Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 20

W środku nocy obudził mnie krzyk, który dochodził z pokoju Lily.

Szybko tam pobiegłam.

Mój brat mocno trzymał przy sobie Lily, przy jej gardle był nóż.

- Mówiłem że ucierpią na tym twoi bliscy.

Bałam się nie wiedziałam co mam zrobić.

Koło mnie stały dziewczynki.

To się działo w jednej chwili.

Zanim Will poderżnął Lily gardło, Sophie i Sissi zaczęły lewitować, oczy zrobiły im się całkowicie blade.

W jego stronę poleciał promień światła, została z niego czarny dym który po chwili się ulotnił.

Szybko znalazłam się przy Lily, zaczęłam płakać. Z tyło stały dziewczynki, one również płakały.

Mój brat powiedział mi że podobno mam dar uzdrawiania, trzeba spróbować.

Nakierowałam dłonie, skupiłam w sobie wszystkie siły.

Po chwili rana zaczęła znikać.

Lily otworzyła oczy.

Ona żyła.

Moje szczęście nie mogło być lepsze.

Później opowiedziałam jej całą tą aferę z moim niby bratem.

Była zdumiona.

Nie wiedziała co powiedzieć.

Jedynie kto dowiedział się o tym później był Irwin. Tez z kolei zaczął mi wypominać czemu do niego nie przyszłam.

***

Miesiąc później, starałyśmy się zapomnieć o tej aferze z przed miesiąca.

Dzisiaj razem z Lily idziemy do klubu. Ash zajmie się dziewczynkami u niego, ponieważ nie chcę alby widziały swoją matkę schlaną.

Stałam właśnie przed szafą, ubrałam krótką granatową sukienkę na cienki ramiączkach, do tego czarne szpilki. Do tego dobrałam czarną kopertówkę.

Zrobiłam delikatne fale.

Mocny makijaż.

Tak gotowa poszła z Lils do klubu.

Przetańczyłyśmy całą noc, jakby nie było jutra.

Oczywiście nie o było się bez alkoholu.

Do mieszkania wróciłam prędzej.

Bez większych ceregieli położyłam się na łóżku i od razu zasnęłam.

***

Obudziłam się rano z wielkim bólem głowy.

Miałam strasznego kaca.

Wzięłam tabletki na ból głowy.

Poszłam do łazienki.

Zmyłam wczorajszy makijaż.

Wzięłam prysznic, przebrałam się w zwykłą czarną bokserkę, szare dresy.

Włosy poczesałam i spięłam w niechlujny kok.

***

Po cichu weszłam do pokoju od Lily.

Na łóżku leżała śpiąca blondynka, obok niej leżał Luke.

Na ten widok wstrzymałam oddech.

Wolno wycofałam się z pokoju.

Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Asha który odebrał po dwóch sygnałach.

- Cześć Luna, jak się czujesz ?

- Jak myślisz ? Po całej nocy z alkoholem.

- No tak, po co pytam.

- Mam ważniejszą sprawę. Lily właśnie śpi z Lukiem.

- Z tym Lukiem ?

- Tak, z tym. Co robimy ?

- Na razie nic, czekamy na rozwój wydarzeń. Zobaczymy co los nam spłata.

***

Nigdy bym nie sądziłam że tym losem co spłata nam figle. Okaże się Liam.

Dziewięć miesięcy po tej nocy urodził im się syn.

Tylko tym razem było inaczej.

Zaręczyli się i planują ślub.

Musiałam im wytłumacz prawdę dotyczącą dziewczynek.

Nie było łatwo, Lily strasznie się na mnie wkurzyła ale wybaczyła mi.

Razem tworzyli uroczą rodzinkę.

Mike i Cal, wzięli ślub, są razem szczęśliwi.

Bo przecież nie mam nic ważniejszego od szczęścia.

Jeśli chodzi o mnie i Asha na razie nic nie planujemy.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro