▀▄▀▄▀▄▀ ♥ ▀▄▀▄▀▄▀
- Wróciiiiliiśmyyy! - Oznajmił nastolatek, wchodząc do domu.
- A gdzie wy się znowu podziewaliście? Nie rozumiem czemu zawsze wychodzicie razem. - Wywrócił oczami granatowowłosy.
- Powiedział ktoś z innego świata. - Prychnął szarowłosy.
- Alternatywnego dokładniej. - Mruknął znużony rozmową.
- Oj Mitsuru-chan.. - Wtrącił chłopak, który zaczął rozmowę. - Chyba jesteś dziś nie w humorze. Pytanie kiedy ty go masz.
- A ty wrednoto jak zwykle w skowronkach. Zapomniałeś geniuszu, że wszyscy zdechneliśmy? No i jeszcze jedna sprawa. Jakim prawem ty zawsze dodajesz do naszych imion "-chan"? Człowieku to nienaturalne. Świrnięty jesteś.
- Wiem. - Wyszczerzył się najmłodszy z duchów.
- Hiroto weź mu przemów do rozsądku!! - Wykrzyczał gwałtownie wstając z fotela.
- Atsuya-kun proszę cię, nie prowokuj go. Dobrze wiesz jaki jest gdy się wkurzy--
- Jaki znowu jestem?! - Wtrącił Ichihoshi.
- Kuźwa jakiś! - Odpowiedział mu tym samym Kira.
- Ah tak?! Chodź no tu!!
Zanim szarowłosy odpowiedział, zwrócił się w stronę ulatniającego się Atsuyi. - A ty gdzie diable wcielony?!
Brzoskwiniowowłosy odwrócił się z głupkowatym uśmieszkiem. Dobrze wiedział, że teraz nie ma odwrotu. - Jak najdalej od Boga i gwiazdy która rąbneła w ziemię!! - Odpowiedział i zaczął uciekać po całym domu byleby nie dać się złapać.
- TY DURNIU WRACAJ TU!! - Krzyczeli za nim na przemian Hiroto i Mitsuru.
- REIJI, KOCHANY MÓJ TRENERZE, RATUJ MNIE!!! - Wydarł się w końcu morskooki licząc na to, że Kageyama jest w domu.
▀▄▀▄▀▄▀▄▀ ✿ ▀▄▀▄▀▄▀▄▀
- Wasza trójka. - Czarnowłosy mężczyzna wskazał na siedzących potulnie na dywaniku nastolatków. - Czy wy zawsze musicie się zachowywać jak pięciolatki?
- Kiedy my tym razem nic nie przeskrobaliśmy! - Odezwał się najmłodszy, zaś pozostała dwójka cicho powtórzyła słowa "tym razem".
- Nic? - Kageyamie zaczęła drgać powieka. - Czy to według was jest nic?! - Wskazał na salon. Niby zwykły salon... No dobra nie. Wszędzie było.. Wszystko. Dosłownie wszystko. - CO DO JASNEJ ROBI MOJA BIELIZNA NA ŻYRANDOLU?!?!
Hiroto przełknął ślinę. Jak to się stało? Każdy znał odpowiedź. Była wojna. Wojna.
- Kiedy my się ciebie słuchamy! - Wtrącił Fubuki, zaś reszta nadal się zastanawiała jakim cudem chłopak ma lat więcej niż pięć. - Kazałeś nam nie spalić domu, nie gotować, nie spowodować końca świata, nie urządzać wojny na jedzenie.. - Chłopak zaczął wyliczać na palcach poszczególne rzeczy. - Ale o wojnie na wszystko oprócz jedzenia nic nie mówiłeś!
- O mój.. - Mężczyzna przyłożył dłoń do czoła. - Jednak się nie dziwię, że jesteście martwi..
- Kiedy ty też. - Dodał Mitsuru.
- Jednak się nie dziwię, że jesteśmy martwi... Wy z powodu katastrofy, ja z powodu końca cierpliwości.. Do pokoi. Już.
- Ale "mamo" - Brzoskwiniowowłosy specjalnie użył przezwiska mężczyzny, którego używali wszyscy w tym domu. - Zawsze po wypowiedzi zadajesz pytanie "Czy są jakieś pytania".
Czarnowłosy spojrzał na nastolatka kątem oka. Dobrze wiedział, że jest wredny i tylko udaje dziecinnego. - Czy są jakieś pytania? - Zapytał wzdychając.
Atsuya podniósł dłoń.
- Tak?
- Jaki jest jutro dzień? Jest zaznaczony w kalendarzu.
- Jest dzień, w którym każdy odwiedzi swój dom. A teraz do łóżek.
Więcej odpowiedzi nie dostali.
▀▄▀▄▀▄▀▄▀ ✾ ▀▄▀▄▀▄▀▄▀
- Gouenji.. Naprawdę dziękuję ci za to, że tu jesteś. Chociaż na chwilkę. - Uśmiechnął się blado liliowowłosy.
- Oj Shirou.. Wiem, że to dla ciebie ważne. - Odpowiedział mu blondyn. Oczy miał skierowane w stronę zdjęcia na ołtarzyku.
Malutki ołtarzyk. Konkretnie jedyna ciemna półeczka w całym domu, gdyż reszta była jasna. Na tej właśnie półeczce, czy jak kto woli, szafce lub stoliku był położony biały i puszysty szalik służący jako obrus. Było tam dużo zdjęć, małych i dużych na których znajdowali się malutcy bracia Fubuki. Tylko jedno stało na środku, był na nim młodszy z braci. Sam, ubrany w mundurek szkolny. Shirou pamiętał to wydarzenie, wtedy były zdjęcia szkolne i każdy miał osobne. To było chyba jedyne zdjęcie, na którym Atsuya był sam.
Jak domyślał się Shuuya, w szafce były pewnie rzeczy zmarłego.
- Wybacz, że będę tylko godzinę.. Ale chciałbym jeszcze odwiedzić mamę. - Powiedział brązowooki.
- Nie szkodzi, rozumiem. - Odpowiedział mu spokojnie
Rozległo się pukanie do drzwi, zaś do domu weszły jeszcze dwie osoby. - Fubuki-kun, mogłybyśmy na chwilkę wejść? - Rozległ się dziewczęcy głos.
- Ah tak, oczywiście.. - Odpowiedział im morskooki. Przecież każdy mógł odwiedzić ołtarzyk jego brata w ten jeden dzień.
Pierwsza dziewczyna była niziutka. Miała ciemne, szatynowe włosy a na jej głowie spoczywał dość spory kapelusz. Była to Araya Konko.
Druga, wyższa, miała włosy koloru bladego różu. Nae Shiratoya.
- Przepraszamy.. - Powiedziała Konko kładąc malutki zniczyk przy zdjęciu brzoskwiniowowłosego. Nae zrobiła to samo.
- Naprawdę nie musicie. - Uśmiechnął się Fubuki. - To miłe, że pamiętacie o Atsuyi.
- Dobry, dobry! Dzień dobry! - Rozległ się głos, lecz nie było słychać czy ktoś wchodził. - Woo.. Ktoś o mnie pamięta! Onii-chan, jak dobrze cię widzieć! - Osoba się zaśmiała.
- Fubuki-kun, wszystko w porządku? - Zapytał Shuuya, widząc niemrawą twarz przyjaciela.
Jednak Shiro nie zdążył odpowiedzieć. Poczuł się okropnie słabo, a chwilę później zrobiło mu się ciemno przed oczami. Zasłabł, a Gouenji złapał go w ostatnim momencie.
▀▄▀▄▀▄▀▄▀ ❁ ▀▄▀▄▀▄▀▄▀
- Nii-chan! - usłyszał głos nad głową. Uchylił powieki i dostrzegł dziecko o brzoskwioniowych włosach i szaro-morskich oczach. Chłopiec wpatrywał się w niego z radością.
Liliowowłosy chwilę leżał nie reagując. Badał spokojnie, czy to złudzenie czy nie. Po chwili dostrzegł śnieg spadający z nieba, lecz.. Co dziwne, nie było mu zimno.
- Tak wygląda życie po śmierci?.. - Zapytał głucho.
- Nie głuptasie! - Zaśmiał się chłopczyk.
Dopiero po chwili starszy zrozumiał sens słów swoich i brata, jak i sytuację, w której obecnie się znajdował.
Wstał gwałtownie, a raczej zerwał się do siadu. Spojrzał na ośmiolatka, który jak gdyby nigdy nic wstał i przypatrywał mu się trzymając ręce za plecami.
- Atsuya?.. - Zapytał zdezorientowany.
- Tak! - Wyszczerzył się radośnie. - Braciszku, nie zapomniałeś o mnie.. Prawda? - Zapytał patrząc na starszego oczkami pełnymi nadzieji.
- Nie.. - Odpowiedział Fubuki. Patrząc na brata, przypominał sobie sytuacje z dzieciństwa. Atsuya zawsze był jakiś krok przed nim. Krok albo więcej. Mimo tego, że był młodszy, to Shiro czasem miał wrażenie jakby to właśnie bardziej porywczy z braci był bardziej lubiany. Co się dziwić, wszędzie go było pełno.
Prawda była inna, słynny Zabójca Niedźwiedzi nigdy nie przepadał za ludźmi. Zawsze ubrany był podobnie. Spodnie podobne do dżinsów, koszulka, biało-pomarańczowa kurtka i oczywiście biały szaliczek.
Dziecko przed nim wyglądało tak samo. Ten sam ubiór, ten sam szalik, ten sam zadziorny uśmieszek. Nawet brzoskwiniowe włosy powiewały na wietrze tak jak zawsze.
- Tęskniłem braciszku! - Powiedział w końcu chłopczyk. Przytulił się do dalej zdezorientowanego bliźniaka, a ten niepewnie odwzajemnił uścisk.
- Atsuya.. Chciałeś mi coś przekazać? Nigdy mnie nie odwiedzałeś..
- Sugerujesz, że czegoś chcę? - Zapytał morskooki marszcząc przy tym lekko brwi. - Przedtem naśladowałeś moją osobowość.. Myślałem, że radzisz sobie beze mnie. Teraz chciałem cię po prostu odwiedzić. Ale muszę iść..
- Dlaczego? - Zapytał liliowowłosy, a w jego oczach staneły łzy. W końcu pierwszy raz od tak dawna mógł zobaczyć bliską mu osobę, która nie była wytworem jego wyobraźni.
- Nii-chan! Nie płacz! - Odezwał się piskliwym głosem młodszy i rączkami wytarł oczy Shirou. - Muszę zebrać paru idiotów.. To wszystko!
Shiro spojrzał na niego z rozbawieniem. - Idiotów? Nic się nie zmieniłeś.. To na pewno ty.
Atsuya uśmiechnął się chytrze. - Ty też. Nadal jesteś takim nietykalnym i delikatnym kwiatkiem. - Zaśmiał się radośnie. - My lord, oświadczam iż muszę iść. - Powiedział poważnie jak na siebie i skłonił się niczym angielski lokaj w XIX wieku. Chwilę później otoczyła go mgła.
▀▄▀▄▀▄▀▄▀ ❁ ▀▄▀▄▀▄▀▄▀
- Zaczekaj! - Krzyknął liliowowłosy chłopak wyciągając przed siebie dłoń. Szybko jednak się zorientował, że leżał teraz w swoim łóżku.
- Shirou? - Zapytał głos obok, a wspomniany spojrzał w tamtą stronę. W drzwiach stał blondyn zakładający na swoją głowę czapkę. - Jak dobrze.. Obudziłeś się w końcu. Jakieś pół godziny leżałeś. Nae i Araya są w kuchni, stwierdziły, że zrobią ci coś ciepłego do jedzenia i dadzą gdy się obudzisz.
Shirou kiwnął głową analizując słowa chłopaka. - Gouenji.. Gdzie idziesz?
- Na autobus. Za chwilę się spóźnię. - Odpowiedział mu brązowooki.
- Zaczekaj! Pójdę z tobą! - Młodszy zerwał się z łóżka, czego trochę pożałowała jego głowa.
- O nie, odpoczywaj tu. - Zażądził Shuuya.
- To chociaż do furtki cię odprowadzę.. Pamiętaj, świeże powietrze to przecież zdrowie!
Blondyn westchnął. - No dobra.. Ale weź ubierz szalik, czapkę i w ogóle. Żebyś się nie przeziębił.
- Dobrze! - Odpowiedział radośnie. Chwilę później obaj wyszli z pokoju.
W tym samym momencie, gdy drzwi zostały zamknięte, pojawiła się gęsta mgła. Tylko w jednym pokoju. Chwilę później opadła, a można było zobaczyć nastolatka z upominkiem w ręku.
Ten sam ubiór, ten sam szalik, ten sam zadziorny uśmieszek. Nawet brzoskwiniowe włosy powiewały na wietrze tak jak zawsze. Jedyne co się wyróżniało to to, że chłopak w tym momencie był w tym samym wieku co jego brat.
Podszedł do ołtarzyku i po prawej od środkowego zdjęcia położył drugie.
Przedstawiało ono trzech chłopaków. Atsuya z chytrym uśmieszkiem widocznie sam robił zdjęcie. Obok niego stał szarowłosy chłopak ze słuchawkami w uszach ewidentnie nie wiedzący o co chodzi, zaś z drugiej strony był chłopak o granatowych włosach niechętnie stający tak, by wyglądało to na zamierzoną fotografię.
Cóż... Na trzecim planie można było zauważyć pichcącego coś w kuchni Kageyamę, który raczej nie miał być uchwycony. W lewym dolnym rogu był napis:
"Ja oraz paru idiotów pozdrawiamy :)
Ps. Nie miałem lepszego zdjęcia, nie wiedziałem też co napisać
~A.F"
▀▄▀▄▀▄▀▄▀ ❋ ▀▄▀▄▀▄▀▄▀
- Hiroto.. Naprawdę długo tu siedzisz. Wszystko w porządku? - Zapytała zmartwiona Hitomiko.
- Tak, Nee-san. - Odpowiedział jej czerwonowłosy. - Mogę zadać ci pytanie?..
- Oczywiście, słucham cię uważnie. - Odparła kobieta, będąc tuż za chłopakiem.
- "Hiroto".. - Powiedział cicho. - To nie moje imię. Gdyby on jeszcze żył.. Jak bym się nazywał? - Zapytał ponownie i spojrzał przez ramię na swoją przyszywaną siostrę.
Czarnowłosa była zdziwiona jego pytaniem. Wiedziała, że kiedyś ono nastąpi, ale nawet nie przypuszczała, że w takich okolicznościach. Mimo wszystko odpowiedziała mu tak, jak umiała - Twoje imię jest dość rzadkie. W pierwszych dniach nie mogłam go zapamiętać i zawsze miałam przy sobie karteczkę. - Zaśmiała się cicho. - Ty byłeś, jesteś i zawsze będziesz naszym kochanym Hiroto, który stanowczo różni się od mojego brata, zaś jednocześnie jest identyczny. Jesteś sobą, Kiyamą Tatsuyą, który nie ważne co robi, a zrobi to tak jak uważa za słuszne.
Turkusowooki przytaknął kiwając głową. - Rozumiem.. - Powiedział patrząc przez okno. - Pan Bernard przyjechał. Powinnaś do niego iść.
- Hiroto mam prośbę.. Jeśli coś by się stało, proszę, powiedz mi. - Zaraz po tych słowach zamknęła drzwi.
Co jeśli.. Jeśli Kira Hiroto dalej by żył? - Zapytał sam siebie. - Pewnie nigdy byśmy nie spotkali "taty". Może nawet Sun Garden by dokładniej nie powstało.. Było by coś innego?
Takimi myślami zadręczał się cały wieczór. No, prawie.
▀▄▀▄▀▄▀▄▀ ❃ ▀▄▀▄▀▄▀▄▀
- Po co żeś mnie tu przywlókł? - Marudził granatowowłosy.
- Oj już cicho bądź. Gdzieś musisz ten dzień spędzić. - Odpowiedział mu Kira. W tym samym momencie po prostu zapukał do drzwi, zaś otworzyła mu dwójka osób.
- Bernard?.. - Zapytał Mitsuru, zaś białowłosy wyglądał jakby pierwszy raz widział nastolatka na oczy. Kto wie czy tak było, no.. Ichihoshi nazwyczajniej zwiał. Dlaczego? Tego nie wiem.
- Czy coś się stało? Co wy tu robicie? - Zapytała zdezorientowana Hitomiko. - Gdzie on pobiegł?
- Nie wiem. - Hiroto wzruszył ramionami. - Gdzie niejaki Hiroto ma pokój?
Jest.. Bardzo bezpośredni - Pomyślała zdziwiona czarnowłosa. - Ostatnie drzwi na korytarzu.. Zaprowadzę--
- Nie. - Mruknął znużony fioletowooki. - Sam dotrę. - Dodał najzwyczajniej wchodząc do środka.
▀▄▀▄▀▄▀▄▀ ❃ ▀▄▀▄▀▄▀▄▀
Kiyama złapał się za głowę, co tak naprawdę nic mu nie pomogło. - Ale boli..
- Zaraz przestanie. Nie jestem sadystą. - Usłyszał obok siebie nieznajomy mu głos. Jednak nie zdążył zobaczyć do kogo należy.
Mrugnął raz, a po tym jak otworzył oczy był już gdzieś indziej niż w swoim pokoju. Wziął już wdech, ale ostatecznie zrezygnował z krzyku.
Rozejrzał się wokoło, był.. Można by powiedzieć, że na jakiejś sali w średniowiecznym królestwie, gdzie była moda na złoto. Jasna podłoga, białe ściany, z sufitu zwisały ku dołowi piękne żyrandole. Wiele rzeczy miało złote zdobienie, lecz równocześnie dużo rzeczy w małym stopniu zaczynało się.. Sypać w delikatny brokat? Trudno to ująć.
- Nie panikuj. - Usłyszał głos na schodach, których wcześniej nie zauważył. Jak? To już sprawa Tatsuyi.
Kierując wzrok ku górze ujrzał chłopaka bardzo podobnego do niego samego. Aczkolwiek miał ciemniejsze włosy, oczy no i wyglądał na starszego. Obdarzał go naprawdę ciepłym uśmiechem. - Hiroto? - Zapytał sympatycznie schodząc po schodkach.
Jednak im był niżej, tym jego wygląd bardziej się zmieniał. Włosy stawały się szare, oczy przybierały różowo-fioletowy odcień, a jego ogólny wyraz twarzy obojętny. - Kiyama. - Dodał będąc centralnie przed chłopakiem.
- Ja.. - Zaczął zdezorientowany. - T-Ty to.. - Dosłownie nie wiedział jak się wysłowić.
- Kira. Nosisz moje imię. - Mruknął niechętnie. - Słuchaj nie mam za dobrych kontaktów z ludźmi. Powiem parę słów i idę do siebie. Okej?
Tatsuya jedynie pokiwał głową nie do końca rozumiejąc.
- A więc zacznijmy i skończmy na jednym temacie. - Włożył ręce do kieszeni pozostając nieszczególnie uprzejmy. - Nie myśl w sposób "Co by było gdybym żył". Ja nie żyję i tak pozostanie. A jeśli będziesz myślał w ten sposób to w końcu dojdziesz do tego, że jesteś bezużyteczny. I tu jest racja. - Odchylił się lekko do tyłu, po czym zaczął chodzić po tajemniczym pomieszczeniu.
Czerwonowłosy poczuł ukłócie w sercu. Spuścił głowę, lecz mimo wszystko się nie odzywał.
- Jesteś bezużyteczny. - Powtórzył Hiroto. - Jako ja. Bądź sobą Tatsuya. Jestem duchem, który cię odwiedza. Mogłem odwiedzić kogoś zupełnie innego, typu moją siostrę. Ale postanowiłem zobaczyć ciebie. Chcę ci doradzić jak żyć, byś był w stu procentach szczęśliwy. - Nie słysząc odpowiedzi młodszego, kontynuował - Opiekuj się przyjaciółmi. To droga do twojego szczęścia, kierująca się przez środek serca i przez dumę.
Tatsuya był cicho jakby miał jakieś ograniczenie głosu. Jednak zbyt długo to nie trwało - Dziękuję, Hiroto-kun. Postaram się zrobić wszystko dobrze.
- No i gites. To ja spadam! - Uśmiechnął się poraz pierwszy od dłuższego czasu. Odwrócił się na pięcie i zaczął kierować ponownie w stronę schodów.
Kiyama jeszcze chwilę rozważał, lecz postanowił zaryzykować. - Czasu za mało by myśleć.. - Przemknęło mu przez myśl - Hiroto-kun! - Krzyknął za chłopakiem.
- Ta? - Odezwał się zerkając przez ramię.
- Miło było cię poznać.. Mam nadzieję, że jeszcze cię spotkam.
Szarowłosy przez moment nie wiedział co odpowiedzieć. - Ciebie też.. Nie no raczej się jeszcze zobaczymy.
- Kira!! Co ty się tak wleczesz? Musimy jeszcze zebrać Kageyamę i Mitsuru! - Odezwał się ktoś z góry.
- A ty co się drzesz?! Już idę! - Odrzyknął biegnąc po schodach. - Żegnaj Kiyama!
❋
- Hiroto!!! - Usłyszał nad głową, wystraszony otworzył powieki, a ukazał mu się obraz zmarwionych twarzy przyjaciół.
- Nie strasz mnie! - Powiedział zapłakany Midorikawa. - Co się stało? Źle się czujesz? Może chcesz szklankę wody?
- Nie.. - Odezwał się czerwonowłosy, siadając. - Nic, nie i nie. - Odpowiedział po kolei na pytania. Nieznacznie spojrzał na swoje łóżko, gdyż obudził się na podłodze. Leżała na nim czerwona róża, opleciona jakimś złotym łańcuszkiem. - Dziękuję. - Zwrócił się ponownie w stronę szóstki osób.
- Za co? - Zapytał Suzuno, unosząc brew.
- Za to, że po prostu jesteście. - Odpowiedział wstając spokojnie. Różyczkę wziął w rękę, zaś łańcuszek po prostu założył.
▀▄▀▄▀▄▀▄▀ ❋ ▀▄▀▄▀▄▀▄▀
- To wszystko nie ma sensu.. - Burknął Mitsuru, rzucając kamieniem w taflę wody.
Schował twarz w ramionach, by ukryć lekko załzawione oczy. Przez chwilę miał wrażenie, jakby obok niego ktoś siedział.
Obrócił się i zobaczył uśmiechniętą twarz chłopca podobnego do niego.
- Hikaru?! - Odsunął się mrugając parę razy, lecz obrazu jego brata już nie było. - Gdzie ty...
- Mitsuru, jego tu nie ma. - Odezwał się ktoś za nim. Obrócił się ponownie, tym razem widząc szarowłosego Kirę Hiroto. - To nie ten świat.
- Przecież wiem.. - Odezwał się sucho.
- Ichihoshi-chan, wiemy, że ci trudno. - Obok fioletowookiego pojawił się nie mniej irytujący Atsuya. - Musisz--
- Nic nie muszę! Wam łatwo mówić głąby! - Krzyknął już naprawdę zdenerwowany.
Obydwoje westchneli. Zapanowała dość niezręczna cisza, którą przerwał najstarszy. - Więc dzisiaj umrzesz czy wyjdziesz z tego żywy? - Zanucił cicho i podszedł do jeziora.
- No błagam.. Będziesz teraz śpiewać jakieś pioseneczki? - Odezwał się zniesmaczony granatowowłosy.
- Musisz pokonać potwora w swojej głowie, a potem leć. - Zanucił tym razem Atsuya, ze spokojem siadając na gałęzi drzewa.
- Leć, Feniksie, leć. - Hiroto wziął w obie dłonie trochę wody i pochlapał Mitsuru. - Już czas na nowe imperium, więc pogrzeb swoje demony, a potem przebij sufit. - Dodał śmiejąc się cicho. - Ta piosenka jest trochę jak ty. Nie myśl o tym co było, bądź z nami, a raczej ze mną i debilem. - Chwilę później dostał jakimś patykiem w głowę.
- Mów za siebie idioto!
Na twarz Mitsuru wkradł się uśmiech. - Będziemy taką Świętą Trójcą. Debil, idiota i duch. - Wskazał ręką na niebo tak, jakby ustalił właśnie plany nowego świata.
- Chyba debil, idiota i dzban. - Poprawił go Atsuya, ze swoim łobuzerskim uśmiechem.
- Eh.. Mów jak se chcesz.
▀▄▀▄▀▄▀▄▀ ۞ ▀▄▀▄▀▄▀▄▀
Następnego dnia
- Hej, Fubuki-kun! - Do liliowowłosego podbiegła różowowłosa dziewczyna. - Już lepiej się czujesz? - Zapytała zmartwiona.
- Czuję się jak nowo narodzony, dziękuję za troskę. - Odpowiedział jej uśmiechnięty.
Lecz nikt nie wiedział dlaczego był taki radosny.
Odpowiedź kryła się w jednym, malutkim zdjęciu w jego torbie.
▀▄▀▄▀▄▀▄▀ ۞ ▀▄▀▄▀▄▀▄▀
- Smacznego, Hiroto! - Powiedział radośnie Ryuuji.
- Nawzajem! - Odpowiedział mu sympatycznie czerwonowłosy.
Przyjaciele w tym momencie jedli śniadanie, cała szóstka mogła potwierdzić, że Kiyama tego dnia zachowywał się inaczej. Powód? Zdecydowanie więcej się uśmiechał, również więcej z nimi rozmawiał.
- Coś się stało? - Zapytał w końcu Haruya.
- Co? - Zdziwiony Hiroto zamrugał parę razy. - Nie.. Dlaczego pytasz? - Zapytał przekręcając w dłoni złoty wisiorek.
- Nie ważne.. A skąd to masz? Raczej dziewczynom się daje takie rzeczy. - Zaśmiał się cicho złotooki.
- No błagam cię. - Tatsuya pokręcił głową. - Od kumpla dostałem.
- Kumpla? Czy może kogoś bliższego? No kto to, Mido czy Endo? - Zachichotał złośliwie. W sumie co się dziwić, Nagumo już ma taki charakter.
- Jakim cudem ja jeszcze z wami żyję.. - Westchnął cicho, aczkolwiek i tak się zaśmiał.
▀▄▀▄▀▄▀▄▀ ۞ ▀▄▀▄▀▄▀▄▀
- No ja wam mówiłem! On żyje! Jego nie da się zabić!! - Sakuma zaczął machać rękami.
No cóż, ubiegłego dnia.. Królewscy mieli gościa. Kageyama odwiedził właśnie ich.
- Już sam nie wiem czy to dobrze czy źle.. - Odpowiedział Genda.
- Kageyama jest nieśmiertelny. Póki co zajmijmy się budowaniem muru obronnego.
▀▄▀▄▀▄▀▄▀ ♣ ▀▄▀▄▀▄▀▄▀
Tymczasem...
- Atsuya to moja bluza! Oddawaj ją!! - Krzyczał zdenerwowany Hiroto.
- To niech on mi odda moją! - Odpowiedział mu tym samym brzoskwioniowowłosy wskazując na Mitsuru.
- Czekaj, czekaj. To twoja? - Zapytał wyraźnie zdziwiony. - To gdzie jest moja?!
- Była brudna, więc ją wyprałem. - Wtrącił Reiji, podając obiad na stół. - A teraz jeść zanim rozwalicie dom. - Powiedział tonem, jakby zamiast tego mówił "Żreć, bo nic lepszego nie będzie".
Wszyscy troje wywrócili oczami i usiedli na swoich miejscach.
- Ej, Kageyama-san - Odezwał się Ichihoshi. - Ty wiesz, że gdy ty sobie zginąłeś, to ktoś ci dziewczynę zarąbał? - Zapytał z typowym dla całej trójki uśmieszkiem.
- No kto niby? - Zapytał mało zainteresowany czarnowłosy, popijając swoją kawę.
- Niejaki Girikanan Bernard, znasz może? - Zaśmiał się cicho.
- O, widzicie? Nie cały rok człowieka nie ma a zabierają mu kobietę. - Reiji wstał udając zszokowanego i zdenerwowanego, co wyjątkowo mu wychodziło.
- Stop, stop, STOP!! - Przerwał im Kira. - Jeśli dobrze rozumiem to macie na myśli Hitomiko. - Wstał kładąc dłonie na stole, lecz zaraz później wskazał na Kageyamę - Ty. Jak dla mnie mogłyś nawet być gejem i zakochać się w Hibiki'm-san. ALE OD MOJEJ SIOSTRY WYPAD!! - Zaraz później zwrócił się do Mitsuru. - To samo przekaż temu Bernardowi.
- Hola, hola, ja żartowałem! - Mężczyzna zaczął gestykować rękoma, wybraniając się. W końcu kto zadziera z braćmi swojej miłości to ci kończą w szpitalach.
To bardzo normalna godzina w domu, czyż nie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro