Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Kitsune czując na sobie badawczy wzrok Sasuke odwzajemniła spojrzenie. Chłopak udał, że wcale się nie przyglądał. Jej oczy miały w sobie coś czego za wszelką cenę chciał uniknąć.

- O co chodzi?- usłyszał szorstkie pytanie.

- O nic.- spojrzał na czerwonooką ANBU.

- Hmm...- zbliżyła się tak, że ich czoła prawie się stykały.

Starał się wytrzymać jej wzrok. Nie było to łatwe i jeszcze dziewczyna stała niebezpiecznie blisko co dodatkowo potęgowało chęć odwrócenia oczu.

- Hmm...- powtórzyła odsuwając się- Kłamiesz.- stuknęła go palcem w czoło.

Przeszedł go dreszcz. Czy ona...? Ale skąd mogłaby wiedzieć?

- Wracając do misji...- powiedziała jakby nigdy nic- Powinniśmy zaczynać.

Nie oglądając się czy idą za nią czerwonooka ruszyła dziarskim krokiem w stronę wioski.

...

Pierwsze trzy misje minęły zadziwiająco szybko. Za każdym razem sensei jedynie przyglądała się pracy uczniów wykazując prawie zerowe zainteresowanie. Opierała się o ścianę lub drzewo i pogrążała w rozmyślaniach. Patrzyła wtedy w niebo i obserwowała chmury.

Białe, delikatne obłoczki sunęły powoli po niebie. Pogoda była ładna, dzień ciepły, a wiatr znikomy. Od czasu do czasu patrzyła na geninów sprawdzając postępy. Naprawa fontanny szła im opornie i dziewczyna miała wrażenie, że nigdy nie skończą. Wiedząc, że muszą jeszcze dziś zdążyć rozpocząć rangę A westchnęła głośno.

- Odsuńcie się.- podeszła do źródełka.

Przyjrzała się uważnie małej figurce na czubku fontanny. Znów westchnęła zrezygnowana. Podniosła rękę kładąc ją na głowie metalowego węża i skierowała chakrę do opuszków. Rozległ się cichy świst i z pyska zwierzęcia poleciała woda. Błyskawicznie uniosła drugą dłoń łapiąc w locie niewielki, twardy przedmiot.

- Kamyk zatkał dopływ wody.- wyjaśniła podrzucając "problem".

Patrzyli na nią w osłupieniu. Jednym ruchem wykonała misję w mniej niż kilka sekund. Co z tego, że błahą? Misja to misja. Jakakolwiek by nie była.

Ruda przeciągnęła się i oświadczyła, że zgłodniała.

- Chodźmy na ramen.- zaproponowała.

- O tak!- ucieszył się Naruto- Znam świetną...

- Zjemy u mnie.- przerwała mu Kitsune.

I kolejny raz, chyba już setny tego dnia, odwróciła się na pięcie odchodząc.

- Teraz to już nie wiem czy ona nas lubi, czy nie.- mruknęła pod nosem Sakura.

...

Czerwonooka spokojnie szła ulicami Konohy. Ramen zawsze poprawiał jej humor. W sumie nie była pewna czemu. Tak było i koniec kropka. Od bardzo dawna nie poruszała się po ziemi w drodze do swojego mieszkania. Zwykle gdy była sama biegła dachami. Zrobiła tym razem wyjątek z prostego powodu: musiała kupić składniki. Skierowała się więc wpierw na targ.

...

Krążyła chwilę pośród kolorowych straganów. Nie potrafiła się zdecydować z czym chciałaby przyrządzić danie. W końcu wybrała parę rzeczy. Z reklamówką w ręku podeszła do czekających geninów.

- Idziemy.- zakomenderowała nad wyraz radośnie.

Tym razem również szła przodem, ale coś wyraźnie się zmieniło. Wzrok miała rozbiegany, lecz kroki nadal pewne. Narastało w niej wrażenie, że postąpiła nierozważnie zabierając niedoświadczonych ninja na misję A. Choć pewnie sami nie wiedzieli, że już ona trwa. Od pewnego czasu odczuwała czyjąś obecność. Silną chakrę w okolicy. Zawsze blisko, lecz trzymającą się na bezpiecznym dystansie. Ktoś ich obserwował. Cierpliwie czekał na dogodny moment. Musiała stworzyć pozory. Przeciwnik powinien ją zlekceważyć. Chciał by uznał ją za zwykłą dziewczynę, której rodzice wynajęli ninja do pomocy. Ewentualnie jedną z geninów. Nie bez przyczyny nie ubrała tego dnia munduru. Zamiast niego miała na sobie luźne spodnie po kolan i wygodną koszulkę. Oczywiście pod ciuchami poukrywała podstawową broń. Wolała nie używać swoich technik na terenie Konohy. Ryzyko zniszczeń było zbyt duże.

- Sakura.

- Słucham?- kunoichi zrównała krok z czerwonowłosą.

Gdy starsza upewniła się, że chłopcy jej nie usłyszą i podążają za nimi nachyliła się do Sakury.

- Słyszałam, że zabujałaś się w Sasuke.- zniżyła głos- Niezły z niego przystojniak, co?

Zielonooka posłała sensei zszokowane spojrzenie. Ta przewróciła oczami. Na twarzy Haruno malowało się coś między zazdrością i zdziwieniem. Jej policzki minimalnie poczerwieniały. Z natury złośliwa Kitsune nie mogła odmówić sobie przyjemności pożartowania z różowowłosej. Uchiha wcale jej nie interesował. Tym swoim obojętnym stylem bycia mógł zakręcić w głowie nie jednej pannie, ale dla czerwonowłosej był jedynie kolejnym dzieciakiem. I czy one nie widziały, że go nie obchodzą? Że szatyn myśli głównie o zemście, choć może teraz tego nie widać. Jako ninja powinny umieć dostrzec takie drobiazgi. To analiza przeciwnika daje przewagę w walce. Zwracając uwagę na najmniejsze sugestie i zachowania wygrywa się bitwy.Zadziwiające jak rok różnicy i ranga mogą wpłynąć na postrzeganie człowieka.

Reakcja geninki niezmiernie bawiła ANBU. Ledwo powstrzymywała się od wybuchnięcia śmiechem, a jednak po chwili spoważniała widząc błysk metalu w okolicy dachu. Na jej twarzy nadal widniał uśmiech, ale nie był już szczery. Przypomniała sobie coś o czym wolała zapomnieć i bynajmniej nie była to obecność szpiega.

Pozory. To coś co dobrze znała.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No, jakoś udało mi się napisać rozdział w dwa dni. Szczerze nie miałam na niego za bardzo pomysłu, ale wyszło nie najgorzej. :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro