Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 4

Irwin zabrał mnie do klubu. Nie zdziwiłam się tym. Przetańczyliśmy całą noc. Oczywiście mocno się upiliśmy.

Jechaliśmy właśnie autem, muszę przyznać że całkiem nieźle jeździ po pijaku.

Potem urwał mi się film.

***

Obudziłam się rano, głowa niemiłosiernie mnie bolała. Przykryta byłam jedynie ceniutką tkaniną.

Podniosłam się do pozycji siedzącej.

Czułam się jakby miała mi zaraz eksplodować.

Rozejrzałam się po pokoju, zdałam sobie sprawę że nie jestem w swoim pokoju.

Najgorsze było to że obok mnie leżał Irwin który w najlepsze sobie spał.

Kurwa przespałam się z Irwinem. Gorzej być nie mogło. Moją uwagę przykuło pół czarnej gwiazdki, dziwne. Popatrzyłam się na jego twarz. Teraz wyglądał nawet uroczo.

Luna ogarnij się.

Po cichu wstałam, szybko się ubrałam. Bo oczywiście moje ciuchy były rozwalone po całej podłodze.

Założyłam buty i jakimś cudem znalazłam wyjście z jego domu.

Powrót do domu zajął mi dłuższą chwilę.

Po cichu weszłam do domu.

Od razu udałam się kuchni gdzie wzięłam tabletki.

Postanowiłam wziąć szybki prysznic, przebrałam się piżamę.

Zajrzałam do Lily, spokojnie spała.

Udałam się do mojego pokoju, położyłam się na łóżku gdzie od razu zasnęłam.

Trzy miesiące później

Humorki Lily dawały mi w kość, był to chyba mój najmniejszy problem.

Pomagałam jej z zebraniem rzeczy dla dziecka które umieścimy w jej pokoju.

Bardzo się cieszyłam jej szczęściem.

Czasami Lil była smutna, bo bardzo chciała wiedzieć kto jest ojcem jej dziecka. Wtedy czułam się jakby ktoś walił mi brzuch.

Chyba najbardziej się obawiałam tego że czułam się obserwowana. Nie wiem czy to była moja podświadomość ale coraz bardziej panikowałam.

Irwin od tej nocy nie pokazywał mi się na oczy.

Byłam trochę zawiedziona.

Pięć miesięcy

Czekam właśnie na korytarzu, na Lily która właśnie rodzi.

Martwiłam się o nią, ostatnio stała się dla mnie jak siostra.

Z godziny zrobiły się trzy.

Prawie zasypiałam kiedy z sali wyszedł lekarz.

Od razu stanęłam na przeciwko niego.

- Co z Lili ? - Zapytałam.

- Jest bardzo zmęczona, ale może pani wejść do niej na chwilę. - Odpowiedział lekarz.

Od razu weszłam do pokoju.

Lily leżała na łóżku, w rękach trzymała małą.

Podeszłam do niej.

- Chcesz ją potrzymać ? - Zapytała Lily

- Oczywiście że tak.

Wzięłam małą na ręce.

Dokładnie patrzyła się na jej twarzyczkę. Miała śliczne niebieskie oczka i blond włoski. Na nadgarstku od strony żył miała pół czarnej gwiazdki. Zrozumiałam coś bardzo ważnego.

Oddałem jej dziecko, porozmawiałam z nią jeszcze chwilę i poszłam. Umówiłam się z Lili że przyjdę po nią jutro i pójdziemy do domu.

Tymczasem miałam do załatwienia sprawę z Irwinem.

Stanęłam pod dobrze znanymi mi drzwiami.

Zadzwoniłam dzwonkiem.

Po chwili otworzył mi Irwin.

- Cześć ropucho. - Powiedział z kpiną.

- Cześć demonie. Może lepiej pół demonie. - Odpłaciłam mu kpiną.

Mocno się wkurzył, oczy zrobiły mu się żółte.

- Skąd o tym wiesz sieroto ? - Zapytał szorstko.

Wciągnął mnie do mieszkania, zamknął drzwi.

- Pytam się ?! Skąd o tym wiesz ?!! Gadaj !

- Nie powiem ci. Skapłam się dopiero teraz kiedy zobaczyłam córkę Hemmingsa.

- On ma córkę ? - Zapytał trochę bardziej spokojnie.

- Tak, dzisiaj się urodziła. Jest pół demonem, pół człowiekiem. - Odpowiedziałam mu.

- Kurwa !!

Walnął pięścią o ścianę. Kiedy się trochę uspokoił spojrzał na mnie ze współczuciem. Coś nowego.

- To mamy przejebane. - Powiedział smutno.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro