Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 11

Dzisiaj nie miałam siły na pracę, cały czasz byłam mocno zamyślona.

Nie umiałam się na niczym skupić. Byłam tam obecna ciałem ale już nie umysłem.

***

Stałam właśnie przy kasie, kiedy podeszła do mnie moja szefowa.

Była ona miłą starszą panią, miała około pięćdziesiąt pięć lat, kasztanowe włosy z siwymi pasmami.

- Luna, posłuchaj. Mam złą wiadomość....... Zamykam księgarnie. Niestety muszę cię zwolnić, niestety również i Lili która ma urlop. Bardzo mi przykro. Dzisiaj dostaniesz ostatnią wypłatę.

- Dobrze. - Starałam się by mój głos brzmiał normalnie, bardzo chciało mi się płakać.

Jakimś cudem udało mi przetrwać do końca mojej ostatniej zmiany.

Wzięłam wypłatę, pożegnałam się z moją byłą już szefową.

Popatrzyłam się ostatni raz na sklep, pracowałam w tym miejscu od kiedy pamiętam. Nie wiem jak uda znaleźć się nam inną pracę, albo raczej mnie bo ktoś musi zostać z maluszkami.

***

Wracałam właśnie do domu, pogoda nie zapowiadała się dobrze. Zbierały się  wielkie czarne chmury.

Po chwili z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu.

- Ja pierdole. - Zaklęłam pod nosem.

Przyśpieszyłam kroku.

Niestety deszcz przybrał na sile, i z małych kropelek zrobiła się prawdziwa ulewa.

***

Dotarłam do domu cała przemoczona do suchej nitki.

Weszłam do kuchni, gdzie Lily właśnie robiła obiad. Sądząc po tym boskim zapachu mogłam stwierdzić że to spaghetti .

- Hej.

Blondynka odwróciła się do mnie.

- Cześć. — Odpowiedziała radośnie.

- Natychmiast idziesz się przebrać, a jak wrócić to zjemy obiad. — Dodała po chwili.

- Okej. — Powiedziałam uśmiechając się do niej.

Wyszłam z kuchni, skierowałam się do łazienki. Lecz najpierw zahaczyłam o mój pokój. Wzięłam czarną koszulkę i zwykłe legginsy.

***

Przebrałam się w przygotowane ciuchy, mokre powiesiłam.

Następnie szybko wysuszyłam włosy, poczesałam je.

Wróciłam do kuchni gdzie na stole czekał na mnie parujący talerz z jedzeniem.

Usiadłam przy stole, razem zaczęłyśmy jeść obiad.

Musiałam jej powiedzieć że wywalili nas z pracy. Miałyśmy na utrzymaniu siebie i na dodatek Sophie i Sissi.

Wiedziałam że muszę coś znaleźć.

Po skończonym posiłku posprzątałyśmy.

***

Usiadłyśmy razem na kanapie, włączyłam jakiś głupi serial.

- Lili.........Em............no bo zamykają księgarnie i dzisiaj nas zwolniono.

Spojrzałam na moją przyjaciółkę, patrzyła na mnie swoimi dużymi smutnymi oczami.

- Co teraz zrobimy ? — Zapytała cichutko.

- Znajdę jakąś prac.

Starałam się ją przekonać że wszystko będzie dobrze, ale jak miałam to zrobić skoro sama sobie nie wierzyłam.

***

Z samego rana zaczęłam przeglądać gazetę, zdzwoniłam, pytałam. Na próżno albo stanowisko było zajęte albo inny bezsensowny powód.

Rachunki za wodę i prąd rosły.

Moją uwagę przyciągnęło ogłoszenie o pracy w klubie jako kelnerka. Coś czułam że źle robię ale nie miałam wyjścia

***

Umówiłam się na wizytę z menadżerem.

***

Weszłam do klubu który był pusty ze względu na to że jest godzina popołudniowa.

Grzecznie przywitałam się z menadżerem. Od którego było czuć alkohol i dym papierosowy.

Był według mnie młody, może pięć lat starszy ode mnie.

- Witam, mam na imię Luna Black. Przyszłam w sprawie pracy.

- Ah, tak, tak. Racja. Mam na imię James. Przykro mi ale nie ma już wolnych miejsc. Ale...

Zaczął mi się dokładnie przyglądać, ale bardziej moim „atutom".

- mogę ci zaproponować pracę jako striptizerka. Więc co ty na to ?

Że przepraszam co ?! Chyba go mocno pojebało.

__________________________

Za minimum jedenaście gwiazdek następny rozdział.

Nie wiem kiedy się pojawi ale postaram się szybko.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro