Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

★.12.★

Wieczorem postanowiłam iść do biblioteki uczyć się run, jednak kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam w nich Aleca, który chciał coś powiedzieć, ale zaniemówił. Wepchnął mnie do środka i zamknął za sobą drzwi. W jego oczach był jakiś dziki nieokiełznany błysk, złapał mnie za biodra i przysunął do siebie. Cała odrętwiałam, poczułam strach. Nie mogłam wyczytać jego aury.

– Lilia... – wysapał i złapał za mój kark. – Przepraszam, że bywam chamski. Zawsze żyłem w kręgu Jace, Izzy i ja...

Do moich oczu napłynęły łzy, nie tylko strachu, ale i bólu.

– Alec, zostaw mnie, idę się uczyć run...

Ten się uśmiechnął i przybliżył się, opierając o mnie swoje czoło.

– Ja cię miałem uczyć, pamiętasz? Więc wypełnię moją obietnicę i cię nauczę – wyszeptał, patrząc w moje oczy.

Czułam jak barwa włosów i oczu się zmienia, na niebieski, na mój kolor. Było to rzadkie.

– Wiesz, co ci powiem? Wyglądasz jak szafir – zaczął się śmiać i łapiąc moją rękę, zakręcił mnie, jakby chciał tańczyć.

Zaśmiałam się i odsunęłam, siadając na biurku.

– Alec! Mieliśmy iść do klubu! – Usłyszałam Jace'a, który dobijał się do pokoju Aleca.

– Zaczekaj tu, zaraz wrócę, Kitty.

– Dobrze.

Chłopak wyszedł bocznymi drzwiami i usłyszałam krótką rozmowę, którą wyszeptali między sobą.

– Jace, mówiłem, że idę rozmawiać z Lilią.

– No i? Powinniście już skończyć, a Izzy też idzie z nami.

– Jace, mam ją uczyć run.

– Uczyć czy „uczyyyć" – usłyszałam jak Alec, prawdopodobnie, uderza się w czoło.

– Uczyć.

– Nie pierdol, tylko weź ją ze sobą. Idziemy tam, gdzie to ją ładnie porwałeś, gdy zabiła demona czwartej rangi, z moją drobną pomocą.

– Po co?

– Idziemy i już, spytaj jej, czy chce.

– Yhm, zabiję cię pewnego dnia...

– Czekam na dole.

Chwilę potem Alec wparował mi do pokoju.

– Lilia, chcesz iść do Pandemonium?

Uśmiechnęłam się.

– Pewnie, że chcę. Czekaj na dole, ja się naszykuję. Daj mi piętnaście minut i zawołaj Izzy.

– W porządku.

Po dobrych trzech minutach, gdy czesałam włosy, wpadła Izzy ze stojakiem sukienek i innych strojów.

– Biały, czarny?

– Seksowny, Izzy. Idziemy do klubu, więc pół na pół.

– Czarne legginsy, koronkowa bluzka?

Obróciłam się i zobaczyłam zestaw, który pokazała mi Izzy.

– Jest dobre, mimo że ty masz podobny. Fryzura i makijaż?

– Uczeszę cię, a makijaż zrób sama, może jakiś mocny.

Dziewczyna zaczęła mnie czesać i co chwilę coś mi wpinała we włosy. A ja, w tym samym czasie, kończyłam mój makijaż.

Po skończeniu stanęłam przed Izzy, która wręcz skakała z radości, trzymając spinkę.

– Laska, jesteś gotowa – zobaczyłam się w lustrze. – Faceci zjedzą cię wzrokiem, uwierz, nawet nasi Łowcy będą się ślinić. Dla ciebie nawet mogłabym zmienić orientację.

Zaśmiałam się i odsunęłam sukienki z wyjścia.

– To idziemy oślepiać mężczyzn?

– Oczywiście – otworzyła przede mną drzwi, a z pokoju naprzeciwko wyszedł mój brat.

– Lilia, gdzie idziesz?

– Do klubu, będę grzeczna, nie zamieniaj się w ojca – pobiegłam do windy, uprzedzając wszystko, co może się stać.

Alec pov

Czekałem z moim przyszywanym bratem na siostrę i Lilię, ale po upływie piętnastu minut, chciałem już tam wejść.

– No ja nie mogę, idę tam.

– Alec, uspokój się, to dziewczyny. Mogą powiedzieć, że zajmie im to kilka minut, a to kilka minut zamieni się w kilka godzin.

– Ale Jace....

– Nie marudź, o kurwa – oczy Jace'a zrobiły się jak pięć złoty, a ja usłyszałem, jak ktoś wychodzi z windy. Jace patrzył w jednym kierunku i nie dało się go oderwać, aż w końcu wkurzył się moim machaniem ręką i sam mnie obrócił, bym zobaczył to samo, co on. Lilia, jebana nimfa i bogini seksu, w tych obcisłych legginsach. Już wiem, czemu Jace jest w hipnozie. Przecież ona wygląda jak milion dolarów! Niebiesko szare oczy błyszczały się z zadowolenia, a delikatna różowa szminka przyciągała wzrok do swoich ust. Włosy miała delikatnie uczesane w warkocza, ale tylko tak by nie leciały do jej oczu, a reszta była rozpuszczona, oprócz dwóch wypuszczonych kosmyków. Jej koronkowa bluzka odsłaniała pępek i idealnie dopasowywała się do jej figury, podobnie jak te legginsy, i wysokie buty... Przynajmniej dalej jest niższa ode mnie.

Ominęły nas bez żadnego słowa.

– Idziemy? – Spytały, gdy stały przy wyjściu, a ja i Jace, obudzeni z hipnozy, ruszyliśmy w ich stronę.

– Rany, te biodra.

– Jace, opanuj się.

– Kiedy ona wygląda...

– Tak, wiem, cisza – warknąłem i przyspieszyłem.

Lilia pov

Szłam z przodu, czując na sobie wzrok chłopców.

– Mówiłam, działasz jak magnes, jak płachta na byka.

– Izzy...

– Nie gadaj, tylko kręć biodrami.

Ruszyłyśmy do metra, śmiejąc się. W końcu chłopcy nas dogonili, oni również się z czegoś śmiali. Spojrzałam w Aleca i wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechałam się ciągle i wszędzie, całą podróż do Pandemonium byłam wesoła.

Zobaczyłam ogromną kolejkę, więc starając się jej uniknąć, podeszłam do ochroniarzy, a wtedy Izzy mnie odsunęła.

– Lilia, oni cię nie wpuszczą, to klub i tylko bogate osoby wpuszczają tamtędy.

– Albo córkę Magnusa Bane, właściciela klubu – mrugnęłam i pociągnęłam za sobą chłopaków.

Szepnęłam coś ochroniarzowi, który się ze mną przywitał. Ruszyłam do środka ciągnąc Jace'a za sobą, a ten Izzy i Aleca.

– Miło mieć kogoś „VIP", którego wpuszczają po dwóch słowach...

– Jestem prawie właścicielką, tutaj ja mam wszystko – rozłożyłam ręce. – To może ktoś chce drinka? Nathaniel jest praktycznie zawsze tam, gdzie ojciec, a sądząc po kolejce, dzisiaj będzie ostro.

Jace podniósł rękę i stwierdził, że on pójdzie. Gdy zobaczyłam, że sobie nie radzi, prześlizgując się przez tłum, stanęłam obok chłopaka.

– Nath, on jest ze mną.

– No proszę, nadal z Łowcami. Czekaj niunia, jak ty wyglądasz?

– Normalnie, skromnie...

– Wiem, ale nadal jak jebana bogini seksu.

– To samo mówiłem Alecowi, ale nie słuchał.

Zaśmiałam się i poprosiłam o drinki. Jace je wziął i ruszył za mną do długiej lady, gdzie stała Izzy, a Alec siedział na jednym z krzesełek. Muzyka była tak głośna, że drinki drgały i oczywiście, jak to w klubie, było gorąco. Usiadłam na kolanach Jace'a i zaczęłam pić drinka.

– Izzy, skończymy i idziemy tańczyć?

– Pewnie – mrugnęła do mnie i wypiła drinka.

Wypiłam resztę tęczowego naparu i złapałam Izzy za rękę, po czym zeszłam z nią na parkiet. Jak to dziewczyny, zaczęłyśmy wyrywać różnych chłopaków, nawet mogłam używać uroku. Tańczyłam, co chwilę z kimś innym, jednak po jakimś czasie zmęczyłam się i wróciłam na siedzenie. Jace tańczył z kimś, a Alec, znudzony obserwował.

– Nie lubisz takich miejsc, co? – Stanęłam obok i wzięłam kolejnego drinka.

– Nie, ale zawsze ląduję tu z tą dwójką, minimum raz na miesiąc i właśnie przyszedł ten czas – zamrugał oczami i przekręcił gałki oczne tak, że wyglądał, jakby miał same białka bez tęczówki. – A ty lubisz takie rzeczy?

– Gdyby wychował cię Magnus, sam byś lubił. Dobra, wracam na parkiet, bo Izzyz niego schodzi, pewnie zacznie mnie męczyć o temat naszej rozmowy, podobnie jak Jace.

Mruknęłam i znów zanurzyłam się w tłumie.

Alec pov

Obserwowałem jej zgrabne ruchy. Nawet przeciskanie się przez tłum, szło jej łatwo. Poruszała się w rytm muzyki, gdy inni przeważnie skakali i nie wiem, co jeszcze robili. Obok mnie pojawił się Jace z drinkiem o czarnym kolorze.

– Tygrysie, na co czekasz? Antylopa ci ucieka.

– Jace, znowu?

– Mówię prawdę, lecicie na siebie jak pszczoły do miodu, ja nie żartuję.

– Dokładnie, potwierdzam, ona tylko czeka, aż wejdziesz na parkiet.

– Izzy, Jace, ja nie umiem tańczyć...

– Prawie nikt nie umie, a każdy się świetnie bawi, daj spokój i idź złowić tę rybkę.

Popatrzyłem na niego jak na debila.

– Moim zadaniem jest obserwować was, a kiedy się schlejecie, zabranie was do domu i następny ranek leczyć waszego kaca.

– Pierdolisz, masz, wypij to i rusz ten tyłek na parkiet – postawił przede mną dziwnego drinka, który miał jeszcze dziwniejszy kolor.

Mimo to wypiłem do dna, ale nadal siedziałem na krzesełku, obserwując ich i to, jak Izzy oraz Jace znów wracają tańczyć. Zobaczyłem Lilię, która nagle skupiła swój wzrok na mnie.

Lily pov

Wystawiłam dłoń w górę i pokazałam mu, żeby do mnie przyszedł. Ten jednak pokazał, że nie, więc zrobiłam coś okropnie żenującego. Udawałam, że mam lasso i łapię go na nie. Ten się zaśmiał, a ja udawałam, że zaczynam je ciągnąć. Pokazywał, że nie chce iść, jednak ja dalej ciągnęłam niewidzialne lasso, aż on się ugiął i zaczął iść w moją stronę. Powoli szedł po schodach, tak jakby nie chciał nigdy dojść. Był powolny, nie spieszył się, a ja stałam jak słup soli, patrząc w jego oczy, w których pojawił się dziwny blask. Ruszyłam w centrum parkietu tyłem, a ten mijając skaczących ludzi, szedł i szedł. W końcu stał trzy metry ode mnie, dzieliło nas tylko kilka osób, moje oczy rozbłysły na niebiesko, a włosy zaczęły zmieniać kolory. Mrugnął do mnie i podszedł bliżej.

Stanął w końcu tak, że nasze klatki się stykały. Wyglądało to, jakby czas dla nas stanął w miejscu, a dla innych nadal trwał.

– Wiesz, że się świecisz?

– Wiem o wiele więcej, Alec, ale ludzie są na tyle głupi, że mogą uwierzyć w specjalne spreje.

Położyłam rękę na jego torsie i przyciągnęłam do siebie jeszcze bliżej. Obserwowałam jego minę, kiedy zaczęłam tańczyć. Położyłam jego ręce na moich biodrach. Poruszyłam się w rytm muzyki. Jednak kiedy obróciłam się tyłem i zrobiłam typowy dla mnie ruch, czyli schyliłam się i wyprostowałam, ocierając mocno o krocze Aleca, wkroczył w niego jakiś demon.

Jace/Izzy (rozmowa)

– Ty widzisz, co ona robi?

– Widzę i żałuję, że to nie ja poszedłem.

– Jace, ona praktycznie uprawia z nim seks, w tańcu, w ubraniach.

– Izzy, ja nie wiedziałem, że Alec umie w ogóle się ruszać.

– Masz rację, oni się poruszają za bardzo. Pamiętasz jak na jednej imprezie były zawody w czymś takim?

– Pamiętam.

– Ona by je wygrała.

– Izzy, ona by pokonała innych jednym ruchem.

Lilia pov

Obróciłam się przodem do Aleca, którego rumieńce było widać nawet teraz. Dotknęłam jego ramion, a on przysunął mnie bliżej, tak że niemalże byliśmy sklejeni w jedno. Wbiłam paznokcie i przejechałam wzdłuż, aż poczułam spodnie. Spojrzałam na jego minę, oczy świeciły podnieceniem. Uśmiechnęłam się, wiedząc, że nie użyłam nawet mojego talentu, a pokazałam jedynie, co potrafię. I wtedy się zaczęło. Obróciłam się tyłem, a on już śmielej złapał mój tyłek i przyciągnął do swojego krocza. Oparłam się o niego i złapałam za jego kark, odkręciłem delikatnie głowę i napotkałam jego oczy.

– Lilia... – szepnął, słyszałam jednak to mimo muzyki i hałasu, podobało mu się, więc otarłam się mocniej i złapałam za koszulkę, przyciągnęłam do siebie tak, że każda część mojego ciała przywarła do niego. Zaczęłam się ocierać i bawić włosami, a on tylko mając ręce na mnie, poruszał się do moich ruchów. Błądził nimi po całym ciele, kiedy mnie obrócił i przysunął do siebie tak, że nie mogłam się ruszyć, wplątał rękę w moje włosy i spojrzał mi w oczy.

– Dlaczego to robisz?

– Co robię?

– Dlaczego tak mnie pociągasz, to nimfia sztuczka?

Zaśmiałam się i dałam rękę na jego kark, a drugą na pierś.

– Nie Alec, na Łowców nie działa mój urok, a nawet jeśli, nie w takim stopniu.

Stanęłam na palcach, a ten mnie podtrzymywał. Złapał jeden z kosmyków i dał za moje ucho.

– Chcę zobaczyć, jak się świecą.

Uśmiechnęłam się i złapałam parę kosmyków, owijając nimi szyję Aleca, powoli zaczęły zmieniać kolor na niebieski, podobnie jak moje oczy. Oczy Aleca zabłyszczały. Patrzył się na mnie i tylko na mnie.

Muzyka nagle, z szalonej i rytmicznej, zmieniła się na nieco spokojniejszą, ale nadal można było przy niej skakać albo się kołysać. Owinęłam ręce wokół szyi Aleca. Ten zaplątał ręce na mojej tali i przyciągnął do siebie, zaczęliśmy się bujać.

– Nadal nie umiesz tańczyć?

Uśmiechnął się tylko i oparł swoją głowę o moje czoło.

– Nadal jesteś małą, niegrzeczną dziewczyną, bawiącą się eliksirami?

Moje oczy stały się bardziej niebieskie, co zobaczyłam w oczach Aleca.

– Ty pamiętasz?

– Pamiętam niską dziewczynkę, która gdyby mogła, walnęłaby mnie gazetą. I świecące kiteczki – powiedział na moje ucho, zadrżałam.

Przysunął mnie bardziej do siebie, a właściwie docisnął. Rękę wplątał w moje włosy nad szyją i pochylił głowę tak, że nasze nosy się stykały, a ja czułam jego ciepły oddech. Nagle ktoś nas skutecznie rozsunął. Zobaczyłam mojego brata, który wręcz iskrzył złością.

– Co wy robicie?

Spojrzałam na niego ze złością, ruszyłam do wyjścia, odpychając brata na ziemię.

Kiedy prawie wyszłam, zobaczyłam Magnusa, który podszedł i bez powodu mnie przytulił.

– Lilia przepraszam, nie chciałem kłamać – popchnęłam Magnusa do kantorka i sama tam weszłam.

– Dlaczego mnie okłamywałeś? Nawet wymazałeś pamięć...

– Ehh, przepraszam Lilia, ukrywałem to, kim jesteś. Chcesz wyjaśnień, porozmawiać o swojej rodzinie?

– Jestem z pokolenia Fairchild, wiem to już.....

– Nie, ty nie jesteś z pokolenia Fairchild, zaczekaj, porozmawiamy.

Otworzył przed nami portal, przez który przeszliśmy.

Usiadłam na sofie obok Magnusa i powtórzyłam mu to, co powiedział mi brat.

– Ktoś mu ostro namieszał w pamięci. Fairchildowie nigdy nie zniknęli i nie ma żadnego odłamu. Owszem, twój brat jest z Fairchild, ale tylko dlatego, że matka dogadała się z jego ojcem, by spłodzić pół łowcę. Chciała znów wprowadzić odłam rodziny do Łowców.

– Więc kim jestem?

– Twój brat jest zrobiony z ugody, na którą poszedł jeden z Fairchild. A teraz opowiem ci o kobiecie, która nazywa się Róża Oktawia Herondale...





- rozdział poprawiony przez: opsididitagainx/vcrayonsv

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro