Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~>1<~

Obudziłam sie w ramionach Dominica. Bylo mi ciepło wiec nie chciałam sie ruszać ale on mnie wyprzedził.
-A wiec wstajemy!-mruknął a ja spadłam z łóżka.

Dominic nachylił sie nade mną i usmiechnął. Miał takiego wielkiego banana na twarzy że sama zaczęłam sie śmiać. Dal mi buziaka i wzięł mnie na rece.
Oplotłam go w pasie i przytuliłam. Pewnie wyglądałam komicznie. Jestem żyrafą. Mam 173 centymetry wzrostu a Dominic ma niecałe 172,5 centymetra. Wienc żyrafa kontra zebra.
-Kocham cię-powiedział i postawil mnie na nogi.
Te pół centymetra nie robi dla mnie różnicy ale Dominic się mnie czepia że muszę się schylać. Kupił sobie specjalne buty z grubszą podeszwą.
-Ja ciebie też-mruknęlam cos jeszcze pod nosem i poszłam do mojej garderoby.
Miałam do wyboru kilka strojów które świetnie sie wypełniały.
Miałam do wyboru:
Tę:

Albo:

Albo tę:

Dominic zdecydoqał że lepiej mi w tej ostatniej. Stwierdziłam że może być okej więc ubrałam na siebie w trzecia pare ciuchów.
Wyskoczyłam z łazienki pachnąca. Dominik mnie obwąchał a potem prubował zrobic mi malinke na szyi ale ja mu uciekłam i wzięłam torbe na ramię, poczekałam jeszcze chwile na Niedźwiadka i poszliśmy naszego Jeepa.
-Nie mam sił...-stwierdził Dominic po czym na mnie spojrzał-mam ochote ci dac dużo buziaków...mrrr!-zamruczał a ja zrobiłam sie czerwona lekko na twarzy.

Stwierdziłam to po tym jak spojrzałam w lusterko od auta na zewnątrz drzwi Jeepa.
Dominic mi sie bacznie przygladał co jakis czas spoglądajac na mnie. Po chwili kiedy sie na mnie spojrzał pusciłam mu oczko a wtem chłopak sie zaczerwienił.
Zaczęłam rechotać ze smiechu. Otworzyłam okno aby troche pooddychać świżym powietrzem. Zamiast tego co chciałam ujrzeć, ujrzałam nastepnego Jeepa w kokoże jasnego nieba (kolor niebieski).
Stiles sie uśmiechnął ale kiedy się wyprostowałam Stiles zbladł a ja sis zaśmiałam. Przekreciłam oczami kiedy pomiedzy Scotta a Stilesa wychylil sie Isaac.
-Hej Isaac!-powiedziałam do chłopaka który mi pomachał.
-Hej Amy! Hej Dominic!-powiedział Isaac podkreślając imie mojego chłopaka.
-Kto pierwszy pod szkołą!-krzyknęłam kiedy szturchnęłam Dominica aby ruszył szybciej.
Stiles wiedział że nie ma szans ze swoim starym już Jeepem. Mimo to prubował nas wyprzedzić.
W końcu my przyjechalismy na czas. Wyskoczyłam uradowana z Jeepa Dominica a ten niechetnie na mnie spojrzał. Znów coś mu sie nie spodobało w zachowaniu Isaaca. Jestesmy przyjaciółmi to normalne że każdy nawzajem się o kogoś martwi.
Wracajac do sytuacji.

Kilka minut po wyskoczeniu z Jeepa Dominica przyjechał Scott, Isaac i znow zawiedziony Stiles.
-Nastepnym razem wygrasz!-oznajmiłam i spojrzalam na wysokiego blondyna wysiadajacego z Jeepa - Liam? Ej mlody co ci jest? - dodałam a chłopak mnie uniknął i pobiegl do szkoły.
-Hayden... pokłócili się...-mruknął Stiles a Scott poklepał go po ramieniu.
-Lydia?-powiedziałam a Dominic stanął obok mnie przygladajac sie innym dookoła.
-Yhym...-nagle obok nas pojawił sie Jaxon z Lydią - zmiana orientacji?-powiedział oschle Stiles a ja go (bynajmniej prubowałam) szturchnęłam ale było już za puźno i upadłam. Szybko się otrzepałam.

Udalismy się wszyscy do szkoły i do swoich szafek. To było nie fer... Dominic miał Szafkę obo Lydii a ja obok Isaaca. Nie mam nic do tego ale raz przyłapałam Lydie jak prubowała pocałowac Dominica. Kiedy dowiedziała się o nas od razu odskoczyła i się ogarneła. A ja sobie przysięgłam że nasteonym razem ta mala ruda wiewiórka nie dotknie Dominica.

Podeszłam do szafki a z niej wyleciało mnóstwo balonów a na jednym z nich bała przyczepiona kartka.
~Od Dominisia :3
Z jednej strony cute, a z drugiej nie bo wszyscy sie patrzyli nawet Isaac sie zaśmiał
-Podobało sie?-zapytał Dominic a ja podskoczyłam-nie bój się... to tylko ja-dodał a ja schowąłam twarz w rękach.

Dominic mnie czule przytulił. Pewnie wyglądało to smiesznie ale nie... to było szczere. Lydia zrobiła sie czerwona a ja schowałam się za Dominic'iem.
-Nie masz sie czego bać... ruda wiewióra nie podejdzie-dał mi buziaka w czółko a ja zachihotałam.
-Chocmy już, Isaac?
-Hm?-obudził sie i spojrzał na mnie i Dominica a nastepnie na nasze ręce.
-Idzesz?-spytałam a chłopak ruszył za nami.

Po kilku godzinach nastała pora Lunchu. Poszlismy jak zwykle na stołówkę. Stanełam w kolejce za jakimś mega wysokim chłopakiem.
Ja mam zaledwie 173 cm wzrostu ale on to był kolos. Trzymał tace gdzieś miej-wiecej na wysokości mojego podbrudka.
Dominic szturchnął mnie kiedy ruszyła kolejka.
Kolos się odwrócił i spojrzał na mnie a nastepnie na Dominica.
-Nie poznajesz mnie?-spytał Kolos a ja zbladłam.
-Miko?-powiedziałam.
Brat Dominica sie uśmiechnął a sam Dominic był lekko uprzedzony.
-Idziemy? Zaraz koniec przerwy jest... halo?-powiedziałam a Dominic machnal na mnie reką.

Co się dzieje?

-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #love