Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

★.18.★

Stałam z alekiem w sali obok gdzie często były narady oraz zabrania. Przyszli do nas Jace i izzy.

-oh my God-powiedziała izzy widząc mnie i Aleka.

Stałam przed nim a on mnie tulił od tyłu.

-ogolnie to wściekły ojciec Lydi szuka ciebie... -powiedział Jace.

-zamknij się Jace tym będą się przejmować później, a ja cię uchonoruje normalnie kitty żadna szmatą nie będzie w mojej rodzinie.

-rozwaliłam ślub twojego brata a ty się cieszysz?

-tak cieszę się...

Alec położył głowę na mojej głowie a ja się zarumieniłam.

Wtedy zobaczyłam jak wchodzi do sali Magnus.

-wiem że przegapiłem wszystko ale są dwa pytania, czy ktoś to nagrał i czy zrobiła to...

Jace się zaśmiał i rzucił telefonem w Magnusa.

Spojzlam na chłopaka.

-nagrywałeś to?

-śluby nocnych łowców to zajebista okazja potem na starość by żałował że tego nie ma... a tak  to wkradłaś się jeszcze ty... no a tego nie wolno nie zapisać... i zrobić 3 tysięcy kopii i rozezlac do innych urządzeń...

Rozmazył się Jace a ja spojrzałam w górę na Aleka który miał kamienny wyraz twarzy.

-powem ci Jace że nawet w zwolnionym tempie wygląda to fantastycznie... -mrukł Magnus i podszedł do mnie.

-jak tu wszedłeś?

-jestem ojcem tej tu madam-wskazal na mnie- więc Agnes mnie wpuściła... niestety ale nie wzięłam Aurory ponieważ ona siedzi w łazience... chyba mocniej przeżywa pełnię niż ty...

Do pokoju wszedli rodzice Aleka. Matka miała wściekła minę.

-upokorzyłeś nas na oczach ważnych osób przy cichych braciach... przy Clave! A teraz będę wysłuchiwac ojca Lydi!

Jej twarz nagle zladodniala i kobieta spojrzała na mnie.

-jednagrze cieszę się że nie będzie tej zołzy w naszym rodzie...a tobie lydio dziękuję

Podeszła do mnie i ucałowała w czoło. Potem wyszła z pokoju. Ojciec Aleka podszedł i go poklepał.

-naresczie zrobiłeś coś urzetycznego.

I równiesz wyszedł. Nie ogarniać co się dzieje spojrzalam na izzy której oczy z orbit mało nie wyleciały.

Izzy obruciła się do Jace'a.

-dawaj te dychę

-ale...

-mówiłam że ona przyjdzie!

-ehh-jace wyciągł pieniądze i dał izzy.

-czy wy się założyliście o to że ona przyjdzie?

-oczywiscie to było pewne napięcie sexualne między wami było tak wielkie że dało się je ciąć nożem.

Powiedział Jace a Alek nagle przełożył mnie przez ramię.

-powiem tyle  piedolicie głupoty nie mogę tego słuchać...

I razem ze mną wyszedł.

-gdzie idziesz?-powiedziałam.

-do oranżerii-uśmiechł się i wszedł przez szklane drzwi.

Odstawił mnie na ziemię i wziął za dłoń.  Zaczął iść tyłem patrząc na mnie. Zszedłam z nim po schodach a on dalej szedł tyłem aż do okręgu kwiatów które zaczęły kwitnąć...

-huh? jeszcze nie ma 3... jest ledwo po północy...

-może to przeze mnie... nimfa pełnią zwiększenie mocy...

Ten tylko złapał mnie w talli i przyciągł blisko siebie tak że musiałam oprzeć się dłońmi o jego klatkę. Moje włosy znów stały się świecące... tylko tym razem były białe... a oczy krystaliczno niebieskie.

-a ja ci chyba nie mówiłem że jesteś piękna co?

Zaśmiałam się a ten tylko spojrzał na mnie głupio.

-no co...

-nic... ale myślalam że będziesz... znów taki...

-jaki kitty?-spytał opierając moje czoło o swoje.

-lekko obojętny?

-oh czyli w końcu gdy pokazałem sobie i całej reszcie że jednak zależy mi na tobie to mam to ukryć?-uśmiechł się pod koniec zdania i zaczął nami bujać.

-nie... no skąd ale porostu jesteś ehh zaskakujesz mnie... ciągle...-powiedziałam a chwilę potem usłyszałam muzykę. Rozejrzałam się a przy wyjściu stał Henry z głośnikami a po chwili wyszedł.

-no proszę hanry martwi się za mnie o klimat, zatańczymy?-zaśmiał się i spojrzał mi w oczy.

Stanęłam na palcach i delikatnie pocałowałam go w usta. Zamknęłam oczy a ten pogłębił pocałunek. Odrywając się otwarlam oczy. On nadal miał swoje zamknięte.

Zaplotłam ręce za jego szyją i zaczęłam się bujać. Ten się zaśmiał i pochylił głowę.

-jak ty to robisz?-spytał i otworzył oczy.

-co robię?

-jak sprawiasz że gubię się w myślach...

-to ty mi powiedz...-powiedziałam a ten uniusl moją dłoń i obkręcil mnie do okoła.

Złapał mnie w talli i pochylił do przodu. Przypomniało mi się jak ja go tak trzymałam a Jace zrobił zdjęcie.

-juz raz mnie tak trzymałeś...

-wiem pamietam-mrugł i mnie odstawił na równe nogi. Zaczęliśmy się kołysać do muzyki i co jakiś czas robić kroki.
-jesteś nimfą, to znaczy że twoj ojciec.jest satyrem prawda?

-alek.. jestem nimfą tylko w połowie, widziałeś żeby włosy nimfy się tak świeciły?

-nie ale...

-moim ojcem jest Gabriel.. -powiedziałam cicho i zamarłam czekając na jego odpowiedz

-ten Gabriel? Archanioł?

Pokiwałam głową...

-ale to nie wszystko... moja matka jest z rodu łowców... z odłamu... a ja podobnie jak ona mamy w sobie też krew Herondale... jestem jedną z dwóch przedstawicieli tego rogu...

Jego oczy się powiększyły, zaczęłam się bać jak zareaguje jednak ten mnie przytulil.

-nie ważne... aniołem, nimfą, nocnym łowcą... kim kolwiek jesteś zależy mi na tobie -pocałował mnie w czubek głowy a muzyka się skończyła.

-alek... jestem zmęczona...

-w porządku zanieść cię?

-jeśli chcesz -zaśmiałam się i objęłam go a on złapał mnie pod nogami i zaczął nieść do pokoju.

-swoją droga w tej sukience wyglądasz  jak prawdziwa nimfa. Tak wiesz... jak w tych księgach...

Uśmiechłam się. A Alek wszedł ze mną do windy.

-wiesz... cieszę się że przerwałas ten ślub...zdecydowanie wolałbym jakbyś to ty tam stała-wyszeptal mi do ucha, spojrzałam tylko na niego i sięgałam do buta, które po chwili trzymałam w ręku.

-alek...

- nie Alekaj tylko mnie pocałuj-powiedzial i się wyszczerzył.

Cmokłam go w policzek.

-co za dużo to nie zdrowo Lightwood.

Wyszliśmy z windy i trafiliśmy prosto w ręce Jace'a i Izzy.

-madam Herondale dopadli nas uciekamy -szepł i zaczął iść w kierunku mojego pokoju. Jace zrobił znowu zdjęcia.

-co z twoim bratem jest nie tak?

-ma fazę na takie rzeczy.

-ja tu jestem... i mogę spytać czemu ją niesiesz?

-puść ja ma nogi.

-zapomnij-mrukl Alek i wszedł do pokoju.

Izzy otworzyła jeszcze drzwi i coś wrzuciła.

Stanęłam na nogi i schyliłam się.

-Czy to...-spalilam buraka j pokazałam alekowi znalezisko ten zabrał to odemnie i wyszedł z pokoju.

-Izzy!? co tu kurwa myślisz

-no tak zapomniałam łowców jest za mało by tego używać oddaj mi i wróć do niej... zróbcie to bez...

Jace przewracał się że smiechu.

-musisz izzy?

-tylko bądźcie cicho jutro trening, podobno stosunek poprawia samo poczucie

-izzy...

-dobra czarna nie tuba sobie jzu z nich rzartow zrobią to co chcą... nie koniecznie sex ale wiesz chodź idizemy oglądać film...

Alec z wielkim uśmiechem podszedł do mnie i pocałował.

-oni są niemożliwi...

-nie bardziej niż ty kitty. Dobra chciałaś spać...

-najpierw idę się umyć Alek nie zamierzam spać z makijażem....

Mrukłam i wyminełam go idąc do łazienki.

Pod prysznicem nabralam duży oddech. Uśmiechnęłam się do siebie i zarumieniłam.

-podoba mi się Alec Lightwood..., czuje coś do Aleka Lightwooda...,
jestem z Alekiem Lightwoodem.

-dlugo będziesz odmieniać jeszcze jego imię?-usłyszałam głos izzy. Spojrzałam na nią a ta się tylko uśmiechała. Bogu dzięki włosy zasłaniały moje wszystko.

-ja eee...

-tak wiem uwielbiasz mojego brata... dobra little pony ubieraj się a ja cię uczesze i pujdziesz spać... jutro ważny dzień.

-co? niby czemu?

-idziemy nad wodę ... Magnus ma nas tam teleportować... podobno tam się urodziłaś więc możesz odblokować się ma to pomuc z kielichem...

-czekaj sekundę- Wyszłam naga z pod prysznica pokryta mokrymi włosami.
-chcecie mnie zabrać do miejsca moich narodzin tylko po to by coś się we mnie odblokowało?

-i przy okazji popływać.

Westchłam.

-a ktoś spytał mnie?

Moje włosy kompletnie wyschnely tak jak reszta ciała, ubrałam się i spojrzałam na izzy.

-obawiam się że przypomnę sobie coś jeszcze innego... albo odblokuje coś nie potrzebnego ... już teraz dręczą mnie sny może to co mam zablokowane jest złe... izzy dopiero roztrzygnelam jedną sprawę...

-lila poradzisz sobie... jesteś silniejsza niż myślisz -zaczeła czesać moje włosy.

-czytalam że nimfy które wrucą w dokładne miejsce narodzin mogą przejść transformację... Jeśli stanę tam gdzie się urodziłam może coś się stać...

-transformacja? co z tego -skonczyla mnie czesac- może się rozwiniesz będziesz miała ulepszone moce może też i większą kontrolę będzie dobrze... będę ja, Alek, Jace i Magnus. A każdy z nas zrobi wszystko by ci pomuc, jestem twoją parabatai, rzucę się w ogień by cię chronić.

Pogłaskała mnie i wyprowadziła z łazienki a następnie sama się w niej zamknęła i zaczęła myć. Ruszyłam do swojego pokoju. Wszedłam do środka i rzuciłam się na łóżko.

-Jeśli coś ma się spierdolic to się spierdoli.

-do kogo mówisz kitty?

-alek?

-hm?

Poczułam jak siada przy mnie na łóżku.

-ehh bo izzy mówi że mamy jutro się teleportować do miejsca moich narodzin...

-i czemu tak się wsciekasz?

-gdy stanę dokładnie w miejscu moich narodzin moze coś się stać i nie może być ciekawe...

-wiec nie staniesz... będę cię pilnować...

Weszłam pod kołdrę rzucając włosy na bok.

-czy ja wiem...

-lilaa nie marudź błagam, to mniejsze zmartwienie niż to że ojciec Lydi będzie mnie ścigał do śmierci...

Spojrzałam na niego z wyrzutem.

-ty tak serio?

On przewrócił oczyma.

-nie ważne dobranoc Alek...-mrukłam i zasnęłam czując pieczenie pleców.

Znów wylądowałam w moim koszmarze. Stałam na uschniętej trawie a nade mną było krwisto czerwone niebo, latały po nim dziwne stwory. Ponownie poczułam ręce na moim brzuchu była to ta sama czarna postać o jedwabistym głosie. Zrobiłam krok... pojawiłam się nad wodą. Uschnięty ogród róż wyglądał jak wyjęty z apokalipsy. Jezioro pokryte płatkami odbijało blask moich niebieskich oczu. W tedy z jeziora wyłoniło się lustro. Powoli podjerzdzało do mnie a czarna postać dotykała moich ramion. W odbiciu miałam perłowe rogi oraz czarne włosy. Blada cera i węglane oczy idealnie pasowały. krwisto czerwona szminka na moich ustach pasowała do krwi wypływającej z oczu. Dzieczyna w lustrze uśmiechła się i rozczesywala swoje długie czarne włosy. Śnieżno biała suknia zaczęła od dołu nasiąkać krwią. Jezioro zaczęło zmieniać barwę i zaczęło podnosić się do góry. Zaczęły z niego wypływać głowy... Głowy moich przyjaciół. Wtedy w lustrze zobaczyłam Aleka... Przy mnie też się pojawił... klęczał dzieczyna w lustrze miała sztylet i łapać go za podbródek przyłożyła do jego gardła. Zamarłam. Momęt puznjej w mojej dłoni też byl sztylet... Złapałam Aleka za podbródek i... wbiłam sztylet. Gdy skończyłam odrzuciłam go do wody.

-alek nie, słuchaj nie, przepraszam to sen prawda? sen? -jego oczy gasły a on się dusił i pluł krwią. Uklękłam i patrzyłam jak się wykrwawia. Zaczęłam płakać a postać w lustrze śmiać. Pocałowałaś Aleka w chłodne wargi...

-dlaczego... -Jękłam.

Czarna postać za mną złapała mnie za włosy i podniosła, najpierw straciłam włosy a potem to ja klęczałam, znowu jak każdej nocy.

-bykas doskonała lilio emmo Herondale za to czeka cię szybka śmierć...

W momencie gdy wbija w moją pierś sztylet budzę się.

Przestaje krzyczeć k otwieram oczy.  Siedzi przy mnie Alek. Zadrżałam.

-Alek...-wyszeptałam.

-juz dobrze jestem tu... Lila... czy jak nie przychodziłem też krzyczałaś? czy zawsze ci się coś śni?

-alek... od moich urodzin mam jeden koszmar każdej nocy... czasem widzę tej samej nocy go parę nocy... ale kiedy...-i tu ucielam i spojrzałam mu w oczy

-kiedy co?

-kiedy jesteś blisko nie mam koszmarów...

-może będę poprostu spał tu...tylko pójdę po..

-poduszkę? Alek już spaliśmy razem możesz przecież się położyć...

-co ci się śniło...

-bylam chyba na pustyni... coś latało po niebie a mężczyzna bez twarzy przytulał mnie. Robiąc krok pojawiłam się w uschniętym ogrodzie obok jeziora na którym było lustro. Byłam w nim ja... tylko z wyglądem demona... potem woda zmieniła się w krew i wypływały z niej głowy... a potem ty... ja cię zabiłam- zaczęłam płakać i wtuliłam się w chłopaka-a potem ten mężczyzna zabił mnie w podobny sposób...-cala się trzęsłam że strachu.

-lila to tylko sen jestem tu i żyje...

-dlaczego to samo śni mi się każdego dnia? czemu codziennie zabijam kogoś innego?

Alek nic nie powiedział pocałował moje czoło i złapał pod żebrami.

-będę spać z tobą zobaczymy czy twoje koszmary znikną jeśli tak już się odemnie nie uwolnisz kitty.

Chłopak wszedł pod kołdrę w samych bokserkach a ja go przytuliłam. Głowę miałam na jego piersi a nogę oparłam o jego nogi. Złapał za moją dłoń i splątał je.

-śpij Lila... jestem tu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro