Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 14

Miesiąc później....

Większość ludzi uważa że anioł czy demon są nieśmiertelni, szkoda że to nie jest prawda.

Prawdą jest to że w każdej chwili możemy umrzeć, tylko nikt nie wie gdzie się wtedy trafia.

Z ludźmi jest już prostsza sprawa, dla nich śmierć i trafienie do nas to coś w rodzaju drugiej szansy.

Chociaż później koło się zatacza i znów umierają.

Odchodzą tam gdzie wzrok szatana i boga nie sięga.

***

Ten miesiąc bardzo szybko przeleciał.

Mój plan został wcielony w życie, zaprzyjaźniłam się z Cliffordem. 

Chociaż nie planowałam tego, stał się dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Pokochałam go jak brata.

Nawet Lily się do niego przekonała, z dziewczynkami sprawa była banalna. Uwielbiały go.

***

Siedziałyśmy właśnie z Lily w salonie, oglądałyśmy jakąś głupią komedię, co chwilę wybuchałyśmy niekontrolowanym śmiechem.

Nagle mój telefon zaczął wibrować, wyciągłam go z kieszeni . Odblokowałam ekran, od razu wyświetliły mi się wiadomości od Clifforda.

Zjebany idiota :33

Uważam iż ta nazwa idealnie go oddawała.

~ Hejka zdziro, spotkamy się dzisiaj?

~ Czekam już 30 sekund

~ Rusz to dupsko i odbierz te wiadomości

~ Przestań kogoś tam bzykać i odpisz

Na ostatnią wiadomość zaczęłam się mocno śmiać, tak że prawie zabrakło mi tlenu i zrobiłam się czerwona.

Lily spojrzała na mnie dziwnym spojrzeniem.

Pokazałam jej wiadomości i również zaczęła się śmiać.

Postanowiłam nie męczyć biednego Michaela .

~ Nikogo nie bzykałam zboczeńcu :p, o której i gdzie ?

Szybko dostałam odpowiedź. No bo jak że inaczej.

~ Uważaj bo uwierzę :3, przyjdę po ciebie za pół godziny i obgadamy co będziemy robić

~ Oks :*

- Clifford zaraz tu będzie. – Powiedziałam do Lily która była skupiona na oglądaniu.

- Serio ? Boże dziewczyno nie ma dnia żeby do nas nie przyszedł.

Przewróciłam teatralnie oczami i uśmiechnęłam się pod nosem .

Poszłam do swojego pokoju.

Musiałam się trochę ogarnąć.

Przebrałam się w czarny podkoszulek i dżinsowe spodenki.

Zrobiłam sobie zwykły makijaż i rozczesałam włosy.

Tak gotowa wróciłam do Lily.

Opadłam na kanapę. Wzięłam telefon sprawdziłam godzinę. Minęło dwadzieścia minut czyli zielonowłosy powinien się za chwilę pojawić. Zawsze ma skłonności do bycia prędzej.

Więc jak na zawołanie zadzwonił dzwonek.

Wstałam leniwie z kanapy, doczłapałam się do drzwi. Otworzyłam się, od razu w oczy rzuciły mi się niebieskie włosy tego idioty. No tak musiał przefarbować.

- Cześć suko !

Wesoło się uśmiechnął, i mocno mnie przytulił.

Kiedy się odsunął przemówiłam.

- Cześć avatarze !

Zaczęliśmy się śmiać. ( W tym rozdziale coś za dużo śmiechu XD)

- Dobra koniec tych śmiechów. Co sądzisz o tym kolorze ?

- Wyglądasz bardzo pociągająco.

- Aww...... urocze, szkoda że jestem gejem.

Zamknęłam za nami drzwi.

Udaliśmy się do Lily, która zaszyła się w swoim pokoju.

Bawiła się na łóżku z dziewczynkami.

- Cześć Lila. – Przywitał się wesolutko Mikey.

- Cześć frajerze. – Odpowiedziała mu równie wesoło Lily.

Niebiesko włosy od razu wziął Sophie na ręce. Zaczął robić do niej śmieszne miny, podrzucał ją. Ewidentnie kochał dzieci .

Rozczuliłam się na tą radosną scenę.

Po chwili niestety Lily przegoniła nas ponieważ kładła dzieci spać.

Ubrałam buty i wyszliśmy z mieszkania, udaliśmy się do centrum handlowego.

- One są bardzo podobne do Luka, dlaczego nie powiesz jej prawdy ?

Michael wiedział o tym czyje to są córki, obiecał że nikomu nie powie.  Wierzyłam mu.

- Wiesz że się boję, Luke nie nadaje się na ojca. W głowie mu tylko jakieś imprezy i dziwki na jedną noc.  Boję się że kiedyś zostawi biedną  Lily i dziewczynki i to może być dla nich gorsze niż niewiedza. One są dla mnie jak rodzina.

- Rozumiem cię Luna, ale przemyśl to.

- Dobrze Mikey.

Po około piętnastu minutach doszliśmy do galerii.

Chodziliśmy po sklepach, przymierzaliśmy ciuchy. Nawet kupiliśmy sobie parę.

Po męczących zakupach  udaliśmy się do starbucksa.

Zamówiliśmy sobie po kawie i usiedliśmy przy stoliku.

- Dzisiaj wychodzę na randkę.

- Mogę wiedzieć kim jest ten wybranek ?

- Owszem, to Calum.  – Na wypowiedzenie tego imienia Mikey się zarumienił.

- Whoohohoo, nasz słodziaczek się zakochał.

- Luna, no weź przestań.

- Wiesz że nie przestanę.

Muszę się go o to zapytać, bo już dłużej nie wytrzymam.

- Wiesz może co z Irwinem ?

Nagle niebiesko włosemu odeszły wszystkie kolory z twarzy.

_____________________

Od razu informuję że Malum wkracza do akcji XD.

Druga informacja jest taka że proszę gwiazd kujcie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro