Rozdział 8
Mężczyźni nadal siedzieli popijając ciepły napar. Nie założyli jeszcze masek. Czerwonooka posłała im pytające spojrzenie.
- Usiądź.- polecił Kuro wskazując miejsce przed dodatkowym kubkiem. Posłuchała.
Ton głosu przywódcy oddziału był poważny i nieznoszący sprzeciwu. Dokładnie taki jak podczas misji. Sięgnęła do tyłu rozwiązując supeł. Odłożyła maskę na stół. Chciała móc patrzeć brunetowi prosto w oczy bez dzielącej ich przeszkody w postaci drewna. Zapowiadała się ciężka rozmowa.
- Dość długo byłaś... niedysponowana.- zaczął powoli- W tym czasie zaszły pewne zmiany...- sięgnęła po naczynie i upiła łyk.
- Zorientowałam się.- przytaknęła.
Pokiwał głową.
- Podczas egzaminu na chunnina wystąpiły trudności. Wioska Piasku wraz z Wioską Dźwięku przypuściły atak...
- Nieudany.- wtrącił Takumi.
Lider spiorunował siedemnastoletniego blondyna wzrokiem.
- Okej...- Kitsune pragnęła by kontynuował.
- Rozpętała się bitwa. Wygraliśmy, lecz zginęło wielu dobrych shinobi. Sam Hokage oddał życie ratując wioskę. Trzeci został bohaterem.- dokończył smutno, ale z dumą.
Otwarła usta i natychmiast je zamknęła. Nie wiedziała co powiedzieć. Najpierw pomyślała, że ją wkręcają. "Jak to? Trzeci nie żyje?" Pragnęła roześmiać im się w twarz. A jednak... Ich miny były zbyt poważne. Nie żartowali. Zmarszczyła brwi. "Gdybym tam była to może..." Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciła się. Fokusu, niezbyt wysoki, pękaty dwudziestolatek, miał w oczach współczucie. Pokręcił głową jakby mówił "Nie obwiniaj się.". Poklepał ją delikatnie i zabrał rękę. Oni wiedzieli. Wiedzieli kim jest (nie w pełni. Na to by nigdy nie pozwoliła.) i ile znaczyło dla niej wsparcie kage. Sarutobi przyjął ją do wioski mimo sprzeciwu starszyzny. Pomógł zapanować nad sobą. Choćby w drobnej mierze. "Ale to oznacza, że..."
- Kto został Piątym?- zapytała ze stoickim spokojem.
Nie pozwoliła sobie na widoczny smutek. Będzie czas na łzy, ale nie teraz.
- Jeszcze nikt.- przyznał brunet.
Zaskoczył ją tym. Spodziewała się, że zaraz po... śmierci Trzeciego kogoś wybrali. Przejrzała w głowie listę osób, które mogłyby ewentualnie zdobyć to stanowisko. Nie była zbyt długa. Nagle coś przykuło uwagę czerwonookiej. Na kuchennym blacie leżały tylko trzy maski. Rozpoznała w nich tę należącą do Kuro, Fokusu, a także Takumi'ego. Brakowało ostatniej- biało-czerwonej, drewnianej przypominającej ptaka maski Hinaty*. Zmarszczyła delikatnie brwi. Powędrowała wzrokiem w stronę ostatniego, nieproszonego gościa. Stał przy oknie odwrócony do pokoju bokiem i obserwując uliczkę poniżej. Nie zwróciła na to wcześniej uwagi, bo Hinata był z natury małomówny. Zawsze trzymał się na uboczu i prawie nic nie było w stanie wyprowadzić go z równowagi oprócz charakteru nastolatki. Nie raz podniosła mu ciśnienie. Głównie jak to nazywał "Nadmierną arogancją i ciętym językiem.". Maska zasłaniała twarz mężczyzny. Mimo to widziała, a może tylko czuła, że zamaskowany osobnik nie jest ich cichym, dobrym doktorkiem. Biła od niego inna aura. Mniej poważna, bardziej figlarna. Jego sylwetka była drobniejsza, chudsza, ale nie całkowicie pozbawiona mięśni. Odsłonięte ramiona miały złocisty odcień lekkiej opalenizny. "Czy to znaczy, że...?"
- Czy Hinata nie żyje?- zapytała chłodno.
Takumi pokiwał smętnie głową. Śmierć starszego brata była dla niego bolesna, ale wszyscy wiedzieli o ryzyku na jakie się piszą. Służba w ANBU to niebezpieczne zadanie. Istnieje prawie 50% szans na nie dożycie trzydziestki. To jednak również wielkie wyróżnienie. Najlepszych z najlepszych wybiera osobiście kage. Dostają najtrudniejsza misje, a im większe ryzyko tym większa presja i wymagania. Nie każdy jest w stanie temu podołać.
- Jak się nazywasz?- zwróciła się bezpośrednio do "nowego".
Odwrócił się w kierunku czternastolatki. Jego brązowe, przenikliwe oczy zlustrowały czerwonowłosą od stóp do głów. Nie była mu dłużna. Walka na spojrzenia trwała ułamki sekund. W końcu chłopak nie wytrzymał i spuścił wzrok.
- Kakeru.- jego głos odbił się echem w jej głowie.
Brzmiał jakoś dziwnie znajomo. Spotkała go już?
- Kitsune.- przedstawiła się- Ściągniesz maskę?- to nie było pytanie. Bardziej żądanie.
Skinął głową. Wstrzymała oddech gdy sięgnął zza głowę. "Znam go czy nie?"- zastanawiała się. Serce nieznośnie przyspieszyło. Na chwilę opalone dłonie w czarnych rękawiczkach bez palców zakryły bursztynowe oczy. Kakeru chwycił maskę w obie dłonie. Jego twarz z ostro zarysowanymi kośćmi policzkowymi, zadartym nosem, gładką cerą i tymi błyszczącymi, delikatnie skośnymi oczami prezentowały się nie najgorzej. Był młody, lecz na pewno starszy od Kitsune. Na oko dałaby mu piętnaście, może szesnaście lat. Krótkie, kasztanowo- rude włosy sterczały na wszystkie strony. Innymi słowy... Ideał.
- Co się tak gapisz?- spuścił wzrok.
Przysięgłaby, że lekko się zarumienił. Kompletnie się tego nie spodziewała. Jak taki chłopak mógł się zaczerwienić on jej spojrzenia?
- Ja... Ten... Wcale się nie gapię!- zaprzeczyła szybko czując na policzkach nieznośne pieczenie.
Takumi zachichotał cicho, a po chwili nie mogąc się dłużej powstrzymywać wybuchnął śmiechem. Rudowłosa spiorunowała go wzrokiem. Blondyn nic sobie z tego nie robiąc nadal rechotał jak głupi.
- Z czego rżysz?- fuknęła.
Teraz roześmiali się też Fokusu i Kuro. Dziewczyna warknęła rozdrażniona. Kakeru odwrócił się z powrotem w stronę okna. Nie przywykł do takiego towarzystwa, więc niezbyt wiedział jak się zachować. Kitsune gwałtownie wstała i tupnęła nogą w podłogę aż zatrzęsły się szafki. Momentalnie wszyscy ucichli.
- Jeśli już skończyliście odstawiać tę szopkę pragnę przypomnieć, że musimy wykonać misję.- jej ton był spokojny. Zupełnie jakby przed chwilą nikt jej nie zdenerwował.
* nie panienki Hyuga. Hinata to również imię męskie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro