★.30.★
Obudziłam się cała w piórach. Leżałam na brzuchu a gdy podniosłam głowę i się rozejrzałam zobaczyłam miej białe świecące skrzydła jednym zakrywalam Aleka jak kocykiem a drugie leżało w połowie na ziemi. Powoli się podniosłam i usiadłam a potem zaczęłam składać i rozkładać każde po kolei... później się im przyglądałam i zobaczyłam że są pokryte czymś jakby brokatem. Zaśmiałam się i poczułam jak ktoś je dotyka, natychmiast je schowałam i się obruciłam.
-przepraszam coś zrobiłem?
-nie tylko... to nowe... umm czyli to nie był sen? pokonałam Valentina...
-tak kitty-przyciagł mnie do siebie i ucałował. w tedy przyszła izzy z niebieską sukienką.
-mamy problem bo pwiinas być ubrana w biały jedwam na ceremonię... a ja znalazłam jedną sukienkę która pasuje do czego kolwiek...
-trudno, już i tak jetsem buntownikiem w tym świecie.
-ohm. Tu znów pióra?
-przepraszam nie umiem tego kontrolować..
-a to ja jestem zła? nie a teraz Alek wypad ja ją muszę naszykować.
Ten posłusznie wyszedł a izzy złapała za mojego rozwalonego koka i rozplatala go całkiem poczym rozczesala włosy.
-rany jakie loki, hm myślę że dać ci te białe pantofelki które świecą jak ta sukienka...
-chcesz zrobić ze mnie kolejną kule dyskotekową czy Magnusa bane?
-uh maruda intak założysz te świecące szpilki idealnie pasują do twoich błyszczących włosów.
Zaczęła czesać mi jakieś dziwne wfyzury aż wkoncu poddała się i rozwiązała je ucieszyłam się i ubrałam suknie ta odsłaniała moje plecy z runa i na dole gwiazdą. uśmiechałam się i spojrzałam na izzy ta klasla w dłonie i poszła po coś... gdy wróciła maila kryształową tiarę, mała ale jednak.
-zgaduj kto ci ją spłatał gdy spałaś a raczej kto mi pomógł...
-alek?
-brawo... powiedziałam mu zrbchcauaobys taką koronę więc zrobił pod moim nadzorem wiesz teraz jak już będziesz "umierać" bynajmniej możemy spełnić jeden z wielu aspektów twojego rzyczenia aaaa Nina zrobiła to...
izzy wyciągał szklane buty które były jakby z brokatu u Krysztalitu.
-okazuje się że Nina ma dar, moze władać ... uwaga szkłem... magic nie wiem jak to się stało ale Magnus się cieszył kiedy robiła z nim te buty...
-magnus kocha takie rzeczy i dzieci też... pewnie widzi w Ninie to co było we mnie.
Ubrałam sukienkę i ubrałam buty. Rozwinęłam moje za duże na ten pokuj skrzydła i zaczęłam je dziwnie zawijać Stworzyłam coś na kształt sukni izzy się zaśmiała.
-czyli już masz jedwabistą sukienkę nieźle a tiarę... załóż raczej na wieczór , a jeszcze jedno... -zdjęła mi ją z głowy i położyła na rękę a ta się dopasowała tworząc brazoketkę.
-Z tym też pomógł Magnus a teraz chodź bo się spuznimy.
Pociągła mnie na dół a tam stał Alek i jace w garniturach oraz... Ivan. Nadia tu był i trzymał za rękę mojego kuzyna. Uśmiechałam się i zbiegłam po schodach.
-wiec najpierw uczcimy twojego brata a potem na bal?
-tak kitty... jak zrobiłaś suknie w parę minut?
-ummm nie zrobiłam, to są odpowiednio zwinięte skrzydła...
Ten się zaśmiał i ruszył ze mną.
Po godzinie było po wszystkim. Alek był smutny a izz uroniła kilka łez. Potem ruszyliśmy do kryształowej sali widziałam Aurorę i Magnusa idacyg dumnie w Brokacie. Bynajmniej magnus tak szedł bo aurora ma tak naturalnie. Schowałam skrzydła ukazując szklane buty i świecącą sukienkę a w tedy Alek skręcił w uliczkę i złapał moją dłoń.
-wiesz co, widzę coś na twojej dłoni... a powinno być na głowie-złapał za skurczona tiarę i założył mi na głowę całując w czoło.
Zarumieniłam się.
-alek wiesz co ja mam za dużo błyskotek ale wiem jak sobie z tym poradzić
Wzięłam mój pierścionek i odpielam jego łańcuszek który ma zawsze i wszędzie, zawiesiłam na nim mój pierścionek i znów założyłam mu na szyję. Złapałam za koszulę u zmuszając go nachylenia się pocałowałam go. W tedy przybiegła Nina w różowej sukience.
-max mi mówił że będą małe aleki a aj chcę być ciocią macie się postarać.
Poczym odbiegła a ja cała pokryta rumieńcem zostałam przytulona przez Aleka.
-co oni się tak uparli...
-ummm nie wiem -zaplatalam nasze dłonie które się świeciły a potem wyszłam z uliczki. Ruszyliśmy dalej.
Wieczorem gdy było po głównej ceremoni i gdy faktycznie wierzę rozbłysły "naprawiając" się a my gdy zrobiło się ciemniej i zaświeciły gwiazdy rozpoczął się bal. Siedziałam z izzy na jakiś krzesełkach a Alek gadał o czymś z chłopcami i każdy z nich wyglądał jakby krzyczał na siebie bo też ostro machali rękoma. Byli na Boga na końcu sali więc mailami spokuj.
Mój naszyjnik jak i reszta odbijał blask jaki był w kryształowej sali. Aurora usiadła na przeciwko nas pijąc wino.
-ja wam powiem od stuleci nie byłam na balu.
-ja nigdy nie chciałam na nim być a jestem ciągle zaciagana-mrukla iż.
-a ja byłam na każdym możliwym większym przyjęciu z magnesem więc to jest niczym.
-pewnie... ta tiara jest śliczna...
-alek mi ją zrobił z izzy i drobna pomocą Magnusa...
-ładna oh rany bym potańczyla a nie mam z kim.
-nie masz?-uśmiechłam się i wskazałam na Magnusa który patrzy w oddali na wszystkich.
-z Magnusem? przecież on...
-leci na ciebie jak pszczoły do miodu...
Ta się zarumieniła.
-i ja mam zaprosić?
-mamy XXl wiek młoda nimfo więc biegnij a nie się zastanawiasz.
Ta postawiła kieliszek na stole i zabłysła na zielono.
-najwyzej będę musiała się wyprowadzić na drugi koniec globu że wstydu.
Ruszyła w stronę Magnusa a ja zaczęłam je im przyglądać, była zakłopotana a Magnus nagle zmienił te swoje oczy i przybliżył się do jej twarzy odkładając wino. Dziewczyna zadrżała a potem Magnus złapał jej dłoń i ruszył na parkiet, uśmiechałam się pokazałam jej kciuk w górę.
-a Rafael znów zarywa do innych ehh jak to jest że nie mogę z nim być że względu na jego krew?
-izzy przejmujesz się, zbyt... ja tu jetsem od takich rzeczy spójrz jestem jebanym aniołem i unawiam się z twoim bratem
-ty to inna sprawa...
W tedy pojawił się przy nas Rafael.
-izzy? czy mogę prosić do tańca?-mrógl do mnie a ja pokazałam jej znak że ma iść, ta jękla i ruszyłam za chłopakiem.
-zostaliśmy ty i ja kieliszki wina-zaśmialam się i upiłam łyk... w tedy zobaczyłam Aleka... szedł prościutko w moją stronę z uśmiechem większym niż banan, z "moim" uśmiechem.
-madam kitty proszona jetsem pani na parkiet do jakiegoś idioty który podczas kłótni nic innego nie wymyślił-uśmiechł się i złapał moje ręce przyciągając do siebie.
Była noc a on zaciąga mnie na sam środek.
-i uwaga ty czarujesz w innych tańcach ja jetsem od tradycjonalnych tańców.
Złapał mnie w talli i położył jedną moją dłoń na ramieniu a drugą zaplątał ze swoją. Zaczęliśmy powoli tańczyć, śmiałam się i patrzyłam w jego oczy.
-torturujesz mnie, ja wiek pandemonium i mocne drinki a nie bal i wolne tańce.
-oh marudzisz kitty
-nie mam na imię kitty
-wiem kitty
Położył moje ręce na szyji a swoje ułożył na moich biodrach. Wtulilam się w niego i zamknęłam oczy. Tańczyliśmy tak milcząca jeszcze kilka tańców.
-lila... a może znikniemy z imprezy i pujdziemy jeść kanapki z serem?-wyszeptał i pocałował mnie w skroń.
-chodzmy wiec-zachichotalam a ten niby tańcząc szedł ze mną jak najbliżej wyjścia.
Wyszliśmy z sali w pośpiechu, zdjęłam moje szklane buty i pobiegłam przez hol a Alek za mną. Gdy mieliśmy minąć straże oparłam się o chłopaka i założyłam buty.
-moje partnerka źle się czuje zaprowadzę ją do domu.
Powiedział Alek do straży i wziął mnie na ręce poczym ruszył w jakąś stronę. Śmiałam się i wtulilam w niego.
Przeniósł mnie przez próg domu jak pannę młodą, postawił mnie na nogach a ja zdjęłam buty poczymnwesozam po schodach. ten szedł za mną kiedy przyparł mnie do ściany. Moje buty zostały pod ścianą a ja sama powieki szłam tyłem całując Aleka który pogłębiał pocałunek coraz bardziej, sam zostawił buty gdzieś w drodze do pokoju a mnie wepchl do pokoju. Dalej się calowałismy że Alek ledwo zamknął drzwi, ze śmiechem popchnął mnie na łóżko a potem się nachylił nademną i zaczął całować szyję. Złapałam za jego koszulę i zaczęłam ją rozpinać. Ten się uśmiechał i zaczął ściągać moja sukienkę, tak oto on wylądowała w samej bieliźnie i ja. Przestawił mnie były oboje byli na łóżku i w tedy zaczał gryźć moją szyję. Zarumienione nie kontrolowałam skrzydeł które wyskoczyły jak z prochu zwalając nasze rzeczy z półek. Ten się uśmiechał i spytał czy może dotknąć. Gdy jego ręce przejechały po moich skrzydłach poczułam dreszcz. Obruciłam nami tak że teraz ja byłam na górze Zaczęłam cała świecić.
Dalej to chyba każdy się domyśla co się stało.
Obudził mnie hałas na dole... ale wszyscy mieli wrócić rankiem, zostawiłam Aleka i ubrałam się w cokolwiek poczym ruszyłam trzymając sztylety na dół. Ktoś był na dworze. Wyszłam na dwór ale nagle było cicho... Usłyszałam izzy i odetchłam w tedy ktoś przyłożył mi dłoń do ust.
Czując zapach spalenizny wiedizlama kto to. Zobaczyłam Sebastiana który miał czarne oczy.
-masz dwa wyjścia, albo pójdziesz ze mną, albo włożysz w siebie sztylety... jeśli nie wykonasz żadnego wyboru, znów polecę do wierzy i ją zatruje... wejdzie tu moja armia i mszcząc ojca zabije wszystkich których kochasz rozumiesz?
Usłyszałam przy uchu, puścił mnie i popchnął na klęczki.
-jeksi zaczniesz krzyczeć nzniszcze wszystkich, wybierz chcesz ze mną żyć i cieszyć się wszystkim co ci dam czy wolisz sama się zabić, decyduj dla mnie żadnym problemem jest znów zepsucie wierz.
Milczałam... nie chciałam z nim iść, wiedzialam że mówi serio i to żaden blef... Podeszłam do niego i chwyciłam za twarz udając że chce pocałować...
Ten się uśmiechał.
-dobry wybór...
W tedy jeden sztylet wbiłam w niego ... jego oczy się rozszerzyły, wyciągłam sztylet a ten częściowo się zmienił, mój naszyjnik zaświecił. Wyrwał moje sztylety i nabił je na mnie, uśmiechał się psychicznie.
-moglaś mieć wszystko, wszytko-przejechak pazurami po mojej twarzy. Czułam jak sztylety we mnie płonął, w tedy on wyjął szczykawke i wbił w szyję wpuszczając czarne coś.
-to jad demona, zwykle sztylety cię nie zabiją ale to już tak... do zobaczenia w edomie my lady.
W tedy jego serce przebiły strzały.
-alek...
Wyszeptałam i zachowałam się. oparłam na kolana krew powoli zaplamiala białą halkę Usłyszałam krzyk.
Pojawił się przy mnie Alek.
-lila...-w jego oczach były łzy czułam jak krew wypływa z moich ust. Dotknęłam jego twarzy.
-to był cudowny wieczór Alek... -uśmiechłam się, zobaczyłam nadbiegającego jace'a który niósł zwiajajcą się izzy. Złapałam jej rękę.
-lila nie... pamiętasz? max mówił że mają być małe aleki, obiecałem mu że będą, Lila -krzyczał Alek...
-i będą-podnioslam się a runa na nodze również zanikała-masz znaleść kogoś nowego okej? masz mieć rodzinę i szczęście... takie jak ja miałam...,
-hej no nie mozesz tak kończyć dopiero co znalazłem rodzinę a już cię tracę?
-jace.. -wyolułam krew czułam jak demoniczna trucizna kręci się w moich żylach-masz rodzinę, masz Ivana
Przytuliłam izzy.
-patrz najpierw tu umierałaś a teraz ja. Pamiętasz noc na dachu? Zapamiętaj ją proszę... spełni moje marzenie -pocałiwalam ją w czoło zostawiając krwisty odcisk ust.
Zobaczyłam Magnusa i Aurorę. Trzymali się za ręce kiedy mnie zobaczyli, zaczęli biec oboje, jlekli przy mnie i aurora chciała zacząć leczenie.
-nie nie da ... Sebastian wstrzykł mi jad demona, zabije mnie zanim zdarzycie coś zrobic-wycharczałam a Magnus uronił łzę.
-wychowywałem cię tyle lat a teraz chcesz odejść i to w taki sposób?
-izzy powie ci co masz zrobić... słuchaj się jej to jest mian "ostatnia" wola.
Alek ścisł moją dłoń.
-ładna ostatnia uratujemy cię...
-ucałuj odemnie ninę-wyplulaknznow krew, moja skóra była blada beldza nisz zawsze- Dowidzenia Aleksander...
Zamknęłam oczy z uśmiechem na twarzy i wylądowałam w ciemności....
Alex pov
Jej runa na nodze i obojczyku znikła.
-lila wróć, kocham cię Lila.. -zaczęłem płakać i ściskałem jej bezradna dłoń. Czułem jak min świat się wali.
-"A nocą gdy pojawią się gwiazdy i księżyc będzie u szczytu, odda życie za poddanych. Złączy się z aniołem i zapadnie kres zła."
Magnus wyszeptał a my spojrzeliśmy wszyscy w niebo... faktycznie księżyc był u szczytu...
Na jej twarzy byl spokuj... tak jakby spala a nie umarła. Kolejbe łzy spływały mi po polikach, czułem ból... czułem nienawiść, dlaczego gdy wreszcie kogoś kocham tą osobą umiera?
Przytuliłem martwą dzieczynę do siebie...
-Kocham cię Lilio...
Wyszeptałem i poczułem jak odebrano mi resztkę świata.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro