Ucieczka.
Piosenka jest do rozdziału idealna.... Według mnie....
---------
- Więc padło na ciebie ?- spytałam a jego piękne szmaragdowe oczy zostały momentalnie opuszczone na moje. Jego zdziwiona mina, uświadomiła mnie że nie rozumie moich słów. - No jak to nazwał twój przyjaciel " niańczenie mnie".- wytłumaczyłam robiąc cudzysłów palcami w powietrzu. Anioł lekko się uśmiechnął i przeniósł swój wzrok na swoje dłonie.
- Niestety.- wysyczał. I w tej chwili mnie wnerwił i to strasznie.
- Wiesz co Aniołku.- wkurzona wstałam z łóżka na co on zdziwiony tylko szepnął.
- Nie powinnaś wstawać.- lecz mu szybko przerwałam swoim napadem szału.
- Mi też ten cały plan chronienia mnie się nie podoba ! No ale cóż wpakowałeś mnie w to bagno , ty A wiesz czym.- podeszłam do niego i zaczęłam go dźgadź palcem w klatkę piersiową.- Tym że zjawiłeś się w moim życiu. Miałam spokój. A teraz muszę użerać się z demonami, aniołami i Bóg najwyższy wie jeszcze z czym. I o co chodzi że nie mam Anioła.Brakuje wam tam w niebie kolegów , którzy mogli by niezauważenie siedzieć mi na ogonie i mnie chronić. Tylko akurat musi być to naburmuszony bałwan.- wtedy stało się coś co nigdy bym nie przypuszczała. Okna i drzwi się otworzyły. Wpadł w nie ogromny wicher. Książki i szafy zaczęły się przewracać. Hazz spojrzał tylko na mnie i gdy zobaczył w jakim jestem stanie. Ze jestem tak strasznie wnerwiona, chwycił mnie za ramiona i mocno potrząsną.
- Musisz się uspokoić, ściągasz na nas uwagę demonów.- łatwo było mu to powiedzieć, ja po prostu emitowałam złością i nie mogłam tego powstrzymać.
- Nie mogę, jestem wściekła i to przez Ciebie ! - krzyknęłam wiatr się nasilił. Nigdy bym się nie spodziewała co się teraz stanie póki nie poczułam ciepłych ust na swoich. Momentalnie moja wściekłość zniknęła. I zastąpiło ją coś innego. Hazza mnie uspokoił i wzbudził we mnie pragnienie, czegoś innego. Minęła chwila zanim się odsunął.
- Świetnie całujesz i powtórzył bym to, ale musimy uciekać. - powiedział szybko i ciągnąc mnie za rękę wyszliśmy z pokoju.
-Dlaczego niby uciekamy?- spytałam.
- Ponieważ, dzięki tobie będą tu demony za jakieś, dwie minuty.- spojrzałam na niego z przerażeniem. Ale on nie zwracał na mnie uwagi ,tylko dobiegł do głównych drzwi ,ale zanim je otworzył one wyleciały w powietrze.- Albo nawet szybciej.- szepnął i popchną mnie w bok. Sam wyciągnął jakiś miecz i czekał chwilę. Wtedy zobaczyłam że za drzwi wyłania się przerażająca kobieta.
- Serio. Brakuje wam wojska że przysyłają kobiety. - potwór rozwścieczony jego słowami rzucił się na niego. Lecz Hazz szybko odparł atak i zaczęła się krwawa walka. Z tego co widziałam chłopak wygrywał, ale ta cała demonica rzucała się na niego, powodując swoimi pazurami nowe rany na jego umięśnionych ramionach. Kobieta lecz była za słaba więc po kilku minutach leżała na podłodze. Anioł tylko obrócił miecz ostrzem do podłogi i przeszył ją prosto w serce. Demon wydał przeraźliwy krzyk i opuścił ciało kobiety, która po chwili skonała z wysiłku. Chłopaka tylko schował miecz i podbiegł do mnie. Uklękną na jedno kolano przede mną i wyciągną dłoń. Musiałam wyglądać strasznie oparta o ścianę skulona z przerażonym wzrokiem. Widziałam na jego twarzy wymalowane zaskoczenie pomieszane ze strachem. Czyżby bał się o mnie ?
- Nic ci nie jest Angi?- jego głos momentalnie mnie uspokoił. Poczułam się bezpieczniej. Czyżbym mu zaufała. Podałam mu swoją dłoń a on pomógł mi wstać. Byłam zmęczona , ale miałam jeszcze trochę siły by z nim wyjść z tego potwornego budynku. Wsiedliśmy do samochodu , co trochę mnie zdziwiło. Dlaczego niby anioł jeździ Lamborghini Muciélago? Skrzydła mu nie wystarczają?
- Źle się fruwa z bagażem, nawet tak lekkim jak ty.- i spojrzał na mnie z łobuzierskim uśmiechem i dodał.- Czyżbyś nie wiedziała Angi że każdy chłopak kocha szybkie autka.- ruszył a mnie wcisnęło w fotel.
- Nie właź mi do głowy.- syknęłam i spojrzałam na niego miną zabójcy.
- Jestem twoim Aniołem Stróżem. Mam do tego wszelkie prawa.- spojrzał na mnie przelotnie , aby po chwili znów skupić się na drodze.
---------
Koniec kolejnego rozdziału...
Za błędy przepraszam.
Piszę na telefonie więc nie mam siły jeszcze tego sprawdzać.
Proszę o komentarze. :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro