Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 19

Szłam właśnie do mojej kochanej pracy, Irwinowi się to nie podoba że tam pracuję.

Ale jego zdanie mam głęboko gdzieś.

Mogłam być w swoich ciuchach, to było piękne, nie musiałam paradować w skąpych ciuchach których nienawidzę.

Stanęłam za barem.

Dzisiejsza noc w klubie minęła bez większych zakłóceń.

***

Wracałam właśnie do domu.

Zostałam wepchnięta w uliczkę.

Z cienia, w prost światło uliczne wyłoniły się postacie.

Mój rzekomy brat i......... Brad.

Co ?! O co tu do kurwy nędzy chodzi ?!

- Witaj siostrzyczko. Wojna nadchodzi, daję ci wybór. Albo będziesz ze mną albo przeciwko mnie wybór należy do ciebie.

- Brad, co ty tu robisz ?

- Przyłączyłem się do twojego brata, są jeszcze inni, ale ujawnią się w swoim czasie. Tobie też to radzę.

- Nigdy nie przyłączę się do twoich chorej idei.

- Więc pożałujesz, ucierpią na tym twoi bliscy.

Rozpłynęli się w ciemnej mgle.

***

Wróciłam do mieszkania.

Nigdzie się nie przeprowadzałyśmy, Lili i dziewczynki spały w jednym łóżku.

Na razie nie miałyśmy wystarczająco pieniędzy by się przeprowadzić.

Umyłam się, przebrałam się w piżamkę.

Położyłam się do łóżka i momentalnie zasnęłam.

***

Otworzyłam moje oczy, budzik przy łóżku wskazywał piętnastą.

Leniwie zwlokłam się z łóżka, udałam się w stronę kuchni.

Weszłam do niewielkiego pomieszczenia.

Zobaczyłam Lily która coś gotowała, dziewczynki siedziały przy stole i rysowały.

- Cześć wam. - Powiedziałam sennie.

- Hej. - Powiedziała wesoło Lily.

- Cześć ciocia. - Powiedziały razem bliźniaczki.

Usiadłam obok dziewczynek.

- Co dzisiaj robiłyście w przedszkolu ? - Zapytałam.

- Rysowałyśmy. - Odparła Sophie.

- To super. - Powiedziałam.

- Mamo, dlaczego my nie mamy taty ? - Zapytała Sissi.

Lily odwróciła się do nas. W jej oczach zebrały się łzy. Wybiegła z kuchni.

Czyli na mnie spada wyjaśnienie im tego.

Gdybyś wtedy coś zrobiła dzisiaj może miały by ojca.

Jestem winna tego więc muszę im to wyjaśnić.

- Dlaczego mamusia wybiegła ? - Zapytała Sophie.

- Dziewczynki musicie mnie uważnie wysłuchać.

Help me. Jak wytłumacz to sześcioletnim dziewczynką.

Muszę coś wymyślić.

Super, czyli będziesz dalej ciągnąć kłamstwo ? Jak na razie "świetnie" ci to idzie.

- Wasza mama poznała tatę na przyjęciu, bardzo się w sobie zakochali. Lecz na następny dzień wasza mama nie umiała go znaleźć, a on jej.

- To w takim razie skąd się biorą dzieci ? - Zapytała Sissi.

- Mogę wam to wytłumaczyć jak będziecie starsze, teraz rysujcie dalej  a ja pójdę do mamy.

Wyłączyłam kuchenkę i ruszyłam do pokoju Lili.

***

Drobna blondynka siedziała na łóżku po jej policzkach ciekły łzy.

Właśnie w takim stanie ją zastałam.

- Luna, ja nie wiem co mam już robić. Od sześciu lat, w dzień w dzień zastanawiam się kto jest ich ojcem. Najprawdopodobniej nigdy go nie poznają. To wszystko moja wina.

Jest źle, bardzo źle.

- Lils jesteś wspaniałą matką. To nie twoja wina że tamtego wieczoru trochę się zapomniałaś, lecz pomyśl co z tego wyszło. Dwie śliczne blondyneczki o błękitnych oczkach. Są twoimi córkami musisz im pokazywać że jesteś silna.

- Dzięki Lunka, co ja bym bez ciebie zrobiła. Jesteś najlepszą przyjaciółką.

W sercu ukłuło mnie mocne poczucie winy.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro