Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 3

Zgarnęłam moją przyjaciółkę w ramiona, cicho wypłakiwała mi się w koszulkę.

Nadal byłam mocno zdziwiona. Na pewno wiedziałam że Lily nie usunie tego dziecka. Od zawsze chciała być matką, ale najpierw chciała wyjść za mąż.

Musiałam się dowiedzieć co za chuj to zrobił i wiem że za to odpowie.

Zostawiłam Lily w domu która zasnęła z emocji.

Postanowiłam poprosić Asha o pomoc. Sama sobie się dziwie. Udałam się do jego mieszkania, które dziwnym trafem znajdywało się niedaleko mnie. Zapukałam do drzwi. Po chwili drzwi otworzył mi Irwin.

- Witaj aniołku śmierci. Co cię sprowadza w moje skromne progi ?

Byłam wystarczająco wnerwiona.

- Słuchaj palancie !! Po pierwsze, nie nazywaj mnie tak !! Po drugie, masz mi pomóc znaleźć tego idiotę który zrobił mojej przyjaciółce dziecko.

- Wżyciu ci nie pomogę !!

- Cholera jasna Irwin !! Jeśli mi pomożesz zrobię wszystko co chcesz. - Ostanie zdanie wypowiedziałam spokojnie.

- Powiadasz że wszystko ? - Zrobił uwodzicielską minę.

Widziałam w jego oczach intrygę. No cóż, sama sie w to wkopałam.

- Tak. To pomożesz ?

- Okej.

- To Luke.

- Że co kurwa !? Ty wiedziałeś to od początku? Jesteś idiotą !!

- Ale bardzo sprytnym idiotą. Z którym idziesz na randkę.

- No chyba nie !!

- Niestety ale obiecałaś. Przyjadę po ciebie o osiemnastej.

W tym momencie zamknął mi drzwi, a ja zostałam w totalnym zdziwieniu.

Teraz rozprawie się z Lukiem. Tylko w tym celu muszę się wybrać do klubu diabłów gdzie na pewno się znajduję. Chcąc, nie chcąc, udałam sie tam. Nie myliłam sie, siedział na jednych z kanap totalnie zalany z jakąś dziwką z którą się lizał. Postanowiłam że nie powiem że ojciec jej dziecka to Luke który na dodatek jest demonem.

Z tą myślą udałam sie do domu. Postanowiłam zacząć się zbierać na naszą rzekomą randkę. Umyłam się. Zrobiłam sobie maseczkę. Potem poleciały te wszystkie zabiegi pielęgnacyjne.

Włosy rozczesałam zostawiając je rozpuszczone. Ubrałam czarną sukienkę i szpilki. Jako torebkę wybrałam czarną kopertówkę. Biżuterię dobrałam w kolorze złotym. Spryskałam sie perfumami. Byłam zadowolona z takiego efektu.

Pożegnałam się z Lily i wyszłam z bloku. Przed budynkiem stał Ash oparty o maskę swojego samochodu. Był ubrany w czarną koszulę i rurki. Muszę przyznać żę wyglądał seksownie. Ziemia do Luny. To jest Irwin, pieprzony Irwin. Czułam że ten wieczór będzie jednym z gorszych wieczorów.

Kiedy Irwin mnie zobaczył o mało co nie wyszły mu oczy. Podeszłam do niego.

- Cześć Irwin. - Powiedziałam wściekła.

- Hej Luna. Fajnie wyglądasz.

Pierwszy raz użył mojego imienia.

- Czuję się niezmiernie zaszczycona. Usłyszałam miły komplement od samego Irwina. - Powiedziałam sarkastycznie.

Blondyn w odpowiedzi przewrócił jedynie oczami.

Wsiedliśmy do auta i udaliśmy się w nieznane mi miejsce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro