★.21.★
-moją kuzynką...
Spojrzałam na niego nie zrozumiale a ten tylko pokazał za uchem znak z ptakiem, a potem podszedł do Lili i pokazał na jej brzuchu taki sam.
-jest z rodziny Herondale... jak ja to moja kuzynka!
Alek nie wydawał się zdziwiony zato jego mina wyrażała to że się boi k te nastolatkę
-dostaw mu tu łóżko bo coś czuje ze się nie ruszy puki się nie obudzi-mrukl Jace
-nie wiadomo czy obudzi się w tym stuleciu a ty wogule coś gadasz...-wymruczałam a Alek spojrzał na mnie wściekły.
-nie waż się tak mówić.. ona się obudzi... potrzebuje odpoczynku...
-ehh Lily ma dobrą opiekę mój brat nie zostawi jej puki się nie obudzi więc my idziemy naszykowanie jedzenie Jace...
Powiedziałam i okrązylam łóżko łapiąc Jace'a poszłam do kuchni.
4 dni później
Lilia nadal była w śpiączce. Nie budziła się zato Jace z nią rozmawiać w jakiś sposób. Nikt nie ogarniał jak i kiedy ale zawsze gdy czuła się zaniepokojona on wpadał do środka i mówił na głos co się dzieje. Naprzyklad gdy chciałam podłączyć jej kroplówkę Jace wpadł z mieczem do środka a gdy zobaczył mnie uspokoił się i pwiedział "luz Lily to tylko izabel i kroplówka" a potem wyszedł jakby nigdy nic.
Miałam jeszcze jednego pacjenta...
-ile już tak siedzi?-spytał Magnus.
-nie ruszył się odkąd zawołałam go po ubraniu Lily.
-nie śpi też od 4 dni a od wczoraj używa runy by nie spać-powiedział a moja mama.
-musialem go zanieść do łazienki by się umył.
-a ja nosiłem mu jedzenie...-powiedział mój młodszy brat-szkoda że Lila śpi umiem wszystkie runy a ona mi obiecała że nauczy mnie walczyć.
-jego oczy są podkrążone jak tak dalej pujdzie to będzie trzeba położyć go obok pod kroplówką.
-może spróbuję go zahipnotyzować?-spytał Magnus patrząc na Aleka który ledwo głaszcze Lily po ręce.
-słysze każde wasze słowo, nie próbujcie nawet, nie ruszam się puki Lila się nie obudzi...-wycharczał Alek.
Weszliśmy wszyscy do środka i obsiedlismy wokoło Lily.
-alek to nie zdrowe musisz się zdrzemnąć i umyć...
Będąc najbliżej brata wzięłam od Jace'a strzykawe z lekiem usypiającym, przysunełam się do brata.
-prosze idź spać inaczej Magnus cię uśpi.
-a nie ma mowy!-krzykł a w tedy wbiłam w jego nogę strzykawe i zaczęłam wpuszczać lek.
-on musi spać... -jace podszedł i wziął chłopaka który jeszcze się szarpał na ręce i ruszył do jego pokoju.
Aż zrobiło mi się przykro widząc jak Alek próbuje wrócić do Lily. Usiadłam przy lily a Magnus i moja mama wyszli.
-Hej Lily, pewnie słyszałaś co tu się stało... tak Alek nie śpi od 4 dni a ty już tyle jesteś w śpiaczce. Wstań w końcu, trzeba opić zniszczenie ślubu mojego brata i twoją przemianę... albo coś w tym stylu.
Złapałam jej dłoń a moja runa zabłysła.
-ona cię słyszy... mówi że jak wstanie to pujdziemy do Pandemonium i opijemy to razem z Magnusem.
Pogłaskałam jej policzek.
-przewrućmy ją na bok kręgosłup ją boli od dobrego tygodnia.
Powoli ułożyliśmy ja w pozycji bezpiecznej i obłozylismy poduszkami.
-lila. wiesz jak wyciągnąć kielich?-spytalam w końcu, dziewczyna zmieniła kolor na niebieski.
Miała łuski ale nie na całym ciele. Tylko tak jak wcześniej troje poliki czoło, boki szyji które miały skrzela ramiona i plecy oraz większość ciała nug.
-tak Lila zmieniłaś się...-powiedział jace- mówi że będzie starała się odpowiadać na pytania zmiana skóry oznacz atak zmiana włosów nie...
-czyli wiesz coś o kielichu?
-wie jak go wyciągnąć z karty, zobaczyła oczami kogoś innego jak matka chowała kielich od Jocelyn
-za ile się obudzi?
-lila jest zmęczona... błądzi między snami a wiedzą czy coś w te gusta, obudzi się w krutce. A i prosi ciebie byś pilnowała Aleka by żył w normalny sposób.
Uśmiechłam się.
-czekałam aż to się stanie kiedy wspomnisz o swoim chłoptasiu.
Ta tylko zaświeciła włosami chyba rozwścieczona. Dobrze że uczesałam jej te warkocze.
Wstałam z krzesełka i poszłam do drzwi.
-jace.. zostań tu z nią, pilnuj jej.
Mrukłam i wyszłam. Gdy dotarłam do pokoju brata słyszałam szept albo jęk? albo coś pomiędzy. Otworzyłam drzwi a Alek się rzucał po łóżku, miał mokre policzki.
-lila ... nie, LILA...
Podbiegłam do niego i usiadłam na łóżku a że swoich nug zrobiłam poduszkę.
-juz dobrze Alek, z kulą wszystko dobrze, zobaczysz wstanie i znów będziecie sobie dokazywać. Wasz rodzaj uczucia jest dziwny ale jak się patrzy na waszą dwójkę, to ma się ochotę śmiać i powiedziec "oooooo".
-lila będzie moja ciocią?-usłyszałam głos za sobą, zobaczyłam tam maxa. Trzymał swojego niebieskiego misia i patrzył dużymi oczyma jak te Aleka.
-chodz tu max...-ten podbiegł i położył się obok brata wtulajac się w niego.-nasz braciszek i Lila są w sobie mocno zakochani, tak jak kiedyś mama i nasz tata. Widziałeś sam Alek nie spał juz tyle bo dziewczyna w której tak mocno się zakochał jest w śpiączce.
-iz ale oni nie są zakochani... Alek kocha lili. Kiedyś widziałem jak leży na łóżku głową w dół i mówił jaki to ona ma ładny uśmiech.
Zaśmiałam się
-tak mówił?
-tak o i narysował ją jak śpi spujrz.-chłopak zszedł z brata i wyciągnął coś z szawki, wzięłam do ręki jego zeszyt i zaczęłam kartkować, na większości stron była Lila.
-od kiedy on rysuje?
-od niedawna! parę miesięcy rysuje to jego drugi zeszyt, zazwyczaj rysował kwiaty oranżerie ciebie mamę Henrego wszystkich...
-dobrze odłóż to jego a my nie powinniśmy o tym wiedzieć.
Brat odłożył notes i znów wtulił się w Aleka. Położyłam się po drugiej stronie i przytuliłam ich oboje.
-jeśli Alek kiedyś zechce i Lila nadal będzie z alekiem i oczywiście tu, a Alek się oswiatczy to będzie twoja ciocią.
-a jak będą mieć małe Lili albo aleki to będę wujkiem?
Zaśmiałam się na to stwierdzenie.
-tak będziesz wujkiem.
W tedy do pokoju wszedł jeszcze Jace i położył się za maxem.
-mialeś pilnować Lili.
-magnus teraz przy niej jest a ja wyczułem że ktoś gada o dzieciach. Więc o czym mówiliście?
-max mnie pytał czy Lili będzie jego ciocią i czy jak będą mieć małe aleki to czy będzie wujkiem.
Jace zaśmiał się i poczochrał brata.
-tak mały juz my z izzy zadbamy by ta dwujka była razem
-a to czemu?
-pamietasz jak ci pokazałem w nocy jak śpią razem? mówiłem ci jak to się nazywa?
-mówikes że się o siebie troszczą udając że nie nawidzą.
-pewnego dnia max spotkasz kogoś może jak Lili a może kogoś innego, zakochasz się i będziesz chciał nienawidzić tę dziewczynę, a może i nie miłość jest ruzna. Oni okazywali ją sobie tak. Bali się powiedzieć to nagłos i uświadomić sobie, przez miesiąc grali w "podchody" i dopiero w ostatniej chwili udowodnili sobie to pokazując wszystkim co czują. Oni dbali o siebie udając.
Max się uśmiechał a Jace przytulił nas wszystkich. Chłopcy zasnęli i zostałam ja i moje myśli.
-zbiorowe ogrzewanie Aleka? mogę też?
-i jaaa-uslyszalam rodziców, którzy położyli się na nas, uśmiechałam się, już dawno tak nie leżeliśmy.
-o czym tak rozmawialiście zanim zasnęli?
-o tym że Alek kocha lilie, a max jeszcze pytał czy będzie jego ciocią i czy jak będą małe aleki to czy będzie wujkiem.
Rodzice też się zaśmiali i wtuliłam w nas.
-max jest bystry, pierwszy zobaczył że Alek chodzi rozkojarzony i przyszedł do mnie z pytaniem czy lilia to jego nowa dzieczyna.
W drzwiach pojawiła się Lily... stała tam i opserwowała.
-obudziłaś się?
-magnus dał mi kwiat w płynie one dziwnie na mnie działają, więc tak obudzilam się. Czemu rodzinnie miarzdzycie Aleka?
-chcesz też?-spytał Jace który się przebudził.
Lila się zaśmiała a wszyscy zrobili jej miejsce obok Aleka położyła się z nami.
-Witaj w rodzinie Lightwoodów- powiedzieliśmy wspólnie i wszyscy zasnęliśmy w grupowym uścisku.
Lilia pov
Słyszałam przez połączenie z Jace'm o czym rozmawiali, w tym samym czasie Magnus mnie leczył. Gdy otworzyłam oczy uśmiechał się.
-milo że to pomogło, dopiero dziś znalazłem ten sposób a Aurora mi pomogła, dobra mała ja muszę uciekać a na ciebie czeka zbiorowy tulas w pokoju Aleka leć...
Mrukł a ja jak torpeda pobiegłam do mojego chłopaka. Leżeli tam już wszyscy, Izzy, Max, Jace, Agnes, Robert, Alek... poprosili bym dołączyła, tak też zrobiłam. Położyłam się na środku obok Aleka i poczułam zewsząd ręce. Zrobiło mi się miło i ciepło aż zasnęłam.
Następnego dnia rano obudziłam się sama z alekiem. Wtulona w niego sprawdziłam telefon.
Henry wysłał mi zdjęcie jak wszyscy leżymy w łóżku z podpisem:
"rodzinka lightwoodów".
Od Jace'a dostałam nagranie z pocałunkiem.
Wszystko wrzuciłam do galerii i się uśmiechłam.
Podniosłam się na łokcie i położyłam na aleku. Pocałowałam go delikatnie w klatkę, potem szyję i brodę a potem pocałowałam usta, jakie było moje zdziwienie kiedy odwzajemnił pocałunek i przewrócił nas tak że zwisał nade mną. Poczułam rękę w moich włosach a drugą na splecionej dłoni.
-lila...-otworzył oczy uśmiechłam się i złapałam za jego kark łącząc nas w kolejnym pocałunku.
Uśmiechłam się i zaświecilam oczyma. Popchnęłam go lekko nogą i usiadłam na kolana poczym przytuliłam.
-wiecej tak nie rób, to że ja byak w śpiączce nie zanczy że miałeś nie spać...
-martwiłem się, zawsze się martwię...
-głupek... wogule patrz
Zaśmiałam się i pokazałam mu zdjęcie nas wszystkich.
-oh... spaliśmy? wszyscy... tu?
Pokiwałam głową i znów go przytuliłam kiedy poczułam jak całuje mnie w szyję, a potem robi malinkę, i następną, i tak zrobił mi ślady do ucha.
-przyssałeś się jak odkurzacz-mrukłam a on się zaśmiał i mnie pocałował.
-a źle ci było? jakoś nie sądzę.
Klepłam go w ramie.
-dobra wyczuwam dwie karmelowe kawy oraz całą rodzinkę i Henryka... idziemy do kuchni o Magnus też jest!
-wyczułaś to?
-mam lepsze zmysły od 4 dni Alek... czułam ciebie przyznam że dobrze że cię zanieśli do tej łazienki.
Ten się zaśmiał.
-faktycznie była wojna o to bo nie chciałem odejść od twojego łóżka.
-chodzmy już...
Ten tylko zszedł ze mną z łóżka i ruszył do kuchni a potem w windzie odstawił mnie na ziemię. Weszliśmy do kuchni a Jace widział moją szyję.
-była produkcja małych aleków?-zaśmiałam się a Alek spojrzał z wielki. znakiem zapytania na twarzy. Wszyscy się śmiali nawet max a on nie ogarniał, podeszłam i pocałowałam go w polik.
-potem co wyjaśnię , a co do was-obruciłam sję- nie nie było produkcji aleków lepiej dajcie mi kawę idziemy wyciągać kielich.
Zatarłam ręce i wzięłam kawy poczym jedną podałam alekowi. Ten tylko się uśmiechł i pocałował mnie w czoło.
-te zakochańce... kanapki z serem leżą na stole najeść się i do biblioteki-mrukła Agnes.
Uśmiechłam się i zabrałam do kanapek, w tedy pojawił się max siadł na przeciwko mnie i przesunął 10 dolców po blacie i nachylając się do mnie szepł.
-ja chęć żeby były małe aleki załatwisz to?-zaksztusiłam się kanapką a w tedy wkroczyła izzy która zabrała chłopaka do biblioteki.
-wszystko dobrze?
-nie... twój brat prosi o Aleka juniora-teraz on się dławił a ja zaczęłam się śmiać.
-wiec o to chodzi? wszyscy kibicują nam?
-zaczął maks przyszedł do twojego pokoju i gadał z izzy o tym czy będę jego ciocią i czy potem on będzie wujkiem małego Aleka...
Chłopak się zaśmiał i zjadł kanapkę.
Zarumieniłam się i dopilam kawę.
W bibliotece wszyscy stanęliśmy w kręgu a ja trzymałam zeszyt mojej matki. Byłam lekko zestresowana. Ich wzrok mnie nieco irytował. Zamknęłam oczy i otwarłam mój pamiętnik poczym wyciagłam samą kartę z kielichem a restze zamknęłam i odrzuciłam na sofę.
Starałam się skupić ale wszyscy oblegali mnie z każdej strony aż poczułam gniew.
-potrzebuje Świerzego powietrza-mrukłam i zaczęłam biec do wyjścia, słyszałam krzyk Aleka jednak byalm szybsza. Zbieglam po schodach i wyszłam z instytutu. Pobiegłam do parku i stanęłam nad wodą poczym usiadłam przy niej i zaczęłam medytować.
Czułam dreszcze a kręgosłup nie miłosiernie mnie piekł od kilku dni. W tedy ktoś usiadł obok mnie.
-co się stało?-usłyszałam znany mi głos.
Otworzyłam oczy i uśmiechłam się.
-Jace... kiedy na mnie patrzycie i czekacie aż wyciągnę ten kielich tak bardzo się stresuje że boli mnie żołądek.
-to mogłas powiedzieć...
-skąd wiedziałeś że tu jestem?
-wiesz, jesteś moją kuzynką i mimo krutko znania się wiem co zrobisz prawie wiem... a pozatym jesteś związana z przyrodą więc raczej pujdziesz tam gdzie czujesz się swobodnie.
W tedy usłyszeliśmy dźwięk... tak bardzo znany ze poprostu nie dało się nie rozpoznac
-czy
-to
-jest
-KACZKA!?-Krzykłam razem z chłopakiem i zaczęłam gwałtownie wstawać widząc żółte stworzenie idące w naszą stronę.
-na anioła !-wykrzykł Jace a ja wskoczyłam w krzaki i to samo zrobiłam Jace. W tedy usmyszlam nawoływanie Izzy i Aleka.
-tu jestem-krzykłam a oni podbiegli do nas tulacych się i dygotajacych.
-ducha zobaczyliście?-spytala izzy a wtedy w krzakach usłyszałam gdakanie Obok nas stała kaczka zaczęłam krzyczeć i skoczyłam na Jace'a
-zabij to Jace zabij zanim złoży jaja!-wykrzykł a on sam wstał i zaczął biec że mną na rękach. Usłyszałam śmiech. Jace stanął ze mną na ławce opserwujac kaczkę.
-cos podobnego oboje się boją kaczek...-mrukła izzy
-kaczka to zło izzy kaczka morduje!-powiedział Jace a Alek podszedł i zabrał mnie od Jace'a.
-kaczka nie kaczka obronie cię , w sumie to teraz widać podobieństwo, złote włosy jak u barbie niebieskie oczy, chociaż te Lili mają jeszcze zieleń i szarość i ten dziwny strach przed kaczkami...
Wróciliśmy do instytutu a ja znów wzięłam kartę i kazałam się im odwrócić. Powoli zaczęłam zatapiać rękę w papierze... Złote światło rozniosło się po pokoju a wszyscy się odwrucili... z uśmiechem patrzyłam na światło wydobywające się z karty.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro