rozdział 9
- Nie wiem. - Powiedział nadal patrząc przed siebie.
Ciężko odetchnął.
Czułam że tak będzie, że żadne z nas nie będzie pamiętało.
Szliśmy w ciszy, trzymając się za ręce.
***
Stanęliśmy przed moim mieszkaniem.
- Może chcesz wejść ? - Zapytałam cicho.
- Chętnie. - Odpowiedział szczerząc się jak idiota.
Weszliśmy do środka, przed nami pojawiła się uśmiechnięta Lily.
Od razu kiedy zobaczyła mojego towarzysza stanęła na naprzeciwko niego i wesoło się przedstawiła.
- Hejka, jestem Lily. Przyjaciółka i współlokatorka Luny.
Szeroko się uśmiechnęła.
- Cześć, jestem Ashton.
Odwzajemnił uśmiech.
Już chciałam coś powiedzieć kiedy z pokoju dziewczyny przerwał mi płacz dzieci.
- Ja już spadam. Nie będę wam przeszkadzać.
Dziewczyna zniknęła w swoim pokoju.
Razem z Ashem udałam się do mojej sypialni.
***
Położyłam się na łóżku, twarzą do poduszki.
Nie wiem co zrobię jak okaże się że jestem w ciąży.
To nie był by dobry okres, zważywszy na to że jestem za młoda, chcę się wyszaleć i na dodatek ktoś musi pomagać Lily.
Sama chyba nie jestem gotowa na taki obowiązek.
Cholernie się bałam.
Mogłam teraz tylko poczekać tydzień i zrobić test ciążowy.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, złożyłam nogi więc siedziałam teraz po turecku.
Patrzyłam się na twarz Asha, usiadł również po turecku na przeciwko mnie, tak że stykaliśmy się kolanami.
Miałam spuszczoną głowę, zaczęłam bawić się palcami.
- Co teraz zrobimy ?
- Poczekam trochę i zrobię test ciążowy. Nie widzę innego rozwiązania.
Po moich policzkach poleciały słone łzy.
Nie miałam na to siły.
Blondyn wsadził mi dwa palce pod podbródek i delikatnie go podniósł.
Patrzyłam teraz w jego oczy.
- Nie płacz. - Szepnął cicho.
Zaczął gładzić mój policzek, starł moje łzy.
- Wszystko będzie dobrze. - Dodał
Bez zastanowienia wtuliłam się w Asha, lekko mnie podniósł i posadził na swoich udach jednocześnie objął mnie ramionami.
***
Tydzień minął w bardzo powoli, cały czas chodziłam rozkojarzona, nieogarnięta, zamyślona.
Jedyne co udało mi się dobrze zrobić w tym tygodniu to załatwienie drugiego łóżeczka, przewijaka i innych rzeczy. Oczywiście nie mogłam zapomnieć o wózku. Który musiał pomieścić bliźniaczki.
Na szczęście w naszej kamienicy była winda, więc Lily nie będzie mieć problemu.
Niepokoił mnie fakt że cały tydzień nie widziałam Irwina.
Nie odbierał ode mnie telefonów i wiadomości.
Lily wiedziała o mojej rzekomej ciąży.
Tak jak ustaliłam kupiłam kilka testów ciążowych i wróciłam do domu.
***
Siedziałam właśnie na zimnych kafelkach, testy leżały na umywalce.
Za drzwiami była Lily.
Czekałam na wyniki było to niezwykle uciążliwe.
Wstałam, nogi miałam jak z waty. Chwiejnym krokiem podeszłam do umywalki.
Popatrzyłam na każdy test.
Wszystkie negatywne.
Odetchnęłam z ulgą.
Czułam jak wielki ciężar spadł mi z serca.
Wyszłam z łazienki, rzuciłam się w ramiona przyjaciółki.
Oderwałam się od niej.
- Sądząc po twojej reakcji zgaduję że nie jesteś w ciąży.
- Tak, na całe szczęście.
- Ash się odezwał ? - Zapytała smutno.
- Niestety nie. Na pewno przestraszył się że może być ojcem.
- Nie martw się. Wszystko się ułoży. - powiedziała już bardziej radośnie.
- Teraz chodź, bo musimy zrobić obiad. - Powiedziała już całkiem radośnie.
Więc poszłyśmy robić kurczaka z ryżem.
***
Był już wieczór, słońce dawno zaszło za horyzontem.
Zmieniałam właśnie pieluszkę malutkiej Sophie. Która śpi w moim pokoju.
Kiedy skończyłam ją przewijać wzięłam ją na rączki. Zaczęłam chodzić z nią po pokoju w celu uśpienia jej.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegar który wskazywał dwudziestą trzecią.
Dziwne.
Najpierw poszłam do pokoju Lily dając jej małą.
Sama poszłam otworzyć drzwi.
***
Otworzyłam drzwi, za którymi stał zakrwawiony Ashton. Ledwo trzymał się na własnych nogach.
______________________
Za minimum dziewięć gwiazdek będzie następny rozdział.
Od razu was przepraszam, ponieważ za dwa tygodnie mam egzaminy, więc rozdziały będę pojawiać się rzadziej. Oczywiście postaram się je szybko dodawać, ale nie obiecuję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro