Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Mała, wesoła dziewczynka biegła leśną ścieżką. Nie mogła mieć więcej niż cztery lata. Śmiała się radośnie nie zwracając uwagi na odległe nawoływania dorosłych. Niech sobie szukają, myślała, jestem taka szybka, że mnie nie znajdą nawet za sto lat, zachichotała kryjąc się w krzakach. Pojedyncze promyki wiosennego słońca prześwitywały przez listowie. Ptaszki ćwierkały, a świeża trawa pokrywała gdzie niegdzie wilgotną glebę. Z pomiędzy zielonej gęstwiny rozległ się niespodziewanie dziwny, wysoki dźwięk niepodobny do żadnego ze znanych dziecku. Zaciekawiona podniosła się z ziemi i podążyła za wabiącą pieśnią, bo ów odgłos brzmiał jak pieśń. Dawno zapomniana, starożytna melodia wygrywana jakby przez sam wiatr w koronach...

Kitsune potrząsnęła gwałtownie głową. Siedziała na kamiennej ławeczce przed akademią.

Co lord Hokage sobie myśli?! Że będę niańką?! Chyba postradał zmysły!- kipiała ze złości, lecz szybko skarciła się za takie rozmyślania. Kolejny raz.

Na pobliskiej wiśni zakwitły pierwsze kwiaty przesycając powietrze słodkawą wonią. Konocha wiosną była przepięknym miejscem. Białe i różowe, ukwiecone gałęzie spotykało się co krok, ulice wypełniał ożywiony gwar, wszyscy nie mogli doczekać się upalnego lata.

Dziewczyna przeciągnęła się ziewając. Słońce chyliło się ku horyzontowi. Niechętnie wstała z ławki i powoli zaczęła iść w stronę bramy akademii. Złość trochę zelżała, lecz poczucie niesprawiedliwości wciąż czaiło się w głębi czaszki gotowe wybuchnąć w każdej chwili.

Minęła ogrodzenie i ruszyła przez miasto mijając domy, sklepy i przechodniów zajętych swoimi sprawami. Po kilku minutach spaceru przystanęła przed niewielkim budynkiem. Dach miał ciemno-brązowy, ściany kremowe, a drzwi i okna drewniane, większość balkonów ozdabiały kwiaty. Przykucnęła i kierując czakrę do stóp wyskoczyła 5 metrów w górę lądując bezszelestnie na parapecie. Wślizgnęła się zgrabnie przez niedomknięte, kuchenne okno. Odetchnęła z ulgą. W tej chwili marzyła tylko o odprężającym prysznicu, ciepłym posiłku i miękkiej pierzynie.

Nastawiła wody i ugotowała makaron. Do tego przygrzała sos. Gdy danie było gotowe usiadła przy małym, dwuosobowym stole z pałeczkami w dłoni i zabrała się za konsumpcję. Pusty talerz odłożyła do zlewu uznając, że później pozmywa.

Gdy wyszło się z kuchni łazienka była zaraz po prawej. To małe, jasne pomieszczenie z prysznicem, toaletą, umywalką i prostą, drewnianą szafką z lustrem na drzwiczkach wypełnił zapach truskawek. Ciepła woda obmywała szczupłą sylwetkę dziewczyny wilgotnymi strugami. Po spłukaniu ulubionego, owocowego szamponu zakręciła kurki i sięgnęła po ręcznik. Sucha założyła zieloną piżamę w subtelną kratkę. Materiał kontrastował ostro z włosami Kitsune. Podziwiała chwilę w lustrze odbicie zmęczonej shinobi po ciężkim dniu.

Po posiłku i kąpieli usiadła na łóżku. Jej sypialnia pomalowana była na biało dokładnie jak pozostałe pokoje. Z dużego okna roztaczał się widok na wyrzeźbione w skałach majestatyczne twarze hokage oświetlone delikatnym, złotym blaskiem. Półka z książkami wisiała nad niepozornym biurkiem w kącie pomieszczenia. Duża, ale nie gigantyczna szafa stała na przeciw, w nogach łóżka. Kitsune opadła zmęczona na materac wtulając się w poduszkę i wdychając zapach bawełnianej tkaniny. Lubiła go. Był odprężający.

- Może nie będzie tak źle.- mruknęła sama do siebie i zasnęła otulona puszystą kołdrą.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nasza drużyna jeszcze nie wkroczyła, lecz pojawią się już w następnym rozdziale. Chyba ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro