#4 Śledztwo
Suga: Jak wiesz, na imprezie znokautowałaś Eli, a potem gdzieś "wyszłyście" z Hobim. Dopiero rano zauważyliśmy, że nie ma waszej trójki. Wszyscy zajęci byli kacem, ja oczywiście spałem.
Powiedział to z takim uśmiechem, jakby nie wiadomo co osiągnął.
Suga: Nie słuchałem zbytnio, o czym gadają tam w salonie, ale wiem, że w pewnym momencie przyszła Elizabeth.
Ja: Powiedziała wam coś?
Suga: Nie wiem! Spałem. Przez Eli moja podusia, Kooki, uciekła. Musiałem spać sam... Ty to rozumiesz! SAM!
Ja: YoonGi konkrety!
Suga: Tak, tak. Wszyscy gdzieś wyszli, jak mniemam na poszukiwania.
Ja: A ty oczywiście zostałeś i dalej spałeś, co hyung?
Suga: I tu się zdziwisz. Kiedy miałem już stuprocentową pewność, że jestem sam, rozpocząłem własne śledztwo.
Ja: Wow YoonGi-hyung! Nie mogę uwierzyć, że zrobiłeś coś innego niż tylko spanie.
Zarobiłam lekkiego kuksańca w ramię. Zaczęliśmy się na chwilę śmiać, ale szybko spoważnieliśmy i Suga kontynuował.
Suga: Pamiętasz, kiedy razem poszliśmy odprowadzić Sashe? Wtedy poszliśmy pograć w kosza, a później w bunkrze ty i Jimin...
Powoli głos mu się załamywał. Położyłam mu rękę na ramieniu i uśmiechnęłam się wspierająco.
Suga: Możliwe, że nie pamiętasz szczegółów z tamtego dnia...
Ja: Co się wtedy stało?
Suga: Przyszedłem wtedy do was i byłem ranny...
Ja: Ranny? Jak mogłam zapomnieć o czymś takim?!
Suga: Nie denerwuj się, ale ze względów bezpieczeństwa, Hobi podał ci serum zapomnienia.
Ja: Bezpieczeństwa?
Suga: Dobrze wiedzieliśmy, że nie zostawiłabyś tej sprawy bez echa i pewnie zaczęła własne śledztwo.
Ja: Rozumiem, ale kto ci to zrobił? Dlaczego?
Suga: Staram się do tego dojść. Z grubsza Hope, Jimin i ja byliśmy odpowiedzialni za twoje bezpieczeństwo. Znaczy się na początku byli tylko Hope i Jimin, mnie później "zwerbowali".
Ja: Od kiedy jesteś w ich spółce?
Suga: Szczerze? Do tamtego feralnego dnia. Po tym, jak zostałem napadnięty, chłopacy stwierdzili, że lepiej będzie, jak zostanę wtajemniczony.
Ja: Wiedziałam, że Koniu i Orangutan wspólnie coś kombinują!
Suga: Kiedy wracaliśmy, miałem uczucie, że ktoś nas obserwuje i nie pomyliłem się.
Ja: Ale ty chaotycznie opowiadasz.
Suga: Co poradzę. *wzruszył ramionami* To był człowiek z organizacji Butterfly...
Ja: Butterfly?
Schowałam ręce do kieszeni szlafroka, o ile to, co miałam na sobie, można nazwać szlafrokiem. Ku mojemu zdziwieniu w środku coś było. Wyciągnęłam to coś. Z wrażenia aż wypuściłam to z rąk. Była to ta sama karta z motylem, co wcześniej dostałam. Suga podniósł ją i zaczął się jej przyglądać.
Suga: Tu jest coś napisane, ale do końca nie wiem co. Wygląda mi to na angielski.
Ja: Przeczytasz?
Suga: SCARED OF ME?
Ja: Co to ma znaczyć?
.
.
.
Ja: Nie ważne. Nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie.
Suga: Dawaj!
Ja: Jak tu się znalazłeś?
Suga: Tu? Hymm... Nie wiem, nie pamiętam... Kaje mew e je kłamdej kwoli.
Ja: Możesz powtórzyć ostatnie zdanie? Nie zrozumiałam cię.
Każde kolejne jego zdania brzmiały jak bełkot, a mi zaczęło kręcić się w głowie.
A: Lucy! Za długo jesteś już poza ciałem... Musimy wracać!
Spojrzałam na Angele, a potem znowu na Suge. Jego oczy... Teraz były całe czarne, nie miały białka. Nie wiem, gdzie patrzył, ale w pewnym momencie miałam wrażenie, że przeszywa mnie wzrokiem.
Ja: S-su-ga? Wszystko dobrze.
Delikatnie odchylił głowę do tyłu. Przemówił, ale to nie był jego głos. Brzmiał jak Gollum.
Suga: YOU SHOULD BE SCARED OF ME!
Rzucił się na mnie i zaczął ściskać swoje ręce coraz mocniej wokół mojej szyj.
Ja: NIEEE! SUGA!
A: LUCY MUSISZ SIĘ OBUDZIĆ! LUCY, LUCY...
.
.
.
Dr: LUCY, LUCY!
Ktoś wykrzykiwał w kółko moje imię. Chciałam wstać albo chociaż otworzyć oczy, ale wszystko było takie ciężkie. Nawet oddychanie sprawiało mi problem.
Dr: Lucy! OH GOD! NIE ODPOWIADA I NIE ODDYCHA! SZYBKO! TRZEBA OPEROWAĆ!
Operować? Mnie? Dlaczego?
Dr: Nie możemy jej stracić!
O czym oni mówią? Przecież wszystko jest w porządku, prawda? Muszę im powiedzieć!
Ja: ...
Aaa! To boli. Moje gardło, tak bardzo. Dlaczego? Suga? Ale to był sen, tak? A może jednak... Hobi!? Muszę go znaleźć i pogadać... Zapomniałam...
Dr: Połóżcie ją tutaj.
W tle mogłam usłyszeć gwar i panikę. Przygotowywali się do operacji. No dalej Lucy! Dasz radę! Otwórz tylko oczy. Dawaj!
Dr: Siostro... Proszę podać pacjentowi...
JH: PRZESTAŃCIE!
Hobi? Co on tu robi? Co jest grane.
Dr: Środki uspokajające!
Nieee! Przestańcie! Błagam. Poczułam łzę na moim policzku i czyjś oddech.
Suga: Lucy?
Nagle wszystko ucichło. Już nie byłam taka ciężka, mogłam normale oddychać.
Suga: Lucy?
Znowu go słyszę. Jego piękny i naturalny głos.
Ja: Su...
Palący ból dalej przeszywał moje gardło.
Suga: Lucy, musisz jak najszybciej uciec...
JH: Jeśli tu zostaniesz, źle to się może skończyć...
JM: Dlatego musisz się obudzić i znaleźć wyjście.
Suga: Pamiętaj...
JH: Jeśli wejdziesz na tę ścieżkę...
JM: Nie będzie odwrotu.
Jin: Teraz musisz się obudzić!
Suga, JH, JM: Obudź się, obudź...
Otworzyłam oczy i energicznie się podniosłam. Mój oddech był przyśpieszony. Złapałam się za gardło.
Ja: Co to było?
Na szczęście już nie boli. Mimo wszystko to było dziwne. Czy to prawda, to wszystko, co widziałam? Czy naprawdę mam siostrę? Ta rozmowa z Hobim albo informacje od Sugi..? To musi być prawda! Ale ta druga faza snu... Operacja i "ścieżka". Co to ma znaczyć? I co robili tam Jimin i Jin? Dobra, Jimina jeszcze zrozumiem, ale Jin? Muszę dowiedzieć się, o co tu w tym wszystkim chodzi. I czy Jin również jest w to wplątany... Oby nie.
Wcześniej, w dormie.
Suga pov.
Ja: Wyszli?
Wychyliłem głowę za framugę drzwi i rozejrzałem się po korytarzu. Było cicho, jak makiem zasiał.
Ja: Na to wygląda. Let's look around pokój Lucy.
Ten mój English. Poszedłem tam i chwilę poszperałem w jej rzeczach. Szukałem czegokolwiek, co mogłoby mi pomóc w ich znalezieniu. Niestety nic. ZERO. Z przemęczenia ległem się na łóżko właścicielki pokoju.
Ja: Wygodne...
Na sekundę przymknąłem oczy, ale coś mnie irytowało.
Ja: Co z tym łóżkiem jest nie tak?!
Wstałem i na początku zrzuciłem kołdrę. Nic. Następnie była poduszka. Tam też nic. Pod prześcieradłem również nic. No rzesz kurde no... Człowiek chce się w spokoju zdrzemnąć, a tu takie utrudnienia! Ułożyłem ponownie się na "gołym" już materacu.
Ja: Teraz nic nie przeszkadza... Problem musi być w pościeli.
Odrzuciłem na bok pościeradło, bo wiedziałem, że tam nic nie znajdę. Na pierwszy ogień poszła kołdra. Zdjąłem poszewkę i porządnie wytrzepałem.
Ja: Nic nie ma, ale przynajmniej jest teraz strzepnięte.
Teraz poduszka. Moja ulubiona część łóżka i nie tylko. Porządnie wymacałem przedmiot. Coś nie gra. Ostrożnie wyjąłem podusie z poszewki. Ku mojemu zdziwieniu z poszwy wypadł kawałek papieru.
Ja: Co to? Liścik miłosny?
Podniosłem owy list. Co prawda nie wypada czytać cudzych listów, ale to była sytuacja bez wyjścia. Jego treść zupełnie zgięła mnie z nóg.
"Lucy! Chcesz uzyskać więcej informacji? Pogadaj z Sugą. Od niego szybciej dowiesz się czegokolwiek niż od Jimina. Jeśli będziesz miała czas i ochotę przyjdź do ButterflyClub i nie mów nic o tym chłopakom."
Ja: ButterflyClub? To tam poszła? Chyba tak... Muszę powiadomić Jimina. Tylko gdzie ja mam telefon.
Nerwowo przeszukiwałem kieszenie w celu znalezienia urządzenia.
Ja: Chyba został w moim pokoju.
Udałem się w stronę drzwi, kiedy zauważyłem w nich znajomą sylwetkę.
Ja: Jin-hyung? Co tu robisz? Myślałem, że poszedłeś z resztą.
Jin: Bo tak było, ale zauważyłem, że brakuje nam jednej osoby więc się wróciłem.
Ja: Ciekawa historyjka. A teraz, jeśli pozwolisz, udam się do swojego pokoju.
Jin: Po co to robisz?
Ja: Nie rozumiem.
Nagle jego ton i sposób bycia zupełnie się zmieniły. Ja wiem, że Hyung potrafi być poważny, ale ta aura, którą było można wyczuć, różniła się znacznie od tych mi znanych.
Jin: Nie rób tego. Lepiej się w to nie mieszaj.
Ja: Skąd możesz wiedzieć, w co jestem zamieszany?
Jin: Bo wiem, OKEJ?! Dla własnego dobra zapomni o tym wszystkim. O liście, o Lucy i innych wspomnieniach z nią związanych.
Ja: Hyung ty niczego nie rozumiesz...
Jin: Rozumiem wszystko! Myślisz, dlaczego tak się o was wszystkich troszczę? Bo wiem, co jest grane. Straciliśmy już Hoseoka i prawdopodobnie Jimina. Nie chcę stracić również ciebie.
Ja: Ale Lucy... Ona i Hoshiki potrzebują naszej pomocy!
Jin: Wiem, ile znaczy dla ciebie ta dziewczyna, ale zapomnij o niej!
Ja: Nie zmusisz mnie!
Próbowałem wyminąć kolegę, ale on złapał mnie za rękę.
Jin: Dobrze się zastanów...
Ja: Już podjąłem decyzje!
Energicznie zabrałem rękę i poszedłem w kierunku swojego pokoju. Gdy już w nim byłem, wziąłem telefon i zadzwoniłem do Parka.
JM: Yoongi-hyung? Coś się stało?
Ja: Jimin, wiesz coś o ButterflyClub?
JM: Coś tam wiem, a co?
Ja: Lucy prawdopodobnie tam jest...
JM: CO? NIE RÓB SE JAJ! Wiesz, że z tym "klubem" zamieszana jest "mafia" zwana, żeby było śmiesznie, Organizacją Butterfly?! Jeśli trafili w ich ręce... trzeba jak najszybciej ich odbić!
Ja: Jeszcze jedna sprawa... Uważaj na Jina-hyunga...
JM: Na Hyunga?? Czemu?
Ja: Mam przeczucie, że jest w to zamieszany.
Podczas rozmowy telefonicznej uważnie obserwowałem drzwi, by mieć pewność, że nie jestem podsłuchiwany.
JM: To ci żart wyszedł. Jin-hyung nawet muchy by nie skrzywdził!
Ja: Mimo wszystko uważaj! Nie tylko na siebie, ale i na resztę.
JM: Dobrze bobrze mamo!
Ja: No dobra, do później.
Odłożyłem telefon i odetchnąłem z ulgą. To nie może się powtórzyć! Wystarczy, że Angele straciliśmy w tak głupi sposób... Podszedłem do komody, na której było kilka ramek ze zdjęciami. Jedna z nich leżała. Wziąłem ją do ręki i zatrzymałem na chwilę wzrok. Na fotografii była Angela, ze mną w tle.
Ja: Obiecałem, że będę cię chronił... Tym razem nie zawiodę!
Jin: A kto cię ochroni?!
Ja: CO?
Dostałem czymś w głowę, że aż zemdlałem. Nie wiem, jak długo byłem nie przytomny, ale pokój, w którym się obudziłem był bardzo ciemny. Poza łóżkiem znajdowało się jeszcze pianino. Nie wiedząc, co się dzieje, podszedłem do instrumentu i tak, jak gdyby nigdy nic zacząłem grać utwory z naszego najnowszego albumu (The Most Beautiful Moments In Life pt. 2). Tak wyglądały moje najbliższe godziny, dnie. Albo grałem, albo spałem. Do czasu przybycia pewnej osoby do mojej celi.
____________________________________
Esu! Przepraszam za tak długą nie aktywności ze strony Amnezji :( ale wróciłam i mam nadzieję, że będzie git :3
Tak wgl to chciałam życzyć (spóźnione) WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO WSZYSTKIM PANIOM!
Dziś są urodzinki Sugi :3
HBD Yoongi nii-san <3
#HappySugaDay
MIAŁABYM OGROMNĄ DO WAS PROŚBĘ (DO WSZYSTKICH CZYTAJĄCYCH) UDZIELAJCIE SIĘ...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro