Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17.

a/n; dziś dwa rozdziały!

***

Siedzieli przy stole w kuchni. Wszędzie walały się stare książki, część z nich była napisana po hebrajsku, reszta po łacinie, może kilka po grecku — Eliza była niezbyt dobra w zgadywaniu, w dodatku dalej miała małe problemy ze wzrokiem.

Minho przyniósł ją tutaj na rękach, szczelnie owiniętą w koc. Pilnował, by było jej wygodnie, nawet zrobił jej herbatę. Starał się, jak mógł. W końcu to przez niego tak cierpiała.

Patrzyła zamglonym wzrokiem na poczynania Youngsika, który pochylał się nad księgami i notował coś na oddzielnej kartce. Minho siedział na krześle z ramionami skrzyżowanymi na piersi i również milczał, czekając, aż jego przyjaciel wreszcie coś powie.

— Dobra — Min wyprostował się i spojrzał na bratnie dusze. — Jeśli chcemy zesłać Seonghyuna i Seonghana z powrotem do Piekła, muszą kogoś skrzywdzić.

Lee zmarszczył brwi.

— Przecież skrzywdzili Elizę. Porwali są, związali, nawet przecięli jej skórę na policzku, to nie wystarczy? — oburzył się.

— Przykro mi, ale to za mało.

— Jak to za mało?! — podniósł się i oparł rękami o stół. — Ledwo udało mi się wyleczyć tę ranę, to będzie cud, jeśli nie pozostanie jej blizna!

— Rozumiem twoją złość, ale nic na to nie poradzę — wyznał Youngsik, patrząc na przyjaciela błagalnym wzrokiem. — Nie możemy tak po prostu ich zabić.

— Inne demony mogliśmy, dlaczego ich nie? — prychnął Lee.

— Za te demony zostaniemy osądzeni w Niebie, one nawet jej nie dotknęły. Chcesz być sądzony też za Kangów? Nawet po śmierci mają niszczyć ci życie?

Minho zamilkł. Zaklął pod nosem i usiadł na krześle. Był wściekły. Miał ochotę kogoś uderzyć.

— Potrzebujemy przynęty. Kogoś, kto sprowokowałby demony. Jeśli zranią tego człowieka, będziemy mieli podstawę, powód, by je zabić — kontynuował Min.

— Ja będę przynętą — powiedziała słabym głosem Eliza. Anioły spojrzały na nią ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. — To chyba logiczny wybór, prawda? Jestem wtajemniczona.

— Nie, nigdzie nie idziesz, nie pozwalam — Minho stanowczo pokręcił głową.

— Jestem oczywistym wyborem, dobrze o tym wiesz — mówiła powoli, czując, jak jej serce zaczyna bić szybciej. Nie lubiła, gdy ktoś krzyczał.

— Al-

— Ona ma rację, Minho — przerwał mu Youngsik, kładąc mu rękę na ramieniu.

— Ostatnim razem znaleźliście mnie szybko. Jak? — spytała, patrząc na anioły i szukając odpowiedzi w ich poważnych twarzach.

— Przez więź bratnich dusz — mruknął Lee, nawet na nią nie zerkając. — Czułem, że jesteś blisko.

— Więc tym razem również mnie znajdziesz — uśmiechnęła się blado.

Minho przygryzł wargę.

— Dobrze. Niech będzie — odparł po chwili namysłu. — Zostaniesz naszą przynętą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro