Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

-Cześć... - powiedziałam i spojrzałam na już przebraną Jane która trzymała w ręku koszulkę z napisem 11.

-Choć przymierzysz ją... - powiedziała i ubrałam białą, koszulkę na długi rękaw. Założyłam ochraniacze a na nie koszulkę na krótki rękaw w barwach szkoły w Becon Hills.

Z tyłu był napis McCall, byłam podekscytowana.

-Trener już nas woła.. – powiedziała Gwen i wyszłyśmy z szatni.

-Ej chyba zapomniałaś coś.. – powiedziała Jane i podała mi kij do Lacross'a.

-Dzięki... - powiedziałam i Jane pociągnęła mnie na boisko.

Na trybunach siedziała Mama, razem z tatą.

~Zobacz ma moją koszulkę... - powiedział tata a ja się odwróciłam tyłem.

-Dzień dobry McCall... - powiedział trener po czym poklepał mojego brata po plecach – nie pozarzynajcie się na boisku! – dodał i zagwizdał gwizdkiem.

-To co? Zaczynamy? – spytała Jane i Matt w tym samym czasie.

-Możesz być ze mną w drużynie... - powiedział chłopak który wcześniej mnie zaciągnął do szatni.

-Jerry radziłbym nie... - powiedział Matt.

-Niech sama zdecyduje... - burknął.

~Wybierz... - powiedział tata.

-Matt nie musisz być moją niańką... - powiedziałam.

-Sama tego chciałaś... - powiedział i dał mi czerwoną koszulkę, a sam ubrał zieloną – czas zacząć grę! – dodał i odszedł na swoje stanowisko.

-Trenerze... - powiedziałam i oddałam koszulkę z napisem McCall na plecach – najwidoczniej komuś przeszkadzam... - dodałam i poszłam w stronę szkoły.

-Andrea... - powiedział Matteo i próbował mnie zatrzymać, w rozpaczy pobiegłam jak najszybciej się dało do szkoły.

- - - - - - - - - - - - - -Matt- - - - - - - - - - -

-Matt? – powiedziała Jane a ja się odwróciłem. - Nie powinieneś doprowadzić do tego żeby ona wybierała między tobą a nim! – krzyknęła i się rozpłakała na moich oczach.

Pierwszy raz widziałem jak dziewczyna, zwłaszcza tak silna dziewczyna płakała i to jeszcze przy mnie. Żałowałem że do tego doprowadziłem, Jerry stał i też znieruchomiał jak ja. Nie chciałem do tego doprowadzić żeby tak fantastyczna dziewczyna się przeze mnie rozpłakała,

- Przepraszam Jane, nie chciałem doprowadzić ciebie do takiego stanu... - powiedziałem i próbowałem ją przytulić, ale ona za każdym razem się wyrywała.

-Zakochałam się w bracie mojej najlepszej przyjaciółki, ale jednak to nie była prawdziwa miłość. Myślałam że jesteś inny i że jesteś miły, ale to była tylko mgła przez którą nie widziałam kim tak naprawdę jesteś, albo nie kim ty naprawdę jesteś... - powiedziała i pobiegła w stronę szatni.

Stałem jak wryty, po chwili pobiegłem na trening i ćwiczyłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro