Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

★.21.★

-moją kuzynką...

Spojrzałam na niego nie zrozumiale a ten tylko pokazał za uchem znak z ptakiem, a potem podszedł do Lili i pokazał na jej brzuchu taki sam.

-jest z rodziny Herondale... jak ja to moja kuzynka!

Alek nie wydawał się zdziwiony zato jego mina wyrażała to że się boi k te nastolatkę

-dostaw mu tu łóżko bo coś czuje ze się nie ruszy puki się nie obudzi-mrukl Jace

-nie wiadomo czy obudzi się w  tym stuleciu a ty wogule coś gadasz...-wymruczałam a Alek spojrzał na mnie wściekły.

-nie waż się tak mówić.. ona się obudzi... potrzebuje odpoczynku...

-ehh Lily ma dobrą opiekę mój brat nie zostawi jej puki się nie obudzi więc my idziemy naszykowanie jedzenie Jace...

Powiedziałam i okrązylam łóżko łapiąc Jace'a poszłam do kuchni.

4 dni później

Lilia nadal była w śpiączce. Nie budziła się zato Jace z nią rozmawiać w jakiś sposób. Nikt nie ogarniał jak i kiedy ale zawsze gdy czuła się zaniepokojona on wpadał do środka i mówił na głos co się dzieje. Naprzyklad gdy chciałam podłączyć jej kroplówkę Jace wpadł z mieczem do środka a gdy zobaczył mnie uspokoił się i pwiedział "luz Lily to tylko izabel i kroplówka" a potem wyszedł jakby nigdy nic.

Miałam jeszcze jednego pacjenta...

-ile już tak siedzi?-spytał Magnus.

-nie ruszył się odkąd zawołałam go po ubraniu Lily.

-nie śpi też od 4 dni a od wczoraj używa runy by nie spać-powiedział a moja mama.

-musialem go zanieść do łazienki by się umył.

-a ja nosiłem mu jedzenie...-powiedział mój młodszy brat-szkoda że Lila śpi umiem wszystkie runy a ona mi obiecała że nauczy mnie walczyć.

-jego oczy są podkrążone jak tak dalej pujdzie to będzie trzeba położyć go obok pod kroplówką.

-może spróbuję go zahipnotyzować?-spytał Magnus patrząc na Aleka który ledwo głaszcze Lily po ręce.

-słysze każde wasze słowo, nie próbujcie nawet, nie ruszam się puki Lila się nie obudzi...-wycharczał Alek.

Weszliśmy wszyscy do środka i obsiedlismy wokoło Lily.

-alek to nie zdrowe musisz się zdrzemnąć i umyć...

Będąc najbliżej brata wzięłam od Jace'a strzykawe z lekiem usypiającym, przysunełam się do brata.

-prosze idź spać inaczej Magnus cię uśpi.

-a nie ma mowy!-krzykł a w tedy wbiłam w jego nogę strzykawe i zaczęłam wpuszczać lek.

-on musi spać... -jace podszedł i wziął chłopaka który jeszcze się szarpał na ręce i ruszył do jego pokoju.

Aż zrobiło mi się przykro widząc jak Alek próbuje wrócić do Lily. Usiadłam przy lily a Magnus i moja mama wyszli.

-Hej Lily, pewnie słyszałaś co tu się stało... tak Alek nie śpi od 4 dni a ty już tyle jesteś w śpiaczce. Wstań w końcu, trzeba opić zniszczenie ślubu mojego brata i twoją przemianę... albo coś w tym stylu.

Złapałam jej dłoń a moja runa zabłysła.

-ona cię słyszy... mówi że jak wstanie to pujdziemy do Pandemonium i opijemy to razem z Magnusem.

Pogłaskałam jej policzek.

-przewrućmy ją na bok kręgosłup ją boli od dobrego tygodnia.

Powoli ułożyliśmy ja w pozycji bezpiecznej i obłozylismy poduszkami.

-lila. wiesz jak wyciągnąć kielich?-spytalam w końcu, dziewczyna zmieniła kolor na niebieski.

Miała łuski ale nie na całym ciele. Tylko tak jak wcześniej troje poliki czoło, boki szyji które miały skrzela ramiona i plecy oraz większość ciała nug.

-tak Lila zmieniłaś się...-powiedział jace- mówi że będzie starała się odpowiadać na pytania zmiana skóry oznacz atak zmiana włosów nie...

-czyli wiesz coś o kielichu?

-wie jak go wyciągnąć z karty, zobaczyła oczami kogoś innego jak matka chowała kielich od Jocelyn

-za ile się obudzi?

-lila jest zmęczona... błądzi między snami a wiedzą czy coś w te gusta, obudzi się w krutce. A i prosi ciebie byś pilnowała Aleka by żył w normalny sposób.

Uśmiechłam się.

-czekałam aż to się stanie kiedy wspomnisz o swoim chłoptasiu.

Ta tylko zaświeciła włosami chyba rozwścieczona. Dobrze że uczesałam jej te warkocze.

Wstałam z krzesełka i poszłam do drzwi.

-jace.. zostań tu z nią, pilnuj jej.

Mrukłam i wyszłam. Gdy dotarłam do pokoju brata słyszałam szept albo jęk? albo coś pomiędzy. Otworzyłam drzwi a Alek się rzucał po łóżku, miał mokre policzki.

-lila ... nie, LILA...

Podbiegłam do niego i usiadłam na łóżku a że swoich nug zrobiłam poduszkę.

-juz dobrze Alek, z kulą wszystko dobrze, zobaczysz wstanie i znów będziecie sobie dokazywać. Wasz rodzaj uczucia jest dziwny ale jak się patrzy na waszą dwójkę, to ma się ochotę śmiać i powiedziec "oooooo".

-lila będzie moja ciocią?-usłyszałam głos za sobą, zobaczyłam tam maxa. Trzymał swojego niebieskiego misia i patrzył dużymi oczyma jak te Aleka.

-chodz tu max...-ten podbiegł i położył się obok brata wtulajac się w niego.-nasz braciszek i Lila są w sobie mocno zakochani, tak jak kiedyś mama i nasz tata. Widziałeś sam Alek nie spał juz tyle bo dziewczyna w której tak mocno się zakochał jest w śpiączce.

-iz ale oni nie są zakochani... Alek kocha lili. Kiedyś widziałem jak leży na łóżku głową w dół i mówił jaki to ona ma ładny uśmiech.

Zaśmiałam się

-tak mówił?

-tak o i narysował ją jak śpi spujrz.-chłopak zszedł z brata i wyciągnął coś z szawki, wzięłam do ręki jego zeszyt i zaczęłam kartkować, na większości stron była Lila.

-od kiedy on rysuje?

-od niedawna! parę miesięcy rysuje to jego drugi zeszyt, zazwyczaj rysował kwiaty oranżerie ciebie mamę Henrego wszystkich...

-dobrze odłóż to jego a my nie powinniśmy o tym wiedzieć.

Brat odłożył notes i znów wtulił się w Aleka. Położyłam się po drugiej stronie i przytuliłam ich oboje.

-jeśli Alek kiedyś zechce i Lila nadal będzie z alekiem i oczywiście tu, a Alek się oswiatczy to będzie twoja ciocią.

-a jak będą mieć małe Lili albo aleki to będę wujkiem?

Zaśmiałam się na to stwierdzenie.

-tak będziesz wujkiem.

W tedy do pokoju wszedł jeszcze Jace i położył się za maxem.

-mialeś pilnować Lili.

-magnus teraz przy niej jest a ja wyczułem że ktoś gada o dzieciach. Więc o czym mówiliście?

-max mnie pytał czy Lili będzie jego ciocią i czy jak będą mieć małe aleki to czy będzie wujkiem.

Jace zaśmiał się i poczochrał brata.

-tak mały juz my z izzy zadbamy by ta dwujka była razem

-a to czemu?

-pamietasz jak ci pokazałem w nocy jak śpią razem? mówiłem ci jak to się nazywa?

-mówikes że się o siebie troszczą udając że nie nawidzą.

-pewnego dnia max spotkasz kogoś może jak Lili a może kogoś innego, zakochasz się i będziesz chciał nienawidzić tę dziewczynę, a może i nie miłość jest ruzna. Oni okazywali ją sobie tak. Bali się powiedzieć to nagłos i uświadomić sobie, przez miesiąc grali w "podchody" i dopiero w ostatniej chwili udowodnili sobie to pokazując wszystkim co czują. Oni dbali o siebie udając.

Max się uśmiechał a Jace przytulił nas wszystkich. Chłopcy zasnęli i zostałam ja i moje myśli.

-zbiorowe ogrzewanie Aleka? mogę też?

-i jaaa-uslyszalam rodziców, którzy położyli się na nas, uśmiechałam się, już dawno tak nie leżeliśmy.

-o czym tak rozmawialiście zanim zasnęli?

-o tym że Alek kocha lilie, a max jeszcze pytał czy będzie jego ciocią i czy jak będą małe aleki to czy będzie wujkiem.

Rodzice też się zaśmiali i wtuliłam w nas.

-max jest bystry, pierwszy zobaczył że Alek chodzi rozkojarzony i przyszedł do mnie z pytaniem czy lilia to jego nowa dzieczyna.

W drzwiach pojawiła się Lily... stała tam i opserwowała.

-obudziłaś się?

-magnus dał mi kwiat w płynie one dziwnie na mnie działają, więc tak obudzilam się. Czemu rodzinnie miarzdzycie Aleka?

-chcesz też?-spytał Jace który się przebudził.

Lila się zaśmiała a wszyscy zrobili jej miejsce obok Aleka położyła się z nami.

-Witaj w rodzinie Lightwoodów- powiedzieliśmy wspólnie i wszyscy zasnęliśmy w grupowym uścisku.

Lilia pov

Słyszałam przez połączenie z Jace'm o czym rozmawiali, w tym samym czasie Magnus mnie leczył. Gdy otworzyłam oczy uśmiechał się.

-milo że to pomogło, dopiero dziś znalazłem ten sposób a Aurora mi pomogła, dobra mała ja muszę uciekać a na ciebie czeka zbiorowy tulas w pokoju Aleka leć...

Mrukł a ja jak torpeda pobiegłam do mojego chłopaka. Leżeli tam już wszyscy, Izzy, Max, Jace, Agnes, Robert, Alek... poprosili bym dołączyła, tak też zrobiłam. Położyłam się na środku obok Aleka i poczułam zewsząd ręce. Zrobiło mi się miło i ciepło aż zasnęłam.

Następnego dnia rano obudziłam się sama z alekiem. Wtulona w niego sprawdziłam telefon.

Henry wysłał mi zdjęcie jak wszyscy leżymy w łóżku z podpisem:

"rodzinka lightwoodów".

Od Jace'a dostałam nagranie z pocałunkiem.

Wszystko wrzuciłam do galerii i się uśmiechłam.

Podniosłam się na łokcie i położyłam na aleku. Pocałowałam go delikatnie w klatkę, potem szyję i brodę a potem pocałowałam usta, jakie było moje zdziwienie kiedy odwzajemnił pocałunek i przewrócił nas tak że zwisał nade mną. Poczułam rękę w moich włosach a drugą na splecionej dłoni.

-lila...-otworzył oczy uśmiechłam się i złapałam za jego kark łącząc nas w kolejnym pocałunku.

Uśmiechłam się i zaświecilam oczyma. Popchnęłam go lekko nogą i usiadłam na kolana poczym przytuliłam.

-wiecej tak nie rób, to że ja byak w śpiączce nie zanczy że miałeś nie spać...

-martwiłem się, zawsze się martwię...

-głupek... wogule patrz

Zaśmiałam się i pokazałam mu zdjęcie nas wszystkich.

-oh... spaliśmy? wszyscy... tu?

Pokiwałam głową i znów go przytuliłam kiedy poczułam jak całuje mnie w szyję, a potem robi malinkę, i następną, i tak zrobił mi ślady do ucha.

-przyssałeś się jak odkurzacz-mrukłam a on się zaśmiał i mnie pocałował.

-a źle ci było? jakoś nie sądzę.

Klepłam go w ramie.

-dobra wyczuwam dwie karmelowe kawy oraz całą rodzinkę i Henryka... idziemy do kuchni o Magnus też jest!

-wyczułaś to?

-mam lepsze zmysły od 4 dni Alek... czułam ciebie przyznam że dobrze że cię zanieśli do tej łazienki.

Ten się zaśmiał.

-faktycznie była wojna o to bo nie chciałem odejść od twojego łóżka.

-chodzmy już...

Ten tylko zszedł ze mną z łóżka i ruszył do kuchni a potem w windzie odstawił mnie na ziemię.  Weszliśmy do kuchni a Jace widział moją szyję.

-była produkcja małych aleków?-zaśmiałam się a Alek spojrzał z wielki. znakiem zapytania na twarzy. Wszyscy się śmiali nawet max a on nie ogarniał, podeszłam i pocałowałam go w polik.

-potem co wyjaśnię , a co do was-obruciłam sję- nie nie było produkcji aleków lepiej dajcie mi kawę idziemy wyciągać kielich.

Zatarłam ręce i wzięłam kawy poczym jedną podałam alekowi. Ten tylko się uśmiechł i pocałował mnie w czoło.

-te zakochańce... kanapki z serem leżą na stole najeść się i do biblioteki-mrukła Agnes.

Uśmiechłam się i zabrałam do kanapek, w tedy pojawił się max siadł na przeciwko mnie i przesunął 10 dolców po blacie i nachylając się do mnie szepł.

-ja chęć żeby były małe aleki załatwisz to?-zaksztusiłam się kanapką a w tedy wkroczyła izzy która zabrała chłopaka do biblioteki.

-wszystko dobrze?

-nie... twój brat prosi o Aleka juniora-teraz on się dławił a ja zaczęłam się śmiać.

-wiec o to chodzi? wszyscy kibicują nam?

-zaczął maks przyszedł do twojego pokoju i gadał z izzy o tym czy będę jego ciocią i czy potem on będzie wujkiem małego Aleka...

Chłopak się zaśmiał i zjadł kanapkę.

Zarumieniłam się i dopilam kawę.

W bibliotece wszyscy stanęliśmy w kręgu a ja trzymałam zeszyt mojej matki. Byłam lekko zestresowana. Ich wzrok mnie nieco irytował. Zamknęłam oczy i otwarłam mój pamiętnik poczym wyciagłam samą kartę z kielichem a restze zamknęłam i odrzuciłam na sofę.

Starałam się skupić ale wszyscy oblegali mnie z każdej strony aż poczułam gniew.

-potrzebuje Świerzego powietrza-mrukłam i zaczęłam biec do wyjścia, słyszałam krzyk Aleka jednak byalm szybsza. Zbieglam po schodach i wyszłam z instytutu. Pobiegłam do parku i stanęłam nad wodą poczym usiadłam przy niej i zaczęłam medytować.

Czułam dreszcze a kręgosłup nie miłosiernie mnie piekł od kilku dni. W tedy ktoś usiadł obok mnie.

-co się stało?-usłyszałam znany mi głos.

Otworzyłam oczy i uśmiechłam się.

-Jace... kiedy na mnie patrzycie i czekacie aż wyciągnę ten kielich tak bardzo się stresuje że boli mnie żołądek.

-to mogłas powiedzieć...

-skąd wiedziałeś że tu jestem?

-wiesz, jesteś moją kuzynką i mimo krutko znania się wiem co zrobisz prawie wiem... a pozatym jesteś związana z przyrodą więc raczej pujdziesz tam gdzie czujesz się swobodnie.

W tedy usłyszeliśmy dźwięk... tak bardzo znany ze poprostu nie dało się nie rozpoznac

-czy

-to

-jest

-KACZKA!?-Krzykłam razem z chłopakiem i zaczęłam gwałtownie wstawać widząc żółte stworzenie idące w naszą stronę.

-na anioła !-wykrzykł Jace a ja wskoczyłam w krzaki i to samo zrobiłam Jace. W tedy usmyszlam nawoływanie Izzy i Aleka.

-tu jestem-krzykłam a oni podbiegli do nas tulacych się i dygotajacych.

-ducha zobaczyliście?-spytala izzy a wtedy w krzakach usłyszałam gdakanie Obok nas stała kaczka zaczęłam krzyczeć i skoczyłam na Jace'a

-zabij to Jace zabij zanim złoży jaja!-wykrzykł a on sam wstał i zaczął biec że mną na rękach. Usłyszałam śmiech. Jace stanął ze mną na ławce opserwujac kaczkę.

-cos podobnego oboje się boją kaczek...-mrukła izzy

-kaczka to zło izzy kaczka morduje!-powiedział Jace a Alek podszedł i zabrał mnie od Jace'a.

-kaczka nie kaczka obronie cię , w sumie to teraz widać podobieństwo, złote włosy jak u barbie niebieskie oczy, chociaż te Lili mają jeszcze zieleń i szarość i ten dziwny strach przed kaczkami...

Wróciliśmy do instytutu a ja znów wzięłam kartę i kazałam się im odwrócić. Powoli zaczęłam zatapiać rękę w papierze... Złote światło rozniosło się po pokoju a wszyscy się odwrucili... z uśmiechem patrzyłam na światło wydobywające się z karty.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro