnie uwagę blondi. - od dziś razem z oddziałem jesteś odpowiedzialny za jej bezpieczeństwo.

*koniec wspomnienia*

- Maciek, Angel prosiła by ci to przekazać. - powiedział do chłopaka jeden z jego współtowarzyszy broni podając mu starannie zaklejoną kopertę z jego imieniem.

- Dzięki. - odpowiedział Sheo delikatnie wyjmując kartkę.

Obejrzał ją z każdej strony, lecz nie było na niej nic. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Chłopak zauważył jednak niewielki napis. Jedno słowo, które mogło zmienić wiele. Delikatnym pismem widniało małe: PRZEPRASZAM.

Chłopak biegiem ruszył w kierunku dawnych schodów przeciwpożarowych, by jak najszybciej dotrzeć na dach...

***
Angel wciąż siedziała na krawędzi budynku w jednej z dłoni trzymając szczerozłoty naszyjnik-kompas z wybitym napisem: Dla mojej Angel, by zawsze znalazła właściwy kierunek ~kochająca mama. Złoty przedmiot był nie tylko prezentem od zmarłej matki, ale również ostatnim wspomnieniem normalności.

Blondi nadal wpatrywała się w dal nerwowo ściskając podarunek od matki i pistolet.

Wychowano ją na rozważną. Nigdy nie podejmowała pochopnych decyzji i tym razem takze nie chciała takiej podjąć.

Nad tym krokiem myślała od dawna. W zasadzie to odkąd znalazła się w tym piekle chciała zmierzyć lotem wieżowiec.
Pewnie powiecie, że jest głupia, że samobójstwo to najgorsze co można wybrać, ale ona umierała każdego dnia na nowo. Była zbyt słaba by walczyć i zbyt słaba by żyć.

W końcu przestała się wahać. Wstała na równe nogi i spojrzała w dół dziesięciopietrowego budynku. Zamknęła oczy, przystaiwła do skroni pistolet i postawiła krok w przód wypowiadając ciche: Rise from their seats to sing Hallelujah***. Krok ten miał być jej ostatnim jednak w tym samym momencie ktoś pociągnął ją mocno w tył, tym samym oddalając od krawędzi.

"Ostatnie czego potrzebuję to wybawienie" - pomyślała poirytowana.

- Proszę nie rób tego. - usłyszlała od roku tak kochany przez nią głos. - Nie zostawiaj mnie. - chłopak mówił błagalnym tonem, gdyż był świadom powagi tej chwili. Wiedział, że kilka kroków może sprawić, że straci miłość swojego życia. Tak, Maciek kochał Dominikę. Ona jego także.

Angel uniosła głowę by poraz ostatni spojrzeć w oczy ukochanego. Zobaczyła w nich miłość, smutek, żal, bezsilność...

- Mój czas tutaj się skończył. - powiedziała spokojnie - Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś, ale dla mnie nie ma juz ratunku.

W Angel nie było już życia. Umarła wewnętrznie już dawno. To był dla niej ostateczny koniec.

- Błagam zostań ze mną. Kocham cię! - Maciek prawie krzyczał, a ona mimo iż mu wierzyła nie mogła zmienić swojej decyzji. Było na to za późno.

- Wiem. Widzę to. - Jedną z niezwykłych umiejętności jakie Domi posiadła podczas swojego krótkiego życia była zdolność czytania z oczu. Angel była na tyle wrażliwa, by pojąć, że tylko oczy są prawdziwym odzwierciedleniem duszy. Tylko oczy nie potrafią kłamać.

- Więc nie rób tego. Dla mnie. - mówił już zdecydowanie ciszej. Kochał ją prawdziwie. Kochał ją jak nikogo innego wcześniej.
Mimo to, ona nie mogła dalej żyć jak widmo - pusta.

- Chcesz bym byla szczęśliwa? - chłopak niepewnie pokiwał głową. Chciał jej szczęścia mimo iż wiedział, że tym odbierze je bezpowrotnie sobie. - Więc pozwól mi odejść. Moja historia została już opowiedziana, ale twoja nadal trwa. Zapomnij o mnie. Walcz o wolność. Obiecaj, że to zrobisz.

- Obiecuję. - skłamał wypowiadają to słowo. Wiedział, że nie zapomni o aniele w ludzkiej skorze, który się mu objawił. Odpowiedział dziewczynie twierdząco, ponieważ wiedział, że i tak jej niez zatrzyma przy sobie.

Dziewczyna podeszła do chłopaka i wpiła się w jego usta, co on natychmiastowo odwzajemnił. Pocałunek ten byl pełen uczucia i namiętności, a jednocześnie subtelnym i delikatny jak Angel.

- Weź to. - Domi podała Maćkowi swój złoty naszyjnik. - Angels can fly. - wyszeptala patrząc w oczy Sheo. - Kocham cię.

- Ja ciebie też. - odpowiedział dziewczynie. - I nigdy nie przestanę. - dodał juz ciszej.

Dziewczyna stanęła z powrotem na krawędzi. Zamknęła oczy i z uśmiechem pociągnęła za spust broni przedstawionej do własnej skroni. Jej martwe ciało spadlo z dachu.

***
Wojna. Wojna nigdy się nie zmienia.**

Każda wojna niesie za sobą ogromne straty. Nikt nie wygrywa tej gry na śmierć i życie, bo po każdej ze stron straty są liczone w tysiącach, a nawet milionach zabitych. Giną nie tylko żołnierze, ale także niewinni cywile, którzy chcieli pokoju.
Pierwsza wojna światowa zebrała żniwo ponad 14 mln istnien ludzkich, druga - szacuje się, że zabiła od 50 mln do 78 mln ludzi. Ile osób ma jeszcze zginąć nim zrozumiemy, że walka zbrojna do niczego nie prowadzi?
Wojna nie zabija tylko za pomocą karabinów żołnierzy. Śmierć zabiera także tych, którzy byli zbyt slabi psychicznie by dać sobie radę z realiami zniszczenia wojennego.

"Pokój nawet niesprawiedliwy jest pożyteczniejszy niż najsprawiedliwsza wojna." ~ Cyceron

*********************

*"It's too cold outside // For angels to fly // (...) // Or angels to die" - "Jest zbyt zimno na dworze, alby anioły mogły latać (...) lub aby anioły mogły umrzeć", Ed Sheeran, fragment utworu The A Team

**War. War never changes. (Wojna. Wojna nigdy się nie zmienia) - cytat z początkowej sceny z gry Fallout 4

***"Rise from their seats to sing Hallelujah." - "Powstancie ze swoich miejsc aby zaspiewac alleluja", Ed Sheeran, fragment utworu Afire Love

********************
Hey, cześć, siemanko,
Większość pewnie, wie, bo przychodzi z moich innych ff, ale jesli jestes tu pierwszy raz wiedz, ze ja jestem Luna, ale nie o mnie teraz.

Wszystkie wydarzenia w fanfiction są fikcją, prócz danych statystycznych na temat I i II wojny światowej.

Fanfic ma na celu dać do myślenia (ostatni jego fragment) no i przy okazji chciałam wreszcie napisać coś o Maćku, którego oglądam od 2011 roku, a nadal nic o nim nie stworzyłam mimo iz jest jedną z osób na polskim YT, które wyjątkowo lubię i szanuję.

Hmm pochwalę się Wam, ze moje fanfiction jest pierwszym na wattpadzie tylko i wyłącznie o Sheo (poprawcie mnie jeśli się mylę).

W sumie to chcę podziękować Sheo za to, ze nagrywa i dzięki niemu na mojej smutnej mordzie od kilku lat pojawia się uśmiech podczas oglądania jego filmow (I tak nie ma szans by on to kiedykolwiek zobaczył, bo moje pieprzenie nie jest nic warte).

Czemu główna bohaterka ma na imię Dominika? Bardzo proste, moje dwie IF, ktore poznalam dzieki wattpadowi noszą to imię, a jedna z nich uwielbia Maćka.

Okej, bo znowu sie rozpisalam (Sniezynki wiedza o co chodzi z doświadczenia) xD

Mamy dziś 12.12 a to oznacza, że święta zbliżają sie nieubłaganie. Życzę Wam abyście spędzili je w gronie najbliższych i miłej atmosferze :3 A w Sylwestra wybawcie się za wsze czasy ;D

A i z kim się widzę na meetyt 4 w Krk? Hmm... wybiera się ktoś?

A i wbijcie na ff o Kaiku (ale Sheo też ma tam swoją rolę) pt. Afire love.

Przepraszam, za brak w niektórych słowach polskich znaków, ale piszę obecnie na telefonie i zle mi sie je wstawia.

Peace!
~LunaShadow

PS. Jeśli dotrwałeś/aś do tego momentu napisz w komentarzu: LS.

PS2. Niedługo planuję coś dluzszego o Maćku ^^

To by bylo na tyle, jeszcze raz wesołych świąt, udanego sylwestra i szczęśliwego nowego roku.

Jesli one shot sie spodobał zostaw gwiazdkę, komentarz, udostepnij aby się Luna cieszyła xDDDDDDD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro