Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 17

Miłej soboty! 🖤😎

Aiden

W holu nie było nikogo, ale zakładałem, że nie chciało im się tu stać niczym manekiny na wystawie i przenieśli się do pomieszczenia służącego nam za salon i gabinet w jednym. Otworzyłem drzwi, omiatając spojrzeniem całe towarzystwo. Ursov siedział przed biurkiem, za nim stał jego ochroniarz, a dwaj pozostali z boku. Luca zajął posterunek przy drzwiach, a Matti przy oknie, zostawiając Mike'owi krzesło za biurkiem. Ten rozsiadł się na nim, układając nogi na blacie. Amerykanie...

Stefania minęła Nikitę w sporej odległości, wściekle sycząc w jego stronę.

– Chcę rozwodu!

– Nic z tego dziecinko, wracasz ze mną do domu! – zaprzeczył z silnym rosyjskim akcentem.

– Ty pieprzony kutasie! – Złapałem Stefanię w pasie, zanim się na niego rzuciła i podniosłem do góry, niosąc jak szmacianą lalkę, poza zasięg Ursova. – Wolałabym umrzeć...

– Oj, dziecinko – pogroził jej palcem.

Posadziłem niezadowoloną Barbie na fotelu i stanąłem obok. Stefania odgarnęła włosy z twarzy i teatralnie przerzuciła je na plecy. Jak zbuntowana nastolatka wydęła wargi, ale wyprostowała się, eksponując piersi i splatając ramiona pod nimi. Zaczęła tupać stopą, ale przygniotłem ją swoją, bo coś za bardzo wczuła się w rolę.

– Dotknąłeś mojej żony.

– Wielokrotnie i powtarzalnie – przyznałem z satysfakcją, mając wciąż broń w dłoni. – Ku całkowitej satysfakcji obu stron. Nie wiem, czy kiedykolwiek będziesz w stanie mi dorównać, kiedy w ciągu tych dziesięciu godzin niewiele spaliśmy.

Mike parsknął śmiechem, bawiąc się nożem.

– Potwierdzam, mieszkam z nimi ściana w ścianę. Wiedziałeś, że twoja żona jest tak strasznie głośna, dochodząc?

Była to kompletna bzdura, ale Stefania zerknęła na niego spod oka. Kciukiem przesuwała po ustach, oznajmiając ze zmysłowym uśmiechem.

– Lubisz podglądać?

Olsen posłał jej  intrygujący uśmiech okraszony uniesioną brwią.

– Lubię inspirację.

– Voyeur! To mi się podoba, w końcu ktoś, kto mówi o tym otwarcie, a nie robi z siebie świętego. (nie, nie ma dobrego tłumaczenia na polski poza: podglądacz)

Mike pogroził jej palcem, na co zaśmiała się pod nosem.

– Gdybyśmy byli w Moskwie, miałbym prawo cię zabić bez żadnych konsekwencji. – Spojrzenie Nikity nadal było pobłażliwe, ale w głosie grały stalowe nuty.

– Witamy w Europie – rzucił uprzejmie Mike. – Tu rozwiązujemy konflikty nieco inaczej. Bardziej cywilizowanie.

Przynajmniej czasami. A ja będę musiał tego chuja zabić. Ech, Dima będzie mi dłużny.

– Nie sądzę, aby Nikolay Tereshchenko widział sprawy inaczej.

– Chcesz do niego zadzwonić?

Zaproponowałem to tylko po to, żeby zobaczyć jego reakcję. Nie zawiodłem się. Facet blefował, uznając, że oddamy ją bez walki.

– Po co? Żeby potwierdził moje prawa do Stefanii?

Podrapałem się po nosie. Rozumiem, że nie śledził rozgrywek w Europie, ale podstawy należało znać, bo organizacja Patricka stanowiła łącznik między poszczególnymi strefami wpływów i kontynentami.

– Jesteście w separacji.

– Moja żona studiuje w stanach.

– Nie widziałeś jej od dziesięciu lat – sprostowałem.

– Nadal jest moja.

Przysiadłem na blacie biurka.

– Ale masz na to jakiś papier? Dowód? – podważyłem jego słowa. – Bo wiesz, pierdolić, to każdy potrafi, gorzej z udowodnieniem. Stefania twierdzi coś innego niż ty, a ja nie mam powodu, żeby jej nie ufać.

Że też to kłamstwo przeszło mi przez gardło.

Ursov cmoknął z niezadowoleniem, rozbierając Stefanię wzrokiem.

– Ależ kochanie, nie pamiętasz, jak nam razem było dobrze?

Stef teatralnie przyłożyła dłoń do ust, jakby się szykowała, żeby wymiotować, wydając przy tym z siebie odpowiedni dźwięk.

– Jesteś obrzydliwy Nikita! To, co zrobiliście z ojcem... Wstyd mi, że nim był! A ty możesz iść do diabła! – Pokazała mu środkowy palec.

– Nieładnie się tak odzywać do męża. Nie ominie cię kara.

To nie była obietnica, to była ewidentna groźba. Miałem pewność, że jeśli Stef trafi w jego ręce, dostanie wpierdol, godny tego sprzed dziesięciu lat.

– Daj mi broń, Aiden! – zażądała, sapiąc ze złości. – Już nie chcę rozwodu! Chcę zostać wdową.

Mike roześmiał się pod nosem, a Stefania sztyletowała go wściekłym spojrzeniem swoich niebieskich, lodowatych oczu.

– Nie będzie żadnego rozwodu – zapewnił arogancko Ursov. – Mam wobec ciebie plany.

– Nic z nich nie wyjdzie – oznajmiłem pewnie.

– Chcesz wojny z powodu kobiety? – spytał z niedowierzaniem, unosząc brwi do góry, ale widać było, że pomysł mu się podobał. – Ona jest moją żoną!

Oparłem się nieznacznie o fotel, na którym siedziała Stefania

– Na razie jest twoje słowo przeciwko jej. A twoje jest gówno warte.

– Sporo much by się z tobą nie zgodziło – dorzucił swoje trzy grosze Mike. – Nawet jak gówno nazwiesz czekoladą, pozostanie gównem, ale dla much to jest czekolada, więc to kwestia perspektywy.

Nikita skinął na swojego człowieka, który sięgnął pod marynarkę, wywołując u nas oczywistą reakcję. Wszyscy skierowaliśmy na niego broń. Rosjanie unieśli dłonie do góry, demonstrując, że nie mają złych zamiarów. Matti odebrał kartki i ostrożnie cofając się, podał mi.

– Musimy to sprawdzić, daj nam kilka dni.

Ursov roześmiał się, jakbym opowiedział przedni dowcip.

– Twoja sława cię wyprzedza Aiden. Nie potrzebujesz dni, żeby to sprawdzić.

– Nie znam rosyjskiego, muszę sobie poszukać kogoś, kto zna ten język.

Kiwnął głową w stronę Stefanii.

– Moja cudzołożna żona zna.

– Ty chuju! – zawołała oburzona, rzucając w niego długopisem, zgarniętym z blatu biurka.

– Stefania! – warknąłem. Wydęła wargi i skrzyżowała buntowniczo ramiona na piersiach. – Musimy sprawdzić rejestry i ktoś pewnie poleci do Moskwy w celu weryfikacji danych.

– Zarzucasz mi kłamstwo?

– Ależ skąd – przyznałem spokojnie. – Lubię osobiście weryfikować informacje.

– I bałamucić cudze żony. – Karcące spojrzenie Nikity zatrzymało się na Stef, która pokazała mu język. – Nie mogę się na to zgodzić. Ubieraj buty żono, wychodzimy.

Stef spojrzała na mnie, marszcząc brwi, a potem na swojego męża.

– Pojebało cię? – spytała go z niedowierzaniem.

– Nie odzywaj się do mnie w ten sposób, żono.

– Co jarałeś?

– Zapłacisz za każdy brak szacunku – ostrzegł z niebezpiecznym błyskiem w oku.

– On tak na serio? – burknęła, patrząc na mnie.

Wzruszyłem ramionami, sięgając po telefon. Wybrałem numer i położyłem aparat na biurku. Na ekranie były dwa rzuty kamer. Jedna skierowana na nas i jedna na naszych rosyjskich nieproszonych gości. Spojrzałem ostrzegawczo na Stef.

Da? – odezwał się rozmówca.

– Tereshchenko, siedzi tu ze mną Nikita Maksim Ursov – któremu mina zrzedła, widząc, w jak bliskich stosunkach jesteśmy z Rosjanami rządzącymi Europą – i usiłuje mnie przekonać, że Stefania Romanov jest jego żoną.

Trzeci panel na telefonie pokazywał rozmówcę, który właśnie odpalał papierosa.

– A ma na to papier? – Nicky zaciągnął się.

Podniosłem kartki do góry.

– Ale nijak nie mogę tego zweryfikować na kolanie, ktoś będzie musiał polecieć do Moskwy.

– To gra na czas – zaprotestował Ursov. – Stefania jest moją żoną i zabieram ją do domu!

Nicky nie wyglądał na wzruszonego tym oświadczeniem, bardziej na rozbawionego.

– Będziesz miał szczęście, jak cię Portugalczycy wypuszczą żywego – odparł Nicky, wypuszczając dym z płuc. – Przejdźmy do konkretów Ursov. Czy twoja żona – wymówił to słowo z niesmakiem – jest oznaczona?

To pytanie było ewidentnie nie na rękę Nikicie.

Stefania zaprezentowała swoje palce z jednej strony, a potem z drugiej. Opuściła wszystkie poza środkowymi. Krzywiąc się komicznie z niezadowoleniem, wymachiwała nimi w stronę Nikity. Nikolay wpatrywał się w nią beznamiętnie, jakby na co dzień miewał takie demonstracje kobiecej niedojrzałości.

– Może mieć tatuaż UV – zasugerował Nikita.

– Druga szuflada Mike – poprosiłem.

– A ma? – spytał dobitnie Tereshchenko.

– Nie, nie było kiedy. – Ursov udawał szczerość, rozkładając ręce.

Ja pierdolę, co za kutas.

– Opowiedz coś o okolicznościach – zachęcił Nikolay Nikitę.

Ursov starał się grać na dobrą kartę, ale ewidentnie mu nie szło. Zwłaszcza że to starszy z braci Tereshchenko rządził teraz organizacją.

– Dziesięć lat temu, po osiemnastych urodzinach Stefanii, ojciec ściągnął ją do Moskwy. Zaręczyny, ślub i pokładziny odbyły się tego samego dnia. Mam świadków.

Stefania zamarła, a drobna dłoń zaczęła drżeć. Co innego podejrzewać upokorzenia, a co innego mieć to nagrane czy na zdjęciach, czy mieć świadków...

– Świadków pokładzin? – Nicky zmrużył oczy.

– Nie – wycofał się od razu Ursov. – Ślubu.

– I są  to z pewnością zaufani ludzie nieżyjącego Romanova lub twoi – rzuciłem od niechcenia.

– Małżeństwo jest zawarte i skonsumowane. – Upierał się.

– Rozwodzimy się! – zawołała blada Stefania.

Nikita przeniósł na nią swoje ciężkie spojrzenie.

– W tej rodzinie nie ma rozwodów. Są tylko pogrzeby – warknął dobitnie. – A ty według naszego prawa powinnaś ponieść konsekwencje zdradzania męża.

Palec na spuście świerzbił, żeby odjebać tego ruskiego psa tu i teraz. W pomieszczeniu zapadła niekomfortowa cisza. W końcu odezwał się Nikolay.

– Możesz go zabić Aiden, ale będą konsekwencje – ostrzegł. – Dam ci powiedzmy tydzień na uporządkowanie tego gówna. Ursov jeśli w czasie tego tygodnia będziesz utrudniał, Aiden czuj się upoważniony, żeby go odjebać bez pytania.

– A moja żona? – spytał arogancko. – Chcę ją zabrać do domu!

– Twoja żona, Ursov – kontynuował Nikolay – zginęła w katastrofie lotniczej. Odbierz prochy ze Stanów i zorganizuj pogrzeb. Miałeś pierdolone dziesięć lat, żeby położyć na niej swoją pieczęć. Dla mojej żony zajęło mi to dwa dni przed ślubem, kiedy na jej palcu serdecznym pojawił się tatuaż UV z moim znakiem. Ciężko mi uwierzyć, że działasz na zlecenie Dimy, więc nawet nie próbuj. Mój brat nie potrzebuje Stefanii, żeby objąć tron. A teraz wypierdalaj, zanim Portugalczycy zdecydują, że jednak nie są zainteresowani.

Ewidentnie Nikita nie był zadowolony z takiej rozgrywki.

– Ożenisz się z nią, jak zostanie wdową? – zapytał konwersacyjnym tonem Nikolay.

– No chyba będę musiał – westchnąłem.

– Ożenisz się ze mną? – Stefania zaświergotała, jakbym obiecał jej wszystkie diamenty świata. Spojrzała na mnie jak na Boga, ale pod tą radością biła wściekłość i uraza.

– Dobrze – przytaknąłem. – Jak tak ładnie prosisz. – Pogłaskałem ją po głowie jak spaniela. Odpowiedziała mi spojrzeniem, które, gdyby mogło zabijać, gwarantowało powolną śmierć w męczarniach.

– To jesteśmy umówieni! – klasnęła w dłonie, dalej grając blond Barbie. Powiodła palcem po wszystkich. – Biorę was za świadków. – Spojrzała na Rosjan. – Was to nie, bo pewnie będziecie trupami, ale was! – Zapiszczała, przyprawiając mnie o dreszcz na plecach. – Aaaa! Cudnie!

Błysk satysfakcji w błękitnych oczach był wymowny. Zapłacę za każdą sekundę tego upokorzenia.

Luca i Matti odprowadzili naszych nieproszonych gości. Ledwo zamknęły się za nimi drzwi, a Stefania uderzyła mnie zwiniętą pięścią w brzuch. Wyglądała, jakby miała ochotę rzucić mi się do gardła i przegryźć tętnicę.

– Będziesz musiał? MUSIAŁ?! – warknęła z furią wymalowaną na twarzy. – Pieprz się, Aiden!

Usiłowała wyjść z pomieszczenia, ale złapałem ją za nadgarstek, kiedy mnie mijała.

– Już się pieprzyliśmy, kochanie, całą noc.

Zmrużyła oczy i zagięła palce jak szpony do ataku. Kocica. Do tego niezwykle słodka i urocza. Będziemy musieli poważnie porozmawiać o okazywaniu szacunku. Zwłaszcza, mając Vora Bratvy wciąż na linii.

– Stop – rozkazałem lodowato, patrząc na nią twardo. Jeszcze nie miała do czynienia z moją mroczną stroną. Mierzyliśmy się spojrzeniami. Odwróciła wzrok, zaciskając mocno usta w wąską kreskę. Wyszarpnęła nadgarstek.

– Kolejna ujarzmiona istota – doszły nas słowa Nikolaya.

Nie mógł sobie skurwiel darować.

– Nie psuje się ideałów – odparłem, zanim wypluła z siebie jakąś wredną uwagę. – Chcesz tablet czy laptop? – spytałem Stef, odblokowując szuflady swoim zegarkiem.

– Obojętnie – prychnęła, wracając na krzesło.

– White Rabbit – wskazałem palcem na kamerę – Nikolay Tereshchenko. Nikolayu Tereshchenko, poznaj White Rabbit.

Nikolay zaśmiał się nisko, kręcąc głową z niedowierzaniem.

– Wy macie jakieś chody na górze, nie? Przyjmij dobrą radę i nigdy, przenigdy nie wspominaj o tym mojemu bratu, bo jeszcze mu przyjdzie do głowy zamiana.

Stefania otworzyła klapę laptopa. Wystarczyło, że zbliżyłem zegarek, a system zaczął się podnosić.

– Dima może mi naskoczyć, tak samo jak Ursov. Ma w rękach zabójczynię, czego chcieć więcej?

– Pewności, że żona nie zabije cię we śnie?

Mike obserwował naszą rozmowę z pobłażliwym rozbawieniem.

– To już jego problem. – Przeczesałem palcami włosy Stef, całując ją w czubek głowy. Mruknęła coś niewyraźnie, śmigając palcami po klawiaturze.

– Ostatni poległy – westchnął Nikolay. – Widzę, że macie nowych przyjaciół.

– Mike Olsen, Trade Inc.

Stefania podniosła na niego oczy.

– Naprawdę? – uśmiechnęła się promiennie. – Przydałby mi się Yaro.

– Jak to jest, że dwie organizacje trzymają w ręku połowę najlepszych hakerów? – spytał Nikolay.

– To bardzo proste – odparł Mike, prezentując Stef kody bramkowe do systemu Trade Inc. – Lepiej płacimy.

Po parominutowej niezobowiązującej rozmowie z Nikolayem wróciłem do obserwowania poczynań Stefani. Coś było nie tak. Czułem to instynktownie. Na chuja był jej Yaro, miała tylko rzucić skrypt wyszukujący! Nie skomentowałem tego, za to sięgnąłem po własny telefon. Wysłałem Fabiano prośbę, żeby uważnie przyjrzał się całemu skryptowi. Sabin tkwił gdzieś z tyłu mojej głowy, szepcząc do ucha słowa wątpliwości. Wymieniłem z Mikiem spojrzenie, chyba zastanawiał się nad tym samym, bo w końcu była tu tylko jedna osoba, która mogła kręcić z La Verdad.

Spędziliśmy noc, uprawiając świetny seks, ale to nie powód, żeby tracić z oczu wytyczne. Króliczek miał swój określony cel i jeśli dogadała się z La Verdad, to dostęp do serwerów Trade robił się kluczowy, żeby dokończyć zlecenie. Jak bardzo chciałbym wierzyć, że te cudownie błękitne oczy nie mogą kłamać, instynkt jeszcze w życiu mnie nie zawiódł. Wszystko, co do tej pory zrobiła w sieci, wskazywało na jedno: nic nie zrobiła bezinteresownie, nawet podkręcenie zabezpieczeń było ukartowane, żeby ukryć skrypty, które wepchnęła, żeby przekazywały zakodowane informacje.

– Zrobione – oznajmiła Stef radośnie, wstając.

– Śniadanie? – zaproponowałem, chowając telefon.

– Dobry pomysł – podłapał Mike.

– Jestem głodna jak wilczyca. – Stefania zacierała ręce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro