Part 7
Czy to już piątek? Alleluja! 🤦♀️I do tego wypłata! 😎 Miłgo!
Przypominam, że na tablicy trwa konkurs, związany z opowiadaniem jakie pojawi się w antologii "Gorąca trzydziestka" - premiera prawdopodobnie w kwietniu. Na FB i iG zaprezentowałam okładkę. Pytanie konkursowe brzmi - który przedmiot wysypujący się z torebki kojarzy się wam z moim opowiadaniem. Podpowiem, że nie jest to obrączka 😈
Do wygrania jest rozdział na życzenie w tej historii.
Stefania
Obudziłam się w środku nocy, gwałtownie otwierając oczy. Wzięłam głęboki oddech. Huk wystrzału wciąż rozchodził się w mojej głowie. Leżałam chwilę, uspokajając oddech. Realizm ostatniego tygodnia dopadał mnie coraz częściej i nie potrafiłam go kontrolować.
Kochałam świat zer i jedynek. Kody jak nic innego potrafiły porządkować myśli i świat. Od ponad tygodnia nie miałam w ręku telefonu i zaczynałam czuć irracjonalny niepokój. Potrzebowałam zracjonalizować wydarzenia, żeby wydawały się mniej realne. Jak na razie każdej nocy budził mnie odtwarzany w snach huk wystrzału, kiedy Olaf postrzelił Aidena. Jeśli potem udawało mi się zasnąć to nie na długo. Następnym koszmarem był widok Margo pod respiratorem. Niespodziewanie otwierała oczy i oskarżała mnie wzrokiem o porażkę w Moskwie.
Wysunęłam się z łóżka i podreptałam do kuchni. Wypiłam duszkiem szklankę wody. Wolałabym wino. Przeszukałam szafki, starając się zachowywać jak najciszej, żeby nie obudzić Aidena. Znalazłam butelkę wytrawnego wina. Upiłam z gwintu i skrzywiłam się paskudnie. Smakowało okropnie. Wyciągnęłam colę z lodówki i wlałam sobie pół na pół do kufla do piwa. Połowę wypiłam na miejscu.
Przeniosłam się na balkon, żeby się nad sobą poużalać. Napój szumiał mi w głowie, pozwalając zapaść się w leżak. Skroń mi pulsowała lekko, a usta mrowiły. Oparłam głowę do tyłu wsłuchując w dźwięki nocy. Majorka nigdy nie zapadała w sen, podobnie jak w Nowym Yorku sezon turystyczny trwał okrągły rok. Może robiło się nieco chłodniej, ale nadal nie można było oczekiwać śniegu i minusowych temperatur.
Gdzieś na horyzoncie majaczyły obrysówki łodzi, które zdecydowały się zostać w zatokach i nie wpłynęły na noc do portu. Wpatrując się w nie, upiłam kolejny łyk swojej mikstury. Jak tylko się upiję, będę mogła się przespać.
Muszę jutro poprosić Aidena o więcej wina. A czemu nie o psychologa? Ponieważ nie uważam, że jestem wariatką. A może jestem? Czy przyznanie się, że potrzebujesz profesjonalnej pomocy oznacza, że zwariowałeś? A może mi przejdzie?
Nie potrzebuję psychiatry! Ani terapii! Potrzebuję znów zagłębić się w swój dobrze znany świat, gdzie wszystko jest uporządkowane i nie stanowi zagadki. Znam wszystko i wiem jak to kontrolować. W tym miejscu czułam się zagubiona. Jedynymi osobami, jakie znałam, byli Margo, Aiden i Luca.
Całe życie marzyłam, żeby być normalną. Mieć rodzinę, spotykać się w niedzielę w kościele, jeść razem obiad i grać w planszówki późnym popołudniem, delektując się sernikiem babci oraz kawą z mlekiem. Nigdy nie było mi to dane. Większość czasu spędzałam na uczeniu się.
Tylko parę razy udało mi się wyślizgnąć gorylom ojca i spędzić sobotę lub niedzielę z przyjaciółkami ze szkoły. Za drugim razem Wania zabił ich wszystkich bez mrugnięcia okiem. Powinnam być szczęśliwa, że nie zrobił tego na moich oczach. Miałam dziesięć lat. Od tamtej pory nauczyciele przyjeżdżali do mnie, a i tak większość tematów załatwialiśmy zdalnie.
Ominęło mnie liceum, bal maturalny, stres i przyjaźnie.
Życie.
Zafascynował mnie świat wirtualny i Internet, który okazał się kopalnią wiedzy. Fora internetowe i ludzie, których tam poznałam byli dla mnie substytutem przyjaciół i znajomych. Przestałam walczyć z ochroną o prawo do chodzenia do szkoły, a jedyne czego chciałam to, żeby mi dali spokój i pozwalali zgłębiać tajniki kodowania.
Nawet będąc już jedną z dziesiątki najlepszych hakerów, nadal nie potrafiłam się uwolnić i spełnić moich marzeń o małym domku na wybrzeżu i budzącym mnie szumie fal. Margo obiecała mi pomóc, przez lata współpracowałyśmy, ale wciąż wydawało mi się, że to ciągle za mało, za wolno... Jakby poświęcała czas Marco i temu co mógł zaoferować, zapominając o mnie.
Przestraszyłam się, że nasz plan nigdy nie dojdzie do skutku, więc wzięłam sprawy w swoje ręce. Byłam tak zdesperowana, żeby wydostać się z rąk mojego ojca, że zaproponowałam pewnym ludziom interes życia: oni pomogą mi się wydostać, a ja pomogę im coś ukraść. Zanim zorientowałam się, co planują, nie było już szansy się wycofać.
Najbardziej bałam się, że podążą moim tropem. Niby Aiden postarał się, żebym została uznana za zmarłą, ale czy to wystarczy? Czy powinnam im powiedzieć prawdę? Nie ufałam im tak jak ufałam Margo. Ona ufała tylko Marco. On mnie nienawidził, bo stan w jakim się znajdowała, był moją winą.
Co jeśli mnie znajdą? Jak długo będę mogła grać na dwie strony?
Zamknęłam oczy, pozwalając zamroczonemu mózgowi pogrążyć się w krainie snu.
Aiden
Marju, Nicola, Sofia i Oana już siedziały w salonie rozmawiając o jakichś pierdołach. Przywitały się ze sobą paplając i śmiejąc się, a ja czułem zbliżającą się migrenę, która zaczynała pulsować w skroniach. One razem były jak wrzód na dupie, murowany pierdolec ochrony, a przez cały dzień nieustępujący ból głowy. Patrick przywiózł do mnie Anję jako ostatnią.
– Ooo! – zawołała Sofia radośnie. – Gang w komplecie. Robimy inicjację najnowszego członka? – spytała patrząc na mnie. – Gdzie śliczna lisiczka?
Patrick stanął na środku pokoju, mierząc je wszystkie stanowczym spojrzeniem. Darius i Adam wspierali go bez słowa.
– Zanim to nastąpi i przyjmiecie ją w szeregi, pozwólcie, że objaśnię wam zasady.
– Cisza, kochane! Wyrocznia przemawia – zażartowała Anja.
Spojrzał na nią odpowiednio i tylko pogroził palcem.
– Nie wiemy czy Stefania Romanov jest po naszej stronie – ostrzegł.
– Ale przecież Margo naraziła swoje życie, żeby ją wyciągnąć z Chicago – odpowiedziała mu Anja, robiąc z siebie orędowniczkę wszystkich. Pozostałe przytaknęły z pomrukami.
– Margo naraziła nie tylko swoje życie, ale też wszystkich, którzy z nią byli i musieli ją odbić – sprostował.
– Jak ty to mówisz w ten sposób, to to nie brzmi dobrze! – wymamrotała Sofia.
– I nie było. Alex przepłacił to życiem, Fabi i Marco paroma siniakami. Tak naprawdę nie wiemy jaki miała plan Margo ze Stefanią.
Dziewczyny poruszyły się niespokojnie, patrząc po sobie.
– Czemu ty nam to właściwie mówisz? – spytała Nicola. – Zazwyczaj nic nam nie mówicie, tylko wydajecie rozkazy, których mamy ślepo słuchać – zerknęła na męża. – Od czasu do czasu dodajesz na końcu rozkazu słowo proszę i jest mi z tym lepiej, ale zazwyczaj po prostu wydajesz rozkaz i oczekujesz, że się podporządkuję.
– Czy kiedykolwiek poprosiłem, żebyś zrobiła coś, co nie miało sensu? – spytał ją Darius.
– Nie – rozłożyła ręce – tym bardziej nie rozumiem, o co chodzi tym razem?
– O to, że Stefania jest hakerem – wyjaśniłem – równie zdolnym jak ja. Dopóki nie dowiemy się od Margo, co się naprawdę stało w Moskwie, ani jaki był plan po uwolnieniu Stefanii, powinniśmy zachować szczególną ostrożność.
– Eee – zająknęła się Sofia – ale ona mieszka w twoim domu, pełnym elektroniki i dostępu do sekretów? Czy to trochę nie ironia, że haker pilnuje hakera?
– A może powinniśmy po prostu zapytać? – wtrąciła się Marju. – Mi bycie szczerą wyszło na rękę. – Zerknęła na Alessiego.
– Jej sytuacja jest zupełnie inna – odparłem.
– No pewnie! – rzuciła ironicznie Sofia, mierząc mnie spojrzeniem swoich orzechowych oczu. – Przecież gdzie tam jej do przebywania w obcym miejscu, bez pieniędzy, rodziny, przyjaciół, perspektyw. Za to pewnie jest przyzwyczajona do bycia porwaną, sponiewieraną, bitą, maltretowaną. – Widziałem, jak zaczynają jej drżeć ręce, a Anja nakrywa dłonie Sofii swoimi. – Jeszcze mi powiesz, że tak naprawdę cieszy ją zamknięcie w twoim apartamencie i bycie przesłuchiwaną?
– Nikt jej nie przesłuchiwał. – zaprzeczył Adam. Sofia spojrzała na niego niepewnie. Ukucnął przed nią i przytulił do siebie, głaszcząc po plecach. – Nie dzieje jej się żadna krzywda.
– Nie róbmy z tego wspominek, bo każda z nas ma swoje własne demony – poprosiła Anja, patrząc wyczekująco na Patricka.
– Jest zbyt wiele niewiadomych – powiedział wymijająco.
– Chodzi nam tylko o to, żeby Stefania nie miała dostępu do urządzeń elektronicznych. Telefonów, tabletów, komputerów a nawet smartwatchów – wymieniałem. – Nawet nie do Kindle.
– Jest taka dobra? – spytała Sofia z zainteresowaniem, odrywając się od Adama.
– A nawet lepsza – przyznałem bez wahania.
– Wychujałaby ciebie i Fabiego? – spytała bez ogródek milcząca dotąd Oana.
Spojrzałem na nią z rezygnacją.
– Z pomocą Margo pewnie tak.
– Ha! – wyrwało się z satysfakcją Oanie. – W końcu.
– Słucham? – spytałem marszcząc brwi.
– Co, słucham? – odpaliła zwrotnie. – Ty i Fabi uważacie się za cholernych bogów. Musiał się w końcu znaleźć ktoś, kto wam udowodnił inaczej! Alleluja. Drinki na mój koszt! – oznajmiła z radością.
Anja posłała jej karcące spojrzenie, ale po oczach widziałem, że miałaby ochotę przybić z nią piątkę, jednak ze względu na Patricka nie mogła.
– Meritum jest takie – wtrącił się Patrick – że chcemy, żebyście się zajęły Stefanią. Spędzały z nią czas. Siłownia, malowanie, zajęcia fitness, praca w schronisku. Jest tylko jeden warunek, nie pozwalacie jej nawet zbliżać się do komputerów, telefonów, tabletów itp.
– Czy ty chcesz, żebyśmy udawały, że ją lubimy? – Anja wydawała się zniesmaczona tym pomysłem.
– Nie! – zaprzeczył. – Nie mam nic przeciwko, żebyś ją polubiła, jeśli przypadnie ci do gustu. Nikt wam nie będzie wybierał znajomych i przyjaciół – zapewnił. – Chcę, a właściwie żądam, żebyście zachowały ekstremalną ostrożność i trzymały wszystkie elektroniczne gadżety pod ręką.
– Nie podoba mi się to! – sapnęła Sofia.
– Nie umrzesz przez jeden dzień bez telefonu – Adam uśmiechnął się do niej.
– Ja tak, ale czy ty nie wykitujesz zastanawiając się, gdzie jestem? – odparowała.
– Ja mam w sobie tracker, to mi to wszystko jedno – dodała Anja krzywiąc się. – Konta na fejsie nie można mieć, Instagram odpada – spojrzała na mnie z pretensją. – Nawet mi zabroniłeś Bookstagrama.
– Ale pozwoliłem zatrzymać Wattpad – przypomniałem.
– Łaskawco! – mruknęła nieprzyjemnie pod nosem.
– Oraz pozwoliłem ci wysłać parę zdjęć Gosi.
– Naprawdę? – Brew Patricka podjechała do góry.
– To nie jest temat na teraz – brnęła w zaparte Anja, ale widziałem, że się speszyła nieco.
Więc mu nie powiedziała.
– Masz w sobie tracker? – spytała Nicola – Taki sam jak mój?
Każdy z nas miał teraz na twarzy maskę bez wyrazu. Zero emocji i daleko posunięta ostrożność w tym, co należało powiedzieć. Sofia skrzywiła się i byłem pewny, że za chwilę urządzi awanturę godną jakiegoś TV show. Ona jednak westchnęła tylko z rezygnacją, więc musiała o swoim wiedzieć. Marju była całkowicie świadoma, co jej wszczepiliśmy i sama o niego prosiła tak samo jak Marianna. Żadna z nich tak naprawdę nie wiedziała, gdzie znajduje się to maleńkie urządzenie.
– Też jeden mam? – spytała Oana.
– Nie – zaprzeczyłem.
– Dlaczego? – wyglądała na zaskoczoną. – Za nisko siedzę w hierarchii i nie jestem wystarczająco ważna?
– Nie, zakładam, że ostatnimi czasy nie traciłaś przytomności ani nie przechodziłaś żadnej operacji, więc Fabi nie miał jak – wyjaśniła Anja.
Oana otworzyła usta z zaskoczenia.
– Ale mogę go dostać? – spojrzała na mnie, a potem na Patricka.
– Tak – zapewnił Darius.
– Czy Fabi musi o tym wiedzieć? – spytała, krzywiąc się lekko.
– Tak – padło ponownie.
– Czy Stefania jest więźniem? – Anja zwróciła się z tym pytaniem do męża.
– Nie w takim sensie o jakim myślisz.
– To w jakim?
Jeśli w gronie naszych kobiet był nieustępliwy pitbull, to była to Anja. Zadawała pytania, których pozostałe by się nie odważyły, a już z pewnością nie publicznie, nie przy innych. Nie zadowalały ją wymijające odpowiedzi. Drążyła do upadłego, jeśli coś ją zainteresowało.
– Pracujemy nad tym.
– Znów półprawdy! – westchnęła.
– Są rzeczy, które w tej chwili nie są ci potrzebne do szczęścia i mogłyby ci spędzać sen z powiek. Ochrona będzie z wami cały czas.
– No nie! – zaprotestowała Sofia. – To już gruba przesada. Jesteśmy u siebie.
– A masz ochotę zostać zakładniczką Stefanii? – Darius nie bawił się w subtelności, tylko odpalił brutalne pytanie. – Nie? To świetnie. Enzo, Nico i Demetrio będą na zmianę pilnować Stefanii, jeśli któryś z nas nie będzie w pobliżu. Generalnie cała odpowiedzialność za nią spada na Aidena.
Wszystkie popatrzyły na mnie z zainteresowaniem i zupełnie mi się nie podobał wydźwięk tego spojrzenia. Jakby Stefania nagle awansowała z potencjalnego wroga do przyjaciółki od serca.
– Dobra! Ja to widzę tak – zaczęła Sofia. – Anja i Nicola mogą nas wspomagać, ale ciężar spada na mnie i Oanę.
– Niby dlaczego? – spytała Anja kłótliwie.
– Bo macie dzieci.
– I co z tego? – fuknęła. – Jakaś upośledzona jestem czy co?
– Nie umysłowo. Czasowo.
– Mam opiekunkę.
– Tak, ale to kolejny problem – rzuciła Sofia.
– Nie mam nic przeciwko, żeby zająć się Antonią razem z Iwo – zaproponowała Nicola pojednawczo.
– Mamy problem z Gią? – spytał Patrick, patrząc na Anję.
– Jak ty go nie widzisz, to pewnie nie – mruknęła pod nosem.
Czerwona flaga, kurwa. Ogromny napis UWAGA!
– Mężczyźni – z niesmakiem rzuciła Sofia.
– Przestań Sofia, nie po to tu jesteśmy – skarciła ją Anja
– Problem nie zniknie tylko dlatego, że odwrócisz wzrok.
– Nie powiedziałam tego! – Wycedziła Anja, robiąc się czerwona na twarzy. – Po prostu nie chcę o tym rozmawiać na publicznym forum.
– Ty w ogóle nie chcesz o tym rozmawiać.
– Możesz przestać?! – syknęła Anja odwracając się do niej z mordem w oczach.
– Mogę – odparła Sofia oburzonym tonem.
Obserwowanie, jak one dwie się kłócą, było jak oczekiwanie na wybuch wulkanu: wiesz, że stoisz za blisko i pewnie ochlapie cię lawa, ale nadal tkwisz w miejscu zafascynowany bulgotaniem. Ogień buzujący między dziewczynami był ewidentny i dotyczył pewnie tego, że Gia leciała na Patricka. Ten ją ignorował w dobrej wierze, uważając, że nie ma problemu, ponieważ nie jest zainteresowany. Jak na pieprzonego geniusza nie rozumiał, że powinien opiekunce jasno dać do zrozumienia, że jej awanse są niechciane.
Tyle dobrego z tej rozmowy, że ich kobiety zajmą Stefanię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro